Komunista, syjonista, patriota? Życie i działalność Jakuba Egita

Co wiemy o Jakubie Egicie, pierwszym przewodniczącym Wojewódzkiego Komitetu Żydowskiego na Dolny Śląsk? Jak dramatyczne były jego losy? Dlaczego interesował się nim Urząd Bezpieczeństwa?

Jakub Egit urodził się w 1908 roku w Borysławiu, jako najmłodsze dziecko Mojżesza i Szajndli Egitów…
W taki sposób mógłby zaczynać się biogram „żydowskiego wojewody”, który przez prawie pięć lat kierował życiem żydowskim w powojennych realiach Dolnego Śląska. Mógłby, bo nie zaczyna się. Nawet więcej. Nie istnieje. O Egicie niewiele dowiemy się z opracowań historycznych. Daleko mu było z pewnością do Szymona Zachariasza, Adolfa Bermana czy Hersza Smolara, których życiorysy widnieją w niejednej encyklopedii. Co ciekawe, w kontekście Wrocławia i Dolnego Śląska, bardziej rozpoznawalną i opisywaną postacią jest chociażby reżyser Jakub Rotbaum, mieszkający do śmierci w 1994 r. na Włodkowica. Jakie jest więc miejsce Egita w pamięci społeczności żydowskiej, w doświadczeniu lat powojennych? Co interesującego było w jego działalności, że warto o nim nadal pamiętać?

Młodość

Borysław, rodzinne miasto Egita, leży w centralnej części dawnej Galicji. Do dziś odznacza się wyjątkowym, przemysłowym, charakterem w tym mocno rolniczym regionie. Miasto to było bowiem jednym z pierwszych, w którym tuż pod koniec XIX wieku zaczęto wydobywać złoża ropy i gazu. To czyniło okolicę wyjątkową, bardziej zindustrializowaną, ale i zamożniejszą. Pomimo inwestycji, mieszkańców Borysławia również dotykała tzw. „bieda galicyjska”. Sformułowanie to, w świetle dzisiejszej wiedzy historycznej, świetnie oddaje standard i warunki życia ówczesnych mieszkańców regionu, także Żydów. Początek XX wieku to wciąż okres sztetli, prężnego żydowskiego życia, tradycyjnej religijności. W takim otoczeniu dorastał Egit, członek wielodzietnej rodziny. W wydanych w Kanadzie wspomnieniach „Grand Ilusion” opisywał ten czas następująco: „Dorastałem w religijnym domu. W każdy piątkowy wieczór i szabatowy poranek chodziłem do synagogi z moim ojcem”.

Choć okres homo religiosus nie trwał w jego przypadku długo, bo jedynie do czasu Bar Micwy, z pewnością mocno ukształtował jego charakter. Wychowanie religijne zbudowało jego tożsamość i pomogło zrozumieć kulturę żydowską. Ono też dało podstawy do młodzieńczych zainteresowań jidyszkajtem, było impulsem do poszerzania wiedzy na temat historii Żydów i sięgania do twórczości ciekawych żydowskich pisarzy.

Odstępstwo od religii w przypadku Egita zachodziło na bardzo ważnym etapie życia – zbiegło się z młodzieńczym buntem, który wzmagany był ideami komunistycznymi i syjonizmem. W wieku 17 lat został członkiem grupy Poalej Syjon Lewica, działającej w Borysławiu. W ciągu pięciu lat aktywności partyjnej Egit nie tylko kształtował swój pogląd na temat Palestyny. Był świadkiem nierówności w społeczeństwie niepodległej Polski, jak i światowego kryzysu, który wówczas odciskał piętno na kraju. To powodowało radykalizowanie się jego poglądów, przynajmniej tak to wspomina. Nieustępliwość w przekonaniach spowodowała wykluczenie go z członkostwa w partii syjonistycznej.

Jednak jako aktywista polityczny niezbyt długo pozostawał w bezruchu. Jesienią 1931 roku, wraz z innymi byłymi członkami Bundu oraz Poalej Syjon, utworzył Ogólnożydowską Partię Robotniczą i został wybrany w niej sekretarzem generalnym. Niewiele później był również jednym z redaktorów jej pisma „Unser Weg” („Nasza Droga”).

