„Chidusz” 10/2021: Polska premiera „Aguny” Chaima Gradego
To numer wyjątkowy. Po wielu dekadach proza najwybitniejszego współczesnego pisarza literatury jidysz ukazuje się po polsku. Począwszy od tego „Chiduszu” w kolejnych szesnastu wydaniach opublikujemy w odcinkach „Agunę”, najbardziej znaną powieść Chaima Gradego.
Premiera przekładu Aguny Chaima Gradego
Chaim Grade uznawany jest za jednego z najlepszych i najważniejszych pisarzy żydowskich. Gdy w 1978 roku Izaak Baszewis Singer otrzymał literacką Nagrodę Nobla, w środowisku żydowskim zawrzało. Pewien publicysta oburzał się, że uhonorowano pisarza, który – byle tylko zdobyć rozgłos – tworzył wulgarne, pełne seksu opowieści. Grade „oparł się tej pokusie i pragnieniu zdobycia pieniędzy, które mogłyby pochodzić z tłumaczenia jego dzieł i rozpowszechniania jego sławy wśród gojów”.
Świat Gradego – a szczególnie obraz przedwojennego Wilna – nie jest radosny, za to do bólu prawdziwy. Wśród jego dzieł warto wspomnieć filozoficzne opowiadanie Mój spór z Herszem Rasejnerem (1950), traktujące o wierze w Boga po Zagładzie, dwutomową powieść Cemach Atlas (1967–68), w której autor odmalował świat litewskich jesziw, czy Agunę (1961), którą – w przekładzie Magdaleny Wójcik – opublikujemy w szesnastu kolejnych odcinkach, począwszy od tego numeru.
Wraz z tym „Chiduszem” otwiera się przed polskimi czytelnikami bogaty i wciągający świat przedwojennego żydowskiego Wilna, w którym chasydzi nie są mile widziani, a rabini wzbudzają szacunek nawet wśród byłych rewolucjonistów.
A gdy czasami zasmuci nas trudne życie Merl – głównej bohaterki powieści – pamiętajmy słowa, które Grade powiedział pewnemu zatroskanemu czytelnikowi: „Zorgt ajch niszt! Proszę się nie martwić. Ma się dobrze i mieszka w Chicago”. Fragment powieści:
Mimo to malarz pokojowy zebrał się na odwagę i ze wszystkimi szczegółami wyłożył mu sprawę aguny. Rabin nie zwolnił kroku ani na chwilę, przysłuchiwał się uważnie i tylko raz na jakiś czas rzucał okiem na książki to na jednej, to na drugiej półce, tak jakby samym tylko spojrzeniem chciał przejrzeć całą Torę. Nagle zatrzymał się przed gościem:
– Nie ma o czym mówić. Jeśli nie ma wiarygodnych świadków, którzy widzieli męża martwego, rabin nie może nic zrobić, nie ma o czym mówić!
Kalman słyszał jednak od poresza z klojzu Gaona, że jest o czym mówić, więc zaczął od początku: wkrótce minie szesnaście lat, odkąd mąż aguny wyruszył na wojnę. Nikt z jego roty nie powrócił. Na dodatek był chorowity i mógł umrzeć z tego powodu. Poza tym gdzie niby stoi napisane, że świadkowie muszą ujrzeć zmarłego na własne oczy?
