Aby miłość trwała [Komentarz do parszy Wa-etchanan]

Parsza wa-etchanan  – 28 lipca 2018/ 16 aw 5778

Przez ostatnich kilka miesięcy, przygotowując program dla BBC o etycznych wyzwaniach XXI wieku, przeprowadziłem wiele rozmów z czołowymi myślicielami, intelektualistami i filantropami. Był wśród nich David Brooks, jeden z najbardziej wnikliwych komentatorów moralności naszych czasów. David jest zawsze błyskotliwym rozmówcą, ale jedna z jego uwag wydała mi się szczególnie piękna. Jest ona kluczem do pełnego zrozumienia projektu, którego szic Mojżesz zawarł w Dwarim, piątej i ostatniej księdze Tory.

W programie rozmawialiśmy o przymierzach i zobowiązaniach. Zauważyłem, że wielu ludzi na Zachodzie jest im dziś przeciwnych. Czują niechęć wobec myśli o bezwarunkowym przywiązaniu się do kogoś lub czegoś na nieokreślony czas. Panująca mentalność rynkowa zachęca nas do próbowania, eksperymentowania i nie ograniczania się do pojedynczego wyboru, ale pozostawiania sobie możliwości wypróbowania najnowszej wersji, czekania na lepszą ofertę. Deklaracje lojalności są rzadkością.

Brooks zgodził się ze mną i dodał, że w naszych czasach wolność zazwyczaj rozumiana jest jako bycie wolnym od czegoś, czyli jako wolność od ograniczeń. Nie lubimy być ograniczani, ale według Brooksa prawdziwa, wartościowa wolność to wolność do czegoś, czyli możliwość dokonania rzeczy, która jest trudna do osiągnięcia, wymaga wysiłku, specjalistycznej wiedzy i umiejętności[1]. Jeśli więc, na przykład, chcemy skorzystać z wolności gry na pianinie, musimy najpierw całkowicie oddać się tej czynności i codziennie ćwiczyć grę.

Wolność nie oznacza w tym przypadku braku ograniczeń, ale raczej wybranie właściwych dla nas restrykcji. Jest równoznaczna z poświęceniem się sprawie i zrzeczeniem się prawa do pewnych wyborów. Ulubiona definicja poświęcenia Brooksa brzmiała: Poświęcenie jest jak zakochiwanie się w czymś i budowanie wokół miłości struktury zachowań, która przygotuje nas na moment, w którym uczucie zacznie wygasać.

Uderzyły mnie te słowa. Wydały mi się piękną drogą do rozszyfrowania podstawowych założeń księgi Dwarim w szczególności, a judaizmu w ogóle. Ostatnia księga Tory nie jest tylko zbiorem przemów Mojżesza z ostatnich miesięcy jego życia, jego cawą [rodzajem ostatniej woli], czy moralnym testamentem pozostawionym przyszłym pokoleniom. Jest to również coś więcej niż Miszne Tora[2], czyli podsumowanie całej Tory, powtórzenie jej praw i historii ludu Izraela od niewolniczych lat spędzonych w Egipcie.

Dwarim jest podstawowym teologicznym objaśnieniem natury judaizmu. Jest próbą połączenia prawa i historii w jedną spójną wizję tego, jak powinno wyglądać społeczeństwo ustanowionej prawnie wolności, pod panowaniem Boga. Społeczeństwo sprawiedliwe, pełne współczucia, szacunku dla ludzkiej godności i świętości ludzkiego życia. Takie społeczeństwo zbudowane jest na akcie wzajemnego zobowiązania: Boga wobec ludzi i odwrotnie.

Sam akt zobowiązania jest aktem miłości. W jego centrum leżą słynne słowa modlitwy Szma Israel, które czytamy w parszy Wa-etchanan: „A będziesz miłował Wiekuistego, Boga twojego, całem sercem twojem, i całą duszą twoją, i całą mocą twoją” (Dwarim 6:5). Tora jest rodzajem założycielskiego mitu, narracji opisującej pełny napięć i momentami burzliwy związek małżeński Boga i – często uporczywych – ludzi. Tora jest historią miłosną.

