Babiniec na babińcu
Kobiety w kulturze jidYsz. A podobno jidYsz to język kobiet, literatura jidYsz, to literatura kobieca.
Nie można powiedzieć, że to była kultura tylko kobiet. Ponieważ jidysz to był podstawowy język Żydów aszkenazyjskich, język, którym się porozumiewali, niezależnie, czy byli mężczyznami, czy kobietami. Zauważ, że w bejt ha-midraszu teksty komentowało się w jidysz: pracowało się na tekstach aramejskich, hebrajskich, ale już komentowało w jidysz. W chederze nauka przebiegała w jidysz. Żebyśmy więc też o tym nie zapominali. Inna rzecz, że nie można przyporządkowywać kultury tylko do jednej płci.
Ale jednak kultura jidysz jest pełna kobiecej wyjątkowości.
Dla mnie interesujące jest to, że przez status języka jidysz kobiety miały w obrębie tej kultury wyjątkową możliwość aktywności, nieporównywalną wówczas z aktywnością kobiet na gruncie kultury hebrajskiej.
Czyli jaką?
Całe piśmiennictwo dawnej literatury jidysz było poniekąd adresowane do kobiecego odbiorcy. Oczywiście z tych rzeczy publikowanych w jidysz korzystały zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Ale kobiety były na tyle wyraźnym adresatem, że wywarło to wpływ na styl. Poza tym kobiety bardzo szybko zaczęły pisać i wydawać w jidysz. Riwka Tiktiner, pierwsza poetka jidyszowa pochowana na starym cmentarzu w Pradze, o której mówimy na wystawie, żyła w XVI wieku. W XVII w. pojawiły się też kazania w jidysz pisane przez kobiety.
A jednak w tytule babiniec. Coś oddzielonego od głównego nurtu. Jednak marginalizacja.
Tak nie można powiedzieć. Przemiany pozycji kobiet w kulturze stanowią ciekawy proces. Od pierwszego zdania zapisanego w XIII wieku aż do wieku XIX kobiety są postrzegane jako główny odbiorca piśmiennictwa. Dopiero w XIX wieku to się zmienia. Warto zapytać, dlaczego? Powstaje wówczas ideologia jidyszyzmu i pojawiają się działacze, którzy chcą, aby ten język pod względem pozycji i prestiżu zrównać z innymi. Jeżeli więc ma być taki jak inne, to należy mu dać mocne, męskie podstawy. Męskie fundamenty. Wtedy tworzy się mit założycielski literatury jidysz: Mendele Mojcher Sforim, Szolem Alejchem, Icchak Lejbusz Perec. I jeżeli porozmawiasz z osobą mającą jakąś wiedzę na temat kultury jidysz, to bardzo często spotkasz się ze stwierdzeniem, że literatura jidysz powstała w XIX wieku – tak skutecznie przeprowadzono zmianę kanonu.
I wtedy kobiety królują na babińcu.
Tak skutecznie przebudowano kanon w XIX wieku, że w głowach ludzi zaczęło panować przekonanie, że to panowie są ojcami-założycielami literatury jidysz. Należało odciąć się od dawnej literatury jidysz, ponieważ to była głównie literatura kobieta, przeniknięta kobiecym stylem, żeby stworzyć język na wzór innych języków, o mocnych męskich fundamentach.
A wraz z kobietami na babiniec oddaliło się kobiece piśmiennictwo.
Jest trochę zapomniane. Studia nad dawną literaturą jidysz stanowią bardzo mały procent. Nic nie jest przetłumaczone w całości na język polski. Żadne dzieła sprzed dziewiętnastego stulecia.
A przecież to wyjątkowe pozycje.
Oczywiście. Cene Urene, tzw. Bibila kobieca. Bardzo ciekawa pozycja. Czekająca na swój przekład. Dzieło, które w ilości wydań było bestsellerem żydowskim. Na wystawie prezentujemy pierwszy fragment po polsku. Nigdy nie było nawet częściowo tłumaczone. To jest tak, że rzeczywiście potem dochodzi do przewartościowania tej nowej literatury i jej męskich twórców. Ale jednak należy pamiętać, że dziedzictwo dawnej literatury jest dziedzictwem kobiecym. Co ciekawe, nawet gdy mówimy o nowoczesnej literaturze jidysz, to tam kobiety doszły szybciej do głosu niż w obrębie literatury hebrajskiej. To poetki żydowskie: Celia Dropkin czy Chana Lewin dokonują rewolucji w obrębie erotycznej poezji, na gruncie literatury jidysz, nie hebrajskiej.
Za babińcem więc może kryć się również smutna opowieść, jak kultura zbudowana wokół kobiet, została zawłaszczona przez mężczyzn.
Fascynuje mnie to, w jaki sposób tworzy się odrębność kobieca, w jaki sposób kobiety porozumiewają się ze sobą w obrębie tego, co społeczeństwo im wyznacza, i jak one to przekraczają.
Dla mnie babiniec nie jest przestrzenią wstydliwą. Nie interesują mnie, jak kobiety próbowały obalić babiniec, tylko: jak w nim funkcjonowały. Czyli jak poszukiwały aktywności w obrębie granic, które wyznaczało im społeczeństwo.
