Judith Plaskow: Męska teologia a doświadczenie kobiece
Poniżej prezentujemy fragment eseju Judith Plaskow ze zbioru Nadejście Lilit (The Coming of Lilith), który wydajemy w odcinkach począwszy od „Chiduszu” 5/2022.
Słownictwo w odniesieniu do Boga
Bardzo istotnym przykładem tego, jak teologia odzwierciedla męskie doświadczenie, jest stosowanie męskocentrycznego słownictwa w odniesieniu do Boga. Choć wszyscy dobrze wiemy, że Bóg „w rzeczywistości” przewyższa rozróżnienie na płcie, zawsze mówimy o nim w męskich kategoriach. I nie chodzi tylko o to, że do opisu Boga używamy męskich zaimków, ponieważ w języku angielskim nie istnieją zaimki w rodzaju nijakim. Wyobrażenia Boga zaczerpnięte są z męskiej strony stereotypowego podziału płci. Bóg jest więc naszym Ojcem, Panem, Królem, Pasterzem, a nigdy Królową czy Matką. Choć wiemy, że obrazy te są „tylko” symboliczne, są one bardziej fundamentalne dla naszej kultury niż próby ich kontrolowania poprzez konceptualizację. Oddziałują na naszą wyobraźnię z potężną siłą – zresztą właśnie dlatego ich używamy. Na przykład pojęcie Bożego królestwa wywołuje skojarzenia ze złotymi berłami i królewską purpurą, które nie mieszczą się w stwierdzeniu „Bóg jest potężny”. Dlatego absurdalne byłoby założenie, że możemy wyrwać się spod wpływu obrazów, uznając, że Bóg nie jest taki, jakim one go przedstawiają.
Problemów z męskocentrycznym słownictwem w odniesieniu do Boga jest wiele. Przede wszystkim – podobnie jak negatywne twierdzenia o kobietach – męskie obrazy Boga mogą być w sposób bezpośredni wykorzystane do uprawomocnienia podporządkowania kobiety mężczyźnie. Konkretnych przykładów dostarcza debata o wyświęcaniu kobiet w Kościele episkopalnym w Stanach Zjednoczonych. Biskup C. Kilmer Myers z diecezji kalifornijskiej sprzeciwiał się temu pomysłowi, argumentując:
Kapłan „symbolizuje” Boga, czy tego chcemy, czy nie. Zarówno w Starym, jak i Nowym Testamencie Bóg przedstawiany jest w męskich kategoriach. Ojciec płodzi syna. Jest to podstawą jednoznaczności Wiary Chrześcijańskiej i manipulowanie tymi obrazami oznaczałoby zmianę tej wiary w coś zupełnie innego. Nie chcę przez to oczywiście powiedzieć, że Bóg jest mężczyzną. Język biblijny jest językiem analogicznym, jest niedoskonały, ale mimo to niesie znaczenie. Męski obraz Boga odnosi się do boskiej inicjatywy stworzenia, a inicjatywa sama w sobie jest raczej męskim niż kobiecym atrybutem[1].
Sylogizm w tym sposobie argumentowania jest jasny. „Inicjatywa” jest symbolem zaczerpniętym z męskiego bieguna stereotypowego podziału na płcie i przypisanym Bogu. Duchowny symbolizuje Boga, zatem musi być mężczyzną. Męskocentryczny język opisu Boga staje się więc wyraźnym uzasadnieniem wykluczenia kobiet z religijnego przywództwa.
Jest to jedynie najbardziej oczywisty przykład sposobu, w jaki męskocentryczne słownictwo w odniesieniu do Boga stosowane jest w celu wymuszenia podporządkowania kobiet mężczyznom. Taki język wzmacnia męski autorytet również w sposób bardziej ogólny. Bóg przedstawiany był w kulturze biblijnej pierwotnie (głównie) jako mężczyzna, ponieważ ludzka władza, autorytet i majestat przypisywane były mężczyznom. Myśląc jednak o Bogu jako mężczyźnie wzmacniamy pogląd, że władza powinna leżeć w męskich rękach. List do Efezjan z Nowego Testamentu wyraźnie obrazuje tę korelację: „Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus – Głową Kościoła: On – Zbawca Ciała” (5:22, 23).
Werset ten pozwala nam dostrzec wyraźny związek między użytym do opisu Boga językiem a przywołanymi przez nas wcześniej cytatami o kobietach. Kobiety mają być podporządkowane mężczyznom zarówno w życiu domowym, jak i w porządku stworzenia, ponieważ to mężczyźni reprezentują wyższy, boski autorytet. Pojedyncze negatywne twierdzenia o kobietach mogą być traktowane jako powierzchowne przykłady głęboko zakorzenionej w kulturze filozofii relacji człowieka z Bogiem.
Tłumaczenie: Jola Różyło