Oscar dla Idy
22 lutego 2015 roku cała Polska żyła filmem „Ida”, który jako pierwszy w historii kraju dostał Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. Nikt nie pamiętał, że nie była to pierwsza Ida z Polski, która otrzymała tę nagrodę. W 1966 roku bowiem Oscarem został wyróżniony czechosłowacki film „Sklep przy głównej ulicy”, w którym główną rolę zagrała dyrektorka warszawskiego Teatru Żydowskiego, Ida Kamińska.
Ida nie miała żadnej wątpliwości co do swojej przyszłości: od zawsze nie tyle chciała być aktorką, co nią była. Jak sama wspomina, pierwszy raz stanęła na scenie w 1904 roku, w wieku około pięciu lat. Zagrała wówczas rolę Siomke w sztuce Dawida Pińskiego „Matka”. W tytułową rolę wcieliła się jej matka, słynna Ester Rachel Kamińska.
Matka zwana jest przez potomnych żydowską Eleonorą Duse i w pełni zasługuje na to. To dzięki niej teatr jidysz, teatr żydowski zaczął odchodzić od przerysowanej emocjonalności i uczuciowości w stronę indywidualizmu i naturalizmu. Była, jak mówi jej przydomek, prawdziwą matką teatru jidysz, teatru nowoczesnego. Dla swojej córki była największą przyjaciółką. Ida bardzo mocno przeżyła śmierć matki w 1925 roku. Gdy już miała własny teatr, Ida często występowała w tym samym repertuarze, co Ester Rachel. Ponieważ jednak była niższa, to grała w butach na koturnach. Grynberg wspomina, że mieli poczucie, że grają z samą Ester Rachel.
Ida Kamińska była nie tylko wybitną aktorką i reżyserką. Była również utalentowaną i z pewnością „dziarską” organizatorką. Na początku wojny udało jej się uciec z Warszawy wraz z drugim mężem Meirem Melmanem, córką Ruth Kamińską i zięciem, Adim Rosnerem. Do 1947 roku przebywała z mężem na Wschodzie, i gdzie tylko mogła, organizowała teatry żydowskie. Gdy wróciła do Polski, zaproponowano jej pokierowanie nowo powstałym Teatrem Żydowskim w Łodzi. Po kilku latach upaństwowiono tę instytucję i, z powodu niskiej liczby publiczności, połączono z Teatrem Żydowskim we Wrocławiu. W 1955 roku Państwowy Teatr Żydowski imienia Ester Rachel Kamińskiej zaczął działać w Warszawie.
Jeśli Ester Rachel Kamińska była matką nowoczesnego teatru jidysz, to z pewnością Idę można nazwać zarówno matką, jak i ojcem, powojennego teatru żydowskiego w Polsce. To, że odrodził się jako prawdziwy teatr a nie – cepelia, jest przede wszystkim jej zasługą. Kamińska bardzo broniła się przed marginalizacją i zamykaniem w kulturowym getcie. Wystawiała nie tylko sztuki o tematyce żydowskiej, ale i sztuki światowej sławy dramaturgów – oczywiście w tłumaczeniu na jidysz. Na deskach jej teatru pojawiała się klasyka teatru jidysz (m.in. sztuki Gordina), ale też „Pan Jowialski” Fredry, „Drzewa umierają stojąc” Cassony, a także sztuki socjalistyczne. Jej geniusz reżyserski trzeba uznać tym bardziej, że do jej zespołu trafiali często ludzie z przypadku, bez żadnego przygotowania aktorskiego. Wspomina to zresztą w swoim „Życiu osobistym” jeden z członków jej trupy aktorskiej, Henryk Grynberg.
