To samo od czterech tysięcy lat
Jaka jest odpowiedź ortodoksyjnego judaizmu na małżeństwa mieszane? Trzeba szukać żydowskiego partnera. A jeśli nie można go znaleźć? Dalej szukać, przy pomocy rabina. Także w kraju, którego społeczność żydowska jest bardzo niewielka, a małżeństwa mieszane były przez dekady jedynymi tu zawieranymi.
Katarzyna Andersz: Jak wiele żydowskich ślubów odbywa się co roku w Polsce?
Rabin Michael Schudrich: Kilka. Zależy od roku. Czasami pięć, czasami nawet mniej.
W jakim stopniu dotyczą par, w których jeden z partnerów przeszedł konwersję?
Nie mam takich statystyk. Przede wszystkim jednak, jeśli ktoś przejdzie konwersję, to nie ma znaczenia, czy urodził się Żydem, czy sam zdecydował się wybrać judaizm. Jest wtedy po prostu Żydem. Nie zapominajmy też, że motywacją do konwersji nigdy nie powinna być chęć poślubienia kogoś, a jedynie chęć zostania Żydem.
Poślubienie nie-Żyda jest rzeczą złą?
Nie nazwałbym tego w ten sposób. Powiedziałbym raczej, że rzeczą dobrą jest poślubienie Żyda. Chciałbym patrzeć na tę pozytywną stronę, a nie negatywną.
Jakie jest stanowisko judaizmu wobec małżeństw mieszanych?
Tora mówi, że nie powinniśmy poślubiać nie-Żyda. To oczywiście wiąże się z najbardziej fundamentalnym założeniem judaizmu, czyli tym, że miejscem, w którym naszą żydowskość przeżywamy, jest przede wszystkim dom, bardziej niż synagoga. Jak stworzyć silny żydowski dom, jeśli jeden z partnerów nie jest Żydem?
Nie jest możliwe, żeby stworzyć żydowski dom z nieżydowskim partnerem?
Tora jasno mówi, że tak nie powinno być. Po pierwsze, to nie będzie idealny dom żydowski, a po drugie – to nie w porządku w stosunku do nieżydowskiego partnera. Bo dlaczego miałby on czy ona przestrzegać zasad koszerności i innych przykazań? Takie jest stanowisko ortodoksyjnego i konserwatywnego judaizmu, ale znam również rabinów reformowanych, którzy nie zgadzają się udzielać ślubów wyznawcom dwóch religii.
Czy judaizm oferuje jakieś rozwiązanie w przypadku, gdy dwoje ludzi odmiennych religii chce się pobrać?
Takie samo od czterech tysięcy lat – zachęcać do tego, żeby poślubić żydowskich partnerów.
Zakochaną i zdecydowaną na wspólne życie parę trudno byłoby jednak zmusić do rozstania i stronie żydowskiej kazać szukać żydowskiego partnera. Możliwy jest za to ślub cywilny.
Mamy pewne ideały, do których realizacji dążymy, ale nawet jeśli jakaś osoba ich nie spełnia, to nadal pozostaje Żydem i powinna być dobrze przyjęta wewnątrz społeczności. Żyd jest Żydem, czegokolwiek by nie zrobił. Jeśli przestanie przestrzegać szabatu, wciąż jest częścią społeczności. Jeśli zwiąże się z kimś, kto Żydem nie jest, obowiązkiem rabina jest dobre przyjęcie takiej osoby w społeczności, bo pozostaje ona przecież dalej Żydem.
Gdy para mieszana, która nie może wziąć ślubu w synagodze, zrobi to w urzędzie stanu cywilnego, a potem poprosi ortodoksyjnego rabina o błogosławieństwo, dostanie je?
Wszystko zależy od rabina. Oczywiście może on życzyć młodej parze wszystkiego najlepszego, odnalezienia własnej ścieżki i etycznego życia.
Co sądzi rabin o tym, co mówi rabin Rosenbloom? Twierdzi, że jeśli odrzucimy parę, w której tylko jedna osoba jest Żydem, jeszcze bardziej oddalimy ją od judaizmu.
