In vitro po żydowsku

Rabin Michael Schudrich: Mężczyźni w judaizmie, zgodnie z przykazaniem peru u-rewu (פְּרוּ וּרְבוּ), powinni posiadać dzieci. Hilel mówi, że ma to być jedna dziewczynka i jeden chłopiec, Szamaj, że dwóch chłopców i jedna dziewczynka. Każdemu, kto chce wypełnić tę micwę, powinniśmy, zgodnie z halachą, pomóc. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, prawo żydowskie reguluje każdy element naszego życia – od przestrzegania szabatu, przez nakładanie tefilin, po posiadanie dzieci. Idealnie byłoby, gdyby wszystko mogło wydarzyć się w sposób naturalny, choćby dlatego, że jest on najprostszy.

 

Michał Bojanowski: W idealnym świecie jednak nie żyjemy.

Jeżeli para od jakiegoś czasu stara się o dziecko i kobieta nie zachodzi w ciążę, powinni iść do lekarza, który wskaże, po czyjej stronie leży problem. Jeżeli mężczyzna ma mało spermy bądź spermę niskiej jakości, albo jest jakaś fizyczna przeszkoda w ciele kobiety, wtedy zamiast zapłodnienia naturalnego, sperma jest implementowana bezpośrednio do macicy. Może okazać się, że wystarczy pobrać od mężczyzny spermę i zapłodnić nią kobietę. Istnieje duża szansa, że już za pomocą takiej procedury po kilku próbach uda się zajść w ciążę.

 

Jakie w takiej sytuacji pojawiają się problemy halachiczne?

Masturbacja, która teoretycznie jest zabroniona. Mąż produkuje spermę, ale nie podczas aktu seksualnego. Pytanie więc, czy jest to masturbacja? Rabini odpowiadają tu zdecydowanie, że jeśli celem jest zajście w ciążę, wtedy nie można mówić o masturbacji. Nie jest to może najlepsza droga, ale z pewnością nie jest w żaden sposób zabroniona.

 

Jeżeli jednak problem leży po stronie mężczyzny i nie ma możliwości zapłodnienia kobiety jego spermą?

Wtedy można użyć spermy innego mężczyzny.

 

Bez problemu?

Pierwsze pytanie, jakie się rodzi, to czy mężatka, która zachodzi w ciążę od spermy pochodzącej od innego mężczyzny za pomocą sztucznego zapłodnienia, popełnia cudzołóstwo? Cudzołóstwo definiujemy wyłącznie jako akt seksualny. Jeśli zapłodnienie następuje w wyniku sztucznego zapłodnienia, nie ma seksu i nie można mówić o cudzołóstwie.

Druga kwestia jest bardziej praktyczna i stanowi większy problem. Należy uważać, żeby dziecko, które urodzi się w wyniku takiego zapłodnienia, nie poślubiło innego dziecka tego samego dawcy. To byłoby kazirodztwo, bo nie ma wątpliwości co do tego, kto jest biologicznym ojcem. Duchowym ojcem jest oczywiście mąż matki i to jego nazwisko dziecko będzie nosić.

 

Co zrobić, żeby wykluczyć ryzyko kazirodztwa?

Albo trzeba wiedzieć, kim jest donor, albo trzeba upewnić się, że nie jest Żydem. W drugim przypadku ryzyko jest zminimalizowane, bo tak czy inaczej dziecko, które się urodzi, nie powinno poślubić nie-Żyda. Może to wyda się dziwne, ale aspekt praktyczny jest tu bardzo ważny i na nim skupiają się rabini.

 

Jaki jest status dziecka?

Jest ono oczywiście w 100% Żydem, bo matka jest Żydówką. Nie ma żadnej stygmatyzacji.

 

A co w przypadku, gdy zapłodnienie odbywa się poza organizmem kobiety?

Pierwszy problem już wyjaśniliśmy wyżej – nie ma mowy o grzechu masturbacji u mężczyzny. Znów: lepiej, żeby dawcą spermy był ojciec, ale jeśli nie może nim być, to trzeba po prostu zadbać o to wszystko, o czym mówiłem wcześniej. Wreszcie potrzebne są komórki jajowe kobiety. Nie są one osobnym życiem. Wierzymy, że życie zaczyna się przy narodzinach. Ale nawet dla tych, którzy twierdzą, że życie zaczyna się w momencie zapłodnienia, niezapłodniona komórka z pewnością nie jest życiem. W innym przypadku każda menstruacja oznaczałaby, że kobieta dokonuje zabójstwa.

 

Prawo żydowskie nie widzi tutaj żadnego problemu?

To, że takie procedury się przeprowadza, nie jest jakąś zabawą, ludzie nie robią tego dla żartu, ale dlatego, że to dla nich jedyna możliwość zajścia w ciążę. Jeśli więc zapłodnienie ma miejsce poza organizmem kobiety, przyświeca temu taki sam cel – wypełnienie micwy. Nie ma żadnego grzechu po drodze. Największym problemem, jak już wcześniej mówiłem, jest upewnienie się, że w przyszłości nie dojdzie do kazirodztwa.

 

Pojawia się tu też podobna kwestia badań na komórkach macierzystych.

Judaizm do tego zachęca. Komórki macierzyste nie są osobnym życiem. Można dzięki nim wyprodukować organy, które pomagają ratować ludzkie życie i jest to z punktu widzenia judaizmu absolutnie w porządku.

 

Często mówi się w Polsce, że przy metodzie in vitro marnuje się zapłodnione komórki jajowe, że marnowane jest, nawet nie potencjalne, ale po prostu życie ludzkie.

