I wiele mil od snu mnie dzieli [komentarz do parszy Matot i Masej]

Parsza matot i masej  – 14 lipca 2018/ 2 aw 5778

Être ailleurs, być gdzie indziej, „to wielka wina tej rasy, wielka i tajemna cnota, wielkie powołanie tego ludu”. Tak pisał Charles Péguy (1873-1914), francuski poeta i eseista, filosemita w dobie antysemityzmu. Péguy pisze dalej: „Każda przeprawa jest dla nich wędrówką przez pustynię. Domy z największymi wygodami, najlepiej zbudowane z kamieni wielkich jak filary świątyni, najlepsze z nieruchomości, najbardziej zachwycające z apartamentowców nigdy nie będą znaczyły dla nich więcej niż namiot na pustyni”[1].

Péguy chce powiedzieć, że połączenie historii i przeznaczenia sprawiło, że Żydzi zrozumieli, że każde miejsce zamieszkania znajdujące się poza Ziemią Świętą zawsze będzie tymczasowe. Bycie Żydem oznacza ciągłą wędrówkę. Żydowska historia zaczęła się właśnie, kiedy Abraham po raz pierwszy usłyszał słowa lech lecha – wezwanie, aby opuścił miejsce, w którym przebywał, i udał się tam, gdzie wskaże mu Bóg. Historia powtarza się w czasach Mojżesza, kiedy rodzina staje się ludem. Motyw wędrówki jest bez końca powtarzany w parszy Masej. Czytamy w niej o miejscach, z których Żydzi wyruszają i do których docierają. Parsza mówi o czterdziestu dwóch etapach czterdziestoletniej tułaczki. Jesteśmy ludem wędrownym; ludem w ciągłym ruchu; ludem, dla którego sam czas jest wędrówką przez pustynię w poszukiwaniu Ziemi Obiecanej.

W pewnym sensie jest to motyw z mitologii. Wędrujący bohaterowie są tematem opowieści w wielu kulturach. Pisał o tym Otto Rank, jeden z najwybitniejszych współpracowników Freuda, jak również należący do nurtu jungowskiej analizy Joseph Campbell w książce Bohater o tysiącu twarzy. Mimo to historia żydowska w znaczący sposób różni się od innych. Oto najważniejsze różnice:

  1. W wędrówkę, którą opisują księgi Szemot i Ba-midbar, udaje się cały lud: mężczyźni, kobiety i dzieci. W judaizmie wszyscy jesteśmy więc bohaterami opowieści, a przynajmniej każdy z nas jest powołany do bohaterskiego wyzwania.
  2. Historia wędrówki nie kończy się na jednym pokoleniu. Być może trwałaby krócej, gdyby szpiedzy nie zdemoralizowali Izraelitów swoimi wieściami. Ten aspekt kryje w sobie głębszą uniwersalną prawdę. Przemiana niewolnika w wolnego człowieka, który bierze odpowiedzialność za uzyskaną wolność, wymaga czasu. Ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień. Dlatego też ewolucja zawsze zwycięża, a rewolucja ponosi porażkę. Żydowska podróż zaczęła się przed naszym urodzeniem i naszym obowiązkiem jest, aby przekazywać jej tradycję kolejnym pokoleniom, które będą ją kontynuować.
  3. W mitach bohater zwykle wystawiany jest na wielką próbę – musi pokonać wroga, smoka, mroczną siłę. W wyniku tego czasami nawet traci życie, po czym jest wskrzeszany. Jak pisze Campbell: „Bohater wyrusza ze świata codzienności do krainy nadprzyrodzonych cudów. Tam napotyka wspaniałe siły i wygrywa decydujące starcie. Następnie bohater powraca z tej tajemniczej przygody z mocą obdarowywania swoich bliźnich”[2]. Historia Żydów jest inna. Przeciwnikiem Izraelitów są oni sami – ich strach, słabości, ciągła pokusa, żeby zawrócić.

Zarówno w tym, jak i w wielu innych fragmentach Tora wydaje się być antymitem – świadomie naciska na wyeliminowanie z historii magicznych elementów, skupiając się nieustannie na dramacie ludzkich sprzeczności: odwagi i strachu; nadziei i rozpaczy; powołaniu nie jakiegoś bohatera o nadludzkich mocach, ale nas wszystkich, czerpiących siłę ze związków z przeszłością naszego narodu i z teraźniejszych więzi międzyludzkich. Tora nie jest oderwaną od rzeczywistości baśnią, ale rzeczywistością samą w sobie; wędrówką, w którą każdy z nas musi wyruszyć, każdy z własnymi siłami i wkładem w nasz naród i całą ludzkość.

