Terapeutyczna radość Purim

Purim – 1 MARCA 2018/14 adar 5778

Prawo żydowskie w odniesieniu do święta Purim wprowadza szczególną zasadę: „Mi-sze-nichnas adar marbim be-simcha” („Wraz z rozpoczęciem miesiąca adar, wzrastamy w radości”). Pochodzi ona z talmudycznego traktatu Taanit (29a) i odnosi się do fragmentu Megilat Ester (9:21–22), w którym Mordechaj wysyła list nakazujący wszystkim Żydom, „aby obchodzili corocznie dzień czternasty miesiąca adar i dzień piętnasty tegoż miesiąca. Jako te dni, w których wypoczęli Judejczycy od wrogów swoich i ten miesiąc, który obrócił się im ze smutku w radość, a z żałoby w dzień uroczysty”. Ma on na myśli moment, w którym Haman podejmuje decyzję o realizacji swego dekretu: „Pierwszego dnia tedy miesiąca, czyli miesiąca nisan, dwunastego roku króla Ahaswera rzucono pur – to jest los – przed Hamanem na każdy dzień i na każdy miesiąc i padł los na miesiąc dwunasty, czyli adar.” (Ks. Estery 3:7).

Trudno doszukać się sensu w zestawieniu obu fragmentów. Dlaczego mowa jest o całym miesiącu? Przecież wspomniane były tylko dwa dni (od trzynastego do piętnastego), nie natomiast cały miesiąc. I dlaczego simcha (radość)? Łatwo możemy zrozumieć powody do radości ówczesnych Żydów. Dekret skazujący ich na śmierć został uchylony, ich wrogowie – ukarani, Haman zaś powieszony na szubienicy, którą przygotował dla Mordechaja. Sam Mordechaj z kolei wzrósł w chwale. Czy powinniśmy jednak czuć radość za każdym razem, wspominając te wydarzenia? Mowa przecież o pierwszym nakazie ludobójstwa Żydów (drugim, jeśli liczyć plan faraona, zakładający zgładzenie wszystkich żydowskich niemowląt płci męskiej). Czy simcha to właściwe uczucie? Wydaje się, że bardziej uzasadnione powinno być uczucie ulgi, a nie radości. Dowodem na to jest święto Pesach, w kontekście którego w Torze nie jest nigdy użyte słowo „radość”.

Poza tym w Talmudzie pojawia się pytanie, dlaczego w Purim nie odmawiamy modlitwy Halel. Pada na nie kilka odpowiedzi. Ta, która jest zdecydowanie najbardziej przejmująca, wyjaśnia, że w modlitwie Halel użyte są słowa „Chwalcie słudzy Boga, chwalcie imię Boże”, co oznacza, że nie jesteśmy już sługami faraona. Ale, podążając dalej za tym, co mówi Talmud, nawet po wybawieniu upamiętnionym świętem Purim Żydzi w dalszym ciągu byli sługami Achaszwerosza (Megila 14a). Uniknięto tragedii, ale życie w diasporze w dalszym ciągu było pełne niebezpieczeństw.

Wydaje się zatem, że simcha, która jest częścią miesiąca adar, różni się od uczucia, którego doświadczamy, kiedy nam lub naszym bliskim przytrafia się coś dobrego. Tę radość nazwałbym ekspresyjną. Radość miesiąca adar jest zaś radością terapeutyczną.

Żeby to zrozumieć, trzeba wyobrazić sobie, jak czują się członkowie narodu, którzy słyszą skierowany przeciwko nim rozkaz, „aby wytępiono, wymordowano i zgładzono wszystkich Judejczyków, zarówno młodych jak starych, dzieci i kobiety jednego dnia” (Ks. Estery 3:13). Nasze pokolenie, urodzone po Zagładzie, zna ocalałych i ich świadectwa, widziało zdjęcia i filmy dokumentujące wydarzenia tamtych czasów i pomniki je upamiętniające. My znamy odpowiedź na to pytanie. W Purim ludobójstwa udało się uniknąć, niemniej jednak jego zamiar został wypowiedziany na głos. Odtąd Żydzi zdają sobie sprawę, jak bardzo są bezbronni. Już samo istnienie święta w naszej kolektywnej pamięci przypomina o traumie.