Zgodnie z naszą religią życie zaczyna się w momencie narodzin. Jeśli celem zapłodnienia kilku komórek jajowych jest umożliwienie tego, żeby dzięki jednej z nich było możliwe zajście w ciążę, jest to dobre i dozwolone.

 

Można by pomyśleć, że judaizm nie przywiązuje wagi do tego, ile komórek jajowych jest zapładnianych?

To nie jest tak, że nie zwraca się na to uwagi. Nie chcemy marnować tych komórek. Ale jeśli koniecznym jest to, żeby zapłodnić kilka w celu uzyskania najlepszej, rabini nie widzą w tym problemu. Najważniejszy jest cel, chęć stworzenia nowego życia. Zapłodnione komórki mają potencjał rozwinięcia się w życie, dlatego też mają pewien stopień świętości, ale z całą pewnością nie są jeszcze życiem. I nigdy się nim nie staną, jeśli komórka jajowa nie zostanie wszczepiona do macicy.

 

Co w przypadku kobiety, która nie produkuje komórek jajowych i musi wziąć je od innej kobiety? I choć sperma pochodzi od jej męża, to dopiero potem zygota jest wprowadzana do macicy pierwszej kobiety.

Rabini prawie jednogłośnie zgadzają się, że matką jest ta, która urodziła dziecko.

 

Czy działa to w drugą stronę?

Jeśli komórka jajowa po pozaustrojowym zapłodnieniu jest implementowana do macicy innej kobiety, wydawałoby się, że to ta inna kobieta powinna być matką. Kobieta A daje swoją komórkę kobiecie B, do macicy której po zapłodnieniu zostaje zaimplementowana. Kobieta B oddaje po narodzinach dziecko kobiecie A. Sperma pochodzi od mężczyzny i on już wypełnił swoją micwę.

 

Dlaczego to ważne, żeby stwierdzić, kto jest matką?

W celu uniknięcia w przyszłości kazirodczych związków. Większość rabinów jest zdania, że dziecko tak poczęte nie powinno poślubić innego dziecka żadnej z tych kobiet – ani dawczyni komórki jajowej, ani tej, w której macicy się rozwijało. Z punku prawa żydowskiego takie rozwiązanie jest podobne do adopcji – jedna kobieta daje komórkę drugiej. W przypadku adopcji dziecko dostaje nazwisko swoich adopcyjnych rodziców – matki i ojca. Koncept adopcji znany jest już z Talmudu.

W Torze Hagar jest matką surogacyjną. Nie było wtedy zapłodnienia pozaustrojowego, więc potrzebny był akt seksualny, ale dziecko miało być potem oddane żonie mężczyzny. Problem płodności nie jest czymś charakterystycznym dla czasów współczesnych i od zawsze ludzie próbują go na różne sposoby rozwiązać. Chcesz mieć potomstwo, nie możesz go mieć z własną żoną, więc weź sobie służącą i miej z nią dziecko.

 

JEDEN Z DWÓCH OJCÓW – WYWIAD Z PARĄ IZRAELSKICH GEJÓW, KTÓRZY ZOSTALI OJCAMI DZIĘKI SUROGACJI

 

W Polsce toczy się od wielu już lat debata na temat in vitro. Czy podobne były w Izraelu, albo wśród amerykańskich Żydów?

Tak, ale dotyczyły one bardziej tego, kogo uznamy za matkę.

 

Na czym stanęło?

Cały materiał genetyczny pochodzi od dawczyni komórki, a macica jest w tym wypadku tylko, nazwijmy to, gniazdem. Z drugiej strony, gdyby nie to gniazdo, dziecko nigdy by się nie urodziło. Matka surogacyjna karmiła to dziecko w swojej macicy przez 9 miesięcy. Wydaje się, że są to wciąż kwestie niejasne. Praktyczny punkt widzenia jest taki – powiedziałbym, że ostatecznie rabini nie chcą, żeby dziecko poślubiło potomka jednej ani drugiej kobiety. To pytanie nie ma jednak większego znaczenia dla tego, kto powinien wychowywać dziecko.

 

Czy z punktu widzenia religii lepiej jest adoptować dziecko, czy starać się je począć jedną z metod nienaturalnych?

Wiele zależy od rabina, który z reguły będzie opowiadał się za tym, co jest najbardziej realistycznym wyjściem z danej sytuacji. Jeśli kobieta może nosić dziecko w brzuchu, rodzi się szczególna więź, a to jest ważne. Jeśli sperma może pochodzić od męża – to też jest dodatkowa wartość. To wszystko trzeba wziąć pod uwagę. Nie ma jednej odpowiedzi, która zadowalałaby wszystkich i byłaby dobra w każdym przypadku.

Adopcja jest często prostsza. Adoptuje się dziecko nieżydowskie, robi mu się konwersję i zostaje Żydem. Jeśli dziecko jest żydowskie, wtedy trzeba wiedzieć, kim jest matka, żeby uniknąć ryzyka kazirodztwa w przyszłości.

 

Czy takie procedury są praktykowane w środowiskach ultraortodoksyjnych?

Na pewno są praktykowane wśród Żydów ortodoksyjnych, w innym przypadku rabini nie zajmowaliby się tą kwestią. Na pewno łatwiej jest tego wszystkiego unikać, bo to niejasny teren, ale jeśli nie ma wyboru…

 


Na naszym profilu na Facebooku do wygrania książka Ireny Wiszniewszkiej „Nie ma rzeczy niemożliwych”, czyli zbiór wywiadów z rabinem Michaelem Schudrichem. Konkurs trwa do 7. kwietnia.