Piękno fikcji o Zagładzie [opowiadania Cynthii Ozick w „Chiduszu”]

Dwa ważne opowiadania Cynthii Ozick – Szal oraz Rosa – w przekładzie na język polski. 

Na okładce „Chiduszu” 2/2023 Rosa, „wariatka i obdartuska”, tytułowa bohaterka opowiadania Cynthii Ozick. Siedzi przy biurku w niewielkim mieszkanku na Florydzie, po tym, jak zdemolowała własny sklep. Pisze listy do swojej siostrzenicy Stelli, która mieszka w Nowym Jorku, i do córki Magdy zamordowanej w Zagładzie. Z oparcia krzesła zwisa niebieski szal – ten z opowiadania Ozick, które opublikowaliśmy w poprzednim „Chiduszu”. Choć oba utwory od dawna są na obowiązkowej liście lektur poświęconych Zagładzie i stanowią jedne z najważniejszych dzieł w dorobku pisarskim Ozick, w Polsce pozostawały do dziś niemal nieznane. Warto czytać je razem. Rosę w kontekście Szala i na odwrót, bo wtedy w pełni można dostrzec piękno obu tych fikcyjnych opowieści o Zagładzie. 

W rozmowie z Elaine Kauvar, opublikowanej w 1993 roku na łamach „Contemporary Literature”, Ozick ubolewała nad tym, że – jak słusznie zauważył prof. Yosef Yerushalmi – obraz Zagłady w kulturze nie będzie pochodził od historyków, ale od artystów tworzących fikcyjne opowieści. Pisarka, choć wie, że to nieuniknione, wolałaby, aby Zagłada nie stawała się źródłem poetyckiej mitokreacji. Zauważa, że nie było tak w przypadku inkwizycji i wygnania Żydów z Hiszpanii w XV wieku, ponieważ ówczesna definicja kultury żydowskiej ograniczała się do świętych tekstów i nie uwzględniała na przykład licznych miłosnych wierszy pisanych po hiszpańsku, hebrajsku czy arabsku. Obecnie, gdy po „modernizacji” na kulturę żydowską składa się już całość tekstów, w jej przestrzeni siłą rzeczy muszą pojawiać się także wiersze, powieści czy fikcyjne wspomnienia Zagłady. 

Ozick wolałaby, aby Zagłada pozostała wyłącznie dokumentem, historią, a czytelnicy sięgali częściej po mrożące krew w żyłach świadectwa niż po fikcyjne opowieści. W pewnym momencie rozmowy Kauvar pyta Ozick o tych, którzy tworzą fikcję na temat Zagłady i „nie dystansują czytelników od opisów agonii” – czyli o nią samą. Pisarka odpowiada: „Cóż, zrobiłam to na pięciu stronach Szala i nie jestem tym zachwycona. Nie byłam jednak w stanie tego nie zrobić. To musiało się wydarzyć. Nie chciałam tego, a potem w pewnym sensie sama się za to ukarałam. Obwiniałam siebie za to, co zrobiłam. Nie było mnie tam, a w swojej wyobraźni udawałam, że jednak byłam. Zdarzało się też, że ludzie, którzy tam naprawdę byli, karali mnie gniewnymi listami. Mnie tam nie było, a ta opowieść nie jest dokumentem, to wytwór wyobraźni”. Chwilę później konkluduje: „Jeśli powieść o Zagładzie miałaby być napisana, niech napisze ją prawdziwy świadek”. 

Choć Ozick wypowiada się stanowczo, pytanie o estetyzację Zagłady z biegiem lat staje się coraz bardziej otwarte. Tymczasem Szal i Rosa mogą w końcu zaistnieć po polsku w przekładzie Agi Zano. Zachęcamy do lektury!