Nie lubię mówić tylko o ograniczeniach i marginalizacji. To jest dla mnie zatrzymywanie się w połowie drogi. Bardziej mnie interesuje, jak aktywność w obrębie tej marginalizacji znajduje swoje ujście. To, co jeszcze jest pociągające w kulturze jidysz, to nie tylko aktywność kobiet, ale także fakt, że stanowiła ona swoisty wentyl na wpływy zewnętrzne, np. niemieckie eposy rycerskie przechodzą do języka jidysz. W obrębie literatury hebrajskiej to było nie do pomyślenia: cenzura rabiniczna była za silna.
W tym języku więc też odbywa się spotkanie kultur.
Ale poza Miastem Spotkań brak na wystawie wrocławskich Żydówek.
Nie do końca się z tym zgodzę. Ponieważ mamy powojenny teatr żydowski, o którym mowa nawet w kalendarium. Zresztą samo kalendarium jest wyjątkowe, bo stworzone specjalnie na tę wystawę – nigdzie nie znalazłam kalendarium kultury jidysz. Z uwagi na rangę wrocławskiego teatru znalazł on tam swoje miejsce.
Z Wrocławiem była w pewien sposób związana Ida Kamińska. Ale nie ma specjalnie wiele wyraźnych postaci kobiecych z dawnego Breslau związanych z językiem jidysz. A to było kryterium, aby znalazły się na wystawie.
Może nie było tutaj takich kobiet?
Możliwe, że ich jeszcze nie znamy. W przypadku historii kobiet jest tak, że unicestwia się je, zanim się o nich dowie. Najpierw należałoby przeprowadzić pogłębione badania. Wiemy, że Wrocław był ważnym ośrodkiem, w którym publikowano wydawnictwa jidyszowe jeszcze przed XVIII w., wydawano tu m.in. przepisy dla kobiet, które stanowiły ważny dział druków w jidysz. Więc możnaby poszukać tych historii od tej strony.
Kiedy widzi się niechęć niemieckich Żydów do jidysz, może się wydawać, że przedwojennego Breslau z jidysz nie łączyło absolutnie nic.
Pamiętajmy, że jidysz łączy dwie historie. Jidysz rodzi się na terenach Niemiec i przez niektórych jest traktowany jako język germański. Czyli aż do XVIII wieku również we Wrocławiu mówiło się w jidysz. Ale dopiero od XIX wieku, od oświecenia żydowskiego, we Wrocławiu i w całych Niemczech przestaje wypadać mówić w jidysz. Wtedy następuje rozwój języka w Europie Środkowej i Wschodniej. Mimo to we Wrocławiu zatrzymywało się nadal wielu przyjezdnych, którzy mówili w jidysz.
Z historią kobiet jest tak, że trzeba jej odszukiwać. Bo jej nie ma w kanonie. Gdy zajrzysz do książek autorstwa Ziątkowskiego czy Łagiewskiego o Wrocławiu, nie znajdziesz tam kobiet, ale to nic nie znaczy. Trzeba po prostu szukać. Efektami możemy być zaskoczeni. Dlaczego mamy nie zakładać, że jakaś kobieta nie pisała pamiętnika, na wzór Glückel von Hameln – możliwe, że znajdziemy pamiętnik Breslauerki pisany w jidysz.
Z twojej pasji zrodziła się piękna wystawa. Opowiedz trochę o przygotowaniach.
Chciałabym tutaj wyraźnie zaznaczyć, że przez rok nad wystawą pracowała cała grupa ludzi. To było wspaniałe doświadczenie! Świetna współpraca z Yoavem Rosano.Próbowałam go zarazić fascynacją do kultury jidysz, mówiłam o poetkach, zwyczajach, historiach kobiet: on tego słuchał i wymyślał. Kiedyś opowiadałam mu o paken-tregerach, ludziach niezwykle ważnych dla jidyszowej komunikacji literackiej, którzy wędrowali od miasteczka do miasteczka i – zazwyczaj raz w tygodniu – przywozili na wózkach do sztetli książki. Kobiety masowo z tego korzystały. Paken-tregerzy to było bardzo ważne zjawisko w kulturze sztetl. Yoav zachwycony tą opowieścią uznał, że musimy mieć taki wózek. Odszukaliśmy w Internecie oryginalny wózek mleczarza. Antyk. Pod okładkami niektórych książek na wózku są tablety, a na nich najważniejsze pozycje kobiecej dawnej i nowej literatury jidysz.
Mam głowę naładowaną informacjami, które Yoav ubierał w przestrzeń. To była świetna współpraca.
Jej efekty są imponujące. Wystawa jest interaktywna, znajduje się na niej wiele eksponatów. Kawał dobrej roboty.
Pierwsze, co sobie powiedzieliśmy, to to, że nie chcemy stworzyć kolejnej wystawy funkcjonującej jedynie na tablicach. Oczywiście są one potrzebne, muszą być jakieś tablice i objaśnienia. Gdy opowiadałam Yoavowi o salonie, roli jaką w nim odgrywały kobiety – zarówno w salonie żydowskim, jak i nieżydowskim (od XVIII w. była to przestrzeń, w której kobiety mogły stawać się mecenaskami sztuki i kultury; odgrywała ona w życiu artystycznym Europy ogromną rolę), Yoav powiedział, że koniecznie musi być salon, w którym postaci mówią w jidysz. I tak ta wystawa się rodziła. Moje wieloletnie badania spotkały się z osobą, która odważnie ubrała w formę całą wiedzę, jaką mamy dzisiaj o kulturze jidysz. A za nami stał oczywiście cały zespół.
I wszystkim Wam jeszcze raz gratuluję. Dziękuję za rozmowę.