Teatr Kamińskiej był znany i ceniony również w polskim świecie teatralnym, choć zapewne mniej ze względu na przecinanie się wpływów, ile ze względu na ogromną estymę, jaką cieszyła się jego energiczna dyrektorka. O prestiżu kierowniczki niech też świadczy fakt, że gdy w latach sześćdziesiątych do Warszawy przyjechał szwajcarski dramaturg i nowelista, Max Frisch, to jednym z teatrów, które chciał odwiedzić, był właśnie Teatr Żydowski. I gdy w 1952 roku Kamińska obchodziła trzydziestopięciolecie debiutu scenicznego, to oprócz urzędników przemówienie wygłaszał Leon Schiller, zaś depesze i listy gratulacyjne wysłała niemal cała intelektualna elita kraju, m. in. Julian Tuwim, prezes PAN-u, i oczywiście dyrektorzy wielu teatrów z całego kraju.
Nie ulega wątpliwości, że to właśnie Kamińska była największą gwiazdą i największym atutem swojego teatru. Ona sama zresztą była tego w pełni świadoma. Dlatego grała większość głównych ról, a, będąc równocześnie dyrektorką, pozostałe obsadzała swoją córką, zięciem i mężem. Zdarzało się też tak, że w programie danej sztuki wszyscy pozostali aktorzy wymienieni byli z inicjału imienia i nazwiska, a tylko w jej przypadku podawano pełne imię i nazwisko. I tak na przykład w 1957 roku wyreżyserowała i wystawiła jako pierwsza w Polsce słynną sztukę Brechta „Matka Courage i jej dzieci”. Zagrała oczywiście główną rolę, a patronował jej mąż, Melman i córka, Ruth. Tak przedstawienie to oceniał Jan Kott: „Ida Kamińska odegrała wielką tragedię. Ale nie była to tragedia markietanki z czasów wojny trzydziestoletniej, która zaufała wojnie, która żyła z wojny i którą wojna oszukała. Była to tragedia odegrana na tekście Brechta, ale tragedia zupełnie inna i o wiele bardziej współczesna”. I kończy ze wzruszeniem: „Ida Kamińska jest jedną z największych współczesnych tragiczek. Ale tym razem nie potrzebowała uczyć się roli. Ona była i jest żydowską Matką Courage. Całuję pani ręce, pani Ido”.
Ponieważ Teatr Żydowski był państwowy, pozostawał pod wpływem nastrojów politycznych w PRL. Należy jednak zwrócić uwagę na to, jak różna była oficjalna polityka PRL od tej w ZSRR: w 1952 roku, gdy Ida hucznie obchodziła trzydziestopięciolecie pracy scenicznej, Stalin rozkazał zamordować trzynastu sowieckich Żydów, między innymi słynnych poetów jidysz, Pereca Markisza i Dowida Bergelsona. Mimo to, rzecz jasna, Ida musiała być ostrożna. Ponadto, w Związku Radzieckim pozostawała jej córka wraz z wnuczką, Eriką. Ruth została aresztowana z mężem tuż po wojnie i zostali zwolnieni dopiero na fali amnestii w 1956 roku. Sama Ida nie zapisała się do partii, ale zrobił to jej mąż. Grynberg wspomina również, że w zespole był jeden agent UB, wobec którego cały zespół musiał być wyjątkowo miły, o co osobiście dbała Kamińska. Jako dyrektorka i aktorka jednocześnie otrzymywała wysoką pensję, lecz według Grynberga przegrywała niemal wszystkie pieniądze podczas gry w karty z urzędnikami państwowymi. Podobno czasem udawało jej się nawet wygrać mieszkania dla aktorów. Lecz w archiwach IPN można znaleźć donosy agentów UB pracujących w teatrze, którzy mają Kamińskiej za złe autorytarne rządy oraz właśnie nierówność pensji.
