Kilka słów o wspomnieniach

„Wziąłem jedną z tych książek, chyba jedną z najlepszych, i zacząłem czytać – o Auschwitz, opis sytuacji, którą przeżył autor. Z przerażeniem i zdumieniem uzmysłowiłem sobie, że czuję wyłącznie całkowitą obcość (…) Między opisem świata, opisem pejzaży, przeżyć, obecności przeszłości, która na wieki jest częścią mojej teraźniejszości – między takim opisem a moim doświadczeniem płyną rzeki nieprzebyte.”

„Przecież ta książka, tak samo jak wiele innych tego rodzaju książek, dzieł filmowych, teatralnych i plastycznych, ofiaruje wszystkim, lub przynajmniej tym, którzy czytają książki, pewien sposób rozumienia i przeżywania Auschwitz – jego wszechświata, getta, ostatniego etapu, tamtej rzeczywistości. A skoro wszyscy czytają te książki, które rozchodzą się w tysiącach egzemplarzy, to oczywiste mówią one w języku wspólnym rzeszom czytelników. Ja jednak nie potrafię znaleźć w nich tego, co starają się wyrazić! To całkiem inny świat! Jedynym uchwytnym uczuciem, które we mnie wzbudzają, jest uczucie obcości; jedyna prawda, którą mi dają, jest prawdą obcości”.
Otto Dov Kulka

„Pejzaże metropolii śmierci. Rozmyślania o pamięci i wyobraźni”, jedyna tak osobista książka izraelskiego historyka Ottona Dov Kulki, to intymny zapis wspomnień i rozmyślań na temat pobytu autora w „obozie rodzinnym” w Auschwitz-Birkenau dla Żydów z Theresienstadt. Czytamy o jego likwidacji oraz poznajemy losy dziecka wrzuconego w sam środek piekła. Wielokrotnie wykracza swoją refleksją poza określone ramy czasu i przestrzeni – opisuje wiele miejsc, mówi o czasie poza wojną, wkracza w świat snów. Zapis nagrań z lat 1991-2001 i urywki z dziennika składają się na kilka krótkich rozdziałów. Do tego autor dołączył trzy wiersze nieznanej poetki z Auschwitz i artykuł, w którym wyjaśnił fenomen Familienlager. Całość narracji dopełniają fotografie, dokumenty i rysunki.

Kulka wydobywa z pamięci obrazy oglądane oczami dziesięcioletniego chłopca, któremu przyszło żyć w „metropolii śmierci”. Zapis z tamtego czasu nie jest ani wyczerpujący ani chronologiczny, bardziej przypomina próbę uchwycenia najważniejszych wspomnień, które skłaniają do głębszych rozmyślań i podjęcia uniwersalnych tematów: pamięci, sprawiedliwości, śmierci. Historyczna faktografia ustępuje miejsca niejednokrotnie poetyckim opisom przestrzeni, wplecionym w tok całej opowieści snom, w których odbija się trauma czasu spędzonego w obozie.

Emocje towarzyszące powrotowi do tej metropolii i skrawki wspomnień, które wydobyła z pamięci autora podróż do tamtych miejsc, stanowią trzon opowieści, w której przenika się teraźniejszość i przeszłość. Dov Kulka rozważa kondycję jednostki i zbiorowości w obliczu niepojętej makabry, której sam był świadkiem. Rzeczywistość obozowa oglądana jest tu z perspektywy dziecka, które w niej zmuszone jest żyć, i dorosłego człowieka, który próbuje ją analizować. Przejrzystość, obrazowość i celowość języka, którym operuje, sprawiają, że mimo niewielkiej objętości, „Pejzaże metropolii śmierci” to książka o wielu płaszczyznach, odkrywanych z każdym nowym przeczytaniem. Dodatkowo autor stworzył, o czym wspomina, swój własny zestaw metafor:
„Ukryte znaczenia języka metaforycznego, w którym wyrażam ośrodkowe, powracające motywy tej książki, takie jak ‘niezmienne prawo śmierci’, ‘wielka śmierć’, ‘metropolia śmierci’, wykracza poza doświadczenie związane ze Światem Auschwitz”.

Otto Dov Kulka przełamuje dystans, który narzuca warsztat historyka. Nie stosuje języka i pojęć, za którymi może się ukryć. Odrzuca komfort, którego nie daje pisanie o sobie samym, o swoich doświadczeniach. To tworzy nieuniknione napięcia.

„Zdaję sobie sprawę, że całkiem niezależnie od rozziewu między moją pracą naukową i pamięcią refleksyjną, w książce tej występują napięcia wewnętrzne, wynikające ze zderzenia obrazów pamięciowych z przedstawieniami ukazywanymi w opracowaniach historycznych”.

Inne świadectwa Zagłady wywołują z kolei uczucie obcości:

„Wziąłem jedną z tych książek, chyba jedną z najlepszych, i zacząłem czytać – o Auschwitz, opis sytuacji, którą przeżył autor. Z przerażeniem i zdumieniem uzmysłowiłem sobie, że czuję wyłącznie całkowitą obcość (…) Między opisem świata, opisem pejzaży, przeżyć, obecności przeszłości, która na wieki jest częścią mojej teraźniejszości – między takim opisem a moim doświadczeniem płyną rzeki nieprzebyte.”

Nie czyta, nie słucha, nie ogląda, nie doświadcza, mimo głębokiej wiedzy historycznej, innych osobistych świadectw Zagłady. Nie dlatego, że ich nie ceni; nie uważa też, by jego książka wyróżniała się. Nie widzi po prostu punktów stycznych, nie odnajduje w nich swoich doświadczeń.

Sugeruje, że każde z świadectw jest wyjątkowe i tę wyjątkowość trzeba uchwycić.

W książce Ottona Dov Kulki tę wyjątkowość stanowi perspektywa dziecka, które w obozowej rzeczywistości doświadcza dwóch zjawisk. Z jednej strony śmierci w różnych jej wymiarach (widzi egzekucję, krematoria, ludzi, których tylko krok dzieli od śmierci, ciała rozrzucone na śniegu, doświadcza rozstania z matką), z drugiej zaś po raz pierwszy w swoim życiu poznaje europejską kulturę. Pierwszy raz czyta „Zbrodnie i karę”, występuje w operze i śpiewa w chórze.

W rozdziale „Podróż do miasta satelickiego metropolii śmierci” zabiera czytelników w podróż na północ – śladami matki, w poszukiwaniu jej grobu i odpowiedzi na pytania, które zadawał sobie od dzieciństwa. Odnajduje je w byłym obozie koncentracyjnym w Stutthof. Oprócz wspomnień wynosi stamtąd pasek skóry z butów przywiezionych z Auschwitz. Ten kawałek skóry łączy dwa miejsca, dwie historie, dwie bramy piekła.

Sny, którym poświęca sporo miejsca, przypominają świat Kafki, w twórczości którego szuka ukojenia w trudnych momentach. Opisując je przenosi nas głębiej w świat wspomnień, traumy, którą za ich sprawą przeżywa wciąż na nowo.

Książka nie jest ani autobiografią, ani historycznym zapisem, wykracza poza ramy dziennika czy pamiętnika. Otto Dov Kulka – historyk, który poświęcił się badaniu nazizmu i Zagłady, uwikłany całe życie we wspomnieniach tamtych wydarzeń, próbuje porzucić perspektywę historyka i obnaża przed czytelnikami swoją własną, osobistą. „Pejzaże metropolii śmierci’ być może nie zachwycą wszystkich tak samo, ale z pewnością nie pozostawią obojętnym.