Kryzys europejskiej migracji
Migracja z kryzysu stała się rzeczywistością. To najważniejsze wydarzenie i najważniejsza do przepracowania kwestia dla Europy w nadchodzących latach, do czego zresztą ta jest całkowicie nieprzygotowana, bo tak, jak jest teraz, już będzie. Stary Kontynent reaguje histerycznie. Giną ludzie. Klimat robi się paskudny.
W tym momencie społeczność żydowska musi zmierzyć się z dodatkowym dylematem. Podczas gdy całe nasze historyczne doświadczenie skłania nas do identyfikacji z imigrantami, obecnie staliśmy się częścią bogatej i bezpiecznej Europy i czujemy się zagrożeni z ich powodu. Nakłada się to na ofertę skrajnej prawicy, która chce z nas uczynić honorowych Aryjczyków. W porównaniu z tymi wszystkimi muzułmanami, Arabami, Afrykanami, to, zdają się nas przekonywać, właściwie jesteśmy częścią białej rasy. I zapewniają, że będzie nas ta lepsza Europa bronić. Pomijając już kwestie szczerości takich deklaracji, nie wiem, czy chcemy być tymi, których bronią faszyści. I Żydzi w całej Europie też tego nie wiedzą. Mamy więc do czynienia z dość fundamentalnym kryzysem tożsamości. Wszystko to składa się na kryzys projektu europejskiego i powrót do nacjonalizmów, który zauważamy także w Polsce. W Polsce bowiem wyniki wyborów prezydenckich i prognozy wyborów parlamentarnych dość jednoznacznie świadczą o zwrocie na prawo w kierunku orbanowskim, a Węgry Orbana nie są miejscem, w którym Żydzi czują się bezpiecznie. I jest to uprawniony powód do niepokojów co do najbliższej przyszłości Polski – choć z całą pewnością należy kierować się nie obawami, a tym, co dzieje się w rzeczywistości, która zaś okazać się może inna.