„Chidusz” 9/2022: Chrześcijański antyjudaizm i tajemnice alkowy Josefa Opatoszu

Zobacz, o czym piszemy w „Chiduszu” 9/2022.

 

Okładka

Na okładce pisarz Josef Opatoszu i jego żona Adela, o których w pasjonującej rozmowie z Christą Whitney opowiada Dan, ich jedyny wnuk. Nowojorskie mieszkanie autora W lasach polskich pełne było judaików – chanukij, świeczników szabatowych, besamimek. Pisarz zmieścił tam nawet sporą arkę ze zwojem Tory. Stąd też judaika na okładce, namalowanej na płótnie przez Katarzynę Modzelewską. Styl Chagalla przywołany jest tu nieprzypadkowo – słynny malarz przyjaźnił się z Opatoszu, a na urodziny Dana podarował rodzinie szkic – leżącą na łóżku nagą matkę i lecącego w jej stronę człowieka z kwiatami. Opowieść Dana, którą zatytułowaliśmy Josef Opatoszu patrzy na Wisłę – dzięki uprzejmości Yiddish Book Center – opublikujemy w dwóch częściach – w „Chiduszu” 9 i 10/2022. 

Dan Opatoshu: W tej przyjaźni była jedna zagwozdka. Każdego lata Glancowie i Opatoszu zamieniali się partnerami. Mój dziadek spał w jednym pokoju z Fanią Glanc, a Adela dzieliła sypialnię z Aaronem. Te związki istniały tylko przez wakacje. Gdy wracali do miasta, każdy jechał do własnego domu. Każda z żon pozostawała jednak muzą dla męża tej drugiej. Gdy Glanc ukończył nowy wiersz i chciał zasięgnąć czyjejś opinii, nie czytał go swojej żonie, ale Adeli. A gdy dziadek napisał esej albo opowiadanie, pierwszą osobą, z którą się nim dzielił, była Fania Glanc. Kiedy po raz pierwszy jako nastolatek usłyszałem o tym od mojej matki, nie do końca chciałem jej wierzyć. Myślałem sobie, że może mama zmyśla, żeby się odegrać… Ale kilka lat później niechętnie potwierdził to również mój ojciec. Po wielu latach, nad butelką wódki, zapytałem o całą sprawę Dinę Glanc, wtedy już Levitt – teraz świetną montażystkę filmów dokumentalnych. Dina uzupełniła historię kilkoma sprośnymi detalami. Przyznała też, że była w szoku, gdy lata później dowiedziała się, że to nie była normalna praktyka w każdym domu – to był jedyny rodzinny układ, jaki znała Dina.

Nie bądź obojętny/a/e – dołącz do naszych osób patronujących! Wesprzyj naszą pasję w tworzeniu kultury żydowskiej

Josef Opatoszu: W lasach polskich (cz. II)

W lasach polskich Josefa Opatoszu to chyba najpiękniejsza literacka opowieść o polsko-żydowskich losach. W drugim odcinku powieści, którą publikujemy w kongenialnym, przedwojennym przekładzie Saula Wagmana, Opatoszu dalej snuje swoją niesamowitą, żydowską opowieść o Polsce: 

Lasy polskie zaczęły rzednieć. Stary dziedzic, szlachcic z sumiastym wąsem, z pergaminowym herbem na ścianie i dubeltówką nad łóżkiem, istotny ojciec wsi stawał się typem coraz rzadszym. Stary szlachcic strzegł swoich lasów, jak swego pergaminowego splendoru, jak swych ciężkich, okutych kufrów, w których spoczywały staroświeckie, srebrne dzbanuszki ze staremi, polskiemi monetami. A jeśli do jednego z nich zabłąkała się srebrna moneta z hebrajskim napisem z czasów Mieszka Starego, moneta, bita przez istotnie może pierwszych prawdziwych gospodarzy Wisły, przez żydów – wówczas imię tego szlachcica było głośne w całej okolicy. 

