Kriat Tora [wprowadzenie do cyklu komentarzy na 5780 rok]
wprowadzenie do cyklu “Przymierze i rozmowa. odnajdując wiarę”
Gdy pełniłem funkcję naczelnego rabina Wielkiej Brytanii, przyjaźniłem się blisko z innymi przywódcami religijnymi, w szczególności z dwoma arcybiskupami Canterbury. Stanowiło to ważny element uzdrowienia stosunków żydowsko-chrześcijańskich, które nastąpiło po Zagładzie, po wielu wiekach chłodnych relacji.
Pewnego razu ówczesny arcybiskup Canterbury George Carey zwrócił się do mnie z dziwną prośbą. – Rozpoczynamy w kościele Rok czytania Biblii. Myślisz, że moglibyście zorganizować coś podobnego w żydowskiej społeczności? – Oczywiście – mówię – robimy to co roku. Może być jednak problem z jednym słowem w tytule. – Które to słowo? – Czytanie – odpowiadam. – Żydzi zwyczajnie nie czytają Biblii. Studiujemy ją i interpretujemy, poznajemy też inne komentarze, spieramy się, podważamy, dyskutujemy. „Czytanie” nie do końca oddaje nasz stosunek do Tory. Zazwyczaj podchodzimy do tego bardziej aktywnie.
Mogłem wtedy dodać, że nawet hebrajskie wyrażenie kriat Tora, które zazwyczaj rozumiane jest dosłownie jako czytanie Tory, wcale tego nie oznacza. Kriat Tora rozumiane właściwie ma charakter performatywny. Jest to cotygodniowa rekonstrukcja objawienia na górze Synaj. To ceremonia zawarcia przymierza, taka jak ta, którą przeprowadził Mojżesz: „I wziął księgę przymierza i przeczytał przed uszy ludu; i rzekli: wszystko co powiedział Wiekuisty spełnimy i usłuchamy” (Szemot 24:7); i taka jak ceremonia odnowienia przymierza Ezdrasza po powrocie z Babilonu, opisana w Księdze Nehemiasza (8-9). Keria nie odnosi się do czytania we współczesnym sensie, do siadania w fotelu z książką. Oznacza ogłaszanie, ustanawianie i rozpowszechnianie prawa. Tak jak dzieje się to w brytyjskim parlamencie, kiedy ustawa „czytana” jest po raz ostatni, a tym samym następuje jej zatwierdzenie.
Torę zatem nie tylko czytamy. Całkowicie angażujemy się w ten proces, a jest to możliwe dzięki rabinicznemu konceptowi midrasza. Midrasz według mnie (istnieją oczywiście różne teorie na ten temat) był rabiniczną odpowiedzią na koniec ery proroków. Tak długo, jak działali prorocy – do czasów Aggeusza, Zachariasza i Malachiasza – głoszenie słowa Bożego w swoim pokoleniu było ich zadaniem. Słyszeli je, rozgłaszali, żyło ono w prądach i falach historii.
Ale przyszły czasy bez proroków. Kto miał wyjaśnić Żydom, co słowo Boże oznaczało w ich momencie w historii? Spowodowało to ogromny kryzys i różne reakcje Żydów. Saduceusze, z tego co wiemy, ograniczyli się do dosłownego tekstu Tory. Według nich nie powinno się jej odczytywać na nowo w każdym kolejnym pokoleniu. Była nadana raz i na tym koniec.
Inne grupy, o których wiemy z treści zwojów znad Morza Martwego, opracowały coś na wzór biblijnej egzegezy zwanej peszer. Zgodnie z jej zasadami tekst, oprócz podstawowego, posiadał również ukryte znaczenie, które odnosi się do współczesnych wydarzeń i ludzi lub mówi o dniach ostatnich, które – jak wierzono – miały wkrótce nadejść.
Rabini opracowali zaś technikę midrasza, która poprzez dokładne czytanie miała rozjaśniać zagadnienia żydowskiego prawa (midrasz halacha) lub uzupełniać brakujące szczegóły biblijnej historii (midrasz agada). Ta forma okazała się tak istotna, że jej nazwa opisuje dzisiaj najważniejszą instytucję judaizmu rabinicznego, bejt midrasz, czyli dom midrasza.
Midrasz jest pomostem ponad otchłanią czasu, która dzieli świat powstania tekstów (trzy, cztery tysiące lat temu) od współczesności. Ma on ujawniać, co tekst oznacza dla nas dzisiaj, a nie co oznaczał dla jego czytelników wtedy. Za midraszem kryją się trzy podstawowe zasady wiary.
Po pierwsze: Tora jest słowem Boga i tak jak On istnieje ponad czasem. Absurdem byłoby stwierdzenie, że na przykład trzy tysiące lat temu ktoś mógł przewidzieć smartfony, portale społecznościowe i możliwość kontaktu ze światem dwadzieścia cztery godziny na dobę. A przecież szabat odnosi się właśnie do tego zjawiska i odpowiada na potrzebę cyfrowego detoksu raz w tygodniu. Bóg przemawia dziś do nas w zaskakujących słowach, którymi posłużył się trzy lub cztery tysiące lat temu.
Po drugie: przymierze zawarte między Bogiem a naszymi przodkami obowiązuje do dziś. Przetrwało niewolę babilońską, rzymskie zniszczenia, wieki rozproszenia i Zagładę. Tora jest zapisem tego przymierza i nie traci na aktualności.
Po trzecie: zasady leżące u podstaw Tory niewiele zmieniły się w ciągu minionych stuleci. Oczywiście Świątynia została zniszczona, a wraz z nią kult świątynny. Nie obowiązuje już kara śmierci. Ale wartości, o których mówi Tora, są zadziwiająco aktualne zarówno dla współczesnego społeczeństwa, jak i pojedynczego człowieka w świeckim XXI wieku.
Nie czytamy więc Tory tak po prostu. Ofiarujemy jej czas, w którym żyjemy, nasze całe życie, uważne słuchanie i najgłębsze egzystencjalne zobowiązania. Moje własne przekonania ukształtowały się poprzez ciągłą interakcję z tekstem, który stanowi element żydowskiej świadomości i żydowskiego tygodnia. Aby więc podkreślić to osobiste zaangażowanie, postanowiłem nazwać tegoroczny cykl Wierzę. Chcę przez to podkreślić, że właśnie w ten sposób nauczyłem się postrzegać świat – wsłuchując się w słowa Tory i to, co chce mi dzisiaj przekazać, tak uważnie, jak tylko potrafiłem.
Tora nie jest usystematyzowanym traktatem o przekonaniach, ale szczególnym rodzajem patrzenia na świat i reagowania na niego. W czasach moralnej ciemności jej światło wciąż jasno świeci. W każdym razie ja w to głęboko wierzę. Niech ten rok będzie dla nas wszystkich czasem nauki i rozwoju.
Tłumaczenie: Jolanta Różyło © CHIDUSZ 2019
Cykl ukazuje się dzięki wsparciu: