„Chidusz” 6/2021 o polsko-żydowskiej literaturze, osteopatii i drag kings

Na okładce wakacyjnego „Chiduszu” widnieją trzej polscy pisarze, którzy patronują temu rokowi. Aby przeżyć Zagładę i zająć w polskiej kulturze poczesne miejsce, Tadeusz Różewicz, Krzysztof Kamil Baczyński oraz Stanisław Lem musieli ukryć swoje żydowskie „piętno”. Czy nadszedł już czas, aby „uznać” ich żydowskość? 

 

Baczyński i Różewicz. Poeci pod presją

Czy rzeczywiście Krzysztof Kamil Baczyński tworzył wiersze o powstaniu warszawskim na dwa lata przed jego wybuchem? Czy Tadeusz Różewicz, pisząc wiersz Ocalony, nie miał na myśli tego, że ocalał z Zagłady? Obaj poeci ukrywali swoje żydowskie piętno, żeby przeżyć wojnę, ale też po to, by ich twórczość mogła w polskiej kulturze zająć poczesne miejsce. O dwóch niezwykłych polsko-żydowskich mistrzach pióra w rozmowie z Michałem Bojanowskim opowiada historyk literatury prof. Tomasz Żukowski, autor Wielkiego retuszu (2018) oraz Pod presją (2021). 

 

chidusz-rok-rozewicza-rok-baczynskiego-rok-lema-anna-pamula-jankew-dinezon-biblia-lgbt-judaizm

 

Lem. Kreacja swobodna w kwadracie

Próbując odpowiedzieć na pytanie, jak Stanisław Lem ocalał z Zagłady, Wiktor Złotnicki prowadzi czytelników przez liczne dygresje, niedopowiedzenia i doświadczenia fikcyjnych postaci w książkach pisarza. Dla Lema jego żydowskie pochodzenie było zupełnym tabu, tematem, którego nie poruszał ani publicznie, ani (z bardzo nielicznymi wyjątkami) prywatnie. 

 „Jego autobiograficzny Wysoki zamek opowiada wyłącznie o spędzonym w ukochanym Lwowie dzieciństwie i latach szkolnych – czytamy o bajkowych wręcz witrynach cukierni, o nauczycielach i przejażdżkach dorożką. Ani razu nie padają imiona jego rodziców. Studiujący za granicą syn pisarza Tomasz skarżył się w liście do matki, że ojciec, zamiast pisać o swoim życiu wewnętrznym, pisze o galaktykach i czarnych dziurach. (…) Barbara Lem odpisała synowi na jego zarzuty: «Życiem wewnętrznym twojego ojca są właśnie czarne dziury i galaktyki». Pisarz na pewno wolał pamiętać Lwów takim, w jakim się wychował. Mówiąc zaś o rodzicach, ujawniając choćby imię ojca (Samuel), musiałby poruszyć temat jego (i swojego) pochodzenia.

 

Melodia ciała

Od wielu miesięcy reporterka Anna Pamuła (autorka m.in. Wrzenia i Polacos) przybliża w „Chiduszu” sylwetki francuskich Żydów. W tym numerze rozmawia z osteopatą Samem Cohenem. U Cohena leczy się wiele francuskich gwiazd, ale on nie chce wymieniać ich z nazwiska. Jest niedowidzący od urodzenia. Jego pacjenci mówią, że leczy nie tylko ciało, ale i duszę. „Ciało nie może za nami podążać przez całe życie w tym samym tempie. To tak jak w muzyce: by utwór był udany, potrzeba całej palety dźwięków, no i ciszy… Jeśli w zapisie nutowym byłyby tylko dwa dźwięki, nie usłyszelibyśmy pełnej melodii”. 

„Anna Pamuła: Powiedział mi pan, że będzie mi w życiu lepiej i ciało będzie mnie mniej bolało, gdy nauczę się prosić. Że w życiu ważne jest umieć prosić o pomoc. 

