Lud, który mieszka w odosobnieniu [komentarz do parszy Balak]

Parsza balak  – 30 czerwca 2018/ 17 tamuz 5778

Znajdujemy się dziś w niezwykłym momencie żydowskiej historii. Dzieje się tak z dobrych, ale też nienajlepszych przyczyn. Po raz pierwszy od czterech tysięcy lat Żydzi mogą jednocześnie cieszyć się niepodległością i niezależnością w ziemi Izraela i w Państwie Izrael, oraz wolnością i równością w diasporze. Bywały krótkie momenty w historii, kiedy Żydzi doświadczali jednej z tych rzeczy, ale nigdy obu w tym samym czasie. To dobra wiadomość.

Zła wiadomość jest jednak taka, że antysemityzm powrócił, zanim jeszcze zdążyliśmy do końca rozliczyć się z Zagładą. Izrael pozostaje wciąż na uboczu międzynarodowej sceny politycznej, otoczony przez wrogów. Jego prawo do istnienia jest wciąż podważane i zagrożone. Żaden spośród stu dziewięćdziesięciu trzech krajów członkowskich ONZ nie jest w podobnej sytuacji.

Mając to na uwadze, odpowiednie wydaje mi się ponowne odczytanie słów parszy na ten tydzień, wypowiedzianych przez pogańskiego boga Balaama. Wielu uważa je za najbardziej trafne podsumowanie historii i przeznaczenia Żydów:

Oto ze szczytu skał widzę go, /a z pagórków spoglądam nań: /Oto lud, który oddzielnie mieszka, /a między narody się nie zalicza! (Ba-midbar 23:9).

Dla Jaakowa Hercoga i Naftalego Lau-Laviego, jednych z najważniejszych izraelskich dyplomatów XX wieku, powyższy wers był uosobieniem tego, jak rozumieli oni żydowskie poczucie wspólnoty po Zagładzie i zasadność istnienia państwa żydowskiego. Jaakow Hercog, syn naczelnego rabina Izraela i brat Chaima Hercoga, późniejszego prezydenta, pełnił w latach 1965-1972 (do swojej śmierci) urząd dyrektora generalnego kancelarii premiera. Naftali Lavie, ocalały z Auschwitz, został konsulem generalnym Izraela w Nowym Jorku, a jego brat, rabin Israel Meir Lau, był naczelnym rabinem Izraela. Zbiór esejów Hercoga został opublikowany pod tytułem zaczerpniętym z powyższego fragmentu księgi Ba-midbar, A People that Dwells Alone (Lud, który mieszka w odosobnieniu). Książka Laviego została zaś przetłumaczona na język angielski jako Balaam’s Prophecy (Proroctwo Balaama), również nawiązując do tego fragmentu Biblii hebrajskiej[1].

Dla obu dyplomatów przytoczony wers oznaczał wyjątkowość narodu żydowskiego – z jednej strony jego odosobnienie, z drugiej opór i wytrzymałość. Mimo prześladowań i wrogości, których Żydzi doświadczyli ze strony największych supermocarstw w historii, wszystkie one w końcu upadły, podczas gdy naród żydowski wciąż trwa.

Biorąc pod uwagę nawrót antysemityzmu, warto zastanowić się nad pewną interpretacją wspomnianego wyżej fragmentu, autorstwa rabina Naftalego Cwi Jehudy Berlina (zwanego też Naciwem z Wołożynia, 1816-1893), który pełnił niegdyś funkcję dyrektora jesziwy w Wołożyniu. Oto ona: każdy inny naród, który został wygnany i podjął próbę zasymilowania się z kulturą dominującą, został obdarzony przez jej przedstawicieli akceptacją i szacunkiem. Z Żydami było odwrotnie. Kiedy, będąc w diasporze, pozostawali wierni swojej religii i obyczajom, udawało im się w pokoju żyć obok swoich nieżydowskich sąsiadów. Kiedy jednak próbowali się zasymilować, spotykali się z pogardą i napiętnowaniem.

Słowa Balaama więc, jak twierdzi Naciw, należy odczytywać w następujący sposób: jeśli naród jest rad ze swej samotności i pozostaje wierny swej wyróżniającej go tożsamości, wówczas będzie mógł żyć w pokoju. Jeśli natomiast Żydzi starają się być jak inne narody, narody te nie uznają ich za godnych szacunku (Ha-amek dawar, kom. do Ba-midbar 23:9).

