Michał Bojanowski

Studiował polskie i żydowskie sprawy we Wrocławiu, Berlinie, Sztokholmie i Heidelbergu. Jeden z założycieli i redaktor naczelny „Chiduszu".

Nie przyznawałam się, że jestem krewną Raoula Wallenberga

Na Ropsten, ostatniej stacji czerwonej linii sztokholmskiego metra przesiadam się do urokliwej, starej kolejki, nazywanej po szwedzku Lidingöbanan. Przejeżdżam przez długi most łączący stolicę Szwecji z wyspą Lidingö i jadę wzdłuż jej malowniczego brzegu. Zza okna w oddali widać port, a nieco bliżej piękną, skalistą przyrodę wyspy. Wysiadam w połowie trasy, niedaleko niewielkiego rezerwatu przyrody…

“Chidusz” 5/2016

1. Kończąc ten numer, pracowałem z Tel Awiwu. Ósmego czerwca wyszedłem z Sarona Market na dwie godziny przed tragedią, jaka miała się tam rozegrać. Wieczorem dwóch Palestyńczyków otworzyło ogień do przypadkowych ludzi znajdujących się w restauracji. Zabili cztery osoby, ranili szesnaście, z czego sześć ciężko. Ofiar byłoby o wiele więcej, gdyby nie to, że terroryści nie…

“Chidusz” 4 / 2016

Okazuje się, że Nowa Synagoga w Breslau, druga (po berlińskiej) największa w ówczesnych Niemczech, nie do końca zniknęła z powierzchni ziemi. Wydawało by się, że po wysadzeniu jej w powietrze podczas nocy kryształowej 1938 roku i późniejszym dokładnym jej rozebraniu, po zawierusze wojennej, zniszczeniu Breslau i nie do końca przemyślanej odbudowie miasta po wojnie, nic…

Szwajcarzy odkrywają antysemicki Wrocław

Do Wrocławia kilka dni temu przyjechała grupa studentów z Uniwersytetu w Zurychu. Przeszli się po mieście i znaleźli grafitti, jakiś dziwny napis po polsku, którego nie rozumieli i gwiazdę Dawida powieszoną na szubienicy, która przykuła ich uwagę. “Jebać parchów”. Jak to wyjaśnić? Ze Słownikiem Języka Polskiego? Że parch to «grzybicza choroba skóry objawiająca się żółtawymi strupami; też: te strupy». Że nie do końca chodzi o to, że Żydzi są jakąś formą grzybicy?

Chidusz 3/2016

Zachwyceni wystawą Franka Stelli w muzeum POLIN poprosiliśmy Edytę Marciniak o przygotowanie okładki, która będzie nawiązywała z jednej strony do “Polskich miasteczek” prezentowanych przy ul. Anielewicza w Warszawie, a z drugiej upamiętni zbliżającą się 73. rocznicę powstania w getcie warszawskim. I dla samej już okładki warto kupić “Chidusz”, szczególnie, że od przyszłego tygodnia będzie można…

Narodowa galeria fryzur

Byłem wczoraj u fryzjera z tym albumem. Próbował mnie czesać à la „Makabi” z Nowego Sącza. Chłopaki niby od stóp do głów w sporcie, a jednak żaden nie zapomniał o tym, co ma na głowie. Fryzjer zachwycił się, zamówił album, będzie ożywiał stare fotografie.

Chłopcy z Podhala, pięściarze z Katowic, lekkoatletki z Krakowa, z pięknie ułożonymi włosami. Widocznie nikt nie wpadł jeszcze na pomysł golenia głów, pięściarze mają piękne ciała i bujne czupryny. Podobno tuż przed wojną ci najbardziej sprawni, pewnie właśnie pięściarze z Katowic, zdążyli uciec z Polski. Reszta gdzieś tam poznikała.

Ulice są do chodzenia

Rabin Samuel Rosenberg: Liczymy, oddzielamy, chcemy funkcjonować w tej nienormalnej sytuacji. Dla własnego zdrowia psychicznego tworzymy arbitralne, absurdalne często rozgraniczenia na to, co jest bezpieczne, a co nie. Nieważne, że mogą one nie mieć w ogóle sensu. Daje to siłę do próbowania się z tą rzeczywistością i to się liczy. Ludzie umierają na ulicach, my po tych ulicach musimy chodzić.

Żart świetny, ale nieśmieszny

Bohater naszej opowieści, Toni, nie był ani mądry, ani głupi. W roku 1939, kiedy przyszli Niemcy, miał dziewięć lat. Wydawało mu się, że jak tylko przyjdą, przeżyje jakieś nadzwyczajne przygody, na przykład dostanie rewolwer i zastrzeli hitlerowskiego adiutanta z wąsikiem. (…) Nikt mu żadnego rewolweru nie dał. (…) Niedługo zaczął nosić żydowską gwiazdę i chodzić do żydowskiej szkoły. (…) Mając dwanaście lat, pojechał z mamą imieniem Liza do getta, gdzie nawet dosyć mu się podobało.