O czym nie mówi się w debacie o uboju rytualnym?
Debata Akademicka zorganizowana 4 października 2013 r. na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu dotyczyła uśmiercania zwierząt. Prezentujemy zapis wykładu, który wygłosił Profesor Witold Janeczek, pracownik Katedry Higieny Środowiska i Dobrostanu Zwierząt.
O dobrostanie zwierząt zaczęto mówić dopiero w momencie, kiedy grupa ekspertów, powołana przez rząd angielski do oceny jakości życia zwierząt gospodarskich dała miażdżącą odpowiedź, że zwierzęta te w XIX w. były w o wiele lepszej sytuacji niż w pierwszej połowie wieku XX. Tuż po wojnie, kiedy panował w Europie głód, było ogromne zapotrzebowanie na białko zwierzęce. Wtedy to wprowadzono tzw. nowoczesne technologie – masowy chów zwierząt. Mało kto zwracał uwagę, jak te zwierzęta żyją. Na całym świecie organizacje pozarządowe wykonały doskonałą pracę, zwracając uwagę na warunki, w jakich żyją zwierzęta. Zaczęto się tym bardziej interesować.
Jako adept wydziału medycyny weterynaryjnej, a później zajmując się tzw. zoohigieną, która w ogóle wypadła z obiegu na rzecz dobrostanu (choć są to dwie różne sprawy), uczyliśmy studentów wrażliwości na to, jak zwierzęta reagują na swoje środowisko. I choć później potrafiliśmy określić kryteria dobrostanu, to nie mieliśmy narzędzi, które pozwalałaby ocenić ten dobrostan u zwierząt. W jaki sposób w oborze możemy zapewnić możliwość naturalnego zachowania? Zdrowie psychiczne i brak obrażeń? O ile to drugie do określenia jest stosunkowo łatwe, to jak ocenić samopoczucie psychiczne? Człowiek powie, co go boli, co mu doskwiera, co nie jest dla niego przyjemne.
A zwierzę? Nawet ranne, dzikie zwierzę będzie ukrywało ból, gdyż okazując go zwróci uwagę drapieżcy. Nie możemy przyjmować w stosunku do zwierząt pojęć, które odnoszą się do człowieka. My ból będziemy pokazywać, zwierzę zaś ukrywać. I choć powiemy, że pies udaje, że kuleje, to jednak działają w tym wypadku inne mechanizmy: on chce coś uzyskać, chociażby, żeby go pogłaskać, pożałować. A nasze zwierzęta gospodarskie, pomimo że minęły tysiące lat od udomowienia, zachowały cechy zwierząt pierwotnych.
Chociażby lęk przed tym, co jest nowe, nieznane. Zwierzę rodzi się w oborze, czy też w kurniku, dorasta i osiąga te parametry, które kwalifikują je do dalszego etapu, czyli do dostarczenia na stół. Jest ładowane i piekielnie się tego boi, bo to coś nowego, obcego, stresującego. Transport. Znowu: wyboista droga, hamowanie, przyspieszanie, zakręcanie. Wyładunek. Krowa woli wejść pod górę, niż zejść na dół. Jak wielki to stres, jeżeli ją siłą sprowadzamy na dół? Magazyn żywca: nowe towarzystwo, nowe budynki, głodówka, odpoczynek, przepędzanie do miejsca uboju. Znowu wymuszane są pewne zachowania. Korytarz przepędowy musi być tak wąski, żeby krowa nie zwróciła. I potem wchodzi na stanowisko ubojowe. Wchodzi w cały skomplikowany mechanizm: jest przytrzymywane za brzuch, łapane za głowę, żeby człowiek z przyrządem do uboju miał łatwość trafienia. Mówi się, że to po to, by polepszyć dobrostan zwierząt. Czyżby? To żadne polepszenie dobrostanu, wręcz przeciwnie. To proces wprowadzania w coraz większy stres. Wreszcie moment porażenia prądem, czy na przykład gazowanie, gdyż takie metody uboju w Polsce są również dopuszczalne.
Niemieckie badania pokazały, że gazowanie jest najbardziej humanitarnym sposobem uśmiercania zwierząt. Okazuje się, że aktywność kory mózgowej w czasie uboju niczym się nie różni od każdego innego systemu uśmiercania zwierząt, czyli w naszym odczuciu jest to działanie bardziej humanitarne. Zaś w odczuciu zwierząt? Właśnie, jakie jest odczucie zwierząt? Czy my to wiemy? Praktycznie rzecz biorąc, to nie wiemy. Mówi się, że zwierzęta boją się wejść na stanowisko ubojowe w obawie śmierci. Pytanie jest zasadnicze: czy zwierzęta mają świadomość śmierci? Na pewno mają ją delfiny, niektóre małpy człekokształtne i słonie – w tym miejscu nasza wiedza się kończy. Obawa zwierząt gospodarskich prawdopodobnie nie wynika z lęku przed śmiercią, lecz bardziej z postawienia w nowej sytuacji permanentnego, ogromnego stresu. Okazuje się, że technika uboju ma tutaj znacznie mniejsze znaczenie.
Potrafimy określić stopień i natężenie bólu u człowieka. W przypadku zwierząt wiemy, że jedne z nich są bardziej odporne, inne mniej, ale ta wiedza jest również bardzo niewielka. Kto zadaje więcej cierpień niż myśliwy? Jaki jest odsetek stuprocentowych postrzeleń?
Ogłuszenie przed ubojem ma na celu natychmiastowe uczynienie zwierzęcia niewrażliwym na ból i utrzymanie tego do czasu, gdy istnieje pewność, że jest martwe. Jakie mamy możliwości oceny, że zwierzę jest ogłuszone? Na podstawie zachowania? Nie drgnęło oko przy szchicie? Nie ma żadnej mimiki, wobec tego nie boli. Wspomniałem wcześniej, że zwierzę potrafi doskonale ukrywać ból. W organizmie występują naturalne tzw. opioidy, które znieczulają organizm w momencie stresu i bólu. Okazuje się jednak, że u niektórych zwierząt w stanie silnego stresu te opioidy nie działają.
Na koniec warto porównać wyniki badania podstawowego hormonu stresu – kortyzolu. Po uboju, w momencie wykrwawiania zarówno w przypadku uboju tradycyjnego jak i koszernego zauważamy wzrost kortyzolu do około 30 menogramów. Zasadniczej różnicy więc tutaj nie ma.