Mąż przez lata psychicznie i fizycznie znęca się nad żoną. Nie chce wyrazić zgody na rozwód, więc sprawa stoi w miejscu, bo sędzia, poza wzruszeniem ramion, niewiele może zrobić. W końcu żona wysuwa argument cuchnącego oddechu. „Czemu od razu tego nie powiedziałaś?!” – wykrzykuje wtedy rabin zasiadający w ławie sędziowskiej. Proces rusza z miejsca. Taką…
magazyn żydowski
kultura
Bajki nie dla dzieci
Ten teatr okrucieństwa nie kończy się. Nie ma nikogo, kto mógłby zatrzymać posłańców niosących królewskie sny. Na końcu pada jedynie stwierdzenie, że „nic się nie może skończyć”. Żadnego morału, szczęśliwego zakończenia. Odbija się w nich trauma Zagłady – wybuchy, kominy, dym, ucieczka, śmierć, strach, sny, szarańcza. Erna Rosenstein nie mówi o niczym wprost – nie określa czasu ani miejsca, ale jej wizje są nader czytelne. Można odczytywać je wciąż na nowo, pełno w nich niedopowiedzeń i ukrytych sensów. W świecie jej bajek nie ma bowiem prostych wzorców i utartych schematów. Warto je czytać, może nawet dzieciom.
Ja Ida, ty Ida, Polska Ida
Kiedy Pawlikowski musiał siłować się z podziękowaniami i gratulacjami i ściskać dłoń Nicole Kidman, one zapijały papierosy winem, które zgarnęły w korytarzu, w drodze z toalety. Sukces świętowały przed telewizorem, co przyznają z najprzyjemniejszą na świecie, niewymuszoną naturalnością. Krzysztof Ibisz wyraził swoją głęboką degustację ich zachowaniem, zamiast reprezentować Polskę, tworzyć jej historię, one nie dość, że piły wino, to jeszcze się tym chwalą. A ja bym bardzo chciała, żeby wszyscy dyskutanci i najprawdziwsi z Polaków czegoś się od Agat nauczyli.
Opowieść ocalałych z Zagłady
Przywykliśmy już do wysłuchiwania opowieści ocalałych z Zagłady. Choć to i prawda, że zaczęliśmy ich wysłuchiwać za późno. A oni za późno zaczęli opowiadać. Opowieści wysnuwane z ich odległej już pamięci zbieraliśmy dość ofiarnie przez ostatnich trzydzieści (?) lat. Gromadziliśmy nagrania, teksty, fotografie w rozmaitych archiwach, drukowaliśmy je w książkach. Z dbałością niezwykłą notowaliśmy każde…
Muzeum Historii Żydów Polskich czy Muzeum Historii Polski?
Trzeba zacząć od tego, że sama opozycja jest fałszywa i wynika z ideologicznych założeń, które wystawa MHŻP odrzuciła. Nie ma dwóch perspektyw – polskiej i żydowskiej. Wiara, że istnieją „dwie prawdy” a narracja historyczna musi komuś służyć i kogoś uprzywilejowywać, to typowe zawłaszczanie historiografii przez politykę. Czy nie należy raczej zapytać o to, czy narracja jest przekonująca i rzetelna, a nie: komu ona służy i kogo uprzywilejowuje?
Polin – archiwum z precyzyjną strukturą
W końcu, żeby spokojnie spać w nocy, powiedziałem sobie, że rzeczywiście jest jakaś niewykonana część pracy, wystawa kończy się w zasadzie na 1989 roku, ale może to nie jest wcale złe, bo pokazywać współczesność jest bardzo trudno i wywołałoby to na pewno olbrzymie kontrowersje. Każdy ma swoją opinię i trudno wszystkich zadowolić, bo to czasy bardzo nieodległe.
Jesteśmy tutaj?
Czy odrodzenie życia żydowskiego w Polsce zostało adekwatnie zaprezentowane w Muzeum Polin? Rozmowa z Marianem Turskim, Przewodniczącym Rady Muzeum Historii Żydów Polskich
Na ile żydowskie jest żydowskie muzeum?
Chaos informacyjny czy dzieło totalne? Odrodzenie życia żydowskiego zepchnięte do korytarza przy wyjściu czy też umiejscowione w samym centrum wyjątkowego budynku Muzeum? Zebraliśmy opinie społeczności żydowskiej w Polsce i zadaliśmy trudne pytania Barbarze Kirshenblatt – Gimblett, kuratorce wystawy stałej w Muzeum Polin.
Co jest najważniejsze w historii Żydów polskich?
Najważniejszy fakt w historii Żydów polskich to ich nieprzerwana, tysiącletnia obecność na ziemiach polskich. Na tym twierdzeniu, jak przekonuje Barbara Kirshenblatt-Gimblett, kuratorka wystawy stałej, opiera się sposób, w jaki opowiadana jest historia w Muzeum Historii Żydów Polskich Polin. Dopiero uświadomiwszy sobie tę podstawową zasadę, która porządkowała pracę twórców ekspozycji, można rozpocząć dyskusję na temat tego, co i jak zostało w Polin przedstawione. Oburzenie części krytyków, jakoby Muzeum prezentowało historię Żydów ze zbyt polskiej perspektywy historycznej, wydaje się więc spóźnione. Ta dyskusja powinna była odbyć się w 2006 roku, gdy pierwotna koncepcja wystawy została odrzucona. Bezzasadną wydaje się więc tak utrzymana…