Żydowska odpowiedź na traumę jest niezwykła i sprzeczna z tym, co podpowiada intuicja. Strach pokonywany jest poprzez radość. Terror przezwyciężany wspólnym świętowaniem – odświętnym posiłkiem, zaproszeniem gości, obdarowywaniem przyjaciół prezentami. Podczas czytania Megilat Ester hałas klekotek ma nie tylko pomóc w wymazaniu z pamięci wspomnienia Amaleka, ale również obrócić całą sytuację w żart. Po to zakładane są też maski, po to pije się nieco więcej niż zwykle i wystawia Purim szpil.

Właśnie dlatego, że zagrożenie było tak poważne, odrzucamy jego powagę. Jest to jednak akt na wskroś poważny – odmawiamy swoim wrogom zwycięstwa, ogłaszamy, że nie damy się zastraszyć. W obliczu zbliżającego się czasu, w którym miało nastąpić całkowite zniszczenie, najbardziej efektywnym antidotum na strach jest czerpanie radości z życia. Na przykładzie tego, jak żartobliwie podsumowuje się historię Żydów w trzech zdaniach: „Próbowali nas zniszczyć. Przetrwaliśmy. A teraz zjedzmy.”, widać, że humor wśród Żydów jest sposobem na przezwyciężenie nienawiści. Umiejętność śmiania się z takich sytuacji sprawia, że im się nie poddajemy.

Tego wszystkiego nauczyłem się od mężczyzny, który przetrwał Zagładę. Kilkanaście lat temu napisałem książkę „Celebrating Life”, mającą pomóc mi wydostać się z depresji, w którą wpadłem po śmierci mojego ojca, zichrono li-wracha. Jej podnoszący na duchu ton sprawił, że stała się ulubioną książką ocalałych z Zagłady. Od jednego z nich usłyszałem, że nie zgadza się z pewnym jej fragmentem. Miał na myśli mój komentarz na temat filmu Roberto Benigniego „Życie jest piękne”, którego akcja toczy się w obozie koncentracyjnym. Napisałem, że zgadzam się z ogólną tezą reżysera, że poczucie humoru pozwala nie zwariować, ale na pewno nie wystarczy, aby przeżyć w Auschwitz. „I tu się mylisz” – usłyszałem wtedy od tego mężczyzny, który przybliżył mi swoją historię. Kiedy trafił do Auschwitz, szybko zdał sobie sprawę, że jeśli nie uda mu się podtrzymać swojego ducha, zginie. Zawarł wtedy pakt z pewnym młodym współwięźniem, że każdego dnia będą szukali jakiegoś wydarzenia, z którego będą mogli się pośmiać. Pod wieczór opowiedzą sobie nawzajem te historie, znajdując powód do śmiechu. „To poczucie humoru uratowało mi życie” – powiedział. Miał rację.

To właśnie robimy w Purim. Radosna i karnawałowa atmosfera, jedzenie, picie –  to wszystko jest po to, żebyśmy mogli poradzić sobie z zagrożeniami, jakie spotykały i, niestety, w dalszym ciągu spotykają Żydów; żebyśmy nie pozwolili sobie na bycie terroryzowanymi, traumatyzowanymi czy zastraszanymi. To najbardziej efektywna odpowiedź na terror, choć także najbardziej sprzeczna z tym, co podpowiada intuicja. Terrorystom zależy na zastraszaniu. Bycie Żydem oznacza odebrać prawo do zastraszania.

Terror, nienawiść i przemoc to ciemne moce pustoszące państwo po państwie na Bliskim Wschodzie, w Afryce Subsaharyjskiej, w wielu częściach Azji. Moce te zawsze wymierzone są same w siebie, a ci, którzy się nimi posługują, tak jak Haman, polegną od swojej własnej broni, pokonani własną wolą zniszczenia. My, Żydzi, musimy walczyć z antysemityzmem, demonizowaniem Izraela czy zastraszaniem żydowskich studentów na uniwersytetach.

Nie możemy jednak sami dać się zastraszyć. Jak to zrobić? Poprzez marbim be-simcha, czyli wzrastanie w radości. Naród, który zna pełnię ciemności historii, a mimo wszystko potrafi się radować, to naród, którego ducha nie jest w stanie zniszczyć żadna siła na ziemi.

Purim sameach!

 

Tłumaczenie: Tomasz Mikuła © CHIDUSZ 2018

rabin-jonathan-sacks-chidusz-komentarze-do-tory-paraszat-ha-szawua-rabbi-sacks-torah