Sukot. Święto na miarę naszych czasów

sukot 5778 – 5 października 2017 / 15 tiszri 5778

Spośród wszystkich świąt to właśnie Sukot jest tym, które najlepiej koresponduje ze współczesnością. Księga Koheleta, którą w tym czasie czytamy, sprawia wrażenie, jakby mogła powstać w XXI wieku. Opisuje ona człowieka wielkiego sukcesu, który posiadł wszystko, co tylko można sobie wyobrazić – domy, drogie odzienie, kobiety i zazdrość innych mężczyzn; który pragnął wszystkiego, co do zaoferowania ma ten świat: rzeczy materialnych, przyjemności, władzy, mądrości. Ten sam człowiek, przyglądając się całości swojego życia, ma do powiedzenia tylko jedno: „Marność nad marnościami – wszystko marność”.

Poszukując sensu Kohelet ponosi porażkę. Jest to bezpośrednio związane z jego obsesją na punkcie własnego „ja”. „Pobudowałem sobie domy, zasadziłem sobie winnice […], nagromadziłem sobie złota i srebra”. Im bardziej Kohelet goni swoje żądze, tym bardziej puste staje się jego życie. Nie istnieje chyba lepsza krytyka społeczeństwa konsumpcyjnego, którego bożkiem jest ego, ikoną „selfie”, a główną zasadą kodeksu moralnego: „dobre jest to, co dobre jest dla mnie”. W tym społeczeństwie, któremu udało się osiągnąć niespotykaną dotąd zamożność i możliwość dokonywania wyborów, odnotowuje się wzrost uzależnień od alkoholu i narkotyków, przypadków zaburzenia odżywiania i chorób wywołanych przez stres. Coraz więcej ludzi cierpi na depresję, rośnie odsetek prób samobójczych i samobójstw. W społeczeństwie, w którym nad pielgrzymami górują turyści, nie może dominować filozofia pełnowartościowego życia. Spośród wszystkich kultów, które człowiek kiedykolwiek wyznawał, kult samego siebie jest najmniej satysfakcjonujący. Kultura narcyzmu prostą drogą prowadzi do samotności i apatii.

Kohelet oczywiście był również kosmopolitą, człowiekiem, który twierdził, że dowolne miejsce może być dla niego domem. W rezultacie nigdzie nie czuł się naprawdę jak w domu. Podsumowując swoje życie uczuciowe, stwierdził, że „bardziej gorzkie niż śmierć” okazały się dla niego kobiety, mimo że posiadał siedemset żon i trzysta konkubin. Znając dodatkowo kontekst księgi Salomona i historię jego życia, jasne staje się, że Kohelet w rzeczywistości nie mówi o kobietach, ale o sobie samym.

Ostatecznie odnajduje on sens życia w prostych rzeczach: w słodkim śnie po dniu ciężkiej, fizycznej pracy; w radości życia z kobietą, którą się kocha; w jedzeniu, piciu i wygrzewaniu się w słońcu. Ten sam sens mają święta Sukot – są celebracją prostych rzeczy. Bardziej niż inne święta żydowskie zbliżają nas do natury. Siedząc w skromnej chatce, której dach zrobiony jest tylko z liści, trzymając w rękach świeże gałęzie palmy daktylowej, cytron, gałązki mirtu i wierzby, możemy na krótką chwilę uwolnić się od wyszukanych pokus wielkiego miasta i artefaktów technologii, dając sobie szansę na powrót do tej niewinności młodzieńczych lat, kiedy to świat wydawał nam się jeszcze pełen cudów.

Sukot pozwala nam powrócić do najgłębszych korzeni naszego istnienia, w tym tkwi jego moc. W Sukot wszyscy są równi. Nie trzeba mieszkać w pałacu, aby znaleźć się w obłoku chwały. Miliarder czy biedak, wszyscy czczą Boga w tym samym rytuale. Mieszkając w suce i zapraszając innych do swojego stołu, zrozumiemy (zgodnie zresztą z założeniem idei uszpizin, mistycznych gości), że nasi goście to nikt inny jak Abraham, Izaak i Jakub ze swoimi żonami. Mieszkanie w szałasie to piękna idea, dzięki której w Sukot najbiedniejsi i najbogatsi stają się równi. Wszyscy jesteśmy przecież tylko nieznajomymi na ziemi, tymczasowymi rezydentami Boskiego, prawie nieskończonego wszechświata. Nieważne, czy stać nas na przyjemności, czy odnaleźliśmy szczęście, czy nie, wszyscy możemy się wtedy radować.

Sukot to czas, aby zadać sobie jedno z najważniejszych pytań: co stanowi o wartości życia? Pomiędzy świętami Rosz ha-Szana i Jom Kipur modlimy się, aby zostać wpisanymi do Księgi Życia, podczas gdy Kohelet przypomina nam o kruchości i ulotności ludzkiego istnienia. „Liczyć dni nasze naucz nas, abyśmy nabyli serca roztropnego”. Nieważne jak długo żyjemy, ale na ile mocno czujemy, że życie jest darem, za który odpłacamy, będąc szczodrymi i miłosiernymi wobec innych. Uczucia prawdziwej radości, które jest wpisane w ideę świąt Sukot, doświadczamy wtedy, gdy uświadamiamy sobie, że życie jest przywilejem, napawając się pięknem chwili, obfitością przyrody, różnorodnością życia i poczuciem jedności z wszystkimi tymi, z którymi łączy nas wspólna historia i wspólna nadzieja.

Ale Sukot jest też świętem niepewności. Jest szczerym przyznaniem, że życie nigdy nie jest pozbawione ryzyka. Jednak wiedząc, że nie jesteśmy sami, możemy stawić czoła przyszłości. Bóg jest z nami – w deszczu, który jest błogosławieństwem dla ziemi, w miłości, która tchnęła życie we wszechświat i w nas, będących jego częścią, i w harcie ducha, który pozwolił małemu i bezbronnemu narodowi przeżyć największe znane historii imperia. Sukot przypomina nam, że chwała Boża zamieszkiwała Przybytek zbudowany przez Mojżesza i Izraelitów na pustyni z większą czułością niż Świątynię Salomona z całym jej przepychem. I świątynia, i suka mogą zostać zburzone, ale to zniszczoną sukę można odbudować w jeden dzień. Żadna materialna rzecz nie da nam prawdziwego poczucia bezpieczeństwa, możemy je osiągnąć wyłącznie na poziomie umysłowym i duchowym, o ile starczy nam odwagi i woli, aby schronić się w cieniu troskliwych Bożych skrzydeł.

Komentarz pochodzi z machzoru na Sukot wydanego po angielsku przez Koren Publishers Jerusalem.

Tłumaczenie: Jolanta Różyło © CHIDUSZ 2017

rabin-jonathan-sacks-chidusz-komentarze-do-tory-paraszat-ha-szawua-rabbi-sacks-torah