Ciągle jesteśmy w podróży i od czasu do czasu musimy odpocząć. Naprzemienna dialektyka podróży i obozowania, wędrówki i stania w miejscu jest elementem rytmu żydowskiego życia. Zawsze jest czas na nicawim, postój, i wa-jelech – dalszą drogę. Rabin Abraham Icchak Kook zwraca uwagę na dwa symbole w błogosławieństwie Balaama: „Jakże piękne namioty twoje Jakubie, siedziby twoje Israelu!” (Ba-midbar 24:5). Namioty przeznaczone są dla ludzi w czasie wędrówki, siedziby zaś dla tych, którym udało się znaleźć dom.

Psalm pierwszy („Szczęsny mąż, który nie szedł za radą niegodziwych, a na drodze grzeszników nie postał, a w kole szyderców nie zasiadł”) stosuje dwa symbole do opisu prawego człowieka. Z jednej strony jest on w ciągłym ruchu, podczas gdy historia niegodziwca zaczyna się, kiedy ten idzie, później staje w miejscu, a następnie siada. Z drugiej zaś, cnotliwy człowiek porównany jest do drzewa, które jest zasadzone nad strumieniem, w sezonie daje owoce, a jego liście nie więdną. Jesteśmy więc w ciągłym ruchu, a jednocześnie zakorzenieni jak drzewo.

Życie składa się z czasu wędrówki i czasu obozowania. Nie rozbiwszy obozu, narażamy się na całkowite wycieńczenie. Stojąc jednak w miejscu, nie rozwijamy się, a życie polega przecież właśnie na rozwoju. Nie możemy uniknąć wyzwań i zmian. Nieżyjący już rabin Aharon Lichtenstein, zecher cadik liwracha, przeprowadził kiedyś piękną lekcję na temat wiersza Roberta Frosta Przystając pod lasem w śnieżny wieczór (tłum. Stanisław Barańczak), który kończy się następującymi słowami:

Ciągnie mnie w mroczną głąb tej kniei,

Lecz woła trzeźwy świat nadziei,

I wiele mil od snu mnie dzieli,

I wiele mil od snu mnie dzieli.

Lichtenstein dokonał analizy wiersza, posługując się kategoriami życia estetycznego i etycznego Kierkegaarda. Poeta jest zauroczony pięknem (estetyka) zimowej scenerii, miękką ciszą padającego śniegu, ciemną powagą wysokich drzew. Chciałby pozostać w tym momencie poza czasem, w tej trwającej godzinę wieczności. Zdaje sobie jednak sprawę z etycznego wymiaru życia ludzkiego, które wymaga działania, a nie tylko kontemplacji. Ma obietnice do spełnienia, obowiązki wobec świata. Musi więc iść mimo zmęczenia. Wiele mil od snu go dzieli – ma do wykonania pracę, zanim uleci z niego tchnienie życia.

Poeta zatrzymał się na chwilę, aby cieszyć się widokiem ciemnych drzew i padającego śniegu. Obozuje. Ale teraz, tak jak Izraelici w parszy Masej, musi znowu wyruszyć w drogę. Dla Żydów, podobnie jak dla teologa Kierkegaarda i poety Frosta, etyka bierze górę nad estetyką. Oczywiście są chwile, kiedy powinniśmy, a nawet musimy, zatrzymać się, aby dostrzec piękno świata. Potem trzeba jednak znowu ruszyć naprzód, ponieważ mamy obietnice do spełnienia – również wobec samych siebie i wobec Boga.

Stąd idea, która zmieni nasze życie: życie to wędrówka, a nie jej cel. Nie stójmy w miejscu, ale wciąż ustalajmy sobie nowe wyzwania, które pozwolą nam wyjść ze strefy komfortu. Życie to rozwój.

 

[1] Charles Péguy, Basic Verities, New York, Pantheon, 1943, s. 141.

[2] Joseph Campbell, The Hero with a Thousand Faces, New World Library, 2008, s. 23.

 

Tłumaczenie: Jolanta Różyło © CHIDUSZ 2018

rabin-jonathan-sacks-chidusz-komentarze-do-tory-paraszat-ha-szawua-rabbi-sacks-torah