– Gdzie stoi napisane? – broda reb Lewiego nadęła się tak, jakby rozwiał ją wiatr. – W Misznie jest napisane, w Gemarze jest napisane, u Alfasiego jest napisane, u Rambama jest napisane, w Szulchan aruch jest napisane! – rabin stał przed Kalmanem, wykrzykując mu w twarz wykładnie prawa, jakby wymierzał policzki. – Jeśli świadkowie widzieli go umierającego, to i tak na nic, bo trzeba ujrzeć, jak dusza opuszcza ciało. Jeśli widzieli, że był ranny, to też na nic. Przybity ćwiekami do deski – na nic. Zjadało go dzikie zwierzę – dalej na nic, chyba że zwierzęta i ptaki wyjadły jego szpik, serce i wnętrzności. Jeśli świadkowie widzieli, jak wpada do morza, to na nic. Do jaskini lwów – na nic. Chyba że do gniazda węży. Jeśli gdzieś na świecie toczy się wojna i żona mówi, że jej mąż w niej zginął, to nie jest wiarygodna. Bo może tylko słyszała, że żołnierze z konkretnego pułku zginęli, więc wydaje jej się, że zginął i mąż. Ba, są i tacy, co mówią, że w czasie wojny kobiecie w ogóle nie można wierzyć, nawet jeśli zarzeka się, że pogrzebała męża własnymi rękami. A pan mi tu opowiada, że nikt z jakiejś roty nie powrócił!
Reb Lewi mówił już jednak do otwartych drzwi. Kalman właśnie zbiegał ze schodów z głową pełną topielców oraz powieszonych, poćwiartowanych trupów.
Nigdy nie miałem okazji być bohaterem
Piotr Smolar jest reporterem francuskiego dziennika „Le Monde”. Urodził się we Francji, jego rodzice są Polakami. Ojciec, Aleksander Smolar, jest prezesem Fundacji im. Stefana Batorego, natomiast dziadek, Grzegorz (a właściwie Hersz), był politykiem komunistycznym, dziennikarzem i działaczem społecznym. Większość jego rodziny zginęła w Zagładzie. Grzegorz po opuszczeniu mińskiego getta został komisarzem politycznym sowieckich oddziałów partyzanckich. Do 1968 roku kierował „Fołks Sztyme” – organem prasowym PZPR w języku jidysz, który był jego wielką pasją. W 1970 wyjechał do Izraela.
Historię ojca i dziadka Piotr Smolar opisał przejmująco w książce Zły Żyd, rozliczając się przy okazji ze swoich dziennikarskich wyborów. W rozmowie z Anną Pamułą opowiada m.in. o więźniach tożsamości. Fragment rozmowy:
Anna Pamuła: Z czego wynika niechęć francuskich Żydów do ciebie? Nie podzielają twojego punktu widzenia?
Piotr Smolar: Problemem wielu z nich jest to, że ich miłość do Izraela na odległość pozbawia ich krytycznego myślenia. Bronią Izraela z pocztówki. Mylą przywiązanie do kraju z przywiązaniem do rządu. Oczywiście Izrael to kraj silny i dynamiczny – cud na pustyni – ale żyje w zakłamaniu. To państwo od połowy wieku okupujące inny naród. Izraelczycy uprzedmiotowili Palestyńczyków. Odcięli ich od źródeł utrzymania. Pozbawili ich wolności przemieszczania się i możliwości korzystania z niezawisłych sądów. Mylą się jednak ci, którzy myślą, że „Le Monde” jest propalestyński. Pisałem tak samo krytycznie o rządzie Izraela, jak o Hamasie w Gazie. Szeroko opisywałem system polityczny Palestyny, skorumpowany do cna. Pisałem o palestyńskich torturach. Byłem często w Gazie. To straszne miejsce – nigdy nie odwiedziłem tak ogromnego więzienia. Widziałem też na własne oczy izraelskich żołnierzy strzelających do palestyńskich cywilów. Ludzie zgromadzili się przy granicy, by manifestować, większość nie miała broni. Padali od kul dwa metry ode mnie. Czy to jest naprawdę „utrzymywanie porządku”, jak tłumaczy rząd Izraela?
Wspomniałeś o uczciwości. Tymczasem w książce jedno z pierwszych słów to „skłamałem”. W Gazie skłamałeś, że nie jesteś Żydem.
W Izraelu kryłem pochodzenie żydowskie, ale nie ze wstydu. To było niezbędne do mojej pracy. Poza tym moja tożsamość żydowska nigdy nie była aktywna. Ona istniała – byłem świadomy swojego pochodzenia i tyle. Wiele ułatwiło moje nazwisko, bo nie jest to Cohen, ale Smolar. Mógłbym być po prostu Rosjaninem albo Polakiem. Wyobraź sobie, co by mówili moi krytycy, gdyby wiedzieli, że jestem Żydem.
