„Chidusz” 7/2021 – Queerowy stan wyjątkowy [autobiografia w odcinkach]

Bohaterką okładki wrześniowego „Chiduszu” jest Kate Bornstein – performerka, autorka pionierskich książek o dysforii płciowej i „celebrytka klasy B w panteonie amerykańskich queerowych subkultur”. Ale na ten numer składa się także zupełnie niekolorowa, przerażająca opowieść o powojennej zagładzie cmentarza żydowskiego w Kępnie. Zobacz, o czym piszemy w „Chiduszu” 7/2021.  

 

Queerowy stan wyjątkowy

Prawdziwa historia miłego, żydowskiego chłopca, który wstępuje do Kościoła Scjentologii i odchodzi z niego po dwunastu latach, aby stać się tą uroczą kobietą, którą jest teraz.

Kate urodziła się jako Albert Herman Bornstein w 1948 roku w Asbury Park w stanie New Jersey. Jej rodzina była jedną z niewielu żydowskich rodzin mieszkających wtedy w tamtych okolicach, więc o jej pochodzeniu rodzice zabraniali „głośno mówić”. Jako czterolatka zorientowała się, że nie jest chłopcem, a w przyszłości nie chce być mężczyzną. Wiele lat zajęło jej jednak zebranie odwagi i przyznanie się do tego przed sobą i światem. Szukając dla siebie miejsca, wstąpiła do Kościoła Scjentologii w czasach jego rozkwitu. Odeszła z niego po dwunastu latach, gdy przypadkowo odkryła finansowe nadużycia tej instytucji. Podczas lat spędzonych wśród scjentologów doszła do wniosku, że nie może już dłużej ukrywać swojej prawdziwej tożsamości, i zdecydowała się w końcu zacząć żyć jako kobieta. Swoje niezwykłe, pełne przygód życie opisała w książce Queerowy stan wyjątkowy [A Queer and Pleasant Danger], która – po raz pierwszy po polsku – ukaże się w „Chiduszu” w dziesięciu odcinkach (w numerach 7/2021–6/2022). 

Chciałam być zajebistą blondynką, jak Geena Davis w Długim pocałunku na dobranoc. Chciałam mieć jej włosy, jej oczy i usta. Większość życia spędziłam jednak jako zabójczo przystojny Żyd rosyjskiego pochodzenia i obawiałam się, że zbyt wiele z tej surowej męskości przecieknie przez mój nowy kolor i będę wyglądać jak żółtowłosy koleś w sukience, jasnogłowe dziwadło, platynowy klaun. 

Osoby „aspołeczne”, takie jak ja, są tak złe, że nawet rozmowa z nimi wystarczy, abyście poważnie się rozchorowali. Kontynuowanie czytania tej książki może posłać was na drogę prowadzącą do miejsc o wiele straszniejszych niż jakiekolwiek piekło, wymyślone przez którąkolwiek ze starych religii. Czy nie byłoby fajnie mnie poznać? 

 

chidusz-queerowy-stan-wyjatkowy-kate-bornstein-queer-and-pleasent-danger-cmentarz-zydowski-w-kepnie

Kate identyfikuje się jako osoba niebinarna. Jest pionierką wśród autorów piszących o niebinarności i tożsamości płciowej, i swego rodzaju celebrytką queerowego światka. Jest autorką między innymi książek Gender Outlaw: On Men, Women, and the Rest of Us [Wyrzutek genderu. O mężczyznach, kobietach i całej reszcie] i My New Gender Workbook: A Step-by-Step Guide to Achieving World Peace Through Gender Anarchy and Sex Positivity [Mój nowy genderowy podręcznik. Jak krok po kroku osiągnąć pokój na świecie dzięki genderowej anarchii i sekspozytywności]. Więcej o jej nietuzinkowym życiu i ekstrawaganckiej, acz urzekająco ciepłej osobie możecie dowiedzieć się na przykład z krótkiego wywiadu, przygotowanego na potrzeby kanału VICE Life. W 2014 roku powstał o niej też film dokumentalny Kate Bornstein is a Queer and Pleasant Danger.

