Przymierze i krew. O obrzezaniu z rabinem Boazem Pashem

O religijnym i praktycznym wymiarze brit mila rozmawiamy z Boazem Pashem, byłym naczelnym rabinem Krakowa, nauczycielem w jesziwie Ohr Torah Stone, która przygotowuje rabinów do pracy w mniejszych ośrodkach diaspory na całym świecie. 

 

Katarzyna Andersz: Co mówi prawo żydowskie w sytuacji, gdy rodzice nie zdecydują się na obrzezanie swojego syna?

Rabin Boaz Pash: Zacznę od tego, że lepiej używać określenia brit mila niż polskiego odpowiednika obrzezanie, gdyż termin hebrajski lepiej oddaje religijny charakter tej tradycji. Według prawa religijnego nie ma żadnej różnicy między Żydem, który dokonał brit mila, a takim, który tego nie zrobił. Nawet jeśli chłopiec z jakiegoś powodu nie został obrzezany, w dalszym ciągu jest Żydem i zobligowany jest, tak jak każdy inny Żyd, do wypełniania wszystkich przykazań. Istnieją tylko dwa obostrzenia, oba od czasu zburzenia Świątyni już nieaktualne. Pierwsze z nich dotyczy korban pesach, ofiary pesachowej. Osobie, która nie miała brit, nie wolno było spożywać ofiary podczas sederu. Drugie dotyczyło Kohenów, kapłanów z rodu Aharona. Bez brit mila nie mogli pracować w Świątyni, składać ofiar, spożywać terumat maaser. Mimo to nieobrzezanie – w Izraelu czy społecznościach religijnych – nie jest praktyką akceptowaną, naraża na pytania sąsiadów i bliskich. Wyobraź sobie, że na wsi w Polsce ktoś decyduje się nie ochrzcić dziecka – wszyscy będą gadać. Zdecydowana większość nie kwestionuje więc tej praktyki.

 

Nieobrzezanie to w Izraelu temat tabu?

Nie, wręcz odwrotnie. Przeciwnicy obrzezania starają się być bardzo widoczni i głośni, ale to wciąż bardzo mała grupa ludzi. Nawet najbardziej zatwardziali ateiści z jakiegoś powodu obrzezają swoich synów – może nie podczas religijnej ceremonii z mohelem, ale w szpitalu. 

 

Czy jest jakaś różnica między obrzezaniem wykonanym przez mohela a lekarza?

Wykonanie brit mila należy do obowiązków ojca. Nie zawsze jednak jest on do tego przeszkolony, dlatego wzywa się mohela. Halacha nie zabrania też, aby procedurę przeprowadził lekarz – to może być zarówno mężczyzna, jak i kobieta – nawet w bardzo ortodoksyjnych społecznościach nie budzi to sprzeciwu. Istotne jest natomiast, żeby obrzezanie nie było tylko procedurą medyczną, ale przymierzem zawieranym z Bogiem. Liczy się kawana, intencja. Mohel albo ktoś, kto przeprowadza zabieg, musi mieć świadomość, że to, co robi, wynika z przykazania zapisanego w Torze.

 

Medyczne przeszkody usprawiedliwiają nieobrzezanie?

Oczywiście, w przypadku chorób takich jak hemofilia czy inne, które zagrażałyby życiu nawet w minimalnym stopniu, rabini zakazują wykonywania brit mila

 

Skrzynka z przyrządami chirurgicznymi potrzebnymi do wykonania obrzezania na wystawie w Muzeum Żydowskim w Brukseli. Fot. Chidusz

Skrzynka z przyrządami chirurgicznymi potrzebnymi do wykonania obrzezania na wystawie w Muzeum Żydowskim w Brukseli. Fot. Chidusz

 

Jak próbowałby rabin przekonywać rodziców, którzy nie zdecydowaliby się na obrzezanie?

Nie próbowałbym w ogóle. Jeśli ktoś ma trzydzieści lat lub więcej, nie da się go przekonać, że powinien albo nie powinien czegoś robić. To oczywiste, że jeśli rodzice nie czują potrzeby obrzezania swojego dziecka, to nie powinni tego robić. Czynienie czegoś na przekór swoim przekonaniom jest niemoralne. Jeśli nie widzą wartości w tym, żeby ich dziecko było częścią przymierza z Bogiem, niech nie decydują się na obrzezanie. 

 

Dlaczego fizyczny symbol przymierza jest tak ważny? Nie wystarczy zawarcie go na poziomie duchowym? 

Trzeba podkreślić tu dwie ważne rzeczy. Pierwsza z nich to olbrzymia różnica pomiędzy judaizmem a chrześcijaństwem. Chrześcijaństwo za nadrzędną wartość uważa wiarę, judaizm taki nie jest. Wiara w judaizmie jest oczywiście częścią religii, ale nie najważniejszą. Twoje zachowanie – to, czego nie robisz, i to, co robisz – ma nie mniejsze znaczenie niż to, w co wierzysz i co myślisz. Po drugie, znów w przeciwieństwie do chrześcijaństwa, w judaizmie religia jest częścią całego życia. Judaizm jest religią bardzo fizyczną, która zaznacza swoją obecność w codzienności – na każdym kroku jest się Żydem i trzeba się odpowiednio zachowywać. 

Żyjemy jednak w świecie, w którym dominuje chrześcijański sposób myślenia, dlatego ludziom ciężko zrozumieć pewne przepisy judaizmu. Nasza zachodnia kultura uczy, że przynależność do religii definiuje określony sposób myślenia, uczestnictwo w pewnych rytuałach – nic fizycznego. Judaizm natomiast wymaga największego oddania, poświęcenia swojego syna. Dyskusja, która toczy się teraz w Islandii [W 2018 roku w Islandii pojawiła się propozycja legislacji zakazującej obrzezania chłopców, nigdy jednak nie weszła w życie. Pisaliśmy o niej w numerze 5/2018 – red. ], ma swoje źródło właśnie w braku zrozumienia podstaw wiary żydowskiej.

 

Albo raczej w tym, że wielu ludzi postrzega obrzezanie jako niepotrzebne zadawanie bólu?

Z boku obrzezanie wygląda na bardzo brutalną procedurę, wykonywaną na malutkim dziecku. Rozumiem, że to problematyczne i zapewne rzeczywiście dość bolesne. Ból ten nie jest jednak aż tak straszny, jak może się wydawać, choć oczywiście nie jest to też nic przyjemnego. Sam mam pięciu synów (i córkę), wiem więc, że po jednym, dwóch dniach ból zupełnie znika. To, że obrzezanie wykonuje się ósmego dnia życia, jest czynnikiem, który sprzyja niemowlęciu. Wcześniej dziecko jest za małe, potem z kolei – jak czytałem – zaczyna się kształtować jego system nerwowy i zabieg byłby bardziej bolesny. Choć to wyjaśnienie nie ma znaczenia dla religijnych Żydów – dla nas wystarczy to, że na ósmy dzień wskazuje Tora i tak ma być. Jedynym wyjaśnieniem może być ewentualnie to, że Bóg stworzył świat w siedem dni, a my ósmego dnia mamy dopełnić to, czego On nie dokonał. To nasza misja, bo jesteśmy częścią przymierza Abrahama.

 

Dlaczego znak przymierza ma się znaleźć właśnie w tym określonym miejscu na ciele chłopca i właśnie wtedy, kiedy ma on osiem dni?

Najpiękniejszą cechą Talmudu jest to, że jeśli masz pytanie, nawet najtrudniejsze, on pokaże ci kilka odpowiedzi i pełną dyskusję, która do nich prowadzi. Przymierze ma być przekazywane z pokolenia na pokolenie. Może nie powinienem wyrażać się tak dosłownie, ale jaka część ciała inicjuje powstanie kolejnego pokolenia? W Talmudzie znajdziemy również pytanie, dlaczego – skoro wszystkie inne przykazania wypełniamy dopiero wtedy, kiedy zyskujemy świadomość ich znaczenia – to z obrzezaniem nie możemy zaczekać? Tefilin na przykład wkładamy po raz pierwszy dopiero w wieku 13 lat. Talmud stawia tę kwestię nawet w bardziej radykalny sposób: przymierze musi być zawarte pomiędzy dwiema osobami, nie może być tak, że jedna z nich jest świadoma, a druga zupełnie nie, bo z reguły śpi. Odpowiedź brzmi: przymierze nie jest kwestią osobistą, a rodzinną. Do potomków Abrahama zaliczamy się, nawet nie będąc tego jeszcze świadomymi. Gdy jest się dorosłym, można odstąpić od religii, ale na razie to rodzice, którzy dali dziecku życie, dają mu również znak tego, że jest potomkiem Abrahama. Mówimy: brit szel Awraham awinu, przymierze Abrahama naszego ojca.

 

Przeciwnicy obrzezania na ten argument odpowiedzą, że nie powinno się wyrządzać nieodwracalnych zmian na ciele dziecka bez jego zgody. 

Mówienie, że dziecko powinno decydować samo, jest bzdurą, bo nikt nie mówi swojemu dziecku: jest na świecie kilkaset wyznań, wybierz sobie jedno z nich, a ja dam ci wszystkie informacje na jego temat. Przeciwnie, rodzisz się Żydem, chrześcijaninem, muzułmaninem, tak jesteś wychowywany, a jeśli kiedyś będziesz chciał zmienić religię – droga wolna.  

 

Jednak chrzest w religii chrześcijańskiej nie powoduje fizycznego bólu.

Argumentami tego typu posługują się z reguły ludzie z określonym światopoglądem, którzy na przykład uważają jednocześnie, że kobieta ma prawo zadecydować o aborcji – powiedzmy, że to ta lewa strona opinii publicznej. Do momentu narodzin kobieta ma więc prawo ingerować w swoje ciało i ciało płodu bez pytania nikogo o zgodę, ale gdy dziecko ma osiem dni – już nie. Jest w tym pewna hipokryzja. Skoro my powołaliśmy dziecko do życia, to powinniśmy decydować o tym, jak je wychować.

 

Tora zabrania okaleczania ciała, na przykład tatuowania się. Obrzezanie nie jest traktowane jako okaleczanie? 

Jest w Talmudzie fragment o Rzymiance, która zastanawia się, dlaczego, skoro Bóg jest idealny, a my stworzeni na jego podobieństwo, nakazuje On ranienie ciała. Dla Rzymian to było nie do pomyślenia, ciało ludzkie było przecież doskonałe. Talmud odpowiada, że wszystko, co stworzył Bóg, zrobił z myślą o tym, że człowiek ma to dopełnić. Tak jak nie można zjeść zboża w takiej formie, w jakiej rośnie, tak samo my w przypadku obrzezania przygotowujemy nasze ciało i ulepszamy je.

 

Tatuaż też można potraktować jako ulepszanie, bo malujemy sobie ładny wzór na ciele. 

Gemara mówi bardzo wyraźnie, że nie wolno wykonywać obrzezania w szóstym czy siódmym dniu od urodzenia, bo wtedy byłoby to okaleczanie ciała. Jeżeli to zrobisz, popełnisz duży grzech, Tora tego zabrania. Obrzezanie ósmego dnia jest natomiast micwą. Lepiej, żeby dziecko przez kilka lat czekało na brit, niż żeby popełnić wykroczenie. Tak samo nie wolno obrzezać się z powodów pozareligijnych – wtedy również jest to szkodzenie ciału. 

 

Dokonujący konwersji na judaizm mężczyźni także muszą zostać obrzezani.

Do ortodoksyjnej konwersji niezbędne jest spełnienie trzech warunków: przyjęcie wszystkich przykazań, obrzezanie i zanurzenie się w mykwie. Jeśli któryś z tych elementów nie zostanie zrealizowany, osoba nie staje się Żydem. Kiedy byłem rabinem w Krakowie, raz na jakiś czas, kiedy uzbierało się kilka osób, przyjeżdżał mohel i w znieczuleniu miejscowym wykonywał brit. Dla dorosłych kilka dni po obrzezaniu jest rzeczywiście bardzo trudne.

 

Dokument poświadczający kompetencje Chaima Raffleda do wykonywania zawodu mohela przy Gminie Izraelickiej w Brukseli z 1942 r. Fot. Chidusz

Dokument poświadczający kompetencje Chaima Raffelda do pełnienia funkcji mohela przy Gminie Izraelickiej w Brukseli z 1942 r. Fot. Chidusz

 

Zna rabin przypadki, kiedy do konwersji nie doszło, bo mężczyźni nie byli w stanie znieść myśli o bólu obrzezania?

