Bóg nie stworzył ani kobiety, ani mężczyzny.
Osoby zwalczające gender często rozpoczynają obronę swoich racji od przytoczenia biblijnego opisu stworzenia człowieka, jako dowodu na rzekomą naturalność osobliwie rozumianej męskości i kobiecości: I stworzył Bóg człowieka na obraz Swój, na obraz Boga stworzył go; mężczyznę i niewiastę stworzył ich. I błogosławił im Bóg, i rzekł do nich Bóg: „Rozradzajcie się i rozmnażajcie, i napełnijcie ziemię”. (Bereszit 1:27 – 28). Opis ten jest jednak sprzeczny (i staje się dość niejednoznaczny), gdy zestawimy go z następnym rozdziałem: I przypuścił Wiekuisty Bóg odurzenie na człowieka, i zasnął on; i wyjął jedno z żeber jego, i zwarł ciało za niem. I ukształtował Wiekuisty Bóg żebro, które wyjął z człowieka, na niewiastę, i przywiódł ją do człowieka (Bereszit 2:21-22).
Kogo więc stworzył Bóg?
Według tradycji żydowskiej Bóg stworzył człowieka o dwóch twarzach (pierwszy opis stworzenia): jednej męskiej, drugiej kobiecej; później jednak rozdzielił go na dwie osobne płcie (w drugim opisie). Na przestrzeni wieków rabini formułowali więc tezy o androginusie, który był pierwszą stworzoną istotą. Rabin Jeremia ben Eleazar powiedział: „Kiedy Święty, niech będzie błogosławiony, stworzył człowieka – stworzona została hermafrodyta” (Midrasz Raba Bereszit 8:1). Co do tego nie było więc wątpliwości, uwaga skupiała się więc na dalszych rozstrzygnięciach, np. czy hermafrodyta miała jedną (Midrasz), czy dwie twarze (Talmud).
Przekaż darowiznę na cele statutowe Fundacji Żydowskiej „Chidusz":
42 1140 2004 0000 3602 7568 2819 (mBank)
Temat płci pierwszego boskiego tworu podejmował m. in. Filon, Żyd z Aleksandrii, który do tego stopnia wpłynął na rozwój myśli chrześcijańskiej, że bywał uważany za Ojca Kościoła. Niespójność pomiędzy byciem Żydem a znaczącą postacią w tworzeniu się nowej religii rozwiązywano tworzeniem legend o jego rzekomej konwersji na chrześcijaństwo. Jego tok rozumowania przedstawia Daniel Boyarin w artykule Gender (Critical Terms for Religious Studies 1998), największy chyba autorytet w badaniach na tożsamością płciową w kulturze żydowskiej. Warto się temu przyjrzeć.
Filon uważa, że pierwszy Adam jest całkowicie duchową (bezcielesną) – jednocześnie męską jak i żeńską – istotą, podczas gdy Adam z drugiego opisu jest cielesnym mężczyzną, z którego później zostaje stworzona kobieta.
Aleksandryjczyk zaznacza, że opisy odnoszą się do dwóch różnych rzeczywistości. Mając na uwadze zarówno mit o androginusie, jak i wtórności kobiecości wobec męskości, uznaje, że pierwszy Adam (osobliwy, bezcielesny twór) stworzony jest na obraz Boga – co skutkuje, że zarówno jego męskość, jak i kobiecość musi być rozumiana w kategoriach duchowych, nie zaś fizycznych. Ten męsko – żeński twór w rzeczywistości nie jest ani męski, ani tym bardziej kobiecy, co Filon explicite wyraża w swoich pismach. I wpisuje się on w tej kwestii w bogatą tradycję helleńską, w której jedność czystego ducha jest ontologicznym przywilejem człowieczeństwa, innymi słowy: esencja ludzkiego podmiotu poprzedza jej przypadkowy podział na płcie.
