Józef i zagrożenia posiadania władzy [komentarz do parszy Mikec]

Parsza Mikec 28 grudnia 2019/ 30 kislew 5780

W parszy Mikec przedstawiona jest historia najbardziej radykalnej przemiany w całej Torze. Józef w ciągu jednego dnia z zera zmienia się w bohatera; z marniejącego w celi więźnia awansuje na prawą rękę faraona. Staje się najbardziej wpływowym człowiekiem w całym państwie, kontrolującym jego gospodarkę.

Do tej pory Józef rzadko miał wpływ na swoją sytuację. Był postacią raczej pasywną – bardziej przedmiotem niż podmiotem opowieści. Jego życiem najpierw kierował ojciec, następnie bracia, Midianici, Izmaelici, Potifar i jego żona, a później zarządca więzienia. Jedną z najbardziej istotnych rzeczy w życiu Józefa były jego sny, ale nawet one tylko nam się przytrafiają – nie wybieramy przecież tego, o czym śnimy.

Decydującym momentem tej historii jest zakończenie poprzedniej parszy. Józef pozytywnie interpretuje sen podczaszego, przepowiadając mu, że odzyska swoją posadę. Oznacza to również, że będzie mógł ponownie zbadać sprawę Józefa i go uwolnić. Podczaszy jednak o nim zapomina. Najbardziej aktywna próba odmiany swojego losu kończy się fiaskiem. Mimo że Józef przez większośc czasu znajduje się w centrum opowieści, nie ma wpływu na to, co się z nim dzieje.

W pewnej chwili wszystko się zmienia. Józef zostaje poproszony o zinterpretowanie snów samego faraona. Robi jednak dużo więcej. Udaje mu się także przełożyć je na rzeczywistość. Przepowiednia mówi o tym, co stanie się z gospodarką Egiptu w ciągu kolejnych czternastu lat. Wkrótce sny przemienią się w jawę.

Józef przeprowadza diagnozę sytuacji w Egipcie. Podczas siedmiu lat nieurodzaju ludzie będą umierać z głodu. Bohater wpada na genialny pomysł, który ma rozwiązać problem. Proponuje gromadzenie jednej piątej zapasów podczas obfitych lat.

Margaret Thatcher miała powiedzieć o innym żydowskim doradcy, baronie Davidzie Youngu: „Inni ludzie przychodzą do mnie z problemami, David przynosi wyłącznie ich rozwiązania”[1]. Dokładnie to samo można powiedzieć o Józefie. Nietrudno zatem zrozumieć reakcję egipskiego władcy: „I podobało się słowo to w oczach faraona, i w oczach wszystkich sług jego. I rzekł Faraon do sług swoich: «Czyż znajdziem podobnego męża, w którym by był duch Boży?»” (Be-reszit 41:37-38).

W wieku trzydziestu lat Józef zostaje najpotężniejszym człowiekiem w kraju. Otrzymuje całkowitą kontrolę nad administracją. Podróżuje po całym Egipcie, organizując zbiór i bezpieczne magazynowanie zboża. Udaje mu się zgromadzić tyle żywności, że, jak mówi Tora: „zaniechał liczyć, gdyż nie było liczby” (41:49). Józef staje się jeszcze potężniejszy, gdy lata urodzaju dobiegają końca. Każdy zwraca się po żywność właśnie do niego. Sam faraon nakazuje ludziom: „Idźcie do Józefa i róbcie, co każe”.

Do tej pory wszystko toczy się dobrze. Nagle jednak historia gwałtownie zmienia tor. Zamiast o sukcesach Józefa, zarządcy Egiptu i prawej ręki faraona, czytamy o synu Jakuba i jego relacji z braćmi, którzy dwadzieścia dwa lata wcześniej sprzedali go do niewoli. Będzie to główny wątek biblijnej historii przez kilka następnych rozdziałów, aż do punktu kulminacyjnego, czyli przemówienia Judy z początku kolejnej parszy. 

Wątek politycznej kariery Józefa schodzi na dalszy plan. Jeśli jednak wczytamy się uważnie, zwracając uwagę nie tylko na to, jak opowieść się zaczyna, ale też jak toczy się dalej, odkryjemy coś niepokojącego. Do historii wracamy w następnej parszy, w rozdziale czterdziestym siódmym, w którym przedstawiony jest niezwykły ciąg wydarzeń. 

Egipcjanie wykupują ziarno, lecz kończą im się pieniądze. Przychodzą więc do Józefa, prosząc o pożywienie i skarżąc się, że bez jego pomocy umrą z głodu. Józef proponuje im wymianę pszenicy na inwentarz. Ludzie chętnie oddają bydło: przyprowadzają konie, osły, krowy i owce. Rok później nasz zarządca sprzedaje ludziom zboże w zamian za ich ziemię. W wyniku tych transakcji w bardzo krótkim czasie (w ciągu zaledwie trzech lat) faraon znajduje się w posiadaniu całego bogactwa, inwentarza i ziemi Egiptu (za wyjątkiem kapłanów, którym pozwala zachować ziemię).

Z Tory dowiadujemy się również, że Józef „lud przeniósł do miast, od końca granic Micraimu, do końca jego” (47:21). Taką samą politykę przymusowego przesiedlenia Asyryjczycy wykorzystają w przyszłości przeciwko Izraelitom.

