Siła słowa [komentarz do parszy Mecora]
PARSZA mecora 13 KWIETNIA 2019 / 8 NISAN 5779
Jak wiemy z parszy Tazrija, Mędrcy utożsamiali caraat nie z chorobą, ale z karą. Na ten szczególny rodzaj dolegliwości, który może pojawić się na skórze człowieka, ale również na ubraniach albo ścianach budynku, można sobie było zasłużyć, popełniając jeden szczególny grzech – laszon ha-ra (hebr. zły język), grzech nikczemnej mowy.
Nasuwa się oczywiste pytanie: dlaczego tylko ten grzech? Jak mowa może być gorsza od, na przykład, fizycznej przemocy? Stare angielskie przysłowie mówi: kije i kamienie mogą złamać mi golenie, ale słowa mnie nie zranią. Słuchanie przykrych rzeczy na swój temat na pewno nie jest przyjemne, ale czy słowa naprawdę mogą zaszkodzić?
W Torze nie ma dosłownego zakazu stosowania nikczemnej mowy. Istnieje ustęp dotyczący plotkowania: „Nie chodź jako oszczerca w narodzie twoim” (Wa-jikra 19:16), a zakaz laszon ha-ra jest jego rozwinięciem. Tak interpretuje ten wers Majmonides: „Jest o wiele cięższy grzech, który podlega zakazowi [plotkowania]. Jest nim «zła mowa», czyli grzech tego, kto pogardliwie mówi o innych, nawet jeśli mówi prawdę (Miszne Tora, Hilchot deot 7:2).
Mędrcy tworzyli prawdziwe elaboraty, w których podkreślali powagę tego zakazu. Twierdzili, że jego złamanie jest gorsze niż jednoczesne popełnienie wszystkich trzech kardynalnych grzechów: bałwochwalstwa, rozlewu krwi i niedozwolonych stosunków seksualnych (tr. Arachin 15b). Mówili też, że zabronione jest mieszkać w pobliżu kogoś, kto ma nikczemny język, a tym bardziej przesiadywać z nim i go słuchać (Arachin 15b). Dlaczego judaizm tak poważnie traktuje słowa?
Odpowiedź ma związek z jedną z głównych zasad żydowskiej wiary. Starożytne kultury czciły swych bożków, utożsamianych z siłami przyrody – pioruny, grzmoty, deszcz, słońce i ocean stanowiły siły chaosu, a dzikie zwierzęta reprezentowały niekiedy zagrożenie i strach. W judaizmie nigdy nie czczono mocy jako takiej, prócz oczywiście faktu, że Bóg ma o wiele większą moc niż jakiekolwiek pogańskie bóstwo.
Judaizm, tak jak inne religie, ma swoje święte miejsca, ludzi, momenty w ciągu roku i rytuały. Od innych religii odróżnia go jednak fakt, że jest przede wszystkim religią świętych słów. To dzięki nim Bóg stworzył wszechświat ( „I rzekł Bóg: «Niech się stanie […]». I stało się tak.”) i komunikował się z ludźmi. W judaizmie sam język jest świętością. Dlatego też laszon ha-ra, wykorzystanie języka w nieodpowiednim celu, nie jest jedynie drobnym przewinieniem. Grzech ten polega bowiem na nikczemnym wykorzystaniu czegoś, co jest święte. Laszon ha-ra jest więc rodzajem profanacji.
Jednym z pierwszych darów, jakie człowiek otrzymał od Boga, była możliwość posłużenia się słowami w celu nazwania zwierząt -– wykorzystano język do stworzenia klasyfikacji. Tak rozpoczął się intelektualny proces, który odróżnia Homo sapiens od innych gatunków. W Targumie wers z Be-reszit „i stał się człowiek istotą żyjącą” (2:7) przetłumaczony jest jako „i stał się człowiek mówiącą duszą”. Współcześnie niektórzy biolodzy ewolucyjni uważają, że to właśnie potrzeba języka i przewaga, jaką dzięki niemu zdobyliśmy nad innymi gatunkami, spowodowała ogromny rozrost ludzkiego mózgu[1].
