Rozdzielenie wód: przyroda czy siły nadprzyrodzone? [komentarz do parszy Be-szalach]

PARSZA be-szalach – 19 stycznia 2019/ 13 szwat 5779

Rozdzielenie wód Morza Sitowia jest stałym elementem żydowskiej pamięci. Wspominamy o nim każdego dnia, kończąc recytację Psukej dezimra, a później po modlitwie Szma, przed rozpoczęciem Amidy. Rozdzielenie wód było najważniejszym z cudów, jakie miały miejsce podczas ucieczki Izraelitów z Egiptu. Co było w nim tak wyjątkowego?

Jeśli przyjrzymy się dokładnie temu fragmentowi parszy, zauważymy dwie różne perspektywy. Oto pierwsza z nich:

 

I szli synowie Israela środkiem morza po suszy; a wody były im ścianą, po prawej i lewej ich stronie. (…) I wróciły się wody i pokryły wozy i jeźdźców całego wojska Faraona; które szło za nimi do morza: nie pozostał z nich ani jeden. A synowie Israela przeszli po suszy środkiem morza; a wody był im ścianą z prawej i z lewej ich strony (Szemot 14:22, 28-29).

 

Te same elementy podkreślone są w Pieśni morza:

 

Zadęciem nozdrzy Twoich spiętrzyły się wody,

stanęły jako grobla nurty,

skrzepły tonie w pośrodku morza (Szemot 15:8).

 

W obu fragmentach zaznaczony jest więc paranormalny element zdarzenia. Woda, która zwykle płynie, stanęła ścianą. Morze rozpołowiło się i odkryło suchy ląd. Prawa natury na chwilę przestały obowiązywać. Zdarzyło się coś, czego nie można wytłumaczyć w sposób naukowy.

Jednakże czytając tekst uważnie, zauważymy coś innego:

 

I wyciągnął Mojżesz rękę swoję na morze, a Wiekuisty pędził morze wiatrem wschodnim gwałtownym przez całą noc, i zamienił morze w suszę (Szemot 14:21).

 

Tora nie opisuje tu nagłej i nieuzasadnionej zmiany w zachowaniu się morza. Bóg zsyła wiatr, który wieje przez kilka godzin, co sprawia, że wody się cofają. Zwróćmy też uwagę na inny fragment:

 

I stało się, w chwili straży porannej, że wejrzał Wiekuisty na obóz Micrejski słupem ognia i obłoku, i pomieszał obóz Micrejski. I pozrzucał koła wozów jego, i wiódł go ociężale, I rzekło Micraim „Ucieknę przed Israelem, gdyż Wiekuisty walczy za nich przeciw Micrejczykom!” (Szemot 14:24-25).

 

Tekst opisuje raczej ironiczną sytuację niż Boży cud. Rydwany zaprzężone w konie były specjalnością Egipcjan i dawały im militarną przewagę w czasach ich świetności. Były ważnym elementem wojennej strategii jeszcze w czasach króla Salomona:

 

I nagromadził Salomon wozów i jezdnych, tak że posiadał tysiąc czterysta wozów i dwanaście tysięcy jezdnych; i pomieścił je w miastach, przeznaczonych dla wozów, i w pobliżu króla, w Jerozolimie. (…) Tak, że sprowadzono i wywieziono wóz z Egiptu za sześćset szekli srebrem, a konia za sto pięćdziesiąt. (1 Ks. Królewska 10:26-29).

 

Z tego punktu widzenia zdarzenie, które miało miejsce, możemy opisać następująco: Izraelici przybyli nad Morze Sitowia, kiedy woda w nim była płytka. Być może znajdował się pod nią grzbiet, zwykle zasłonięty, który czasami – na przykład kiedy wiał silny wschodni wiatr – stawał się widoczny. Colin Humphreys, profesor fizyki z Uniwersytetu w Cambridge, tak opisuje ten fenomen w książce The Miracle of Exodus:

 

Przypływy i odpływy wywołane przez wiatr nie są dla oceanografów nowością. Silny wiatr wiejący na jeziorze Erie, jednym z Wielkich Jezior Ameryki Północnej, wywołuje różnice w poziomie wody sięgające nawet pięciu metrów między jego zachodnim brzegiem w Toledo w stanie Ohio, a wschodnim w Buffalo w stanie Nowy Jork (…). Źródła mówią, że Napoleon został prawie zabity przez „niespodziewany przypływ”, kiedy przekraczał płytkie wody Kanału Sueskiego.