Rzadko kiedy szlachcic pozwalał na wyrąb dębów, nigdy zaś nie sprzedawał dąbrowy, jako że „w świętych, dębowych gajach” jego praszczurowie wznosili gontyny. W gontynach owych pląsały dokoła wiecznego znicza niebieskookie, wpółnagie kapłanki, rozweselając wodzów plemiennych i przyjmując żertwy dla białoszyjej Kolady, dla wstydliwej Marzanny, która co rok na wiosnę oddawała się ziemi i rozkwitała macierzyństwem. A mądry Światowid, stojąc przed płomieniskiem, zakładał ręce na swym tłustym brzuszku i jakby roztapiał się z radości, iż jego córy, urodne kapłanki, kadziły na miedzianych blachach snopki pszenicy, suchą piwonię i, spowite w dymne obłoki, rzucały się na białorunne, owcze kobierce wśród śpiewów i czarów. 

 

Judith Plaskow: Lilit raz jeszcze

W tym numerze prezentujemy dwa kolejne eseje Judith Plaskow. Lilit raz jeszcze odnosi się bezpośrednio do Nadejścia Lilit, pierwszego eseju feministycznej teolożki, który opublikowaliśmy w „Chiduszu” 5/2022. 

Nadejście Lilit tylko częściowo pasuje do tego wybuchu feministycznych midraszy ostatnich lat. Po pierwsze, w przeciwieństwie do większości przykładów gatunku, jest to midrasz do midrasza, a nie do fragmentu z Biblii. Wychodząc od historii Lilit z Alfabetu ben Siry – zamiast od księgi Be-reszit – komentuję Torę tylko pośrednio. Co jednak ważniejsze, nigdy nie zamierzałam tworzyć interpretacji tradycyjnego midrasza, a jedynie starałam się uchwycić doświadczenie podnoszenia świadomości, a następnie przedstawić je w religijnym kontekście. Nie pamiętam nawet, kiedy po raz pierwszy usłyszałam o Lilit. Postanowiłam jednak pożyczyć jej historię, ponieważ odpowiadała ona moim bieżącym potrzebom. Nie zdawałam sobie sprawy, że moja opowiedziana na nowo historia była dla pierwotnego midrasza tym, czy on był dla historii z Biblii. Jednak po skończeniu mojej wersji opowieści czytało się ją jak midrasz do midrasza o stworzeniu i takie miejsce zajmuje ona teraz wśród feministycznych midraszy, których falę poprzedziła.

 

Judith Plaskow: Chrześcijański feminizm i antyjudaizm

Z kolei Chrześcijański feminizm i antyjudaizm to pierwszy tekst Plaskow z kolejnej grupy pięciu esejów, zatytułowanej Złożoność zazębiających się odmian ucisku. Badaczka kwestionuje w nim mit Jezusa-feministy („Jeśli Żydówka to raptem nieczysty majątek ruchomy, sposób, w jaki traktuje ją Jezus, musi być rewolucyjny”) i pokazuje, w jaki sposób wykorzystywany jest on przez chrześcijan ze skłonnościami do antyjudaizmu:

W chrześcijańskich kręgach feministycznych rodzi się nowy mit. Zgodnie z jego treścią patriarchat stworzyli starożytni Hebrajczycy. Wcześniej – w matriarchalnej chwale – rządziła nami bogini. Egalitaryzm próbował później przywrócić Jezus, ale jego starania zostały udaremnione przez obecne w chrześcijańskiej tradycji żydowskie nastroje. Innymi słowy jest to mit, który utrwala tradycyjny dla chrześcijaństwa negatywny obraz judaizmu – przypisuje pochodzenie seksizmu żydowskim początkom religii, jednocześnie utrzymując, że chrześcijański wkład w „kwestię kobiecą” był w dużej mierze pozytywny. Konsekwencją tego mitu jest przekształcenie feminizmu w kolejną broń w chrześcijańskim, antyjudaistycznym arsenale. Chrześcijański feminizm umożliwia nowe spojrzenie na stare przekonanie o wyższości wyznawców Jezusa – motyw, który ma swój początek w Nowym Testamencie, a od czasów jego powstania powtarzany był przez niezliczonych teologów.

 

Chaim Grade: Aguna 

Dziesiąty odcinek wybitnej powieści Chaima Gradego 

Od „Chiduszu” 10/2021 publikujemy pierwsze polskie tłumaczenie Aguny Chaima Gradego w przekładzie Magdaleny Wójcik. W kolejnym odcinku Kalman, mąż Merl (tytułowej aguny), wpada w pułapkę Mojszke Cyrulnika i jego bandy malarzy. Wygląda na to, jakby całe Wilno zmówiło się, by do reszty zniszczyć życie Merl i Kalmana. Czy małżonkowie zniosą tę próbę? 

