„Chidusz” 4/2022: Żydowski Sztab Kryzysowy

Zobacz, o czym piszemy w tym numerze.

 

zydowski-sztab-zarzadzania-kryzysowego-twarda-6-warszawa-gmina-zydowska-w-warszawie-synagoga-nozykow-02

 

Żydowski Sztab Kryzysowy

Na okładce artystyczna wizja ludzi pracujących na rzecz uchodźców w Białym Budynku, który stoi obok synagogi Nożyków przy ul. Twardej 6 w Warszawie. To właśnie tam po 24 lutego utworzono Żydowski Sztab Zarządzania Kryzysowego, który na ogromną skalę pomaga ludziom uciekającym z Ukrainy – niezależnie od ich pochodzenia i wyznawanej religii. W pierwszej połowie kwietnia Michał Bojanowski rozmawiał z wieloma osobami zaangażowanymi w pomoc na Twardej. Z tych opowieści powstał reportaż Żydowski Sztab Kryzysowy. Na ostatnim piętrze widać nawet klaunów, którzy przyjechali z USA, żeby rozbawiać najmłodszych uchodźców.

 

Uchodźcy gorszego sortu

granica-polsko-bialoruska-uchodzcy-kryzys-chidusz

Opowieść o pomocy ukraińskim uchodźcom dopełnia wywiad z Lesławem Piszewskim, przewodniczącym Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie, który w grudniu 2021 roku spędził dwanaście dni na granicy polsko-białoruskiej. To właśnie sytuację tych „uchodźców gorszego sortu” symbolizuje kobieta z dzieckiem na tylnej okładce „Chiduszu” 4/2022. 

Lesław Piszewski: Pierwszy raz byłem w środku nocy w ścisłym rezerwacie w Białowieży. Przepiękna natura, łosie, żubry, niesamowita, grudniowa noc. Minus piętnaście stopni, śnieg. A my nie na kuligu, tylko z czołówkami na głowach, przemoczeni i zmarznięci, szukamy pięcioletniej dziewczynki. Próbowała przedostać się do Polski z rodzicami i ich znajomym, który niósł ją na rękach. Strażnicy przegnali rodziców na drugą stronę, a temu panu z dzieckiem udało się uciec. Błąkali się gdzieś po lesie. Szukaliśmy ich dwie noce.

Michał Bojanowski: Dlaczego zdecydowałeś się wyruszyć na granicę?

To, co polski rząd i pogranicznicy robili – czy też wciąż robią – z uchodźcami z Bliskiego Wschodu, urąga wszelkim normom i odbiera nam jako narodowi przyzwoitość. Był siarczysty mróz, spory śnieg, ludzie nie mieli co jeść i zamarzali w lasach. Poczułem w pewnym momencie, że muszę coś zrobić. Miałem akurat urlop do wykorzystania, więc pojechałem pod granicę. Szybko na własnej skórze doświadczyłem, że niosąc pomoc, byłem uznany za złoczyńcę. Musiałem ukrywać się przed patrolami policji, przed strażą graniczną, uciekać, żeby móc dalej ratować ludzi. To, co można było przeczytać w mediach – że straż graniczna rozwalała uchodźcom telefony i brutalnie wypychała ich za granicę Polski – to wszystko niestety prawda. 

 

Kibic dobrego świata

Wladimir Gutowski to postać w Paryżu legendarna – pisze Anna Pamuła we wstępie do wywiadu. – Gdy tylko trzeba coś zorganizować, skrzyknąć się, spotkać, coś wymyślić – on zawsze jest pierwszy. Ma 79 lat i umysł młodego człowieka. Niebieskie oczy pełne blasku i szeroki uśmiech. Urodził się w Kazachstanie, ale do szkoły podstawowej chodził w Łodzi, skąd wyjechał w 1956 roku. Wielki przeciwnik wojny i polityki, od momentu inwazji Rosji na Ukrainę myśli tylko o jednym: po co ludzie ze sobą walczą? Najbardziej żal mu matek z dziećmi, które z Putinem nie mają przecież nic wspólnego. 

Wladimir Gutowski: Jurek, mój najlepszy przyjaciel, który mieszka obecnie w Kanadzie, powiedział, że do Polski już nigdy nie przyjedzie. „Nie pamiętasz już, jak cię bili w Polsce, bo Jezusa zabiłeś?”, pytał się mnie przez telefon. Ale ja naprawdę o tym zapomniałem. 

Anna Pamuła: A bili? 

No tak. Mieliśmy osiem, dziewięć lat. Kiedy sześć lat później zamieszkałem we Francji, byłem bardzo zdziwiony, że nikt na ulicy Żydów nie leje. No ale odpowiedziałem Jurkowi, że mieli rację, że nas bili, bo myśmy się z nich śmiali, jak wychodzili z kościoła, mówiliśmy, że Jezus to tak naprawdę Jesele pendrak, czyli bękart. No i się tłukliśmy. Z drugiej jednak strony – i ja tego Jurkowi wytłumaczyć nie potrafię – było dużo dobrych Polaków. Na przykład moja nauczycielka historii, pani Chorbacka, sześćdziesięcioletnia katoliczka – bo dużo nie-Żydów uczyło w szkole Pereca – tak mnie chyba pokochała, że jak już moi rodzice podjęli decyzję o wyjeździe do Izraela, ona zaproponowała im, że mnie zaadoptuje. Była bogata, miała w Polsce dużo ziemi. Chciała mnie posłać na studia, bo wierzyła, że kiedyś dostanę Nobla. Nie śmiej się, naprawdę tak było. 

(…)

Jaki masz teraz stosunek do Polski? 

Przez czterdzieści lat nie chciałem tam jechać. Pierwszy raz znalazłem się w Krakowie w 1995 roku. Wiesz, dzięki komu? Zaciągnął mnie tam mój wielki przyjaciel, Niemiec, którego ojciec był faszystą. „Nie możesz nie pojechać, Władek. To jest też twój kraj”. I miał rację. Polski jest moim językiem, a Łódź jest miastem mojego dzieciństwa, tak samo jak każdego innego łodzianina. Po pewne rzeczy trzeba sięgnąć samemu. Kiedy po raz pierwszy pojechałem z córkami i wnukami do Łodzi, Polacy nie chcieli nas wpuścić do mojego dawnego mieszkania. Od razu było nerwowo – że antysemityzm, to, tamto, ale oni po prostu nas się bali, jak każdego obcego. Myśleli też oczywiście, że chcemy im zabrać mieszkanie. Ale czy tych ludzi można za to winić? W końcu nas wpuścili. Pogadałem z nimi, zaprosili nas nawet na kolację. 


AGUNA 

PIĄTY ODCINEK WYBITNEJ POWIEŚCI CHAIMA GRADEGO

Od „Chiduszu” 10/2021 publikujemy pierwsze polskie tłumaczenie Aguny Chaima Gradego w przekładzie Magdaleny Wójcik. W kolejnym odcinku będziemy świadkami niezwykle dramatycznych wydarzeń, do jakich doszło w święto Simchat Tora w wileńskiej synagodze.

Kliknij tutaj, aby przeczytać fragment odcinka powieści 

QUEEROWY STAN WYJĄTKOWY

Prawdziwa historia miłego, żydowskiego chłopca, który wstępuje do Kościoła Scjentologii i odchodzi z niego po dwunastu latach, aby stać się tą uroczą kobietą, którą jest teraz

W ósmej części swoich wspomnień Kate Bornstein opowiada o wyłamywaniu się z heteroseksistowskich stereotypów, pracy w sekstelefonie, śmierci L. Rona Hubbarda i o tym, jak po raz pierwszy matka zwróciła się do niej po imieniu.

Znalezienie nowego terapeuty nie trwało długo. Mary była znaną, kochaną i bardzo szanowaną w genderowych podziemiach Filadelfii lesbijką. Była mniej więcej w moim wieku, a co ważniejsze, specjalizowała się w problemach transseksualnych kobiet. Podczas naszej pierwszej sesji omówiłyśmy podstawy: dwanaście lat spędzonych w kulcie, aktorstwo, pracę w sprzedaży, trzy rozwody. Gdzieś po drodze wyplułam litery PTSD, BPD i SP. Ostrożnie, żeby nie okazywać emocji, opowiedziałam jej o Gregu. Mary powiedziała, że wszystko rozumie, i już podczas pierwszej sesji nakreśliła plan działania, którego ostatnim etapem miała być operacja korekty płci. Miało to potrwać nieco ponad rok. Powiedziała, że teraz muszę trochę zwolnić i świadomie podejmować każdy kolejny krok na drodze do bycia dziewczyną. Kobietą. Mary powiedziała, że powinnam zacząć nazywać siebie kobietą.

Pod jej lesbijskim i feministycznym przewodnictwem dowiedziałam się, jak głęboko tkwiłam we współczesnym, heteroseksistowskim, mainstreamowym postrzeganiu transgenderowych osób – chciałam wyglądać i pełnić rolę kobiety w mizoginistycznym, amerykańskim śnie. Mary kazała mi poczytać o teoriach feministycznych. Nic o nich nie wiedziałam – oprócz jednego: że większość mężczyzn wypowiadała frazę „wyzwolenie kobiet” z pogardą w głosie. Chciałam udowodnić nowej terapeutce-lesbijce, że sama potrafię być wyzwoloną kobietą.

Tłumaczenie: Jola Różyło

SZORTY

W dwudziestu trzech krótkich artykułach piszemy m.in. o digitalizacji archiwum cmentarza żydowskiego w Łodzi, zabytkowej mykwie odkrytej w Nysie, izraelskim start-upie, który opracowuje przełmową metodę leczenia psychodelikami, rabinach, którzy apelują o zaprzestanie finansowania izraelskich ekstremistów i żydowskich obozach letnich dla transgenderowej młodzieży.

 

ZAPRASZAMY DO LEKTURY

„Chidusz” dostępny jest w Empikach na terenie całego kraju, w Muzeum POLIN oraz w Cocofli we Wrocławiu. Wydanie elektroniczne można znaleźć na publio.pl. Roczna prenumerata krajowa od 90 zł (list ekonomiczny), roczna prenumerata elektroniczna za 60 zł. Zamówienia: office@chidusz.com. Przyjemnej lektury!

 

 

wroclawski-instytut-kulturyPartnerem wydawniczym tego numeru „Chiduszu” jest Wrocławski Instytut Kultury w ramach Wrocławskiego Programu Wydawniczego. wroclawski-program-wydawniczy