Jak bardzo w centrum księgi Dwarim stoi miłość, możemy przekonać się porównując, ile razy w każdej z ksiąg Tory pojawia się hebrajskie słowo, którego korzeń składa się z liter alef-hej-wet i oznacza właśnie „miłość”. Piętnaście razy pada ono w księdze Be-reszit, ale w żadnym przypadku nie dotyczy relacji między Bogiem i człowiekiem, a raczej uczuć łączących męża i żonę, czy rodziców i ich dzieci. W pozostałych czterech księgach pojawia się ono w następującej częstotliwości: Szemot (2); Wa-jikra (2); Ba-midbar (0); Dwarim (23).

W Dwarim wciąż czytamy o miłości: Izraelitów do swojego Boga i odwrotnie. Szczególnie zaskakujący jest zapis miłości Boga do Swojego ludu. Oto kilka przykładów:

Nie przeto, żebyście liczniejsi byli, niż wszystkie ludy, polubił was Wiekuisty, i wybrał was – wyście wszak najmniej liczni ze wszystkich ludów. Lecz dla miłości Wiekuistego ku wam… (Dwarim 7:7-8)

Oto, Wiekuistego Boga twego, są niebiosa i niebiosa niebios, ziemia, i wszystko, co na niej. Wszakże tylko ojców twoich upodobał Sobie Wiekuisty, że umiłował ich, i wybrał was, potomstwo ich po nich, ze wszystkich ludów, jako to dziś widzisz (Dwarim 10:14-15).

Lecz nie chciał Wiekuisty, Bóg twój, wysłuchać Bileama, a obrócił ci Wiekuisty, Bóg twój, przekleństwo w błogosławieństwo, przeto że umiłował cię Wiekuisty Bóg twój (Dwarim 23:6).

Nasuwa się jednak pytanie: jak ta wizja łączy się z prawną, halachiczną zawartością księgi Dwarim? Z jednej strony napotykamy tu żarliwe wyznanie Bożej miłości do człowieka, z drugiej – szczegółowy kodeks prawny obejmujący niemalże wszystkie aspekty życia zarówno jednostki jak i całego narodu po wejściu do Ziemi Obiecanej. Prawo i miłość nie tworzą oczywistej pary. Co mają więc ze sobą wspólnego?

Według spostrzeżeń Davida Brooksa poświęcenie jest jak zakochiwanie się w czymś i budowanie wokół tego systemu zachowań, który pomoże miłości przetrwać próbę czasu. Prawo, micwy i halacha są właśnie takim systemem. Miłość jest pasją, emocją, stanem uniesienia, szczytowym doznaniem. Emocje nie trwają jednak wiecznie. Pobieramy się w poezji, ale w życiu małżeńskim dominuje proza.

Dlatego też potrzebujemy praw, rytuałów, schematów zachowań. Rytuały są strukturą, która utrzymuje miłość przy życiu. Znałem kiedyś wspaniałą parę tworzącą szczęśliwe małżeństwo. On, jako oddany mąż, przynosił jej codziennie rano śniadanie do łóżka. Nie było to oczywiście konieczne, być może jego żona nawet nie chciała jeść śniadania w łóżku każdego dnia, ale uprzejmie przyjmowała ten gest, ponieważ rozumiała, że był to hołd, który on chciał jej składać. I rzeczywiście, to pozwoliło ich miłości przetrwać. Jako małżeństwo z kilkudziesięcioletnim stażem nadal sprawiali wrażenie, jakby trwał ich miesiąc miodowy.