Pytanie brzmi: czy Józef postąpił słusznie? Pozornie była to jego osobista decyzja, nie zrobił tego na prośbę faraona. W rezultacie jednak w rękach władcy znalazło się niezwykłe bogactwo i potęga. To także w końcu obróci się przeciwko Izrelitom. Co istotne, w tekście dwa razy pada fraza awadim le-faro, „niewolnicy faraona”. To jedne z kluczowych słów w całej parszy Szemot i w tradycyjnej odpowiedzi jednego z dzieci podczas sederu (Be-reszit 47:19, 25). Tutaj jednak pada ono w kontekście Egipcjan, nie Izraelitów.

W okresie głodu Egipcjanie proszą Józefa: „Kup nas i ziemię naszę za chleb, a będziem my z ziemią naszą niewolnikami Faraona” (47:19). Później zgadzają się na warunki, zgodnie z którymi mają oddawać władcy jedną piątą wszystkiego, co wyhodują. Mówią: „Zachowałeś nas przy życiu! Niechaj znajdziem łąskę w oczach pana naszego, i niechaj będziemy niewolnikami Faraona!” (47:25).

Cały ten fragment, który zaczyna się w Mikec, a kończy w kolejnej parszy, rodzi poważne pytanie. Zazwyczaj sądzimy, że zniewolenie Izraelitów było konsekwencją i karą za to, co zrobili Józefowi jego bracia. Ale to Józef zmienił Egipcjan w naród niewolników, co więcej pomaga stworzyć aparat scentralizowanej władzy, który w przyszłości zostanie wykorzystany przeciwko jego ludowi.

Aaron Wildavsky w swojej książce Assimilation versus Separation (Asymilacja kontra separacja) pisze, że za swoich rządów Józef „sprawiając, że faraon stał się jeszcze potężniejszy, przekształcił system, którego stał się częścią, w jeszcze mniej ludzki niż wcześniej”[2]. Leon Kass w Beginning of Wisdom (Początki mądrości) tak pisze o decyzji zarządcy faraona, na mocy której ludzie płacili za żywność (samodzielnie zgromadzoną w ciągu lat urodzaju) w czasach głodu: „Józef ratuje życie, sprawiając, że faraon się bogaci, a wkrótce jego władza staje się absolutna. Choć możemy podziwiać zapobiegawczość Józefa, słusznie niepokoić może fakt, że człowiek ten czerpie korzyści ze sprawowania niemalże boskiej władzy nad życiem i śmiercią”[3]

Możliwe, że Tora wcale nie zamierza Józefa krytykować. Był lojalny wobec faraona i rozsądnie podchodził do kwestii ekonomicznych. A być może ta krytyka jest ukryta? Jako dziecko Józef marzył o władzy, którą później udało mu się zdobyć. Judaizm jednak nie pochwala władzy i tych, którzy jej pragną. Być może Tora ostrzega nas w ten sposób przed zagrożeniami i niejasnościami systemów władzy. Polityka, która w jednym pokoleniu wydaje się rozsądna, w kolejnym może okazać się pełna niebezpieczeństw. Być może rację ma Leon Kass, pisząc: „Roztropność Józefa ma charakter techniczny i administracyjny, a nie moralny i polityczny. Długo zastanawia się nad dobrym rozwiązaniem i planami, ale nie rozumie problemu ludzkich dusz”[4]

Cały ten fragment ukazuje pierwsze wtargnięcie polityki w życie rodziny przymierza. Od początku księgi Szemot do końca Dwarim to właśnie ona będzie dominującym tematem biblijnej opowieści. Historia awansu Józefa na wysokie stanowisko w egipskim dworze jest wprowadzeniem do tego wątku. Ta opowieść uczy nas o dwuznaczności władzy. Z jednej strony nie uda się bez niej stworzyć dobrze funkcjonującego społeczeństwa, z drugiej, niemal niemożliwe jest jej nienadużywanie. Władza, nawet jeśli sprawowana przez najlepszych ludzi o najlepszych intencjach, jest niebezpieczna. Józef działał na rzecz umocnienia władzy faraona, który był hojny dla niego i dla jego rodziny. Nie przewidział, jakie krzywdy może wyrządzić ta sama władza w rękach innego faraona, który „nie znał Józefa”.

Tradycyjnie bohatera naszej opowieści nazywa się ha-cadik, prawym. Jednocześnie w Talmudzie czytamy, że zmarł on przed swoimi braćmi, „bo uległ poczuciu wyższości” (tr. Brachot 55a). Jednak nawet cadik, który angażuje się w politykę, naraża się na takie poczucie i może popełniać błędy, mając choćby najlepsze intencje.

Wierzę, że wielkim wyzwaniem polityki jest stworzenie prawa z ludzką twarzą i postaranie się o to, aby politycy zachowali pokorę. W ten sposób władza, która zawsze jest niebezpieczna, nie będzie wykorzystywana w sposób krzywdzący dla ludzi. To odwieczne wyzwanie jest trudnym sprawdzianem nawet dla najlepszych.

[1]Cytat został nieco zmodyfikowany, aby był zrozumiały bez kontekstu; „Financial Times”, 24.11.2010.
[2]Aaron Wildavsky, Assimilation versus Separation, 2002, s. 143.
[3]Leon Kass, The Beginning of Wisdom, 2003, s. 571.
[4]Tamże, s. 633-34.

Tłumaczenie: Jolanta Różyło © CHIDUSZ 2019

rabin-jonathan-sacks-chidusz-komentarze-do-tory-paraszat-ha-szawua-rabbi-sacks-torah

Cykl ukazuje się dzięki wsparciu:

yesod