Jak widać, Kamińska jakoś funkcjonowała w systemie, wobec którego nie miała ewidentnie żadnych złudzeń, gdyż mimo zmian nastrojów politycznych Teatr Żydowski nie został zlikwidowany. W 1962 roku pojawiła się koncepcja likwidacji ze względu na duże dopłaty do widza przy każdym przedstawieniu: średnia krajowa wynosiła ok. 23 złotych, w Teatrze Żydowskim – aż 120 złotych, i to mimo zainstalowania systemu słuchawkowego z symultanicznym tłumaczeniem z jidysz na polski. W końcu jednak teatr został, a nawet rozpoczęto budowę nowej siedziby przy pl. Grzybowskim. Cały zespół pozostawał jednak w zainteresowaniu Służby Bezpieczeństwa. Z akt dostępnych w IPN wynika, że od lat pięćdziesiątych Kamińska wraz z rodziną i najbliższymi współpracownikami była obserwowana jako członkini grupy operacyjnej „Turyści” podejrzanej o szpiegostwo na rzecz Państwa Izraela.
Jednym z bardziej popularnych przedstawień tej osobistości był wspomniany już dramat „Drzewa umierają stojąc” Alejandra Cassony, w którym od 1958 roku grała główną rolę Babci. Jest to typowa sztuka z „rolą” – to główna aktorka dźwigała całe przedstawienie. I to właśnie w tej roli obejrzeli Kamińską Jan Kadar i Elmar Klos – twórcy filmy „Sklep przy głównej ulicy”. Film, jak już wspomniano, w 1965 roku otrzymał Oscara, zaś Kamińska za rolę Lautmanowej rok później została nominowana do tej nagrody jako najlepsza aktorka pierwszoplanowa. Przegrała z Elizabeth Taylor za jej rolę w filmie „Kto się boi Virginii Wolf”. Ale Kamińska była pierwszą w ogóle aktorką zza żelaznej kurtyny nominowaną do tej nagrody. Mariusz Szczygieł pisze, że po ceremonii ukazał się w „Variety” artykuł, w którym chwalono jej skromność: do sukienki nie założyła żadnych brylantów. A przecież nie miała żadnego brylantu.
W Polsce Oscar był szeroko komentowany w prasie, chociaż Kamińska zawsze określana była jako „polska aktorka”. Niektórzy już wówczas zauważyli pewien absurd sytuacji: 29 maja 1966 roku „Szpilki” opublikowały rysunek satyryczny Zbigniewa Ziomeckiego. Na ilustracji tej reżyser ogląda „Sklep przy głównej ulicy” i pyta swoich asystentów: „Skąd ci Czesi wzięli taką świetną aktorkę?”
Niestety, nie doczekała budowy teatru w nowej siedzibie. Jeszcze w 1967 roku na jubileusz jej pięćdziesięciolecia powstał film dokumentalny pt. „Jej teatr” w reżyserii Władysława Forberta, do którego napisany przez Erwina Axera komentarz czytał Tadeusz Łomnicki. Ale w 1968 roku, po wydarzeniach marcowych, Kamińska złożyła rezygnację z funkcji dyrektorki i wraz z rodziną wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Miała nadzieję, że uda jej się tam założyć kolejną placówkę: rok wcześniej Teatr Żydowski odbywał w Stanach niezwykle popularne tournée i Kamińska nabrała przekonania, że w Ameryce znajdzie publiczność. Ale zawiodła się: prawie nie pracowała, w listach jej i Meira widać rozczarowanie. I gdy w 1975 roku przyjechała do Warszawy z okazji pięćdziesiątej rocznicy śmierci Ester Rachel Kamińskiej, ze sceny Teatru Żydowskiego wypowiedziała słynne zdanie: „Żydzi Warszawy! Nie wiem, kto zrobił lepiej: ja, która wyjechałam czy wy, którzy zostaliście?” Zmarła 21 maja 1980 roku w Nowym Jorku. A Teatr Żydowski po jej wyjeździe co prawda nadal istniał, lecz kierujący nim od 1970 roku Szymon Szurmiej inaczej postrzegał jego rolę i teatr już nigdy nie stał się liczącą się placówką artystyczną.