Queerowy stan wyjątkowy to znacznie więcej niż tylko historia osoby niebinarnej, która godzi się w końcu ze swoją prawdziwą tożsamością. To wyznania eksscjentolożki, z których dowiemy się bardzo wiele o kształtowaniu się tego Kościoła i sposobie funkcjonowania sekty; to opowieść o tym, jak zmieniały się na przestrzeni ostatnich dekad wzorce męskości i jak uwikłane w nie może być nasze kulturowe dziedzictwo; to zwierzenia lesbijki i masochistki, żyjącej z zaburzeniami typu borderline; ale przede wszystkim – to podjęta przez Kate próba skontaktowania się z jej córką, która urodziła się i żyje wśród scjentologów, czyli w środowisku, z którego Bornstein została na zawsze wykluczona.

 

Trupek na cmentarzu

„Powiem tylko, że zabranie czaszki do domu to «mały pikuś»” – wspomina jeden z mieszkańców Kępna. „Wystarczyło trochę pokopać, aby odkrywać szkielety z owłosionymi czaszkami oraz resztki garderoby. Wpadaliśmy na pomysły, żeby wiązać drutami i straszyć nimi przejeżdżających obok kierowców. A w czaszkach umieszczaliśmy świeczki świecące przez oczodoły”. 

W artykule Trupek na cmentarzu Michał Bojanowski próbuje na podstawie wspomnień mieszkańców odtworzyć powojenną, przerażającą historię cmentarza żydowskiego w Kępnie.  

Ktoś wpadł na pomysł, żeby na cmentarzu otworzyć budkę z piwem. Czarująco nazwał ją Zacisze. Miejscowi szybko przechrzcili Zacisze na Trupka. Podobno Trupek przestał istnieć, bo jeden z radnych doprowadził do jego likwidacji. Historia cmentarza sięga drugiej połowy XVII wieku, czyli początków osadnictwa żydowskiego w Kępnie. Być może dlatego były na nim „górki”. Na wielu cmentarzach stare groby przysypywano warstwą ziemi, aby w ten sposób stworzyć miejsce na kolejne „piętro” pochówków. (…) Miejscowi twierdzą, że jedna „górka” zniknęła jakoś po wojnie, a druga prawdopodobnie na początku lat osiemdziesiątych. To na szczycie tej drugiej stał Trupek. Po jej rozjechaniu pojawiła się sahara, czyli piaszczyste boisko, na którym chłopacy z okolicy zdobywali piłkarskie umiejętności. Później nazwożono tam kamieni – kopać piłkę było ciężko, ale miejsce nadal nadawało się choćby na ognisko. (…) Moi rozmówcy są zgodni co do tego, że gdy cmentarz „wyrównywano”, na powierzchni wyłaniały się setki, a nawet tysiące kości. 

Posłużyły one – wraz z macewami i ziemią – do budowy okolicznych dróg i domów, a nawet do wybrukowania całego podwórza w sąsiednim Bralinie. Na moment przed rozpoczęciem remontu kępińskiej synagogi warto przypomnieć trudny, do dziś niezamknięty rozdział żydowskiej historii wielkopolskiego miasteczka. Czy dojdzie w końcu w Kępnie do godnego upamiętnienia cmentarza żydowskiego?

 

 

Gainsbourg prosi o uwagę

Wystarczy jedna nutka, aby skojarzyć Je t’aime, moi non plusW Polsce jednak, oprócz tej jednej piosenki, Serge Gainsbourg jest niemal zupełnie nieznany, a jeśli już się o nim mówi, to raczej o jego barwnym życiu niż muzyce. Francuzi natomiast do dziś go wielbią i wymieniają w gronie najważniejszych twórców XX wieku. W trzydziestą rocznicę śmierci artysty, według którego życie bez skandali byłoby mdłe i bezbarwne, Dariusz Latosi przedstawia subiektywny przegląd jego twórczości. Opisy poszczególnych piosenek i albumów uzupełniają opowieści o jego życiu: 

Rodzice Gainsbourga, Olga Besman i Josif Ginsburg, pobrali się w 1917 roku na Ukrainie. Przez Gruzję i Morze Czarne uciekli przed rewolucją bolszewicką i prześladowaniami. Po otrzymaniu obywatelstwa francuskiego zmienili nazwisko na Gainsbourg. Serge urodził się – wraz ze swoją siostrą bliźniaczką Jacqueline – w Paryżu w 1928 roku. Rodzice nadali mu imię Lucien, którego sam zainteresowany szczerze nienawidził i zmienił je zaraz po uzyskaniu pełnoletności. Czasy nazistowskiej okupacji wspominał jako okres wielkiej traumy – otaczał go powszechny antysemityzm, uwłaczające obostrzenia i regularne wywózki (po latach żartował jednak, że chodząc po ulicy z żółtą gwiazdą na piersi, czuł się jak szeryf). Większość wojny spędził z matką i rodzeństwem na wsi – ojciec pozostał w Paryżu, zarabiając na rodzinę. 