Kiedy Bóg postanowił zatrzymać budowę wieży Babel, mającej sięgnąć nieba, zwyczajnie „pomieszał języki” budowniczych tak, aby nie mogli się ze sobą komunikować. Język pozostaje jednym z filarów istnienia społeczności. Dopiero rosnące w dziewiętnastym wieku nastroje nacjonalistyczne spowodowały stopniowy regres regionalnych dialektów na rzecz upowszechnienia jednego ujednoliconego języka, którym mieli posługiwać się wszyscy mieszkańcy terytorium rządzonego przez daną grupę polityczną. Do dziś różnice językowe wewnątrz narodów są nieustającym źródłem politycznych i społecznych tarć. Tak jest w przypadku angielsko- i francuskojęzycznych mieszkańców Kanady; Belgów mówiących w dialekcie walońskim oraz ich holendersko-, francusko- i niemieckojęzycznych sąsiadów; Hiszpanów i Basków. Bóg stworzył świat natury przy użyciu słów. My zaś przy ich użyciu tworzymy – a czasami niszczymy – świat społeczny.
Pierwszą w judaizmie zasadą dotyczącą języka jest więc stwierdzenie, że jest on narzędziem tworzenia. Za jego pomocą można tworzyć światy. Druga zasada jest nie mniej fundamentalna. Monoteizm abrahamowy dał światu ideę, zgodnie z którą Bóg wykracza poza wszechświat, a zatem nie może być utożsamiany z żadnym znanym nam istniejącym fenomenem. Bóg jest niewidzialny – dlatego judaizm uważa religijne obrazy i ikony za wyraz idolatrii.
Jak niewidzialny Bóg zaznacza swoją obecność? W religiach politeistycznych bóstwa objawiały się poprzez bogactwo przyrody, które sprawia, że czujemy się mali wobec jego bezmiaru i bezbronni w obliczu jego furii. Natomiast Bóg, którego nie widać i nie można Go nawet przedstawić za pomocą obrazów, wymaga zupełnie innego rodzaju religijnej wrażliwości. Gdzie szukać takiego Boga?
Po raz kolejny odpowiedź brzmi: w słowach. Bóg przemówił do Adama, Noego, Abrahama i Mojżesza. Podczas objawienia na górze Synaj, jak przypominał Izraelitom Mojżesz, „przemawiał Wiekuisty do was z pośród ognia; głos słów słyszeliście, aleście postaci żadnej nie widzieli, a jedynie głos!” (Dwarim 4:12). W judaizmie słowa są nośnikiem objawienia. Prorok to ten, kto słyszy słowo Boże i je głosi. Nie rozumieli tego ani Spinoza, ani Einstein. Przyjmowali ideę Boga jako stwórcy nieba i ziemi, siły sił i przyczyny przyczyn; twórcy, jak go dziś nazywamy, Wielkiego Wybuchu; architekta wszelkiej materii i kompozytora porządku. „Bóg nie gra w kości”, jak powiedział Einstein. Ostatecznie to właśnie wiara w to, że wszechświat jest produktem pojedynczej twórczej inteligencji, leży u podstaw naukowego myślenia.
Ten aspekt Boga nazywany jest w judaizmie imieniem Elokim. Wierzymy jednak, że istnieje też inny Bóg – Ha-Szem, Bóg relacji. Owe relacje mogą jednak istnieć tylko dzięki sile słów. To właśnie język pozwala nam komunikować się z innymi, dzielić się naszymi lękami, nadziejami, miłością, planami, uczuciami i intencjami. Dzięki nim możemy otworzyć swoją duszę przed innymi. Język jest istotą relacji międzyludzkich. Bóg, który miałby moc stworzenia wszechświata, ale nie mógłby mówić ani słuchać, byłby z ludzkiej perspektywy istotą tak bezduszną, że niezdolną do zrozumienia, czym jest człowiek. Czczenie takiego Boga byłoby jak bicie pokłonów słońcu albo wielkiemu komputerowi. Być może obchodziłoby nas takie bóstwo, ale my na pewno nie obchodzilibyśmy jego. Bóg Abrahama taki nie jest.
Słowa są niezwykłe pod jeszcze jednym względem. Języka możemy używać nie tylko po to, aby coś stwierdzić lub opisać, ale również aby tworzyć nowe przejawy moralności. J. L. Austin, oksfordzki filozof, w książce Jak działać słowami (1962) nazwał to specjalne zastosowanie języka wypowiedzią performatywną. Jej klasycznym przykładem jest obietnica. Kiedy ją składamy, tworzymy coś, co wcześniej nie istniało. Nietzsche wierzył, że opanowanie zdolności składania obietnic było momentem narodzin moralności i odpowiedzialności (Z genealogii moralności, 1887).
