Podsumowania 5775 roku: O pomniku dla Sprawiedliwych
Po kłótni i awanturze wokół uboju rytualnego w poprzednim roku, w tym kłóciliśmy się o pomnik upamiętniający polskich Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Podobnie jak w przypadku uboju, awantura nie przerodziła się w poważniejszą debatę ani na szczeblu ogólnopolskim, ani wewnątrz społeczności żydowskiej. Nie bardzo umiemy sobie radzić z kwestiami, w których mamy różne zdania, zawsze zresztą uzasadniane żydowskim punktem widzenia. Kiepsko znosimy zróżnicowanie poglądów i nie za bardzo umiemy się ze sobą kłócić. A to kwestia egzystencjalna, kluczowa dla rozwiązywania problemów w przyszłości.
Dwa stanowiska
W sprawie pomnika, pomijając już nieporozumienie, dezinformację czy złą wolę, funkcjonują w środowisku dwa zasadnicze stanowiska. Jedno, z którym się zgadzam (a przypomnę, że jestem we władzach fundacji budującej pomnik), sprowadza się do stwierdzenia, że takie upamiętnienie słusznie należy się ratującym. Należy się im widomy znak uznania i wdzięczności ze strony społeczności żydowskiej.
Krytycy pomnika zasadniczo stwierdzają, że niezależnie od intencji budowniczych, ten pomnik posłuży jako alibi dla drani. I mają absolutnie rację. A przy tym nie zaprzeczają, że Sprawiedliwym należy się szacunek i pamięć.
Nierozstrzygalny spór
Mamy więc dwa uzasadnione stanowiska, z których wyciągamy zupełnie sprzeczne wnioski. Jedni uważają, że alibi dla drani jest mniej ważne wobec obowiązku pamięci a także pewnej pedagogiki społecznej, inni zaś, że alibi dla drani jest czymś tak okropnym, że żadne, nawet uprawnione względy, nie mogą tego równoważyć. To nie jest rozstrzygalny spór, obie strony startują z pryncypiów, które nawzajem uznają – ani krytycy pomnika nie uważają, że Sprawiedliwym się pomnik nie należy, ani zwolennicy pomnika nie uważają, że nie będzie używany jako alibi dla drani. Natomiast zwolennicy i przeciwnicy stawiania tego pomnika w tym miejscu i czasie nie są w stanie dogadać się co do wspólnego stanowiska, i myślę, że ono nie jest możliwe.
Żydowska wiarygodność
Ważne jest, żeby obie strony uznawały żydowską wiarygodność strony przeciwnej. My, organizatorzy budowania pomnika, jesteśmy atakowani w niedopuszczalny sposób. O Zygmuncie Rolacie, głównym sponsorze, mówiono, że jest osobą nie mającą nic wspólnego ze środowiskiem żydowskim. Przedstawiano też krytyków pomnika jako reprezentantów Żydów i pamięci o nich. Pierwsze stwierdzenie jest empirycznie nieprawdziwe, drugie wydaje się nieuprawnione. Mam wrażenie, że Zygmunt Rolat czy Michael Schudrich, popierający budowę pomnika, mają pewien tytuł do tego, żeby mówić w imieniu przynajmniej pewnej części opinii żydowskiej. A przecież nie twierdzili nigdy, że przedstawiają jedyne możliwe stanowisko.
Wypaczenie rzeczywistości
Przeciwnicy pomnika utrzymują, że wypaczy on rzeczywistość, bo ich zdaniem będzie sugerował, że ratowanie Żydów było postawą dominującą, a przecież nie było. Oczywiście, należy się zgodzić, że nie było. Mało tego, Żydom zdradzonym i pomordowanym przez Polaków podczas wojny pomnik też się należy, tylko że to nie Żydzi powinni go postawić. Krytycy twierdzą, że ratownictwo było niereprezentatywne. Gdybyśmy stawiali pomnik-ocenę postaw społeczeństwa polskiego podczas wojny, taka krytyka miałaby zapewne rację. Nie to jest naszym celem. Nie stawiamy pomnika narodowi polskiemu. Robimy to dla tych niesamowicie dzielnych i bohaterskich ludzi, którzy z narażeniem życia, często przełamując własne opory i uprzedzenia, działając niejednokrotnie wbrew postawom i opiniom otoczenia, ryzykowali życie swoje i swoich rodzin, żeby ratować Żydów. Jest to dla mnie bohaterstwo bezbrzeżne, empiryczny dowód na istnienie Boga. Bez Jego pomocy, udzielanej niezależnie od tego, czy ktoś w Niego wierzy, czy nie, takie szaleństwo po prostu nie byłoby możliwe. I, stawiając ten pomnik, wcale nie twierdzimy, że była to postawa powszechna, natomiast wyrażamy wdzięczność i chcemy przypomnieć, że była możliwa. Obawiam się, że to jeszcze za naszego życia będzie miało wartość nie tylko historyczną. Jeśli w Europie znowu zrobi się paskudnie, tym bardziej należałoby pamiętać o takich właśnie postawach wobec innych ludzi.
Za mało ratowano
Natomiast warto pamiętać, że w tej dyskusji argumentu, by nie budować pomnika, gdyż zbyt mało osób zostało uratowanych przez Polaków, nie podejmuje się. Mowa jest o tym, że ratowanie było niereprezentatywne, a to różnica. I że dranie posłużą się tym pomnikiem, aby z radością powiedzieć, że nawet Żydzi uznali ich bohaterskie postawy w czasie wojny. To jednak nie Sprawiedliwi są winni tego, że siedemdziesiąt lat po wojnie nadal nie udało nam się pokazać społeczeństwu, jaka była prawdziwa historia tamtych wydarzeń. To nasza wina i nie możemy winić Sprawiedliwych za naszą nieudaną edukację społeczną. Oni zrobili swoje, myśmy swojego nie zrobili.