Mieć powód [komentarz do parszy Chajej Sara]

Parsza Chajej Sara 23 listopada 2019/ 25 cheszwan 5780

Tytuł parszy na ten tydzień wydaje się paradoksalny. Nazywa się Chajej Sara – „życie Sary” – ale zaczyna się w momencie śmierci bohaterki. Co więcej pod koniec opisana jest również śmierć Abrahama. Dlaczego parsza opowiadająca o śmierci ma w tytule „życie”? Według mnie – bardzo często, choć nie zawsze – śmierć i sposób, w jaki sobie z nią radzimy, jest komentarzem do naszego życia.

Prowadzi nas to do jeszcze głębszego paradoksu. W znanym komentarzu do pozornie zbędnej frazy „lata życia Sary” Raszi wyjaśnia: „Słowo «lata» powtarza się, a liczba tychże lat nie jest podana – oznacza to, że wszystkie lata jej życia były równie dobre”. Jak można powiedzieć coś takiego o życiu Sary? Dwukrotnie – najpierw w Egipcie, a później w Gerar – jej mąż Abraham przekonuje ją, aby udawała jego siostrę, w wyniku czego kobieta trafia do królewskiego haremu i narażona jest na pokusę nadużycia.

Przez lata, mimo wielu Bożych obietnic licznego potomstwa, pozostawała bezpłodna, nie mogąc nawet raz zajść w ciążę. Przekonała Abrahama, żeby miał dziecko ze służącą Hagar, co wymagało od niej ogromnej duchowej walki[1]. Wszystkie te rzeczy składały się na życie pełne niepewności i niespełnionych nadziei. Jak zatem można uznać, że wszystkie lata życia Sary były równie dobre?

Tora jednak równie zagadkowo mówi o Abrahamie. Po tym, jak patriarcha kupuje ziemię, aby pochować Sarę, czytamy: „A Abraham był stary, podeszły w latach; a Wiekuisty błogosławił Abrahamowi we wszystkiem” (Be-reszit 24:1). Wydaje się to dziwne. Bóg obiecał Abrahamowi ziemię Kanaan siedem razy, a mimo to gdy umarła mu żona, nie miał jej nawet gdzie pochować. Musiał przejść skomplikowane, a momentami upokarzające negocjacje z Hetytami. Zmuszony był przyznać na samym początku: „Pielgrzymem i osiedleńcem jestem u was” (23:4). Dlaczego więc Tora mówi, że Bóg błogosławił Abrahamowi we wszystkim?

Równie dziwnie przedstawia się relacja na temat śmierci Abrahama, chyba najspokojniejsza w całej Torze: „I skończył, i umarł Abraham w sędziwości szczęśliwej, stary i syt życia, i przyłączon został do ludu swojego” (25:8). Obiecane mu zostało, że będzie wielkim narodem, ojcem wielu narodów, i że otrzyma ziemię. Żadna z tych obietnic nie spełniła się przed jego śmiercią. Jak więc mógł umrzeć szczęśliwy i syt życia?

Aby zrozumieć czyjąś śmierć, musimy zrozumieć jego życie.

Mam mieszane uczucia co do Friedricha Nietzschego. Był jednym z najbardziej błyskotliwych, a jednocześnie niebezpiecznych myślicieli epoki nowożytnej. Miał ambiwalentny stosunek do Żydów i do judaizmu[2]. Powiedział jednak coś, co było bardzo doniosłe i prawdziwe: „Ten, kto wie, dlaczego żyje, zawsze będzie wiedział, jak żyć”[3]

(W tym kontekście powinienem przytoczyć tu uwagę Nietzschego z eseju Z genealogii moralności. Po skrytykowaniu innych świętych tekstów, Nietzsche pisze: „Stary Testament – tak, to zupełnie co innego. Czołem przed Starym Testamentem. Znajduję w nim wielkich ludzi, bohaterski krajobraz i coś najrzadszego na ziemi, nieporównaną naiwność silnych serc. Więcej jeszcze, znajduję naród” [przeł. Leopold Staff]. Tak więc pomimo jego sceptycyzmu wobec religii w ogóle, a w szczególności wobec judeo-chrześcijańskiego dziedzictwa, Nietzsche miał prawdziwy szacunek do Tanachu).