U zarania chrześcijaństwa zaniechano tradycji obrzezania tylko po to, aby przekonać więcej pogan do przyjęcia nowej religii. Gdyby obrzezanie było konieczne, wielu z nich po prostu by się wystraszyło i nigdy nie zostało chrześcijanami. Judaizm nie idzie na takie ustępstwa. Sam znam jedynie dwie osoby, który chciały zrobić giur, konwersję, ale bały się obrzezania. Jedna z nich zrezygnowała zupełnie, drugi mężczyzna zdecydował się na konwersję reformowaną i brit szalom.

 

Czyli upuszczenie krwi?

Nie, w brit szalom, czyli przymierzu pokoju, nie ma nic fizycznego. Brit ma wymiar wyłącznie duchowy i większość odłamów judaizmu go nie akceptuje. Krew upuszcza się natomiast w momencie, kiedy ktoś, kto był już wcześniej obrzezany, przechodzi ortodoksyjną konwersję. 

 

Zostańmy przy temacie krwi. Dlaczego w ortodoksyjnym judaizmie tak ważne jest, żeby żydowską krew odziedziczyć od matki? Jeśli masz matkę Żydówkę, a jednocześnie nie masz nic wspólnego z religią – wciąż będziesz uznawany za Żyda. Jeśli natomiast tylko twój ojciec jest Żydem, ale ty wypełniasz przykazania – niestety już nie.

Zdecydowana większość ortodoksyjnych rabinów powiedziałaby, że takie jest prawo – Żydzi są rodziną, a nasza religia jest biologiczna. Nie szukamy ludzi, którzy chcieliby zostać Żydami, bo mamy już rodzinę. Chcesz do niej dołączyć – w porządku, ale na pewno nie będziemy do tego zachęcać. Wszystko to bierze się z czasów starożytnych, kiedy judaizm nie był ideologią, a związkiem krwi. Osobiście uważam, że my, Żydzi, także zostaliśmy naznaczeni chrześcijańskim sposobem myślenia – żyjemy obok siebie od dwóch tysięcy lat, nie możemy tego uniknąć. Nikt już nie mówi o judaizmie jako o religii rodzinnej. Judaizm jest ideologią, sposobem życia, i jeśli ktoś chce się do tego przyłączyć, będziemy zadowoleni. Wielu ludzi praktykuje w swoim życiu jakąś formę judaizmu, nawet jeśli nie są halachicznymi Żydami. Wielu Żydów natomiast jest zupełnymi gojami, mimo że płynie w nich żydowska krew. W mojej pracy kieruję się takim właśnie nastawieniem. To bardzo proste: jeżeli ktoś nie jest Żydem halachicznym, ale jest Żydem ideologicznym, ma żydowską tożsamość, czuje się Żydem – dla mnie jest Żydem. A jeśli ktoś, na przykład jakiś Izraelczyk, nie wie nic o judaizmie, zupełnie go to nie interesuje, ale ma mamę Żydówkę, tatę Żyda i nazywa się Rabinowicz – nie ma to dla mnie znaczenia, dla mnie on jest gojem. Nie ma nic złego w byciu gojem, ale ja nie uważam go za członka tej rodziny. 

 

To bardzo odważne poglądy jak na ortodoksyjnego rabina. 

Zdecydowanie znajdują się poza tym, co powszechnie wolno mówić. Sądzę jednak, że jeśli stanęłyby przede mną dwie osoby – halachiczny, niezwiązany z religią Żyd i ktoś, kto wypełnia przykazania, mimo że nie ma właściwego pochodzenia – i tylko jedną z nich mógłbym wliczyć do minjanu, bez wahania wskazałbym tę drugą osobę. Większość rabinów zrobiłaby na odwrót. 

 

Jak postrzega rabin dyskusję, która teraz toczy się w Islandii, ale zapewne prędzej czy później przeniesie się też do innych europejskich krajów? Czy zakaz obrzezania to koniec podstawowych religijnych praw? 

Posłanka, która wyszła z inicjatywą zakazu w Islandii, twierdzi, że nie jest on wymierzony w Żydów, a ona wciąż wspiera wolność religii żydowskich rodziców – jest przeciwna tylko temu jednemu zwyczajowi. Nie będę kłócił się z tym, co proponują władze Islandii. Jeśli uważają, że takie ma być prawo w ich kraju, mogą je wprowadzić. W Stanach Zjednoczonych legalna jest kara śmierci, w Europie – nie. Nie sądzę, żeby Amerykanie byli mniej moralni niż Europejczycy, ale mają po prostu inny zestaw zasad. Ja nie mam z tym problemu. Cóż, po prostu religijni Żydzi nie będą mieszkać w Islandii, to jeszcze nie koniec świata. 

