„Chidusz” 3/2020: Śluby w czasach zarazy i duchowa ekologia, Wielkanoc i Pesach
Na okładce współcześni Izraelici idą przez wyschnięte Morze. Przezorni zdążyli zaopatrzyć się w maseczki. Wierzą, że uchroni ich to przed epidemią. Z przodu widać kobiety, faktyczne sprawczynie podjętej próby wyjścia z niewoli. W końcu docierają do wody, ale ta w ogóle nie musi się przed nimi rozstępować. Będą brodzić po kolana w plastikowych foliówkach, butelkach i zdechłych rybach. Jakoś przejdą. W nadziei, że w Ziemi Obiecanej będzie nieco lepiej.
Śluby w czasach zarazy
Podczas epidemii cholery, która zebrała swoje żniwo w XIX wieku, Żydzi z Europy Wschodniej wypracowali wyjątkowo ciekawy rytuał obronny – „czarne śluby”. Zwyczaj polegał na wybraniu dwóch mieszkańców sztetla, należących do najbardziej zmarginalizowanych grup (przeważnie były to sieroty, żebracy albo niepełnosprawni), i udzieleniu im ślubu, zwykle na cmentarzu. Miejscowych przekonywano, że małżeństwo w imię walki z cholerą, nazywane w jidysz szwarce chasene (czarny ślub) albo magejfe chasene (plagowy ślub), to dawny żydowski zwyczaj.
Reb Mojszele i zaraza w Korostyszewie
Odmienną strategię na walkę z epidemią wybrał reb Mojszele z Korostyszewa. Relacja o jego niecodziennej walce z zarazą znalazła się wśród opowieści ludowych Wołynia i Podola, zebranych na początku XX wieku w ramach ekspedycji etnograficznej zorganizowanej przez Szymona An-skiego. Co ciekawe książka opisująca tę wyprawę opublikowana została dopiero w 1958 roku w Buenos Aires. Jej fragment, opisujący walkę reb Mojszele z zarazą, publikujemy w tym numerze „Chiduszu”.
Der szwarcer jungermanczik
Niespodziewanie zaraza dotyka również bohaterów Czarnego młodzieniaszka. Roza leży w łóżku z wysoką gorączką, ciężko oddycha, śpi z półotwartymi oczami. Ma rozpalone czoło i rzuca się niespokojnie przez sen.
Wnet pojawia się niezawodna Sterne Gute (którą sportretowaliśmy na okładce „Chiduszu” 1/2020) i mówi do Józefa:
Józefie, nie umiesz wypędzać złego oka? A uważają cię za takiego uczonego. Idź i spróbuj. Mój Izrael, niech Bóg go strzeże przez długie lata, on to jest prawdziwie uczony, jeśli chodzi o wypędzenie złego uroku albo i wyleczenie gorączki, czego ci nie życzę. Ostatnio miałam z niego taki pożytek: w szabes krowa naszej gospodyni miała robaki. Dawali jej najróżniejsze tabletki, a kosztowało to tyle, że można by kupić za to drugą krowę. Prawda, to dobre zwierzę, daje sześć albo i nawet siedem dzbanków mleka, a doją ją trzy razy dziennie. Mój Izrael tylko rzucił na nią okiem, wszedł do domu i powiedział do mnie: „Oni myślą, że to robaki, a to złe oko”. Wziął sznurek, odmówił odpowiedni werset, i rozkazał: „Weź i zawiąż to krowie na lewym rogu!”. Zrobiłam, jak mówił, i co? Jak ręką odjął. Teraz krowa jest zupełnie zdrowa.
Duchowa ekologia
Wielu zapewne kojarzy Dzień Wolności Podatkowej, czyli symboliczną datę, która dzieli rok na dwie części – tę, w której spłaciliśmy zobowiązania względem państwa, i tę, w której zarabiamy na siebie. Im wcześniej ten dzień następuje, tym lepiej. W przypadku ziemi jest odwrotnie. Organizacja, która zajmuje się wyznaczeniem daty Dnia Długu Ekologicznego, od lat alarmuje, że z roku na rok przypada on coraz wcześniej, zatem zasoby naszej planety zużywamy w zastraszającym tempie. W 2019 roku żyliśmy „na kredyt” (czyli sięgając po zasoby, których odtworzenie zajmuje ziemi rok) już od 29 lipca. Czy po momencie wytchnienia, jaki daliśmy środowisku naturalnemu z powodu pandemii, wrócimy do normalnego życia, czy zmieni się nasze podejście do problemu globalnych zmian klimatycznych?