Sam Cohen: Wyczułem to, bo obserwowałem każdy pani ruch. Sposób, w jaki położyła się pani na stole do masażu, jak ułożyła ręce i głowę… Kluczowe było pani spojrzenie. Dla mnie te wszystkie znaki są jak elementy układanki. Zaczynam pracować od momentu pierwszej rozmowy przez telefon – ważne jest nawet to, w jaki sposób pacjent pyta o wolny termin i czy przychodzi na czas… A potem, gdy wchodzi przez moje drzwi, od razu obserwuję każdy ruch jego ciała, każdy gest. Lecz nawet jeśli to wszystko widzę lub czuję, to mógłbym nie wiedzieć, co dalej z tym zrobić. Korzystam jednak z mojej intuicji, wiary i doświadczenia. Każdy pacjent jest inny, więc nie mógłbym posługiwać się żadną tabelą”.

 

Król jest jeden – boska Pepi Littman

Co łączy drag kings, kabaret oraz pewnego młodego żydowskiego żołnierza carskiej armii? Postać Pepi Littman – znanej w całej Europie komiczki, występującej w męskim stroju, zmarłej w 1930 roku i dziś niemal nieznanej. W rozmowie z Magdaleną Wójcik o Pepi Littman opowiadają reżyserka Natalie Arle-Toyne oraz Phil Alexander, na co dzień badacz żydowsko-szkockich związków w muzyce. 

„Magdalena Wójcik: Czy pogarda, z jaką wykształcone klasy wyższe traktowały jidysz, mogła być powodem tego, że Pepi dziś jest niemal zapomniana? 

Phil Alexander: Bardzo możliwe. Była satyryczką, pokazywała na scenie zwykłych ludzi z różnych warstw społecznych, także tych najbiedniejszych. Można sobie wyobrazić, że tym, którzy walczyli o wyższą i bardziej szanowaną kulturę jidysz, to się nie podobało.

Natalie Arle-Toyne.: Ale czy w dzisiejszym teatrze nie dzieje się podobnie? Weźmy choćby kulturę szkocką w Wielkiej Brytanii. Cały czas trwa debata na temat tego, co jest prawdziwą sztuką i jakie elementy życia społecznego chcemy i pozwalamy pokazywać na scenie.

Jakie życie prowadziła Pepi? 

Phil Alexander: Według Zylbercwajga była zwykłą, religijną Żydówką. Trudno sobie wyobrazić, jak można pogodzić religijne, żydowskie życie z byciem wędrowną aktorką, prawda? Na pewno musiała przecież występować też w piątki i soboty”.

 

Der szwarcer jungermanczik

W kolejnym odcinku Czarnego młodzieniaszka Jankewa Dinezona (okrzykniętego pierwszym jidyszowym bestsellerem) szydło w końcu wychodzi z worka. Roza i Gołda dowiadują się całej prawdy o Józefie. Czy płomienne uczucie jest jeszcze do uratowania? 

„Po powrocie do domu żadna z kobiet nie odezwała się słowem. Roza usiadła w fotelu i wciąż na nowo czytała listy od Józefa. Następnego dnia rano przy jej łóżku stały już fiolki z lekami. Dziewczyna zachorowała. Niemal do końca lata nie była w stanie opuścić mieszkania. Jej serce biło słabiej, a na twarzy cały czas widniały rumieńce. Mąż ją kochał, ale był młody i nie rozumiał, jak odpowiednio traktować kobietę. Roza rzadko z nim rozmawiała. Nadzieję pokładała jedynie w tym, że niedługo umrze i nie będzie musiała więcej dręczyć się wspomnieniami. 

W mieście mówiono, że Józef się utopił. Roza, dowiedziawszy się o tym, bez przerwy spacerowała wzdłuż rzeki, czekając, aż go znajdą. Nieraz podczas takich spacerów pojawiał się w jej głowie pomysł, żeby samej rzucić się w odmęty”.

