Półtorej tajemnicy cmentarza w Kazimierzu

Na wszystkich zachowanych nagrobkach – jest ich ledwie kilkanaście – a także na niektórych fragmentach płyt znajdujących się w ścianie pomnika umieszczone są monety, głównie jedno- i dwugroszowe. Wciśnięte są raczej przypadkowo, pionowo lub poziomo, wszędzie, gdzie jest gzymsik. W pewnych miejscach są całe sterty monet, a czasem wychodzi dowcip, gdy monety są umieszczone na wizerunku skarbonki, symbolizującej dobroczynność. Są na wszystkim – na lwie, na świeczniku, na dzbanie Lewitów.

Cmentarz żydowski w Kazimierzu Dolnym / Fot. Monika i Stanisław Krajewscy

Cmentarz żydowski w Kazimierzu Dolnym / Fot. Monika i Stanisław Krajewscy

W długi weekend sierpniowy byliśmy w Kazimierzu Dolnym. Oczywiście udaliśmy się od razu na cmentarz żydowski na Czerniawach, znany tu jako „kirkut”. Jest tam dobrze nam znajomy pomnik, zwany tutaj „ścianą płaczu”: mur z fragmentów macew, przecięty szczeliną przypominającą błyskawicę. Gdy budowano go prawie czterdzieści lat temu (!), na prośbę projektanta,Tadeusza Augustynka, uczestniczyliśmy – wraz z Jankiem Jagielskim – w sortowaniu tych fragmentów, wydobytych z dziedzińca klasztoru, w którym w czasie okupacji miało siedzibę gestapo, oraz z podwórza kamienicy Przybyłów przy rynku, też użytkowanej wówczas przez Niemców. Czujemy się więc blisko związani z tym miejscem. Teraz jest ono jednym z najważniejszych miejsc turystycznych. Gdy tam byliśmy, co chwilę przyjeżdżały pojazdy elektryczne z przewodnikiem i grupą objeżdżającą Kazimierz. Wszyscy wchodzili na górę – do pomnika i na cmentarz, który jest na zboczu, zacieniony teraz potężnym lasem. Ma niewątpliwie wiele uroku. Jest ponadto unikalny ze względu na dwie tajemnicze sprawy.

Nie bądź obojętny/a/e – dołącz do naszych osób patronujących! Wesprzyj naszą pasję w tworzeniu kultury żydowskiej

Jedna wydaje się w pewnym stopniu zrozumiała – dlatego mówimy o połowie tajemnicy. Otóż na wszystkich zachowanych nagrobkach – jest ich ledwie kilkanaście – a także na niektórych fragmentach płyt znajdujących się w ścianie pomnika umieszczone są monety, głównie jedno- i dwugroszowe. Wciśnięte są raczej przypadkowo, pionowo lub poziomo, wszędzie, gdzie jest gzymsik. W pewnych miejscach są całe sterty monet, a czasem wychodzi dowcip, gdy monety są umieszczone na wizerunku skarbonki, symbolizującej dobroczynność. Są na wszystkim – na lwie, na świeczniku, na dzbanie Lewitów. Jest to jedyny cmentarz żydowski, na którym tak się robi. Słyszeliśmy, że ponoć i we Wrocławiu pojawił się taki zwyczaj, ale najwyraźniej źródłem jest Kazimierz. Jeszcze rok temu monet nie było. Oczywiście nie kładą ich Żydzi. Żydowskim obyczajem jest kładzenie kamyka. Zresztą na tych macewach i na pomniku jest wiele kamyczków. Monety na nagrobkach to nowy polski obyczaj. Niewykluczone, że się przyjmie i rozpowszechni. Gdy zapytaliśmy panie, które wyjmowały monety z portmonetki, dlaczego to robią, usłyszeliśmy, że przecież widać, że tak się robi. Raz wykonany ruch staje się tradycją, która nie wymaga usprawiedliwień, jeśli tylko jest dostatecznie atrakcyjna. Należy więc zapytać, kto to zaczął i o co tu chodzi. Nie wiemy, kto był pierwszy. Zapytani przez nas przewodnicy wycieczek też nie wiedzieli. To jest ta mała, połówkowa tajemnica. Może to któryś z przewodników chciał w ten sposób stworzyć wyraźny cel takiej kilkuminutowej wizyty? Może któryś z turystów? 

cmentarz-zydowski-kazimierz-dolny-pieniadze-grosiki-stanislaw-krajewski-monika-krajewska-03

Cmentarz żydowski w Kazimierzu Dolnym / Fot. Monika i Stanisław Krajewscy

Oczywiście zostawianie monet w różnych miejscach – czy to w fontannie di Trevi, czy w Morskim Oku – jest dobrze znanym zwyczajem. Chodzi o magiczne zapewnienie sobie powrotu w to miejsce. Jednak tutaj raczej nie chodzi o powrót. Któryś turysta wyraził przypuszczenie, że może chodzić o to, żeby pieniądz „wrócił”. Narzuca się zatem podejrzenie, że mamy do czynienia z odgałęzieniem znanego polskiego zwyczaju, czyli wieszania na ścianie wizerunku „Żydka z pieniążkiem”. Ma być na szczęście. Ma być amuletem, wsparciem w interesach. Nas to oburza, bo to utrwalanie stereotypu utożsamiającego Żydów z pieniędzmi, ale ludzie zwykle nie widzą w tym nic niewłaściwego. Te „Żydki” są obecne wszędzie. W Kazimierzu są sprzedawane nawet w niektórych galeriach, które najwyraźniej chcą prezentować ambitną sztukę. Na zwróconą uwagę sprzedawczyni odpowiedziała: Ale to idzie! I nikomu poza państwem nie przeszkadza.

O ile monety na cmentarzu nie są przez nas odczuwane jako wielka tajemnica, o tyle całkowicie niezrozumiały jest inny unikalny widok. Otóż za niemal każdym zachowanym nagrobkiem znajduje się sterta gałęzi. Są one obecne od co najmniej dwóch lub trzech lat. Wiemy to, bo wówczas poinformowała nas o tym znajoma, która ma dom w Kazimierzu. Podobno jeśli się te gałęzie zabierze, pojawiają się nowe. Kto i dlaczego to robi? Nie wiedzą nic ani przewodnicy, ani zapytane przez nas miłe osoby w punkcie informacji turystycznej. Pozostają więc domysły.   

Cmentarz żydowski w Kazimierzu Dolnym / Fot. Monika i Stanisław Krajewscy

Cmentarz żydowski w Kazimierzu Dolnym / Fot. Monika i Stanisław Krajewscy

Te stosy gałęzi wyglądają trochę jak drwa na ognisko. Nasuwa się więc podejrzenie, że to jest złowrogi akt, wskazanie tego, co należałoby zrobić z nagrobkami, a być może ogólniej – z Żydami. Interpretacja taka nie ma jednak żadnego dodatkowego uzasadnienia. Jest więc wysoce wątpliwa. Gałęzie są zawsze za płytą nagrobną, tam, gdzie rozciąga się grób. Może komuś chodziło o to, żeby uniemożliwić ludziom tłumnie przechadzającym się po cmentarzu deptanie po grobach? Byłoby to chwalebne.

Najdziwniejsze jest to, że nikt się nie ujawnił jako autor tej „aranżacji”. Gdyby chodziło o ochronę i zabezpieczanie grobów lub o wyrażenie postawy antyżydowskiej, pomysłodawca chciałby chyba podzielić się swoim dokonaniem. Może to jakiś artysta, który traktuje to jako happening? I czeka na reakcje? No to reagujemy.