W tej interpretacji człowiek istnieje jeszcze zanim przypisana zostanie mu jakaś płeć. Taką też więc symbolikę nadaje Filon podwójnemu opisowi człowieka: najpierw stworzony jest jako swoisty androginus, później zaś (przy drugim opisie) wrzucony w jedną z płci. Łatwo można w tych rozważaniach odszukać mit upadku ludzkości – bezcielesny i tym samym bezpłciowy Adam jest lepszy niż istota fizyczna o zaznaczonych już cechach płci. Ludzkość podzielona na mężczyzn i kobiety jest już rezultatem, wynikiem upadku, podczas gdy pierwszy, duchowy Adam jest nieśmiertelny. Widać to wyraźnie w opisie sekty, która mieszkała nad brzegiem starożytnego jeziora Mareotis. Filon snuje wizję doskonałej społeczności religijnej, w której każdy członek żył w samotności, raz na 7 tygodni spotykając się ze współwyznawcami w celu odprawienia rytuału, kończącego się ekstatycznym śpiewem, w którym kobiety i mężczyźni (najpierw śpiewający oddzielnie) łączą się w chóralnym doskonałym jednogłosie. Wizja sekty wraz z jej duchowym męsko-żeńskim uniesieniem jest właśnie próbą odtworzenia tego pierwotnego, pierwszego Adama. I choć członkowie sekty są cieleśni, to jednak ekstaza w swej naturze zawiera pierwiastek stricte duchowy i tutaj zbliża się do warunków egzystencji pierwszego Adama – bezcielesnego, łączącego pierwiastek męski i żeński.
I tak na stałe, jak pokazuje Boyarin, obecny będzie w modelu Zachodniej religijności fakt koniecznego wyrzeczenia się cielesności i różnic z niej wynikających, po to, aby osiągnąć duchowość pierwszego Adama. Dla starożytnych kobieta, która nie wypełniała obowiązków żony i rodzicielki, nie była kobietą. Tertulian (teolog z Afryki Północnej) zastanawiał się na przykład, czy dziewica jest w ogóle kobietą – jasne było, że gdy mężczyzna zbliża się do kobiety, oznacza ją wtedy dopiero jako kobietę. Ona zaś poprzez uciekanie od kobiecych obowiązków, bierze udział w swoistym zniszczeniu płci i otrzymuje status duchowego Adama, który choć nie jest ani kobietą ani mężczyzną, to jednak… bliżej mu do mężczyzny, bo przecież od zawsze teorie transcendencji były zawłaszczone przez mężczyzn.
Kim więc był pierwszy człowiek?
Samcem alfą? Obojnakiem? Mężczyzną przypadkowo twarzą kobiety? Duchową istotą, która nijak ma się do cielesności? Ojcem wielodzietnej rodziny? Choć ciężko jest jednoznacznie opowiedzieć się za którąkolwiek z teorii, to najmniej przekonująca wydaje się idea ignorująca sprzeczność obu opisów, a jednocześnie uspójniająca biblijny tekst – z natury rzeczy niejednoznaczny i trudny do interpretacji.
Wiodący w Polsce przekład biblii, Biblia Tysiąclecia, tłumaczy, że Bóg stworzył mężczyznę i niewiastę, pobłogosławił ich i dał im nazwę “ludzie”. Dokładniejsze jest – chwalone zresztą przez Czesława Miłosza za wierność oryginałowi nawet w odwzorowaniu szyku hebrajskiego zdania – tłumaczenie Cylkowa: Mężczyznę i niewiastę stworzył ich, i błogosławił im, i nazwał imię ich Adam (Bereszit 5: 1-2).
Nie możemy zatem rozstrzygnąć czy Bóg stworzył zdefiniowanego płciowo człowieka. Jedyne, co możemy poddać obserwacji, to sposób, w jaki nasza kultura (Tora, Talmud, etc.) wytwarza i ustanawia coś, co nazywane bywa naturalną płcią i to wydaje się być jedną z lepszych definicji krytyki genderowej.