 

WF, robótki ręczne i spacery, żadnej religii 

Pewien uczeń wspominał, że szkoła była wówczas jedynym światełkiem w jego ponurym życiu. Inny stawał pod drzwiami swojej dawnej klasy i podsłuchiwał, ponieważ jego rodziców nie stać było na opłacenie czesnego. Wielu uczniów, którzy przeżyli Zagładę, do końca życia rozmawiało ze sobą w jidysz przez telefon. O fenomenie międzywojennych szkół CISZO (Centrale Jidisze Szul-Organizacje – Centralna Żydowska Organizacja Szkolna) w rozmowie z Magdaleną Wójcik opowiada Anna Szyba, jidyszystka, kulturoznawczyni i tłumaczka. Fragment rozmowy: 

Magdalena Wójcik: Co działo się z CISZO w czasie wojny?

Anna Szyba: (…) Oficjalnie organizacja przestała istnieć, ale wielu działaczy próbowało kontynuować swoją pracę. Ci, którzy trafili do gett, starali się działać dalej. Dostosowywali na przykład przedwojenne podręczniki do warunków getta, starając się umilić dzieciom ich koszmarną codzienność. Nie było już oczywiście mowy o takiej nauce jak przed wojną, a jedynie o zapewnieniu dzieciom choćby minimalnego poczucia normalności. W getcie warszawskim działała na przykład Sonia Nowogrodzka, przedwojenna nauczycielka CISZO, która nie skorzystała z okazji ucieczki, bo nie chciała rezygnować ze swojej pracy w szkole. Była też Roza Simchowicz, instruktorka szkolna, która przed wojną pisała dla CISZO sprawozdania z prowincjonalnych szkół. Roza zmarła na tyfus, Sonia natomiast trafiła do Treblinki.

 

Der szwarcer jungermanczik (Czarny młodzieniaszek)

Zostały już tylko trzy odcinki pierwszego w historii jidyszowego bestsellera, czyli powieści Czarny młodzieniaszek Jankewa Dinezona, którą od dwóch lat tłumaczy Magdalena Wójcik. Akcja siłą rzeczy musi nabrać tempa. Nasz ukochany Józef, już jako lekarz, wraca nie tylko do Mohylewa, ale i wprost do domu Fridmanów! Czy rozpozna go Roza? Jak zareaguje Ruchamke? Czy Gołda znowu wyrzuci go z domu? W jakie tarapaty będzie próbował wpędzić pozostałych bohaterów Mosze Szneur, tytułowy Szwarcer? 

– Tak, to jest plan – mamrotał Mosze Szneur. – Naślę na teścia najpierw te psy, chazana Szlojme i Mojszele wariata, a potem przyjdzie czas na lepszych swatów, jak Zelig. Jak ten wejdzie ze swym wielkim brzuszyskiem i zabierze się za teścia, to tak nim obróci, że się Fridman w końcu zgodzi na odpowiedniego kandydata. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby się Zeligowi nie udało przeprowadzić swatów. To jest plan. I co z tego, że będzie mnie to kosztować ze sto rubli, przecież za każde dziecko teścia muszę płacić. Ile mnie Roza kosztowała?! Przynajmniej nasze miasto jest dla mnie dobre – mali ludzie zawsze patrzą na tych, którzy są nad nimi, a Bóg zesłał nam tu bogaczy, którzy świecą odpowiednim przykładem. Czy mało dziewcząt zbierało cięgi po tym, jak Azriel rozprawił się ze swoją Zelde? Choćby dziś – gdy przechodziłem pod domem krawca Barucha, słyszałem krzyk i zawodzenie. Jego córka zanosiła się płaczem, a on ciągnął ją za włosy i wrzeszczał: „Co?! Będziesz mi tu kręcić nosem na narzeczonego jak Zelde Ratmanówna?! Należałoby ją zatłuc za to, że wprowadziła u nas tę modę!”.  