Stąd idea, która leży w sercu judaizmu: brit, czyli przymierze, które nie jest przecież niczym innym, jak wzajemną wiążącą obietnicą między Bogiem a ludźmi. Podstawą specjalnej relacji między narodem żydowskim a Bogiem nie jest wyłącznie fakt, że Bóg wyprowadził Izraelitów z Egiptu. Zrobił to, jak czytamy u Amosa, również dla innych narodów: „[rzecze Wiekuisty:] czyżem nie wywiódł Israelitów z ziemi Micraim, jak Pelisztów z Kaftoru, a Aramejczyków z Kir” (Ks. Amosa 9:7). Podstawą relacji Żydów z Bogiem jest złożone u stóp Synaju przyrzeczenie i zawarta wtedy wieczna więź.
Przymierze to słowo, które spaja niebo i ziemię – słowo wypowiedziane, usłyszane, zatwierdzone i wypełniane w zaufaniu. To przymierze pozwoliło Żydom przetrwać wygnanie, bo choć stracili dom, kraj, władzę i wolność, wciąż mieli Boże słowo – słowo, którego On obiecał dotrzymać. Tora jest słowem Boga (a judaizm religią świętych słów) w najświętszym rozumieniu.
Wynika z tego, że niewłaściwe wykorzystanie języka, na przykład w celu wzbudzenia czyichś podejrzeń lub podżegania do niezgody, jest nie tylko destrukcyjne – jest świętokradztwem. Jest zastosowaniem czegoś świętego – ludzkiej zdolności komunikowania się i łączenia dusz – do zaspokojenia najniższych pobudek – do dzielenia ludzi i niszczenia zaufania, na którym oparta jest dobrowolna relacja.
Według Mędrców to właśnie dlatego człowiek o złym języku został dotknięty przez „trąd” i zmuszony do życia pariasa poza obozem. Kara była adekwatna do przewinienia:
Co jest tak szczególnego w osobie dotkniętej przez caraat, że Tora mówi: „oddzielony przebywać będzie; poza obozem będzie mieszkanie jego” (Wa-jikra 13:46)? Święty, błogosławione Imię Jego, powiedział: „Ponieważ osoba ta chciała poróżnić męża i żonę, albo skłócić kogoś z jego sąsiadami; bo powiedziano «mieszkał będzie sam, poza obozem»” (Jalkut Szimoni I:552).
W judaizmie język leży u podstawy stworzenia, objawienia i etycznego życia. To odpowiednik powietrza w życiu społecznym. Stąd słowa z Księgi Przysłów: „Śmierć i życie są w mocy języka” (18:21). Podobne słowa znajdujemy w Księdze Psalmów: „Któryż mąż, co pragnie życia, miłuje dni swoje, by oglądał dobro. Strzeż języka swego od zła, i ust twoich od mowy zdradnej” (34:13-14).
Judaizm powstał w odpowiedzi na serię pytań: w jaki sposób śmiertelny człowiek może wejść w relację z nieskończonym Bogiem? Czy możliwa jest współpraca, współdziałanie rodziny, społeczności i narodu bez represyjnej władzy? Czy uda się stworzyć relacje oparte na zaufaniu? Jak ocalić człowieka od osamotnienia? Jak stworzyć kolektywną wolność, w której wyzwolenie jednych nie będzie osiągnięte przez ucisk innych?
Odpowiedź brzmi: poprzez słowa – dzięki którym się komunikujemy, jednoczymy i czcimy Boskiego i ludzkiego Innego. Laszon ha-ra zatruwa język, a przez to niszczy podstawy żydowskiej wizji świata. Kiedy lekceważąco mówimy o innych, obrażamy nie tylko ich i siebie samych, ale również niszczymy ekologię wolności.
Dlatego Mędrcy tak poważnie podchodzą do kwestii laszon ha-ra, uznając ją za najpoważniejszy z grzechów, oraz wierząc, że caraat (trąd w przypadku ludzi, a pleśń w przypadku ubrań i ścian) był sposobem Boga na upublicznienie tej kwestii i naznaczenie winnego.
Nigdy nie posługuj się językiem nierozważnie, uczy Tora. Za pomocą słowa Bóg stworzył bowiem świat przyrody, a my kreujemy i utrzymujemy dzięki niemu nasz świat. Język jest tak niezbędny do życia jak powietrze, którym oddychamy.
[1] Steven Pinker, The Language Instinct, Nowy Jork 1994; Robin Dunbar, Grooming, Gossip and the Evolution of Language, Cambridge, Massachusetts 1996; Guy Deutscher, Through the Looking Glass: Why the World Looks Different in Other Languages, Nowy Jork 2010.
Tłumaczenie: Jolanta Różyło © CHIDUSZ 2019
Cykl ukazuje się dzięki wsparciu: