„Mischling, czyli Kundel” Affinity Konar [recenzja]
„Baraki Zoo mieściły się w dawnych stajniach. Zamieszkali w nich podobni do nas: rodzeństwa bliźniacze, trojaczki, pięcioraczki. Całe setki poupychane na łóżkach, które właściwie były raczej pudełkami z ciasnymi szczelinami, gdzie ledwie dawało się wcisnąć. Zostaliśmy spiętrzeni od podłogi po dach, upchnięci w kiszkowatych boksach po trzy, po cztery, tak że z trudem można było rozróżniać, gdzie kończy się własne, a zaczyna inne ciało.
Gdziekolwiek spojrzałyśmy, tam wzrok natrafiał na duplikat, napotykał identyczność. Same dziewczynki. […] Gdy mijałyśmy je na grzędach, widziałam, które zostały wybrane, wyznaczone do znoszenia cierpień, gdy druga połowa pozostawała nietknięta. Prawie w każdej parze bliźniąt jedna z dziewczynek miała jakiś defekt: krzywy kręgosłup, chorą nogę, oko przesłonięte opaską, ranę albo bliznę”.
Affinity Konar stworzyła powieść smutną i poetycką. To nie literatura faktu, choć na faktach historycznych jest zbudowana, dokument czy bezpośrednie świadectwo ocalałych. Fabularyzowane losy bliźniaczek, które trafiają do Zoo doktora Mengele, pokazują jednak w pełni okrutny czas i miejsce, w którym się znalazły. „Mischling, czyli Kundel” to książka pełna niewyobrażalnego cierpienia, pokazująca cynizm i bezduszność oprawców, strach i bezsilność ofiar. Nie ma tu wielkich bohaterów, jest tylko ten mały, który dzięki wewnętrznemu heroizmowi chce przetrwać. I choć można z rezerwą podchodzić do powieści na temat Zagłady, bo jej rzeczywistość jest tak okrutna, że wydawałoby się nie potrzebuje ani krzty literackości, która mogłaby ją złagodzić, zatrzeć prawdę, przeinterpretować, aby przypodobać się czytelnikowi, to Konar znajduje idealny balans między fikcją, rzeczywistością i historią, będąc jednocześnie wierną każdej z nich.
Na rampie w Auschwitz decydował się los wielu tysięcy ludzi. Doktor Mengele wyszukiwał na niej swe cenne eksponaty. Osoby, które trafiały pod jego opiekę, unikały natychmiastowej zagłady, lecz były skazywane na powolną, okrutną śmierć. Pierwszoosobowa narracja Stusi i Perły, ich odmienne spojrzenie na sytuację, w której znalazły się z uwagi na swoją „wyjątkowość”, pozwala nam wejść w świat ich wzajemnej relacji, intymnej i duchowej, a zarazem bardzo cielesnej. W rzeczywistość, w której każda ma do wypełnienia swoją rolę, a wszystko po to, żeby uratować przynajmniej cząstkę tego, co dla nich ważne. Ciężko odnaleźć się w tym piekielnym świecie odwróconej moralności. Bliźniaczki chwytają się, a przynajmniej próbują, każdej chwili, ich duchowa więź pozwala zachować wspomnienie o tym, kim są i były. I choć wciąż pozostają, mimo wszystko dziećmi, to doskonale zdają sobie sprawę z sytuacji, w jakiej się znalazły, bo być może nigdy nie dorosną, a pierwsza miłość za drutem kolczastym obozu może być zarazem ostatnią. Dzielą ze sobą cierpienie, ból i nadzieję.
Świat opisany przez autorkę jest okrutny, inaczej być nie mogło, tym bardziej że doświadczany i widziany oczami dziecka. Zbrodnie doktora Mengele i jego współpracowników niezmiennie porażają. W tym świecie, w którym człowiek jest marionetką w rękach szaleńca, siostrzana miłość i przywiązanie umacniają się, wystawione na próbę. Jest jednak w tym świecie, gdzie króluje egoizm, nienawiść, i miejsce na przyjaźń, poczucie winy, snucie planów na przyszłość, tych zwyczajnych i tych naznaczonych teraźniejszością:
„Piosenka podniosła mnie na duchu, przyprawiła o zawrót głowy, wyłoniła przed oczami obraz przyszłości, która będzie mi dana. […] Przekonywał ją stale, że doktor zmienił mnie do tego stopnia, że mogę już nigdy nie być taka jak dawniej, mam odruchy inne niż tamta dziewczynka, która nie patrzyła w jasne światła nad stołem chirurgicznym. Mamusia zgadzała się, że to, co mi zrobiono, było okropne, straszne było to, co zrobiono nam wszystkim, jednak nic dobrego nie wyniknie z ciągłego oczekiwania na następną katastrofę”.
Losy dwóch dziewczynek przeplatają się z losami innych wybrańców. Czy rozdzielone bliźnięta potrafią bez siebie żyć? Oto pytanie, które nurtowało Mengele, wyzwanie, przed którym stanęła Stusia.
Powieści Konar jest też kolejną próbą odpowiedzi na pytanie o granice zła. Spostrzeżenia dziewczynek – na temat własnego losu, pamięci i przyszłości – są uniwersalne. Targa nimi nienawiść, złość, niedowierzanie, miłość i tęsknota, każdy dzień zabiera złudzenia, budzi chęć zemsty i mimo wszystko – przeżycia.