Nie doszukując się tu zbyt oczywistych paraleli, podobny cel ma większość rytuałów w judaizmie, z których wiele znajdziemy w księdze Dwarim. Pomogły one przetrwać miłości między Bogiem a ludźmi. Rytm tego uczucia jest wyczuwalny na przestrzeni pokoleń. Czytamy o nim w psalmach: „Panie, tyś Panem moim; szukam Cię, pragnie Cię dusza moja, tęskni za Tobą ciało moje, na ziemi suchej i spragnionej bez wody” (63:2); w księdze Izajasza: „Bo choćby się góry rozstąpiły, a wzgórza zachwiały, jednak łaska Moja od ciebie nie odstąpi, a przymierze pokoju Mojego się nie zachwieje, rzecze Miłościwy twój, Wiekuisty” (54:10); w sidurze, kiedy odmawiamy błogosławieństwo poprzedzające modlitwę Szma: „Wielką i wieczną miłością ukochałeś nas”; z wielką pasją ukazuje się w pieśni Jedid nefesz, skomponowanej w XVI wieku przez Elazara Azikriego, kabalistę z Safedu. Miłość pozostawia ślad w piosenkach pisanych każdego roku po dziś dzień w Izraelu. Czy opowiadają one o Bożej miłości do człowieka, czy miłości człowieka do Stwórcy, uczucie pozostaje niezmienne od trzydziestu trzech wieków. Dla uczucia, jakim jest miłość, to bardzo długi czas, ale my wierzymy, że jest ono wieczne.

Czy miłość przetrwałaby jednak bez rytuałów, sześciuset trzynastu przykazań, które stale przypominają nam o Bożej obecności? Wydaje mi się, że nie. Żydzi, którzy porzucają życie zgodne z prawem, w ciągu kilku pokoleń zupełnie zatracają swoją tożsamość. Bez rytuałów, miłość w końcu umiera. Dzięki nim, ogień miłości jednak wciąż się żarzy i ma szansę wybuchnąć płomieniem. Nie każdy dzień długiego, szczęśliwego małżeństwa przypomina dzień ślubu, ale nawet wieloletnia miłość pozostanie w pełni sił, jeśli w relacji pozostanie utrzymana choreografia czułego poświęcenia i rytualnej uprzejmości.

W obszernej literaturze halachicznej często znajdujemy odpowiedź na pytania co i jak mamy robić, żyjąc według żydowskiej moralności, nie zawsze jednak dostajemy odpowiedź na pytanie „dlaczego?”. Stąd też księga Dwarim zajmuje specjalne miejsce w judaizmie – tutaj, wyraźniej niż gdziekolwiek indziej, otrzymujemy odpowiedź na to pytanie. Prawo żydowskie jest schematem zachowań zbudowanym wokół miłości pomiędzy Bogiem i Jego ludem, aby uczucie to mogło przetrwać jeszcze długo po tym, kiedy pasja odejdzie w zapomnienie.

Stąd idea, która może zmienić nasze życie: jeśli dążysz do stworzenia miłości, która będzie nieśmiertelna, zbuduj wokół niej schemat rytuałów – drobnych aktów życzliwości, małych gestów poświęcenia się dla ukochanej osoby – a zostaniesz nagrodzony cichą radością i wewnętrznym światłem, które przetrwa do końca.

 

[1] Ta koncepcja jest zbliżona (choć nie tożsama) z rozróżnieniem na negatywną i pozytywną wolność Isaiaha Berlina, zawartym w słynnym eseju Dwie koncepcje wolności, [w:] Cztery eseje o wolności, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2000, s. 229-233.

[2] Taki był też oryginalny tytuł piątej księgi nadany przez jej kodyfikatorów. Nazwa Deuteronomium (z łaciny „drugie prawo”) była próbą uchwycenia założenia księgi jako ponownego przedstawienia prawa.

 

Tłumaczenie: Jolanta Różyło © CHIDUSZ 2018

rabin-jonathan-sacks-chidusz-komentarze-do-tory-paraszat-ha-szawua-rabbi-sacks-torah