Josef Opatoszu: W lasach polskich [fragment powieści z „Chiduszu” 8/2022]

Od „Chiduszu8/2022 rozpoczęliśmy publikację wybitnej powieści „W lasach polskich” Josefa Opatoszu w kongenialnym, przedwojennym przekładzie Saula Wagmana. Zapraszamy do lektury fragmentu pierwszego rozdziału.   

 

Rozdział I. 

Ród Mordchego.

Mordche, ojciec jego, dziadek, pradziadek, wszyscy jego przodkowie – aż po szóste pokolenie – urodzili się w lasach lipowickich, zawierali między sobą małżeństwa i żyli rodzinami. Co rok na święta Chanuka wszyscy familjanci zjeżdżali się do najstarszego w rodzinie i tam się ze sobą obrachowywali. 

Za starych, dobrych czasów zjeżdżało się ich ponad secinę: chłop w chłopa, jak te drzewiska w lesie. Zasiadali do dębowych stołów, na których do północy kreślili kredą paseczki i kółka, zajadając świeże skwarki i pieczone kaczki, (kobietom aż ręce opadały od skubania pierza) popijając domowem piwem i kłócąc się ząb za ząb. Skorzy do gniewu, jako że byli kohenami, często brali się za łby i tłukli się wzajemnie aż do krwi, ecz wnet się przepraszali, kojarzyli między sobą dzieci swe w związki małżeńskie i rozjeżdżali się do domów. 

Gdy któryś z nich, co się często zdarzało, wyprawiał weselisko, samych powinowatych zjeżdżało się około trzechset gości. 

Każda rodzina sprowadzała ze swej miejscowości rabina oraz własną kapelę. 

I grano pod gołem niebem, i kłócono się zawzięcie, i omal nie zrywano małżeństwa tuż przed ślubem, i znowu się przepraszano, i tańcowano po wszystkich komnatach, po śpichrzach, gumnach i po lesie. 

Z nadmiernego dobrobytu i próżnowania młodzież poddawała się afektom i wdawała w romanse, wygrażając rodzicom, iż jeśli będą im stawiane przeszkody, otrują się na śmierć. Rodzice zaś brali za pas, okładali na wszystkie boki i wypędzali z domu. Młodzież opamiętywała się i wracała do rodziców. 

Nie bądź obojętny/a/e – dołącz do naszych osób patronujących! Wesprzyj naszą pasję w tworzeniu kultury żydowskiej

A gdy zdarzało się nieraz, iż rybak z drugiego brzegu Wisły zadurzył w sobie córkę i ta szła z nim do ślubnego ołtarza w pobliskim kościołku, młodzież oczekiwała młodej pary na trakcie i odbijała dziewczynę od parobka, jako że nie chciała mieć przechrzty w rodzinie. Dziewczyna ze sromu rzucała się do Wisły i hańba była zmyta. 

Tako żył ród Mordchego w lasach lipowickich od dziada pradziada… Zwyczajni, dobrzy żydzi pędzili tam prosty swój żywot, aż do siwej starości. Nie lubili łamdenów, lecz mieli respekt przed rabinem. Nieobarczeni nazbyt troskami gromadzili w kufrach dobytek i majętność, rozmnażali się licznie, do lat szesnastu trzymali mełamedów do swych dzieci, które nie nauczyły się więcej, ponad odczytywanie modlitw i Tory z chimeszu. Umiejętność zaś recytowania Tory z rodałów należała do rzeczy niezmiernie rzadkich. 


josef-opatoszu-w-lasach-polskich-powiesc-literatura-jidysz-chaim-grade-aguna-powiesc-chidusz-kate-bornstein-judith-plaskow-nadejscie-lilit-teologia-feministyczna

Cały tekst pierwszego odcinka W lasach polskich dostępny jest w „Chiduszu8/2022. Dziękujemy Danowi Opatoshu, wnukowi autorka, za możliwość publikacji powieści. Zapraszamy do prenumeraty oraz zakupu elektronicznej wersji pisma w sklepie publio.pl