Abraham i Sara byli najlepszym przykładem ludzi, którzy „wiedzieli, dlaczego żyją”. Cała ich historia była odpowiedzią na Boże wezwanie, Boski głos, który kazał im zostawić dom i rodzinę, i wyruszyć w nieznane. Który polecił im zamieszkać między obcymi i porzucić wszelkie konwencjonalne schematy dające poczucie bezpieczeństwa. Kazał im wierzyć, że życie według zasad sprawiedliwości i cnoty będzie pierwszym krokiem do zbudowania narodu, zdobycia ziemi, stworzenia religii i zwyczajów, które okażą się błogosławieństwem dla całej ludzkości.

Historia biblijna, jak pisał Erich Auerbach, jest „pełna tła”. Oznacza to, że duża część jej treści nie jest zawarta bezpośrednio w tekście. Wielu rzeczy musimy się domyślać. Z tego powodu powstał Midrasz, którego celem jest uzupełnienie tych luk w historii. Ma to największe znaczenie w kontekście emocjonalności bohaterów. Tora nie mówi nam, co czuli Abraham i Izaak w drodze na górę Moria. Nie wiemy, co czuła Sara, gdy znalazła się w haremie – najpierw faraona, a później Abimelecha, króla ludów Geraru. Poza kilkoma wyjątkami prawie nigdy nie dowiadujemy się, przez co przechodzili bohaterowie biblijnych opowieści. Dlatego tak ważne są dwa wyraźne stwierdzenia dotyczące Abrahama – że Bóg mu błogosławił i że umarł szczęśliwy i syt życia. Mówiąc, że wszystkie lata życia Sary były równie dobre, Raszi przypisuje jej to, co tekst Tory mówi także o Abrahamie – spokój w obliczu śmierci, który jest następstwem głębokiego spokoju za życia. Patriarcha wiedział, że wszystko, co go spotkało – również złe rzeczy – było częścią podróży, w którą Bóg posłał go wraz z Sarą. Abraham miał więc odwagę przejść przez ciemną dolinę, nie lękając się zła i wiedząc, że Bóg jest z nim. To właśnie Nietzsche nazywał „silnym sercem”.

W 2017 roku wydana została książka, która okazała się międzynarodowym bestsellerem. Jedną z niezwykłych rzeczy dotyczących tej pozycji był fakt, że jej autorka miała dziewięćdziesiąt lat, a ta książka była jej debiutem. Kobieta przeżyła nie tylko Auschwitz, ale i Marsz Śmierci, który pod pewnymi względami był jeszcze bardziej brutalny niż sam obóz. 

Książka zatytułowana była Wybór, a napisała ją Edith Eger. Autorkę wraz z matką, ojcem i siostrą Magdą, a także dwunastoma tysiącami innych Żydów przywieziono do Auschwitz w maju 1944 roku z Koszyc na Węgrzech. Jej rodziców zamordowano tego samego dnia. Jakaś kobieta, wskazując palcem unoszący się z komina dym, powiedziała do Edith, że powinna zacząć mówić o rodzicach w czasie przeszłym – w ten sposób dowiedziała się o ich śmierci. Dzięki zadziwiającej odwadze i woli Edith i Magda przetrwały obóz i marsz. Kiedy amerykańscy żołnierze wyciągali ją spod sterty ciał w austriackim lesie, miała tyfus, zapalenie płuc, zapalenie opłucnej i złamany kręgosłup. Po roku wróciła do zdrowia, wyszła za mąż i urodziła dziecko. Znacznie dłużej zajęło jej wyleczenie umysłu, które ostatecznie skłoniło ją do wyjazdu do Stanów Zjednoczonych.

