Polski Marzec

„Kiedy Żydzi zaczęli wyjeżdżać, to się zrobiło strasznie, ale trwaliśmy razem. Chodziliśmy na dworzec żegnać wyjeżdżających, oni z kolei byli gotowi zabrać każdego. Mnie też jeden kolega zaproponował, że mnie ze sobą weźmie, bo »walczyłam za Żydów«. Obruszyło mnie to i odpowiedziałam: nie walczyłam za żadnych Żydów, walczyłam o wolność!” O studenckich strajkach i wydarzeniach Marca 1968 roku opowiada Teresa Bogucka.

„Chidusz” 2/2019: Edenia, Madagaskar i Krzepice

Na okładce wizja Edenii, ukraińskiego miasta przyszłości opisanego przez jidyszowego pisarza Kalmena Zingmana w powieści „In der cukunft-sztot Edenia”. W dziewięciu kolejnych numerach „Chiduszu” opublikujemy (w odcinkach) pierwsze tłumaczenie tej powieści na język polski… Nie minął jeszcze poprzedni kryzys polsko-izraelski (czy polsko-żydowski), a już trwa kolejny. Dla złapania oddechu proponujemy odwiedzić Edenię.

Jak otwierała się Szwecja

„Szwedzka polityka imigracyjna nie była przygotowana na przyjęcie tak wysoko wykształconej grupy. (…) Najlepszym rozwiązaniem było znalezienie pracy w archiwach różnych instytucji – to były historie, które można uznać za udane.” Dr Łukasz Górniok opowiada o tym, co czekało polskich Żydów, którzy po wydarzeniach Marca 1968 przyjechali do Szwecji.

Krótka opowieść o stuprocentowym Polaku

„Pytasz mnie, czy w szkole było źle? Powiedziałbym: i tak, i nie. Na ogół nauczyciele byli w porządku, ale zdarzali się i tacy, którzy pytali nas, dlaczego Izrael tak źle zachowuje się w stosunku do Arabów. Co my mieliśmy na to odpowiedzieć? Mieliśmy po 16-17 lat, nigdy nie byliśmy za granicą. Chciano nam dać do zrozumienia, że jesteśmy obcy”, opowiada Jackie Jakubowski, dziennikarz, Marcowy emigrant.

Wszyscy jesteśmy Żydami

„Prawdziwym tematem emigracji jest zawsze wątek osobisty. Polega ona na tym, że zrywa się więzi, kontakty, porzuca zasoby materialne w jednym świecie, by odbudować je w innym. I to nie jest naturalne dla człowieka. Człowiek powinien siedzieć tam, gdzie się urodził i tam rozwijać swoją kulturę, zawód, rodzinę”, opowiada Marian Marzyński, reżyser, Marcowy emigrant.

Jedyny Kowalski w Göteborgu

„W końcu ojciec znalazł prywaciarza, który potrzebował ludzi do czyszczenia kożuchów. To było okropna praca – do wanny wlewało się benzynę, wrzucało kożuchy i się je czyściło. Wyobraź sobie, jakie to było trujące. Ale nie mieli wyjścia. Poza tym sprzedali wszystko, czego mogli się pozbyć. W końcu stwierdzili, że trzeba wyjechać”, opowiada Jerzy Kowalski, fotograf, Marcowy emigrant.

W poszukiwaniu sensu życia [komentarz do parszy Wa-jikra]

Frankl zwykł mawiać, że poszukiwanie sensu nie polega na odkryciu, czego chcemy od życia, ale czego życie chce od nas. Na każdego z nas czeka zadanie do wykonania. Na każdego czeka nasz tikun, możliwość naprawy, której tylko my możemy dokonać; fragment światła, który tylko my możemy ocalić; akt dobroci czy odwagi, wielkoduszności czy gościnności, a nawet słowo wsparcia czy uśmiech, którymi tylko my możemy kogoś obdarować – ponieważ znaleźliśmy się w danym miejscu i w danym czasie, z osobą w określonej sytuacji.