Zachariasz Frankel i wrocławskie korzenie konserwatywnego judaizmu

14. punkt spisanego w lutym 1854 r. statutu Żydowskiego Seminarium Teologicznego Fundacji Fränckla we Wrocławiu mówi, że na jego dyrektora „może być powołany tylko rabin uczony, powszechnie ceniony za głęboką znajomość teologii żydowskiej” oraz z „ogólnym naukowym wykształceniem, który dzięki swojej religijności cieszy się powszechnym zaufaniem”. Precyzuje również, że wyboru dyrektora dokonuje rada kuratorów, konsultując się przy tym z rabinami z trzech „najbardziej poważanych gmin izraelickich Niemiec”.

Historia zweryfikuje te założenia, bowiem tylko dwie osoby w ponad osiemdziesięcioletniej historii instytucji będą nosiły tytuł Seminardirektor. Już w 1879 roku po śmierci Leysera Lazarusa (kierującego placówką przez ledwie cztery lata), dyrektorskie obowiązki zostaną rozdzielone pomiędzy kadrę dydaktyczną, a nauczyciel Talmudu zwyczajowo będzie pełnił funkcje reprezentacyjne, tytułując się Seminarrabbiner.

Dyrektor

Zachariasz Frankel / fot. Wikipedia

Zachariasz Frankel / fot. Wikipedia

Rabin Zachariasz Frankel, pierwszy dyrektor seminarium (na stanowisku przez ponad dwie dekady), stanie się tym samym czołowym i najbardziej wpływowym liderem tej nowoczesnej szkoły kształcącej rabinów i nauczycieli religii żydowskiej. Sukces, który Frankel odniesie budując seminarium (stawiane później za wzór innym, zwłaszcza amerykańskim, instytucjom) całkowicie według własnej koncepcji, będzie solą w oku Abrahama Geigera. Wrocławski rabin liberalnej komisji kultowej liczył bowiem – i miał ku temu realne podstawy – na to, że to jemu przypadnie w udziale stworzenie od podstaw rabinackiej szkoły kształcącej w duchu liberalnego judaizmu.

Powołanie na dyrektora w 1854 r. nieco mniej postępowego Zachariasza Frankela, dodatkowo skonfliktowanego z Geigerem już od kilku lat, po raz kolejny wprowadzi zamęt we wrocławskiej gminie żydowskiej, w której echa toczącego się w latach 40. XIX wieku sporu między jej ortodoksyjną i liberalną frakcją jeszcze dobrze nie przycichły. Być może to dlatego też pisząc swój testament Jonas Fränckel zaznaczył, że fundacje powoływane na mocy jego testamentu nie mogą być w żaden sposób od gminy zależne.

Zachariasz Frankel urodził się w 1801 r. w Pradze, która w tamtym okresie skupiała jedną z największych żydowskich społeczności w Europie. Jego rodzice wywodzili się z rodzin o wysokiej pozycji społecznej. Ich przodkowie zasiadali w sądzie rabinackim, dziadek i pradziadek Zachariasza byli znanymi talmudystami. Nazwisko Frankel zostało w rodzinie ojca przybrane wskutek rozporządzenia nakazującego zmianę żydowskich na niemiecko brzmiące nazwiska (wcześniej nazywali się Koppelmann). Wszystkie zachowane źródła wskazują na to, że rodzina była pod każdym względem tradycyjna.

Zachariasz – najstarszy syn – jako pierwszy zdobył wykształcenie niereligijne, płynnie mówił również po niemiecku. W wieku 24 lat przeprowadził się do Pesztu, gdzie zdał egzamin maturalny i podjął studia uniwersyteckie (wśród wybranych przez niego przedmiotów była logika, matematyka, fizyka, historia i filologia klasyczna), a następnie, w wieku 29 lat zdobył stopień naukowy doktora.