W drodze do Auschwitz matka Edith powiedziała do niej: „Nie wiemy, dokąd jedziemy ani co się z nami stanie, ale pamiętaj, że tego, co masz w głowie, nikt nie może ci odebrać”. To zdanie przerodziło się w jej mechanizm przetrwania. Po wojnie, aby zarobić na utrzymanie rodziny, Edith znalazła pracę w fabryce. W końcu jednak poszła na studia i została psychoterapeutką. Korzystając z własnych metod przetrwania, pomagała innym przechodzić przez życiowe kryzysy. 

Na początku swojej książki dokonuje niezwykle istotnego rozróżnienia na wiktymizację (krzywdę, którą ktoś ci wyrządza, czyniąc cię ofiarą)i bycie ofiarą (twoją reakcję na wyrządzaną krzywdę). Tak pisze o wiktymizacji:

 

Jest duże prawdopodobieństwo, że każdy z nas zostanie kiedyś w jakiś sposób skrzywdzony. Na pewnym etapie życia będziemy cierpieć z powodu jakiejś dolegliwości, nieszczęścia czy wykorzystania spowodowanego okolicznościami, innymi ludźmi lub instytucjami, na które nie mamy żadnego wpływu. Takie jest życie. Na tym polega wiktymizacja, która przychodzi z zewnątrz.

 

O byciu ofiarą zaś pisze:

 

Inaczej jest z poczuciem bycia ofiarą, które pochodzi z wewnątrz. Nikt nie może uczynić cię ofiarą, jeśli sam tego nie zrobisz. Stajemy się ofiarami nie ze względu na zło, które nas spotyka, ale na to, jak reagujemy na wiktymizację. Wykształcamy w sobie umysł ofiary – surowy, obwiniający, pesymistyczny, odwetowy sposób myślenia i bycia, który więzi nas w przeszłości, bez przebaczenia i bez zdrowych granic. 

 

W wywiadzie na temat swojej książki Eger powiedziała: „Nauczyłam się nie szukać szczęścia, bo szczęście pochodzi z zewnątrz. Urodziliśmy się pełni miłości i radości. One są w nas zawsze”.

Tego niezwykłego sposobu myślenia uczymy się od ocalałych z Zagłady, takich jak Edith Eger czy Viktor Frankl. Ale w rzeczywistości znaliśmy ten sposób już wcześniej – od Abrahama i Sary, którzy przetrwali wszystko, co zesłał im los, jakkolwiek wydawałoby się to kolidować z ich misją. Mimo wszystko pod koniec życia oboje znaleźli spokój. Wiedzieli, że uczucie spełnienia w życiu pochodzi z wewnątrz. Daje je poczucie celu, misji, powołania, praca nad czymś, co będzie kontynuowane przez kolejne pokolenia, i przekazywanie światu czegoś nowego. Ważne było to, co w środku, a nie na zewnątrz – ich wiara, a nie często niesprzyjające okoliczności. 

Wierzę, że wiara pomaga nam zrozumieć, po co żyjemy, a zatem pomaga też zrozumieć, jak żyć. Spokój, w jakim odeszli Abraham i Sara, jest wiecznym świadectwem tego, jak żyli.

[1]Celowo nie piszę o tradycji (Targum Jonatan do Bereszit 22:20), według której podczas związania Izaaka Sarze ukazuje się szatan, który zdradza jej, co zamierza zrobić Abraham, a spowodowany tym szok jest powodem jej śmierci. Ta tradycja jest moralnie problematyczna.
[2]Zob. Robert Holub, Nietzsche’s Jewish Problem, New Jersey 2015.
[3]Friedrich Nietzsche, Twilight of the Idols.

Tłumaczenie: Jolanta Różyło © CHIDUSZ 2019

rabin-jonathan-sacks-chidusz-komentarze-do-tory-paraszat-ha-szawua-rabbi-sacks-torah

Cykl ukazuje się dzięki wsparciu:

yesod