Właśnie teraz, w kluczowym dla przyszłości momencie, publikujemy tekst rabina Yonatana Nerila, założyciela Interfaith Center for Sustainable Development (Międzyreligijnego Centrum ds. Zrównoważonego Rozwoju). Rabin Neril od dziesięciu lat stara się zachęcić duchownych różnych religii, aby nauczali wiernych o konieczności dbania o środowisko i ratowania planety. Uważa, że przywódcy duchowi nie nawołują do tego wystarczająco głośno, mimo że religijne przesłanki są w stanie zmotywować wielu ludzi do zmiany postawy skuteczniej niż inne argumenty.
Rabin Neril pisze: „Religia jest jedyną siłą, która może przeciwstawić się niszczycielskiemu konsumpcjonizmowi. Jest w stanie przekonać ludzi do życia z umiarem, wyjaśniając, że prawdziwą satysfakcję znajdą w duchowości, wspólnocie i rodzinie. Duchowość powinna wnieść świadomość w nasze skoncentrowane na konsumpcji życie. Aby sprostać temu nadzwyczajnemu, cywilizacyjnemu wyzwaniu, musimy nabrać dojrzałości. Zrównoważony rozwój naszej planety wymagać będzie wejścia na wyższy poziom świadomości”.
Więcej o tym, czego o ekologii uczy Tora, będzie można przeczytać w nowym cyklu artykułów, który rozpoczniemy od „Chiduszu” 4/2020.
Kto zostanie na boisku?
Rozwój wydarzeń w izraelskiej polityce szybkością może równać się tylko z rozwojem pandemii wywołanej koronawirusem – być może również dlatego, że to drugie napędza pierwsze. Rozmowę z dr. Assafem Sharonem, wykładowcą na Wydziale Filozofii Uniwersytetu w Tel Awiwie i współzałożycielem think-tanku Molad – The Centre for the Renewal of Israeli Democracy, przeprowadziliśmy kilkanaście dni po trzecich w ciągu roku wyborach do Knesetu. Po raz kolejny ich wynik nie dał znaczącej przewagi ani partii obecnego premiera Benjamina Netanyahu, ani ugrupowaniu jego głównego konkurenta, Benny’ego Gantza. Niespodziewanie nadzwyczajna sytuacja spowodowała jednak duże zmiany w obrazie sceny politycznej – wystarczy wspomnieć, że dzięki pandemii Netanyahu udało się póki co uniknąć zaplanowanego na 17 marca procesu, w którym miał się bronić m.in. przed zarzutami korupcji i nadużycia urzędu.
Bez względu na wszelkie polityczne roszady ostatnich dni, dr Sharon opisuje, jakie procesy od lat zachodziły na izraelskiej scenie politycznej, doprowadzając do przewagi Netanyahu nad swoimi konkurentami, która zagraża samemu rdzeniowi demokracji.
„Netanyahu wygodniej jest prowadzić politykę rywalizujących plemion – «oni przeciwko nam». «Onymi» są czasami Palestyńczycy, a czasami liberałowie czy lewacy, podczas gdy «my» to «prawdziwi Żydzi». Taka polityka nie odnosi się więc do poglądów, ale do tego, kogo można uznać za swojego, a kogo za zdrajcę. Kto jest prawdziwym Żydem, a kto kosmopolitycznym liberałem. To bardzo zła wiadomość dla demokratycznego ustroju”, mówi dr Sharon.
Pesach: Gdzie się podziały kobiety?
Hagada to zbiór anegdot o ludziach opowiadających o wyjściu Izraelitów z Egiptu. Jest to najważniejszy element żydowskiej narracji, a mimo to kobiety nie pojawiają się tutaj ani jako bohaterki, ani gawędziarki. Po prostu ich nie ma. A przecież „człowiek bez historii nie istnieje”. Jeśli rzeczywiście tak jest, to Hagady na Pesach opowiadają o wydarzeniu, w którym udział kobiecych bohaterek jest zupełnie nieistotny.
Nie możemy na to pozwolić. Musimy oddać kobietom głos i wskazać ich miejsce w historii Exodusu. Choć są nieobecne w Hagadzie, dużo mówi się o nich w Torze i rabinicznych komentarzach. Co możemy zrobić, aby oddać kobietom głos? Czytaj dalej…
Pesach: „W każdym pokoleniu”
W Torze wiele praw zakończonych jest wyrażeniem „byliście obcymi w ziemi Egiptu”. To przypomnienie pojawia się przy prawach etycznych, nie rytualnych. Nie jest argumentem wyprowadzanym przez Boga, aby Go bardziej wielbić. Ma w nas raczej wzbudzić empatię, pomóc w okazywaniu dobra innym.
Przykładami takich praw jest choćby zakaz ciemiężenia przybysza czy ogólnie złego traktowania tych, którzy dołączyli do narodu żydowskiego. Doświadczenie bólu i cierpienia powinno wywołać w nas wrażliwość na ból i cierpienie innego. Bycie prześladowanym nie daje nam prawa do prześladowania innych – wręcz przeciwnie.
Nigdzie nie widać tego tak bardzo, jak podczas pesachowego sederu. Sam tekst odczytywanej tej nocy Hagady wypełniony jest przejmującymi w swej prostocie wezwaniami do pamiętania i przypominania.
Wielkanoc
Wielkanoc Stefana Otwinowskiego, dramat opowiadający o żydowskim powstaniu w getcie prowincjonalnego podwarszawskiego miasteczka, doczekał się zaledwie dwóch wystawień. W 1946 roku, tuż po ukazaniu się Wielkanocy – i niedługo po pogromie kieleckim – zagrano ją w Krakowie i Łodzi. Choć autor mistrzowsko zadbał o dobry wizerunek Polski, łodzianie obrzucili aktorów zgniłymi jajami, a podczas krakowskiej premiery studenci „w długich butach i wiatrówkach” chcieli bić Żydów.
Kolegium redakcyjne Wojewódzkiej Żydowskiej Komisji Historycznej w Krakowie, która wydała Wielkanoc, uznało ją za dokument: „Pisany w czasie okupacji, daje wyraz myślom i uczuciom, których (z powodu fizycznego terroru okupanta) polscy humaniści nie mogli ogłosić doraźnie”.
Warto jednak zastanowić się, jaką wizję zagłady narodu żydowskiego przedstawia pisarz w swoim dramacie.
Nagua, czyli dotknięty
W parszy Tazrija wymienione i opisane są z najdrobniejszymi szczegółami choroby skóry i inne dolegliwości. Po co w samym środku Tory – pyta autorka komentarza Ayala Shashoua-Miron – pozornie suche i czysto techniczne opisy tych obrzydliwości? „Tazrija to nie tylko test na cierpliwość i wytrzymałość, ale również na nasz społeczny potencjał tolerancji i integracji. (…) Zmusza nas ona do zastanowienia się nad tym, jak wyrozumiali jesteśmy wobec naszego wyobrażenia o «idealnym» ludzkim ciele. Jak często badamy, rozważamy i staramy się zrozumieć różnice między ludźmi, zanim włożymy je wszystkie do jednego worka odrzucenia? Możemy poszerzyć tę kwestię i zadać sobie pytanie, na ile komfortowo czujemy się z różnościami i odstępstwami od «normy» – zarówno dotyczącymi innych, jak i nas samych?”.
Biblijny homoseksualizm w kontekście
Wa-jikra 18:22 to najczęściej cytowany w dyskusjach o religii i homoseksualizmie werset z Biblii. Często przywołuje się go jako niepodważalny dowód na to, że seks analny dwóch mężczyzn (a zatem i – oczywiście – cały homoseksualizm) jest grzechem i nie może być zaakceptowany przez żydowską tradycję. Rzadko jednak mówi się o tym, w jakim kontekście w Torze padają słowa: „z mężczyzną nie obcuj jako z niewiastą; ohydą to jest”. Jay Michaelson, autor queerowego komentarza do parszy Mecora, pisze: „Zarówno religijni bigoci, jak i areligijni aktywiści czasami zachowują się tak, jak gdyby cała Biblia była o homoseksualizmie, podczas gdy znacznie więcej napisano w niej choćby o trądzie (…). Obie te rzeczy powodują rytualną nieczystość Izraelitów, zacierając granicę między nimi a innymi narodami. Może to nie odpowiadać czyjemuś politycznemu albo religijnemu programowi – «Bóg nienawidzi krewetek» nie brzmi tak dosadnie jak «Bóg nienawidzi pedałów» – ale w tekście oba te tematy są tak samo ważne”.
ZAPRASZAMY DO LEKTURY – #zostańwdomu
W czasie trwania epidemii „Chidusz” z dostawą do domu kosztuje tylko 10 zł (list ekonomiczny). Wydanie elektroniczne na publio.pl: 6.30 zł. Roczna prenumerata krajowa: 89 zł (list ekonomiczny), roczna prenumerata elektroniczna: 50 zł. Zamówienia prosimy kierować pod adres: office@chidusz.com. Przyjemnej lektury!
Partnerem wydawniczym tego numeru „Chiduszu” jest Strefa Kultury Wrocław w ramach Wrocławskiego Programu Wydawniczego.
Pomóż
Dalsze istnienie „Chiduszu” zależy także od Ciebie. Jeśli doceniasz poziom publikowanych w „Chiduszu” artykułów, prosimy o darowiznę, która umożliwi nam kontynuowanie działalności. Można ją przekazać przez PayPala bądź przelewem na nasze konto bankowe. Kliknij tutaj, aby przejść do informacji o numerach kont. Dziękujemy za pomoc!