Otrzymał również ordynację rabinacką, podążając tym samym typową dla żydowskich elit religijnych tamtej epoki drogą, która łączyła gruntowną edukację religijną i świecką na poziomie uniwersyteckim. We wrocławskim seminarium, którego dyrektorem został w wieku 53 lat, cała – chyba bez wyjątku – kadra także składała się z wykładowców posiadających uniwersyteckie wykształcenie. Ukończenia trzech klas gimnazjum wymagano również od studentów wydziału rabinackiego kierowanej przez Frankela instytucji, potem wielu z nich równolegle studiowało na wrocławskim Uniwersytecie.

Dar języków

Obejmując w 1832 r. pierwszą po studiach posadę w Leitmeritz (dzisiejsze Litomierzyce w Czechach), Zachariasz Frankel został pierwszym na terenie Bohemii rabinem, który mógł poszczycić się nowoczesnym wykształceniem. Chcąc zwrócić na siebie większą uwagę, aplikując na to stanowisko, wysłał swoje zgłoszenie napisane aż w ośmiu językach. Choć brzmi to jak wymysł, mający na celu wyśmianie nadgorliwości Frankela, zdolności lingwistyczne przyszłego dyrektora seminarium i fakt wysłania tak absurdalnej liczby aplikacji został zbadany i potwierdzony przez Marcusa Branna, absolwenta seminarium, historyka i autora pracy o jego historii.

W momencie podjęcia pierwszej pracy Frankel był już zaręczony ze swoją przyszłą żoną, Rachelą Mayer (małżeństwo pozostało bezdzietne), która wkrótce zamieszkała z nim w pobliskich Litomierzycom Cieplicach (Treplitz). Będąc rabinem regionu Litomierzyc, Frankel zaczął wysuwać – bynajmniej nie nieśmiało, bo w źródłach historycznych zostały opisane kłótnie, w które się wdawał – propozycje unowocześnienia nabożeństw i sposobu nauczania religii żydowskiej. Daleki był jednak od propagowania drastycznych reform, a zwłaszcza uginania się pod naciskiem laikatu, który najbardziej chciał się zbliżyć do chrześcijańskiej części społeczeństwa i rozprawić się z rzekomymi „nadużyciami” judaizmu. Reformistyczna wizja Frankela jasno zakładała tylko takie zmiany, dla których można znaleźć naukowe, historyczne uzasadnienie.

Choć jego kandydatura o mały włos nie została odrzucona z powodu zbyt wygórowanych wymagań finansowych, w 1836 r. został rabinem Drezna. O zatrudnieniu zadecydowała jego pozycja, która była na tyle silna, że władze Saksonii nie wyobrażały sobie nikogo innego jako naczelnego rabina regionu i nawet dodatkowo podniosły kwotę wynagrodzenia. Frankel cieszył się poparciem ministerstwa edukacji i kultury – organy państwowe widziały go jako sprzymierzeńca w walce o reformę żydowskiego systemu edukacji – jego zdaniem podstawy udanej reformy judaizmu.

Gdy pełnił urząd naczelnego rabina, udało mu się przekonać organy państwowe do zamknięcia wszystkich prywatnych synagog w regionie, spowalniających, jego zdaniem, tempo zmian potrzebnych do całkowitej emancypacji. Obalił tym samym stare elity, które, jak twierdził, wykazywały się jedynie „apatią i posępnym brakiem nadziei”. W drezdeńskiej synagodze, która teraz zaczęła służyć całej społeczności, Frankel wygłaszał kazania po niemiecku. Rabin uważał, że nabożeństwo powinno być jednocześnie „nowoczesne i wzniosłe”, dlatego część modlitw (te najważniejsze) prowadzone były w języku hebrajskim, a tylko niektóre po niemiecku. Jednak zbyt daleko posunięte zmiany i upodobnienie do liturgii protestanckiej były dla niego nie do przyjęcia, ponieważ twierdził, że tradycja i religijno-narodowa tożsamość powinny być w dużym stopniu zachowane. To stanowisko odmienne od zdania bardziej postępowych zwolenników reformy (na czele z Geigerem).

Wizja zmian

Zarówno Frankel, jak i Geiger byli aktywnymi działaczami na rzecz reformy judaizmu i angażowali się w te same debaty dotyczące zmian (tych planowanych lub już zachodzących). Kiedy w 1842 r. wydano drugą edycję hamburskiego modlitewnika (Hamburg Gebetbuch), obaj byli mu w stanie wskazać wiele nieprawidłowości. Sidur, który eliminował pewne modlitwy i był w dużej części dwujęzyczny (hebrajsko-niemiecki), swoim kształtem nie zadowolił ani Frankela, ani Geigera. Zdaniem obu był pełen sprzeczności, brakowało w nim jasnych reguł, a forma wydawała się nieciekawa.

Geiger wyrażał zadowolenie z kierunku, jaki obrali jego twórcy, ale chciał, żeby języka hebrajskiego było jeszcze mniej. Frankel miał zdanie przeciwne: choć z punktu widzenia halachy tłumaczenia modlitw były dozwolone, regularne stosowanie ich w synagodze byłoby zbyt dalekim odejściem od tradycji. Oprócz tego był rozgoryczony faktem, że w modlitewniku pominięto fragment porannej szabatowej modlitwy: „Zaświeć nowe światło na Syjonie i obyśmy wszyscy zasłużyli prędko na jego światłość”.

Geiger uważał, że Żydzi byli narodem, który łączyła wspólna wiara od czasów historycznych, ale który powinien wyrzec się nacjonalistycznych i politycznych dążeń, a tym samym fragmenty mówiące np. o powrocie na Syjon powinny być pominięte. Frankel z kolei nawoływał, żeby, mimo reformy, historyczny i nacjonalistyczny duch przetrwał.

W 1845 r. Frankel wywołał niemałą burzę, wysyłając do frankfurckiej gazety list. Ogłosił w nim swoje wystąpienie z konferencji rabinów zorganizowanej w tym mieście (brał w niej oczywiście udział także Geiger, w tamtym okresie rabin kongregacji liberalnej we Wrocławiu). Na tej konferencji okazało się, jak mocny jest rozłam między tradycjonalistami i liberałami. Frankel stał się przywódcą opozycji wobec Abrahama Geigera i Samuela Holdheima, domagając się sformułowania jasnej i jednoznacznej deklaracji zasad obowiązujących w praktykach religijnych, ale nie zdołał uzyskać formalnego poparcia innych rabinów. Do gazety napisał, że nie do przyjęcia jest dla niego współpraca z osobami, które uznają używanie języka hebrajskiego podczas nabożeństw za niepotrzebne, choć w rzeczywistości zostało przegłosowane tylko częściowe jego wyeliminowanie i to wcale nie przytłaczającą większością głosów.

Frankel widział zainicjowany przez siebie nowy nurt judaizmu jako wyrastający z odłamu ortodoksyjnego; dążący do zmian, jednak nie tak daleko idących, jak te proponowane przez liberałów. Pisał, że opiera się na „racjonalnej wierze i dostrzega potrzebę podjęcia działań, ale domaga się również, żeby działania te nie były pozbawione duchowości i aby nie stały się mechaniczne, widoczne tylko w zmienionej formie”. Twierdził, że dąży do eliminacji „nieistotnych rytuałów, które nie wiążą się ze wzniosłymi ideami ani nie wywodzą się bezpośrednio z poszczególnych praw”. Szczególny nacisk kładziony był na historyczną wartość judaizmu, która nie mogła jednak być usprawiedliwieniem dla stagnacji i całkowitego braku zmian wymuszanych przez współczesność. Wyzwaniem dla rabinów miało być połączenie wierności prawu i dostosowanie się do okoliczności historycznych.

Wrocławskie seminarium

Umiarkowana wobec reform pozycja Frankela miała się wkrótce okazać jego dużym atutem. Kiedy bowiem zapadła decyzja utworzenia we Wrocławiu Seminarium Teologicznego kształcącego w nowoczesnym duchu i poszukiwano dyrektora do placówki, właśnie jemu złożono ofertę, a pominięto zbyt radykalnego w planach reformy Abrahama Geigera (choć to starania Geigera i jego przyjazne stosunki z Jonasem Fräncklem sprawiły, że ten bogaty kupiec i filantrop zdecydował się przekazać znaczną część swojego majątku na budowę szkoły; o Abrahamie Geigerze i kontrowersjach wokół wyboru dyrektora seminarium pisaliśmy we wrześniowym numerze „Chiduszu”). Wskazani przez testatora kuratorzy spuścizny Fränckela, po konsultacjach, zdecydowali się jednak zaufać doradcy Josephowi Lehmannowi i zaaprobowali wybór Zachariasza Frankela.