Jest to niezwykle znaczące stwierdzenie, biorąc pod uwagę czas i miejsce, w których ono padło, czyli Rosję końca XIX wieku. W tamtym czasie wielu rosyjskich Żydów decydowało się na asymilację, niektórzy poprzez konwersję na chrześcijaństwo. Ale antysemityzm nie osłabł. Przeciwnie, w 1881 roku wybuchła antyżydowska agresja, niosąc za sobą pogromy w ponad stu miasteczkach. Następnie, w 1882 roku, wprowadzono sławetne Prawa majowe. Zdając sobie sprawę z zagrożenia, od trzech do pięciu milionów Żydów uciekło wtedy na zachód.

Wtedy też Leon Pinsker, żydowski lekarz, który wierzył, że humanizm i oświecenie położą kres antysemityzmowi, poważnie zmienił poglądy. Opisał je w książce będącej jednym z pierwszych dzieł świeckiego syjonizmu. Zatytułował ją Autoemancypacja (1882). Słowami, które uderzająco przypominają wypowiedź Naciwa, powiedział: starając się zmieszać z innymi narodami, Żydzi celowo wyrzekli się części swojej własnej narodowej tożsamości. Mimo to nigdzie ich współobywatele nie uznali ich za tubylców o równym statusie. Próbując być jak inni, pogłębiali tylko swoje odizolowanie.

Podobnie stało się w Europie Zachodniej. Idee oświeceniowe i emancypacja nie tylko nie powstrzymały wrogości wobec Żydów, ale pozwoliły jej przeobrazić się z antyjudaizmu o podłożu religijnym w rasowy antysemityzm. Nikt nie mówił o tym w bardziej przejmujący sposób niż Theodor Herzl w Państwie żydowskim (1896):

Wszędzie próbowaliśmy uczciwie wtopić się w otaczające nas społeczeństwo, a zachować jedynie wiarę naszych ojców. Nie pozwolono nam na to. Na próżno stajemy się lojalnymi, czasami nawet do przesady, patriotami, na próżno ponosimy te same ofiary w dobrach i krwi, co nasi współobywatele, na próżno się trudzimy, aby powiększać sławę naszych rodzinnych krajów zarówno w sztuce, jak i nauce, aby poprzez rozwój handlu i stosunków ekonomicznych zwiększać ich bogactwo. W krajach, w których żyjemy od wieków, nadal jesteśmy określani jako obcy, często przez tych, których przodków jeszcze nie było w danym kraju, gdy już trudzili się tam nasi ojcowie. […] Gdybyż to zostawiono nas w spokoju… Jednak jestem przekonany, że nie pozostawi się nas w spokoju[2].

Im bardziej próbujemy być jak inni, sugeruje Herzl, tym mniej przez innych jesteśmy lubiani. Świadomie czy nie, te dziewiętnastowieczne głosy były echem opinii wyrażonej po raz pierwszy dwadzieścia sześć wieków temu przez proroka Ezechiela, który w imieniu Boga mówił do potencjalnych zwolenników asymilacji podczas niewoli babilońskiej: „To zaś co powstało w myśli waszej nie nastąpi nigdy, że mianowicie powiadacie: Będziemy jako inne narody, jako plemiona ziem, aby służyć drzewu i kamieniom” (Księga Ezechiela 20:32).

Antysemityzm jest jednym z najbardziej złożonych zjawisk w historii nienawiści na świecie i nie jest moim zamiarem, aby uprościć jego rozumienie. Jest jednak coś niezmiennie znaczącego w zbieżności poglądów Naciwa, jednego z największych uczonych rabinów swoich czasów, i dwóch wielkich świeckich myślicieli, Herzla i Pinskera, mimo że ich poglądy w wielu różnych aspektach są zupełnie rozbieżne. Asymilacja nie jest odpowiedzią na antysemityzm. Jeśli ktoś nie lubi nas za to, jacy jesteśmy, nie będzie nas szanował bardziej, kiedy zaczniemy udawać kogoś, kim nie jesteśmy.

Żydzi nie mogą uleczyć innych z antysemityzmu. Może to zrobić jedynie uprzedzone do Żydów społeczeństwo. Powodem takiego stanu rzeczy jest fakt, że sami Żydzi nie są przyczyną antysemityzmu, a jego obiektem, co znaczy zupełnie coś innego. Prawdziwą przyczyną antysemityzmu jest społeczna apatia w kulturze, w której się on pojawia. Dzieje się tak wtedy, gdy społeczeństwo zauważa, że coś jest nie w porządku i powstaje głęboki dysonans poznawczy między tym, jak jest, a tym, jak ludzie myślą, że powinno być. Stają oni wtedy wobec dwóch możliwości. Mogą albo zapytać „co zrobiliśmy źle?” i zacząć to naprawiać, albo zapytać „kto nam to zrobił?” i znaleźć kozła ofiarnego.