 

Judaizm a ekologia: Strzeż duszy twej usilnie

Evonne Marzouk i Yonatan Neril w swoim komentarzu ekologicznym wyjaśniają, na czym polega żydowski obowiązek dbania o zdrowie i co o spożywaniu szkodliwych substancji mówią święte teksty judaizmu:

Micwa ochrony zdrowia ma wiele zastosowań. W prawie żydowskim istnieje termin baal nefesz jachmir („mistrz ducha będzie surowy”), odnoszący się do sytuacji, w której mędrzec czuje, że istnieje powód do niepokoju, ale nie uważa za stosowne czegoś na tej podstawie zakazywać całej społeczności. Jedną z istotnych dla nas i dla naszych rodzin kwestii powinno być zmniejszenie zagrożenia wynikającego ze spożywania substancji chemicznych takich jak pestycydy. Rabin Zecharya Goldman zauważa, że kategoria baal nefesz jachmir w prawie żydowskim (osoby wrażliwej, zdyscyplinowanej i uważnej) współcześnie jest właściwą odpowiedzią na niebezpieczeństwo wynikające z używania w rolnictwie szkodliwych środków.

 

W nowej ziemi

Queerowy komentarz Shirley Idelson do parszy Ki tawo (tj. fragmentu księgi Ba-midbar, czyli Powtórzonego Prawa 26:1–29:8):

Jak dziś możemy odnieść się do statusu naszych przodków? Kobiety i mężczyźni, którzy walczyli o naszą wolność, byli – tak jak Jakub – uciekinierami. Ci, którzy dziś mogą żyć nieskrępowanie, zawdzięczają łatwość swojej egzystencji grupie wyrzutków, którzy odważyli się przeciwstawić poważnym ograniczeniom nałożonym na seksualność. Wielu z nas nie musi już ukrywać swojej tożsamości, bo nie tak dawno temu grupa radykałów dosłownie ryzykowała życiem, kwestionując podstawowe założenia dotyczące społecznych struktur rodzinnych i ról płciowych.

 

Naród ciała

Queerowy komentarz Sue Levi Elwell do parszy Nicawim (tj. fragmentu księgi Ba-midbar, czyli Powtórzonego Prawa 29:9–30:20):

Żydzi często myślą o sobie jako o narodzie księgi, ludziach słowa. Jednak w ciągu ostatnich dekad coraz więcej żydowskich uczonych i nauczycieli, jak Rebecca Alpert, Howard Eilberg-Schwartz, Judith Plaskow czy Daniel Boyarin przypominało nam, że Żydzi to także ludzie ciała. […] Wersety z Dwarim przypominają nam o natychmiastowej dostępności nauki, którą możemy wdychać, przyjmować jak pokarm i zapraszać ją do tego, aby stała się częścią naszego ciała. Uczymy się, że sposób na życie, jaki wybraliśmy, to otwarcie się na Torę – w najbardziej intymnym i bezpośrednim znaczeniu tego słowa. Uznanie, że nasze ciało to miejsce, w którym mieszkamy my i Bóg, to nasza afirmacja życia.

 

Szorty [informacje z polski i świata]

W szortach, czyli krótkich artykułach na najróżniejsze tematy, piszemy między innymi o drukowaniu modeli 3D nowotworów złośliwych, karierze antysemickich filmów porno, rekordach Barbry Streisand, nowej produkcji twórcy popularnego izraelskiego serialu Srugim, jerozolimskiej ekshumacji szczątków kobiety, która udawała Żydówkę, oraz o Deborze Lipstadt, która została doradczynią Joego Bidena ds. antysemityzmu. 

 

ZAPRASZAMY DO LEKTURY

„Chidusz” dostępny jest w sprzedaży w Empikach na terenie całego kraju oraz w Cocofli we Wrocławiu. Wydanie elektroniczne można zakupić na publio.pl. Roczna prenumerata krajowa od 90 zł (list ekonomiczny), roczna prenumerata elektroniczna za jedyne 50 zł. Zamówienia: office@chidusz.com. Przyjemnej lektury!