 

A jednak Konferencja Europejskich Rabinów protestuje.

Ja jestem Izraelczykiem, nie Europejczykiem, co mogę więc zrobić, jeśli goje mnie nienawidzą? Mogę uciekać do mojego domu. Trudno, w Japonii też nie zamieszkam bez przeszkód, bo nie dostałbym wizy na stały pobyt. Przez ostatnie siedemdziesiąt lat my, Żydzi, żyjemy w świecie, w którym mamy możliwość ucieczki. Oczywiście mogę próbować wyjaśniać, dlaczego obrzezanie czy ubój rytualny są dla nas ważne, ale nie mogę nikogo zmusić do zgodzenia się ze mną. 

 

Sądzi rabin, że rzeczywiście jest tak, że w Islandii nienawidzą Żydów, więc proponują taką ustawę? Może rzeczywiście zależy im na tym, żeby nie było legalne coś, co w ich mniemaniu jest krzywdzeniem dzieci?

Zgadzam się, że bycie racjonalnym i progresywnym to nasz obowiązek i staramy się robić jak najwięcej, żeby właśnie takimi być. Muszę jednak zacząć od początku. Oczywiście, jeśli otworzymy Torę, możemy zacząć tłumaczyć każde przykazanie, które się tam znajduje, zgodnie z tym, co wiemy o warunkach życia w czasach starożytnych. Wiele przykazań miało wtedy logiczne wyjaśnienie, a dziś nie mają już sensu. Jest mnóstwo takich przykładów. Ale nawet w czasach biblijnych istniało wiele przykazań, których nie można racjonalnie uzasadnić. Obrzezanie jest jednym z nich. Dla mnie jednak, jako osoby religijnej, ten powód się nie liczy. Jeśli chcę należeć do danej tradycji, akceptuję całość Tory. Ludziom, tak jak już mówiłem, trudno zrozumieć, że w judaizmie religia reguluje każdy aspekt życia, każdy krok. Według przeświadczenia powszechnie panującego w Europie religia to tylko wiara, a jej całość ogranicza się do kilku aspektów życia, nie jego całości. Podobne kwestie pojawiają się w dyskusji o uboju rytualnym.

 

Jeśli chce się zakazać obrzezania czy szchity, mamy do czynienia z niezrozumieniem czy antysemityzmem?

Kiedyś na konferencji dotyczącej uboju rytualnego powiedziałem, że prawami zwierząt w Europie zaczęto się przejmować kilkanaście, może kilkadziesiąt lat temu. Żydzi tym, żeby zwierzęta nie cierpiały, przejmowali się już trzy tysiące lat temu. Najlepszym sposobem, jaki rabini znaleźli wówczas na to, żeby zwierzęta cierpiały jak najmniej, było zabijanie ich ostrym nożem, jednym ruchem ręki. Dlaczego nikt nie przyzna, że nasz sposób był dobry, choć być może teraz trzeba go ulepszyć? Jeżeli przeciwnicy uboju rytualnego tak postawiliby problem, może rabini przemyśleliby tę sprawę. Ale jeśli jesteśmy atakowani, automatycznie się bronimy. Według Halachy można użyć gazu do uśpienia zwierzęcia tak, żeby straciło przytomność. Teraz jednak rabini na to nie przystaną, bo pomysł przyszedł od antysemitów. Podobnie jest z nowelizacją ustawy o IPN-ie. To prawo nie irytuje dlatego, że nie jest prawdziwe – być może rzeczywiście pojawia się względem Polski za dużo fałszywych oskarżeń – ale dlatego, że przychodzi od kogoś, kto – obawiamy się – ma w tym inny cel, chce w ogóle zaprzeczyć odpowiedzialności Polaków za zbrodnie na Żydach.

 

O CZYM NIE MÓWI SIĘ W DEBACIE O UBOJU RYTUALNYM?

Ale lepiej jednak nie protestować?

Można się kłócić, byle nie do krwi. Jak mówi Efraim Kiszon, pisarz, satyryk: Państwo Żydowskie zostało powołane dla antysemitów, żeby mogli nienawidzić Żydów bez obaw moralnych.