Ta debata toczy się już od wielu lat. Są w niej dwa podstawowe pytania. Czy jeśli nie uznamy tego, co robią i powiemy, że jest to zbyt odległe od żydowskiej tradycji, odstraszy to innych od zawierania związków z nie-Żydami? Czy jeśli sprawimy, że wszystko będzie miłe i łatwe, więcej osób zacznie uznawać małżeństwa mieszane za normę? To częściowo filozoficzne, a częściowo strategiczne pytania. Wiemy, że rzeczywistość się zmienia i coraz więcej osób wybiera za małżonków nie-Żydów. Liczenie na to, że bardzo surowe podejście do kwestii małżeństw mieszanych pomoże temu zapobiec, jest zupełnie pozbawione sensu. Nie znaczy to jednak, że powinniśmy robić na odwrót i popierać takie związki. Sytuacja w Polsce jest o tyle wyjątkowa, że wiele osób poślubiło nie-Żydów, kiedy sami nie wiedzieli jeszcze, że są Żydami. Trudno byłoby ich stygmatyzować czy karać za brak wiedzy, dlatego takie osoby, tak jak wszystkich innych Żydów, przyjmujemy do swojej wspólnoty.
Jakie byłoby najlepsze rozwiązanie, jeśli jedna osoba jest halachicznym Żydem czy Żydówką, a druga ma tylko żydowskie korzenie? Konwersja? A może wystarczy ślub cywilny, bo jest duża szansa, że będą kultywować żydowską tradycję?
Idealnie byłoby, żeby osoba, która ma żydowskie korzenie i chce zobligować się do życia zgodnego z tradycją żydowską, uczyniła dodatkowy krok i przeszła proces konwersji.
Czy wybór partnera, który ma przynajmniej trochę żydowskich korzeni, jest lepszy niż poślubienie kogoś, kto ich w ogóle nie ma? Czy jeśli ktoś nie jest Żydem w świetle halachy, jego pochodzenie nie ma i tak znaczenia?
To bardzo trudne pytanie. Wszystko, co zwiększa szansę na to, że para będzie miała silniejszą żydowską rodzinę, jest dobre.
Czy jest w ogóle sens dyskutować o małżeństwach mieszanych w Polsce, gdzie przez dziesięciolecia były one czymś zupełnie normalnym?
Po Zagładzie w Polsce wciąż żyło około 350 tysięcy Żydów, czyli 10% przedwojennej populacji. Wielu ocalałych myślało, że po wojnie mogą albo zostać w komunistycznej Polsce i przestać być Żydem, albo opuścić kraj. Dla wielu decyzja, żeby zostać w Polsce, znaczyła również, że swoje pochodzenie muszą ukrywać przed dziećmi i wnukami. Jaki sens miało w takiej sytuacji poślubianie Żyda? Skoro przez tysiąclecia judaizm głosił, że jeśli chcesz zachować swoje żydostwo, to poślub Żyda, to zadziałał tu taki sam mechanizm, tylko w odwrotną stronę – jeśli chcesz przestać być Żydem, poślub nie-Żyda. W powojennej Polsce odsetek małżeństw mieszanych wynosił niemal 100%.
O to właśnie mi chodzi – to ukształtowało normę i poczucie, że nie da się inaczej.
W latach dziewięćdziesiątych, kiedy przyjechałem do Polski, nie istniała świadomość tego, że małżeństwo mieszane nie jest aprobowane. Prawie każdy miał nieżydowskiego partnera czy partnerkę.
Coś się zmieniło?
Tak, jest większa świadomość tego, że według żydowskiej tradycji powinno się poślubić Żyda.
Skąd się ona bierze?
Coraz więcej osób angażuje się w życie żydowskie, przynajmniej w jakimś stopniu. Wiele chce stworzyć silny żydowski dom i wie, że do tego potrzeba partnera, który też jest Żydem.
Żydzi w Polsce mają jednak jeszcze jeden podstawowy problem: Nawet jeśli ktoś ma najlepsze intencje poślubienia Żyda, to społeczność jest tak mała, że po prostu można nie znaleźć tu żydowskiego męża czy żony.
To nie jest problem, z którym borykamy się tylko w Polsce. Uważam, że rabini powinni się bardziej zaktywizować i pomagać młodym – i nie tylko młodym, ale i starszym – znaleźć żydowskich partnerów. Spotkania można aranżować przecież na wiele sposobów.
Rabini starają się to robić?
Tak, ale w niewystarczającym stopniu. Musimy się bardziej starać. To jedno z ważniejszych zadań, które przed nami stoi.
A jeśli mimo wszystko nie uda się znaleźć żydowskiego partnera?
Tak długo, jak jest w Polsce jakiś Żyd czy Żydówka, którzy chcieliby stanąć pod chupą, ale nie znaleźli żydowskiego partnera, będzie to znaczyło, że nie zrobiliśmy wszystkiego, co mogliśmy zrobić. Odpowiedzialność spoczywa oczywiście nie tylko na rabinie, ale i na osobie, która szuka żony lub męża. Ona też musi się postarać.