Przeczytaj fragment powieści 

 

Ostatni dobry uczynek pomidora

Gecl (George) Zelikowicz urodził się w 1855 roku w Litwie. Choć pochodził z tradycyjnej rodziny, wyjechał do Paryża, by studiować egiptologię. W 1885 roku pojechał do Sudanu, gdzie służył jako tłumacz sił brytyjskich, próbujących odeprzeć wojska Mahdiego spod obleganego Chartumu – polski czytelnik z pewnością pamięta powstanie Mahdiego z powieści W pustyni i w puszczy.

Dwa lata później Zelikowicz wyemigrował do USA, gdzie pracował jako dziennikarz w jidyszowych gazetach. W swoich tekstach ostro krytykował zgermanizowany język jidysz, który dominował w tym czasie w amerykańskiej prasie żydowskiej. Zelikowicz przełożył na język hebrajski fragmenty słynnej egipskiej Księgi umarłych, a także część nauk Buddy. Pisał wiersze, opowiadania erotyczne, szkice satyryczne, ale też artykuły naukowe. Jest autorem rozmówek jidyszowo-arabskich. Zmarł w roku 1926 w Nowym Jorku. W tym „Chiduszu” publikujemy jego zabawne opowiadanie Ostatni dobry uczynek pomidora w przekładzie z jidysz Magdaleny Wójcik.

W kawiarni wrzało jak w kotle. Poważani Żydzi z Lower East Side siedzieli przy dużym stole i rozprawiali o najnowszym odkryciu profesora Hozenszprunga. Dowiódł on mianowicie, że rośliny, a przede wszystkim warzywa są świadome swego „ja”, że rozumieją i pamiętają tyle samo, co zwierzęta, a możliwe nawet, że tyle samo, co ludzie. Każdy z zebranych wygłosił już swoją opinię na ten temat lub opowiedział jakiś dowcip. Wtedy wtrącił się pewien dziennikarz, który dotychczas siedział bez słowa, i powiedział:

– Rośliny i warzywa potrafią nawet mówić i mają swój własny język. Ja sam rozmawiałem dziś z rzodkiewką.

Wszyscy zgromadzeni w kawiarni wybuchnęli śmiechem. Domyślali się, że ich kolega poda zaraz jakiś przykład albo wręcz opowie całą historyjkę.

– Niech nam pan zrelacjonuje tę rozmowę! – zawołali niektórzy. Dziennikarz jednak tylko się uśmiechnął:

– To moja sprawa, może opowiem o tym innym razem. Dziś mogę opowiedzieć państwu o mojej pogawędce z innym warzywem. Otóż usłyszycie dziś ode mnie historię życia pomidora – słowo w słowo to, co mi sam pomidor opowiedział. Nawet ją sobie spisałem, żeby niczego nie zapomnieć. Przeczytam ją państwu.

Przy kawiarnianych stolikach zapadła cisza. Dziennikarz wyjął z kieszeni kartkę papieru i zaczął czytać autobiografię pomidora. 

 

PRZEGLĄD wYDARZEŃ Z PoLSKI I ŚWIATA

W krótkich artykułach z Polski piszemy m.in. o nowej wystawie stałej we wrocławskiej synagodze, pośle Mularczyku negującym na Twitterze słynny gest Willy’ego Brandta oraz o pozwie prof. Grabowskiego przeciwko B. Wildsteinowi. W szortach ze świata poczytacie m.in. o triumfie Maccabi Hajfy nad Juventusem Turyn, powstającym muzeum Alberta Einsteina w Jerozolimie, odnalezieniu najstarszych dowodów na palenie opium oraz antysemickiej pożodze Kanye Westa.  

 

ZAPRASZAMY DO LEKTURY

„Chidusz” dostępny jest w Empikach na terenie całego kraju, w Muzeum POLIN, ŻIH-u oraz w Cocofli we Wrocławiu. Wydanie elektroniczne można znaleźć na publio.pl. Roczna prenumerata krajowa od 90 zł (list ekonomiczny), roczna prenumerata elektroniczna za 60 zł. Zamówienia: office@chidusz.com. Przyjemnej lektury!