Co ciekawe, spisany już w lutym 1854 r., czyli pół roku przed oficjalnym otwarciem szkoły, statut mówił, że „według wyraźnej woli fundatora, seminarium powinno być matecznikiem dla rabinów i nauczycieli religii, którzy swój zawód mają budować na gruncie pozytywnego i historycznego żydostwa. To stanowisko jest decydujące dla nauczania i sposobu życia żydowskiego nauczyciela w seminarium”. Zapis ten w zasadzie jednoznacznie wskazywał, że dyrektorem może zostać tylko ktoś taki, jak Zachariasz Frankel, intelektualny prekursor nurtu nazywanego pozytywno-historycznym judaizmem, który wywarł ogromny wpływ na kształtowanie się konserwatywnego odłamu judaizmu (hebr. masorti).

Podstawowym założeniem szkoły pozytywno-historycznej było wierne przestrzeganie religijnych zasad judaizmu przy jednoczesnej możliwości historycznej i krytycznej analizy kanonicznych pism. Nie oznaczało to kategorycznego braku zgody na jakiekolwiek reformy. Nurt ten dążył do jak najdokładniejszego, naukowego poznania źródeł religii w celu zrozumienia etapów jej rozwoju. Dopiero taka analiza miała wykazać, że judaizm przez stulecia podatny był na wpływy otoczenia, w jakim Żydom przyszło żyć, a zatem zmieniał się, choć nie gwałtownie. Prawo żydowskie miało uniwersalny charakter, a częścią „pozytywnego” podejścia miała być troska o wierne przestrzeganie przykazań oraz o rozwój judaizmu we współczesnych czasach. Wprowadzanie pewnych modyfikacji, zależnych od historycznych okoliczności, było jednak konieczne. Takie stanowisko prezentowane było w redagowanym przez Frankela periodyku Monasschrift für die Geschichte und Wissenschaft des Judenthums oraz przyświecało działalności dydaktycznej od czasu powstania Żydowskiego Seminarium Teologicznego we Wrocławiu.

Po przełknięciu gorzkiej pigułki – wykluczeniu z możliwości współtworzenia seminarium – Abraham Geiger wykorzystywał każdą okazję, aby ośmieszyć Frankela i odegrać się na nim: pytania ułożone przez Frankela na egzamin wstępny do seminarium opublikował z kąśliwym komentarzem krytykującym jego metody nauczania Talmudu. Frankel nie czuł się zobowiązany odpowiadać na zarzuty sformułowane przez Geigera i innych zwolenników bardziej radykalnych reform i przez dwadzieścia jeden lat kontynuował nauczanie w Seminarium. Był jego dyrektorem aż do śmierci w 1875 r.

Wrocławskie Żydowskie Seminarium Teologiczne stało się w tym czasie prężnie działającą i prestiżową instytucją, a pozytywno-historyczna szkoła zapoczątkowana przez Frankela była uważana przez niektórych za trafną odpowiedź na wyzwanie ery emancypacji. Szczególną popularność zdobyła w Stanach Zjednoczonych wśród emigrantów z Europy Wschodniej, którzy mieli problem z zaakceptowaniem postępowego nurtu judaizmu, a jednocześnie wstydzili się swojej staroświeckości i nie identyfikowali się z judaizmem ortodoksyjnym. Na początku XIX wieku nazwę „historyczny judaizm”, używaną w Stanach, wyparło określenie „judaizm konserwatywny”. W tym duchu i w oparciu o program oferowany przez wrocławskie seminarium kształciło studentów wiele seminariów rabinackich za oceanem. Nawiązując do tej tradycji w 2013 r. otwarto w Berlinie konserwatywne kolegium im. Zachariasza Frankela.

Czytaj więcej o Żydowskim Seminarium Teologicznym, Abrahamie GeigerzePolemice: kim był Zachariasz Frankel?