 

Nie dodawaj ani nie odejmuj

Gregg Drinkwater i David Shneer w queerowym komentarzu do parszy Ree wyjaśniają przykazanie Mojżesza, aby nie „dodawać ani odejmować” od tego, czego powinniśmy przestrzegać:

„Skąd czytelnik może wiedzieć, czy ktoś jest prorokiem lub jasnowidzem, chcącym nakłonić ludzi do odwrócenia się od Boga, czy też interpretatorem Biblii, który pragnie pomóc Żydom odnaleźć głębsze, bardziej precyzyjne znaczenie Tory? Czy werset «nie dodawaj do tego, ani odejmuj od tego» oznacza, że nie powinniśmy zmieniać Tory poprzez dokładanie lub usuwanie z niej wersetów? (…) I w końcu – czy wspomniany zakaz oznacza, że nie możemy czytać Tory przez queerowy obiektyw – reinterpretować jej i być może dodawać pewne znaczenia, a inne odrzucać?”.

 

O tych, co potajemnie lubią się smucić

Dlaczego niektórzy lubią płakać i czuć się źle w Tisza be-Aw? Odpowiada Alter Yisrael Shimon Feuerman:

„Może właśnie na tym polega Tisza be-Aw, tak jak i pozostałe żydowskie święta? Nie chodzi w nich tylko o upamiętnianie tego, co «należy» upamiętniać, ale o wyrażanie głębokich, osobistych emocji, które przez resztę roku ukrywamy. Ci, którzy lubią Tisza be-Aw, przez większość życia milczą, bo czują się skrępowani, chcą chronić swoje rodziny albo po prostu «dobrze wyglądać» w oczach reszty”.

 

Pierwsza Świątynia jako magiczny talizman 

Zazwyczaj gdy ktoś pyta o powód zniszczenia Świątyni, przytacza się słynną naukę Mędrców, według których Bóg pozwolił na to, aby pierwszy Bet ha-Mikdasz został zniszczony przez Babilończyków z powodu bałwochwalstwa, przelewu niewinnej krwi oraz niemoralnych praktyk seksualnych, Druga Świątynia natomiast przez sinat chinam – bezpodstawną nienawiść. Joanna Maria Machel przygląda się prorokowi Jeremiaszowi, by wykazać, że sytuacja wokół zniszczenia Świątyni była zdecydowanie bardziej skomplikowana. 

 

Doceniajmy ograniczone zasoby wody

Rabin Yonatan Neril o szacunku do wody i świadomości jej ograniczonych zasobów:

„Żydowskie teksty wzmacniają przesłanie o znaczeniu wody dla naszego życia i przypominają, co wiedzieli o niej nasi przodkowie. Źródła pełne są uznania dla deszczu, głębokiego rozumienia wagi zasobów naturalnych, modlitw z prośbami o wodę oraz wdzięczności za opady. Dr Jeremy Benstein zauważa, że w biblijnym hebrajskim istnieje co najmniej sześć różnych słów na określenie opadów deszczu (geszem, matar, jore, malkosz, rewiwim, seirim), wskazujących na ich różne pory i intensywność. Jore na przykład oznacza wczesny październikowy deszcz, a malkosz to późny deszcz kwietniowy”.

 

ZAPRASZAMY DO LEKTURY

„Chidusz” dostępny jest w Empikach na terenie całego kraju. Wydanie elektroniczne można znaleźć na publio.pl. Roczna prenumerata krajowa od 89 zł (list ekonomiczny), roczna prenumerata elektroniczna za jedyne 50 zł. Zamówienia: office@chidusz.com. Przyjemnej lektury!

wpw-kolor

 

Partnerem wydawniczym tego numeru „Chiduszu” jest Strefa Kultury Wrocław w ramach Wrocławskiego Programu Wydawniczego.