 

Jeśli wiatr rzeczywiście odkrył grzbiet dna morza, konsekwencje dla Egipcjan były dramatyczne. Izraelici, podróżujący pieszo, nagle zyskali ogromną przewagę nad rydwanami, których koła tonęły w błocie. Woźnice musieli włożyć ogromny wysiłek w to, aby je stamtąd wydostać, po czym wozy znów zaczynały tonąć. Armia egipska nie mogła dalej gonić Izraelitów, ale nie mogła się też wycofać. Byli tak skupieni na wydobywaniu kół z błota i tak niechętni, aby porzucić swoją cenną wojenną maszynerię, że nie zauważyli, że wiatr ucichł, a poziom wody zaczął znowu rosnąć. Kiedy zrozumieli, co się dzieje, nie było już drogi ucieczki. Suchy grzbiet znowu pokryło morze, a daleki skrawek lądu przed nimi kurczył się z minuty na minutę. Najpotężniejsza armia starożytnego świata poniosła klęskę, a jej żołnierze utonęli. Nie zostali pokonani przez inne wielkie wojsko, w starciu z drugim człowiekiem, ale przez własną głupotę. Tak bardzo byli skupieni na schwytaniu Izraelitów, że zignorowali fakt, że prowadzą rydwany w błoto, po którym nie mogły się one poruszać.

Możemy więc patrzeć na to zdarzenie z dwóch perspektyw: jako na coś naturalnego lub nadprzyrodzonego. To drugie wytłumaczenie – że wody po obu stronach uniosły się, tworząc coś na kształt ściany – niesie o wiele silniejszy przekaz i w takiej formie weszło do żydowskiej pamięci. Jednak wyjaśnienie, że zadziało się to za sprawą sił przyrody, jest równie frapujące. Rydwany, dające zazwyczaj Egipcjanom przewagę, okazały się być ich największą zgubą, za to słabość podróżujących pieszo Izraelitów – ich największym zbawieniem. Bardziej znaczący jest tu nie aspekt nadprzyrodzony opowieści, ale jej wymiar moralny. Bóg grzechem odpowiada na grzech. Drwi z tych, którzy drwią z Niego. Pokazał armii egipskiej, która chlubiła się swoją potęgą, że słabsi mogą być od nich silniejsi. Podobnie Bóg uczynił w dalszej części biblijnej historii, kiedy sprawił, że oślica Balaama, pogańskiego proroka, który chełpił się swoimi profetycznymi zdolnościami, przemówiła, okazując się lepszym prorokiem niż on sam (oślica widziała anioła stojącego im na drodze, którego Balaam nie dostrzegł).

Innymi słowy: cud nie zawsze jest zdarzeniem, które zaprzecza prawom natury. Może to być coś, co da się naukowo wyjaśnić, ale ponieważ ma miejsce akurat w danym czasie i miejscu, nabiera znamion cudu i nawet najbardziej zatwardziały sceptyk nie może zaprzeczyć, że to Bóg wpływa na bieg historii. Słabi zostają uratowani; znajdujący się w sytuacji zagrożenia – doprowadzeni do bezpiecznej przystani. Jeszcze bardziej istotny okazuje się więc przekaz moralny, który niesie ze sobą ta historia: hybris ukarane zostaje przez nemesis; pyszni są upokorzeni, a skromni nagrodzeni dumą; historią rządzi sprawiedliwość, która często jest ukryta, ale czasami ujawnia się nam w pełnej wspaniałości.

Ta idea może być interpretowana jeszcze głębiej. Emil Fackenheim w książce To Mend the World mówił o zdarzeniach, które nadają epoce jej kształt i zmieniają bieg historii. W nieco bardziej zawiły sposób francuski filozof Alain Badiou w swoim Bycie i zdarzeniu przedstawił podobny koncept, który opisuje „zdarzenie” jako „ontologiczną wyrwę”, coś poza istnieniem, dzięki czemu podmiot staje twarzą w twarz z prawdą, która zmienia i jego, i jego świat. Tak jakby nagle zniknęło całe nasze pojmowanie rzeczy i zrozumielibyśmy, że znaleźliśmy się w obecności czegoś niezwykle ważnego, czemu musimy pozostać wierni do końca życia. „W zawłaszczeniu Obecności pośredniczy zdarzenie”, pisze Badiou. Właśnie dzięki transformatywnym zdarzeniom czujemy, że jakaś siła próbuje się z nami skomunikować, wzywa nas coś, co stoi ponad historią i chce do tej historii wtargnąć. Z tego punktu widzenia rozdzielenie się wód Morza Sitowia było czymś innym (czymś więcej) niż tylko chwilowym zawieszeniem w działaniu praw natury. Był to moment transformacji, kiedy „uwierzyli [Izraelici] w Wiekuistego i w Mojżesza, sługę Jego” (Szemot 14:31) i nazwali się ludem, który Bóg sobie nabył (Szemot 15:16).