Queerowy stan wyjątkowy
Prawdziwa historia miłego, żydowskiego chłopca, który wstępuje do Kościoła Scjentologii i odchodzi z niego po dwunastu latach, aby stać się tą uroczą kobietą, którą jest teraz
W kolejnej części swoich wspomnień Kate Bornstein opowiada o marzeniu zostania zakonnicą, marynarskiej karierze w Sea Org (na prywatnym jachcie Kościoła Scjentologii), badaniach masy mentalnej przy użyciu elektropsychometru i skali emocjonalnych tonów L. Rona Hubbarda:
Paszporty zarówno załogi, jak i pasażerów przechowywane były w sejfie w biurze inspektora portowego. Aby odzyskać dokument i zdobyć pozwolenie na opuszczenie statku na dłuższy czas, członkowie Sea Org musieli przejść rygorystyczną kontrolę bezpieczeństwa, którą przeprowadzał inspektorat Kościoła. Jego zadaniem było upewnienie się, że osoba ubiegająca się o przepustkę nie popełniła żadnych przestępstw, a jej intencje były zgodne z intencjami Kościoła. Podczas kontroli podłączano ją do elektropsychometru – scjentologicznego narzędzia duchowego doradztwa. […] Urządzenie, jak twierdził Ron, rejestrowało masę mentalną. W jednym z wcześniejszych modeli zamiast elektrod zastosowano tzw. krokodylki, ale tego emetru Ron użył tylko na pomidorach. Nie zmyślam.
Niesforne kozy, wino i zieleń
Esej rabina Yonatana Nerila o zrównoważonym zasiedlaniu Ziemi (Izraela).
Od czasów biblijnych po współczesność działalność człowieka związana z sadownictwem, wypasem bydła i rolnictwem – czynnościami niezbędnymi do zapewnienia nam pożywienia – stanowiła wyzwanie dla zrównoważonego rozwoju. Tora Ustna pokazuje nam, jak z tym problemem radzili sobie nasi przodkowie, i uczy, jak długofalowo opiekować się ziemią.
Kobieta z nożem
W październiku nakładem Wydawnictwa Poznańskiego ukazała się Córka rzeźnika, wybitna powieść izraelskiego pisarza Yaniva Iczkovitsa. To obsypana nagrodami – w tym prestiżowymi Wingate Literary Prize, Agnon Prize oraz Ramat Gan Prize – pikarejska powieść o kobiecie, która uzbrojona w rzeźniczy nóż, wyrusza w niebezpieczną podróż, by przywrócić spokój w swojej rodzinie. O niezwykłych losach Fani Kajzman z autorem powieści rozmawia Magdalena Wójcik. Fragment rozmowy:
Magdalena Wójcik: Czy od początku kobieta miała być główną bohaterką powieści?
Yaniv Iczkovits: Tak. Podczas zbierania materiałów do książki natknąłem się w dziewiętnastowiecznej gazecie „Ha-Magid” na list aguny – ten sam, który jest na początku powieści. Zrozpaczona kobieta prosi w nim o pomoc w odnalezieniu męża, który ją opuścił. Gdy go przeczytałem, wiedziałem, że mam powieść. Czułem jednak, że to nie ona może wyruszyć w podróż – to musi być jej siostra, gdyż autorka listu jest zbyt załamana. Wtedy przypomniałem sobie modlitwę Tikun chacot – to właśnie jej nazwę znajdziemy w oryginalnym tytule. Składa się z dwóch części: Tikun Rachel i Tikun Lea. W pierwszej opłakujemy zniszczene Świątyni, a w drugiej modlimy się o zbawienie. U mnie więc jedna z sióstr, Minda, opłakuję utratę męża, a druga, Fania, szuka wybawienia.
Oryginalny tytuł powieści brzmi Tikun acher chazot, dosłownie Tikun po północy. I właśnie tikun, czyli naprawa, odnowa, jest bardzo ważnym motywem twojej powieści.
Jej akcja toczy się w 1894 roku. Wiemy więc, jaki los czeka bohaterów za pięćdziesiąt lat. Ale wiemy to my, nie oni, więc pytanie o ich tikun jest bardzo ważne. Która z postaci go doświadczy? Kogo ta podróż najbardziej odmieni? Fania chciała oczywiście pomóc siostrze, ale jednocześnie pragnęła również wyrwać się z domu, ponownie użyć swojego noża. Nie na darmo w młodości znana była jako wilde chaje, dzikie zwierzę. Żiżek natomiast spędził młodość w obozie wojskowym, a potem wrócił do domu, do Motolu, dokąd zresztą wraca także po podróży z Fanią. Czy więc doświadczył tikun? Jest też Piotr Nowak, oficer ochrany, czyli tajnej policji carskiej, który rusza za nimi w pościg. Na początku ten zwykły policjant jest antysemitą, lecz potem poznaje społeczność żydowską, a nawet uczestniczy w uczcie chasydzkiej. Może więc to on doznał największej przemiany? Wydaje mi się to kluczową kwestią w powieści i mam nadzieję, że czytelnicy zastanowią się nad losem Nowaka.
Szorty – przegląd wydarzeń
Jak w każdym numerze, w kilkunastu krótkich artykułach prezentujemy przegląd ważnych, ciekawych i zaskakujących wydarzeń z żydowskiego świata. Tym razem piszemy między innymi o tym, czym różni się nowe West Side Story Stevena Spielberga od filmu z 1961 roku, dlaczego Natalie Portman ma żal do Leona zawodowca, kto nie przyjął Nagrody Pileckiego i po co rybom sen.
Boży prokurator
Na koniec esej Joanny Marii Machel o Szatanie, a właściwie Satanie. To pierwsze określenie pochodzi co prawda z hebrajskiego, ale na tym chyba kończą się podobieństwa między tradycyjnym, chrześcijańskim postrzeganiem tego bytu a tym, jak jest on widziany w judaizmie. Fragment artykułu:
W judaizmie Satan może wywoływać bojaźń nie dlatego, że jest potężnym demonem, ale ponieważ jego moc leży w ujawnianiu naszych niedoskonałości. Ma testować nasz charakter i oddanie Torze. Został stworzy przez Boga jako rodzaj narzędzia w systemie sądownictwa. Satan stawia nas w sytuacjach, w których musimy dokonać trudnych wyborów lub przetestować kontrolę nad pokusami i instynktami.
Fakt, że jest on narzędziem całkowicie zależnym od Bożej woli, uwidacznia się w porównaniu dwóch wersetów, które mówią o tym samym wydarzeniu. W II Księdze Samuela (24:1) czytamy: „I wspłonął na nowo gniew Wiekuistego przeciw Izraelitom, tak że pobudził przeciw nim Dawida słowami: Idź, licz Izraela i Judę!”, a w późniejszej I Księdze Kronik (21:1): „Powstał Satan przeciwko Izraelowi i pobudził Dawida, by policzył Izraela”. W pierwszym przypadku to gniew Boga kusi Dawida do zrobienia czegoś, co jest zakazane, by dać w ten sposób pretekst do kary. W Księdze Kronik ów gniew został przekształcony w satana – nastąpiło uosobienie gniewu i szukanie pretekstu (prawie prowokacji policyjnej) do ukarania grzesznika.
ZAPRASZAMY DO LEKTURY
„Chidusz” dostępny jest w sprzedaży w Empikach na terenie całego kraju, w Muzeum POLIN oraz w Cocofli we Wrocławiu. Wydanie elektroniczne można kupić na publio.pl. Roczna prenumerata krajowa od 90 zł (list ekonomiczny), roczna prenumerata elektroniczna za jedyne 50 zł. Zamówienia: office@chidusz.com. Patronat honorowy nad tym numerem „Chiduszu” objęło Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Przyjemnej lektury!