Chaim Grade: „Aguna” [fragment powieści z „Chiduszu” 8/2022]

OD „CHIDUSZU” 10/2021 PUBLIKUJEMY PIERWSZE POLSKIE TŁUMACZENIE AGUNY CHAIMA GRADEGO W PRZEKŁADZIE MAGDALENY WÓJCIK. W KOLEJNYM ODCINKU zobaczymy, jak wyrok wydany na rabina Dawida Zelwera przez radę rabinów wpłynie na żydowską społeczność Wilna i na życie tytułowej aguny. 

 

Najstarszy syn reb Dawida, Józefek, już niejednokrotnie wracał do domu, płacząc, że nie pójdzie więcej do szkoły, bo nauczyciel go upokarza. Rabinowi zawsze udawało się namówić chłopca, żeby jednak zmienił zdanie. Ale następnego dnia po tym, jak Calje nie policzył reb Dawida do minjanu, Józefek znów przybiegł do domu zalany łzami: pobił się z kolegą, a ten poskarżył się melamedowi. Wtedy melamed zapytał go na oczach wszystkich:

– Dlaczego bijesz się z chłopcem z porządnego domu? Jego rodzice płacą za szkołę na czas, a ty nie. Rabini nawet wywiesili ogłoszenie, w którym odcinają się od twojego ojca. Lepiej już, żebyś się w ogóle nie uczył, niż wyrósł na takiego rabina, jak on.

Dlatego – chlipał Józefek – już nigdy nie wróci do chederu.

Rebecyn Ejdl opadła półprzytomna na łóżko. Reb Dawid rzucił się ją cucić, choć równocześnie trząsł się ze złości: pobiegnie do reb Lewiego i powybija mu okna, wyrwie mu brodę! Nawet jeśli jego samego wyklęli, to z jakiej racji chcą też sprawić, żeby Józefek wyrósł na goja?! Zaraz jednak zrozumiał, że domaganie się sprawiedliwości od swojego zaciekłego wroga i przeciwnika byłoby szaleństwem.

Gdy rebecyn w końcu odzyskała przytomność, reb Dawid próbował ją pocieszyć, mówiąc, że on sam będzie uczył Józefka. Ejdl jednak położyła się na poduszkach i tylko wymamrotała:

– Melamed ma rację. Lepiej będzie, jeśli mój syn wyrośnie na koniokrada niż na rabina. Wtedy jego żona nie będzie cierpieć tak jak ja, przeklinając dzień, w którym przyszła na świat.

Nagle usiadła i spojrzała na męża dużymi oczami:

– Co to za ogłoszenie, które wywiesili rabini? Wykorzystujesz to, że nie mogę wychodzić z domu, i nic mi nie mówisz.

Reb Dawid rzeczywiście nie powiedział żonie ani o sądzie, ani o wyroku rabinów. Codziennie odkładał to na później. Teraz jednak, gdy nie mógł już tego dłużej ukrywać, zaskakująco spokojnie opowiedział jej o wszystkim, włącznie z upokorzeniem, jakie spotkało go wczoraj w besmedreszu.

Ejdl była tak wstrząśnięta, że patrzyła na niego bardzo długo – bardziej ze zdumieniem niż strachem. Reb Dawid bał się, że gdy jej zaskoczenie minie niczym sztywność zmarzniętych dłoni, to wtedy dopiero kobieta poczuje cały ból. Poderwał się więc, wypadł z domu i prędko zaczął iść przed siebie, żeby nie dogoniły go własne myśli. Były one jednak szybsze od niego.

Gdzie się teraz podzieje? Pusty, nocny besmedresz był jego jedynym miejscem ukojenia. W jego zimnych zakamarkach zawsze mógł schłodzić zbolały mózg. Gdyby tylko mógł tam zostać na zawsze, ukryty w ciemnościach i zapomniany przez świat… Gabaj odebrał mu jednak nawet to ostatnie miejsce, w którym mógł znaleźć wytchnienie. Gdyby mu się przeciwstawił, to część Żydów z Zarzecza pewnie stanęłaby po jego stronie, lecz wojowanie z takimi grubianinami jak Calje jest wbrew naturze reb Dawida i ponad jego siły.

Nie bądź obojętny/a/e – dołącz do naszych osób patronujących! Wesprzyj naszą pasję w tworzeniu kultury żydowskiej

Rabin rozgląda się i widzi, że doszedł na sam koniec ulicy Połockiej, aż do rosnącego tam zagajnika. Odwraca się więc i rusza z powrotem, a mijając swój dom, puszcza się biegiem, jak gdyby bał się, że żona wystawi ramiona przez okno i wciągnie go z powrotem do środka. Tu gdzieś – myśli rabin – mieszka szwaczka, której pozwolił na ślub. Tak jak między nogami plączą mu się poły długiej kapoty, tak w głowie kołaczą się grzeszne myśli. Czyż nie liczył na to, że przypadkiem ją spotka? Może powinien do niej pójść i powiedzieć jej, że jeśli rzeczywiście chce rozwieść się z mężem, to on się zgadza? W końcu mówiła, że jej mąż żałuje ślubu. A przecież reb Lewi Hurwic powiedział mu wprost, że on, połocki dajan, upiera się przy swoim nie ze współczucia dla aguny, a z powodu własnej dumy.

Może być też jednak i tak, że kobieta skłamała, żeby ratować jego rodzinę. Tak, to do niej podobne, taki ma dobry charakter. Gotowa jest żyć w samotności, byle tylko go ocalić.

Reb Dawid wraca do domu i mówi sobie na głos, że nie wie i nie chce wiedzieć, czy szwaczka i jej mąż żyją w zgodzie. On i tak nie cofnie swojego wyroku. Wydał go w zgodzie z Prawem, a poza tym wycofanie się z wcześniej podjętej decyzji jeszcze bardziej by mu zaszkodziło. Gdyby ustąpił, sam uznałby się za prostaka i kłamcę.

Im bliżej jest swego domu, tym wolniej idzie. Chciałby, żeby droga ciągnęła się w nieskończoność. Myśli o ostrzeżeniu reb Lewiego, że rada przestanie mu wypłacać pensję. Wyszedł jednak z budynku sądu przed wysłuchaniem wyroku i nie wie, co rabini postanowili. Z oświadczenia wynika, że nie zastosowali najsurowszej interpretacji Prawa i zostawili mu furtkę do porozumienia. Tylko głupcy i ludzie, którzy go serdecznie nienawidzą, mogą twierdzić, że jest to cherem.

Z drugiej jednak strony jest też możliwe, że nie nałożyli na niego klątwy, a pensję i tak przestaną wypłacać. Tego też nie powiedział swojej rebecyn. Do wszystkiego innego się przyznał, ale tutaj zabrakło mu odwagi. Pojutrze Józefek ma iść po pieniądze. Może lepiej, żeby tym razem ojciec poszedł osobiście?

Lecz w głębi serca reb Dawid wiedział, że nie pójdzie. Tak też się stało. 

 

josef-opatoszu-w-lasach-polskich-powiesc-literatura-jidysz-chaim-grade-aguna-powiesc-chidusz-kate-bornstein-judith-plaskow-nadejscie-lilit-teologia-feministyczna

W cytowanym fragmencie pominięto przypisy. Cały tekst dziewiątego odcinka Aguny dostępny jest w „Chiduszu8/2022. Zapraszamy do prenumeraty oraz zakupu elektronicznej wersji pisma w sklepie publio.pl