Nie wszyscy żydowscy myśliciele zwracali uwagę na nadnaturalny wymiar Bożej ingerencji w historię ludzkości. Majmonides twierdził, że „Izrael nie wierzył w Mojżesza, naszego nauczyciela, ze względu na cuda, których dokonał” (Miszne Tora, Jesodej ha-Tora 8:1).

Według Majmonidesa to nie cuda uczyniły Mojżesza największym z proroków, ale fakt, że przyniósł on ludziom słowo Boże, dane mu na górze Synaj.

Inni mędrcy również starali się bagatelizować cudowny wymiar biblijnych wydarzeń, nawet w przypadku największego z nich – rozdzielenia wód Morza Sitowia. Mówi o tym poniższy midrasz, będący komentarzem do wersu: „I wyciągnął Mojżesz rękę swoję na morze, i wróciło się morze za nastaniem poranku do łożyska swego [le-ejtano]” (Szemot 14:27):

 

Rabin Jonatan powiedział: Święty Błogosławiony [na początku stworzenia świata] dał morzu warunek, że powinno rozdzielić się przed Izraelitami. To właśnie oznaczają słowa: „i wróciło się morze za nastaniem poranku do łożyska swego” – le-tenao [nie le-ejtano] oznacza „warunek”, który Bóg zastrzegł na początku (Be-reszit Raba 5:5).

 

A więc rozdzielenie wód, jak przekonuje rabin, było zaprogramowane już na samym początku świata (mędrcy twierdzili zresztą, że wszystkie przyszłe cuda stworzone były o zmierzchu, pod koniec szóstego dnia stworzenia, o czym czytamy w Misznie, w traktacie Awot 5:6). Nie było to więc chwilowe zawieszenie działania praw natury, ale zdarzenie wpisane w nie od samego początku, które miało mieć miejsce w odpowiednim momencie rozwoju historii świata.

W Talmudzie (Szabat 53b) czytamy o niezwykłej dyskusji mędrców, próbujących rozstrzygnąć, czy cuda są zasługą tego, kto je czyni, czy też nie. Pewnemu mężczyźnie zmarła żona, zostawiając dziecko, które wciąż ssało pierś. Ojciec był zbyt biedny, żeby opłacić mamkę, ale zdarzył się cud i ciało mężczyzny zaczęło produkować mleko, którym karmił dziecko tak długo, jak było to konieczne. Wywołało to dyskusję wśród mędrców:

 

Rabin Josef powiedział: „Chodź i zobacz, jak wielki to człowiek, na którego zesłano taki cud”. Abaje odpowiada: „Przeciwnie, jak podły musi być to człowiek, że natura musiała się dla niego zmienić”.

 

Według Abajego wielcy ludzie to ci, którzy nie potrzebują cudów, żeby przytrafiło im się coś dobrego. Geniusz historii biblijnej o przejściu przez Morze Sitowia polega na tym, że nie podaje ona wyraźnego rozwiązania tej kwestii, ale prezentuje obie perspektywy. Dla niektórych cudem było zatrzymanie działania sił natury, dla innych stwierdzenie, że istnieje naukowe wyjaśnienie tego zdarzenia, wcale nie oznacza, że było ono mniej zjawiskowe. Fakt, że Izraelici przybyli nad morze dokładnie wtedy, kiedy poziom wód opadł; że akurat wiał silny wiatr ze wschodu, który wywołał odpływ; że znakomite wyposażenie wojska egipskiego miało zadecydować o jego zgubie – wszystko to były cuda, które na zawsze zapisały się w żydowskiej pamięci.

Tłumaczenie: Jolanta Różyło © CHIDUSZ 2019

rabin-jonathan-sacks-chidusz-komentarze-do-tory-paraszat-ha-szawua-rabbi-sacks-torah

Cykl ukazuje się dzięki wsparciu:

yesod