Na przestrzeni wieków Żydzi winieni byli bezpodstawnie za wydarzenia, z którymi nie mieli nic wspólnego – od średniowiecznych plag i zatruwanie studni, przez wewnętrzne napięcia w chrześcijaństwie, po klęskę Niemiec podczas pierwszej wojny światowej i niepowodzenia krajów muzułmańskich. Antysemityzm to choroba, której nie mogą wyleczyć sami Żydzi. Antysemityzm jest również złem, a każdy, kto toleruje zło zamiast mu się sprzeciwiać, staje się współoprawcą.

Żydzi nie muszą przepraszać za to, że chcą być inni. Judaizm zrodził się jako protest przeciwko imperiom, które w księdze Be-reszit symbolizuje miasto Babel, a w księdze Szemot Egipt. Były to pierwsze mocarstwa, które osiągnęły wolność niewielu kosztem zniewolenia tysięcy.

Żydzi od zawsze byli solą w oku imperiów, ponieważ naciskali na godność i wolność jednostki. Antysemityzm jest zawsze albo ostatnim tchnieniem umierającej kultury, albo pierwszą oznaką rodzącego się totalitaryzmu. Bóg nakazał naszym przodkom, aby byli inni nie dlatego, że byli lepsi. „Nie dla zasługi twojej Wiekuisty, Bóg twój, oddaje ci tę ziemię piękną”, mówi księga Dwarim (9:6), ale ponieważ możemy, będąc innymi, nauczyć świat poczucia dumy ze swej odmienności. Imperia chcą jedności zróżnicowanego świata. Żydzi wiedzą jednak, że jedność istnieje w niebie; na ziemi Bóg zaś tworzy różnorodność.

Między antysemityzmem dziś a jego formami w przeszłości istnieje fundamentalna różnica. Dziś mamy swoje państwo. Nie musimy dłużej obawiać się tego, co Żydzi zrozumieli już po konferencji w Évian w 1938 roku, kiedy to inne narody zamknęły przed nimi swoje wrota. Wiedzieli oni, że nie mieli nawet metra kwadratowego ziemi, który mogliby nazwać domem w rozumieniu słów Roberta Frosta – miejsca, „do którego musisz być wpuszczony, jeśli chcesz tam wejść” (cytat z wiersza The Death of the Hired Man). Dzisiaj mamy dom, a każdy atak na Żydów i Izrael tylko umacnia społeczność i państwo żydowskie. Dlatego też antysemityzm nie jest tylko nikczemny, ale również autodestrukcyjny. Nienawiść niszczy tego, kto nienawidzi. Nikt nigdy niczego nie zyskał na robieniu z Żydów czy innej grupy kozła ofiarnego odpowiedzialnego za grzechy jego własnego narodu.

Nie ma to na celu umniejszenia wagi łączenia się z innymi w walce z antysemityzmem i każdą inną religijną lub rasową nienawiścią. Niech jednak słowa Naciwa pozostaną z nami. Nigdy nie rezygnujmy z naszej odrębności. Właśnie ona czyni nas takimi, jakimi jesteśmy. Między tym a uniwersalizmem proroków nie ma żadnej sprzeczności. Wręcz przeciwnie. I to jest idea zmieniająca życie: nasza uniwersalność leży w naszej wyjątkowości. Będąc tylko tym, kim jesteśmy, dajemy ludzkości wszystko, co tylko możemy jej dać.

 

[1] Yaacov Herzog, A People that Dwells Alone, Weidenfeld and Nicolson, 1975. Naphtali Lau-Lavie, (polskie wydanie) Zraniony lew. Autobiografia, tłum. Aleksander Klugman, Znak, 1997. Przywołany wers jest również cytowany we wstępie do angielskiego wydania książki Lau-Laviego, napisanym przez Amichaja Jehudę Lau-Laviego. Oryginalny hebrajski tytuł książki brzmi Am ke-Lawie i nawiązuje do późniejszych słów Balaama, „Oto naród, jako lwica powstaje, i jako lew się podnosi” (Ba-midbar 23:24), i jest grą słowną, hebrajskie nazwisko Lavie oznacza bowiem lwa.

[2] Theodor Herzl, Państwo żydowskie. Próba nowoczesnego rozwiązania kwestii żydowskiej, tłum. Jacek Surzyn, Austeria, 2006.

 

Tłumaczenie: Jolanta Różyło © CHIDUSZ 2018

rabin-jonathan-sacks-chidusz-komentarze-do-tory-paraszat-ha-szawua-rabbi-sacks-torah