Partia nie należała do najbardziej wpływowych w społeczności żydowskiej, miała jednak stałą grupę zwolenników. Egit wspomina: „Na początku 1934 roku mieliśmy 5000 członków i zwolenników w 100 miastach. Większość z naszych nowych członków pochodziła z Bundu, Poalej Syjon i Ha-Szomer ha-Cair”.

Wynika z tego, że partia jednoczyła różne środowiska, ludzi niezadowolonych, często dysydentów, których poglądy musiały daleko odstawać od linii „politycznych gigantów”. Nie istniała zresztą długo. Już w 1934 roku została zdelegalizowana, a jej członkowie przenieśli swoją działalność do podziemia.

Podobny los spotkał Egita, który w kolejnych latach podejmował pracę na rzecz uwolnienia więźniów politycznych, zwłaszcza tych związanych z jego partią. Niedługo potem, bo w 1937 roku, sam został aresztowany i oskarżony o działalność przeciwko państwu, głównie na podstawie aktywności partyjnej sprzed kilku lat. W rzeczywistości aresztowania tego typu wymierzone były przeciwko szeroko pojętej działalności komunistów. Przebywał wówczas w więzieniu zaledwie kilka miesięcy.

Życie Jakuba Egita aż do wybuchu II wojny światowej w 1939 roku ściśle związane było ze stronami rodzinnymi: Borysławiem, Lwowem czy – szerzej – dawną Galicją, która po 1918 należała do Polski. W okresie tym był niebywale czynny. Angażował się w działalność partii politycznych jako zwykły aktywista, lider wśród działaczy ze swojego miasta czy założyciel nowych struktur. W tym wszystkim zdobył niezwykle cenne doświadczenia organizacyjne, pracy w grupie, szukania konsensusu pomiędzy różnymi stronnictwami i organizowania konkretnych działań (wśród których wymienić należy demonstracje) oraz redakcję czasopism.

Okres ten to również dojrzewanie polityczne pod względem ideowym. Z religijnego dziecka Egit zamienił się w syjonistę. Poglądom był wierny przez kilka lat, do czasu, gdy nie zawładnęła nim komunistyczna wizja świata. Doświadczenia te miały duży wpływ na kolejne lata jego życia, zwłaszcza te dolnośląskie. Trudno jednak określić, czy wszystkie były jednoznacznie prawdziwe. W końcu nie można pominąć tego, co robił przyszły „wojewoda” w latach po likwidacji Ogólnożydowskiej Partii Robotniczej.

Jego aktywność oraz pobyt w więzieniu włączają go do rzeszy komunistycznych działaczy, którzy wówczas niczym męczennicy cierpieli za poglądy. Zbiorowe doświadczenie pokolenia komunistów polskich, nie tylko żydowskich, kilka dekad później było zapisywane złotymi zgłoskami w dziejach polskiego ruchu robotniczego.

Wojna

Jesienią 1939 roku przebywający w rodzinnym Borysławiu Egit doświadczył działań dwóch najeźdźców. Najpierw miasto zajęli Niemcy, by kilka dni później oddać je w ręce wojsk radzieckich, zgodnie z tajnym protokołem paktu Ribbentrop-Mołotow. Jak sam wspomina, duża część ludności żydowskiej z radością witała radzieckich towarzyszy, łącząc z nimi poprawę swojego dotychczasowego bytu. Podobne uczucia towarzyszyły Egitowi, który komunizm nie tylko wyznawał, co w imię wyznawanych zasad przebywał kilka lat wcześniej w więzieniu. O swojej radości jednak nie mówił, spisując wspomnienia po latach, z perspektywy minionych dekad komunizmu.

W okresie do czerwca 1941, a więc do czasu agresji III Rzeszy na terytorium ZSRR, Egit potrafił znaleźć sobie godziwą i dość intratną pracę. Zatrudniony jako kierownik piekarni odpowiadał za produkcję oraz dystrybucję pieczywa w Borysławiu i okolicy. Praca, bez żadnych wątpliwości odpowiedzialna i ważna dla całej społeczności, przynosiła Egitowi również wiele profitów osobistych. Dość swobodny dostęp do tego, co stanowi podstawę wyżywienia, dawał nie tylko komfort życia jemu samemu oraz rodzinie – mógł być ważnym czynnikiem do uzyskania kolejnych dóbr.

W czasie wojny chleb bywał bowiem cenniejszy od pieniędzy. Mieszkańcy Galicji, która stanowiła linię ataku niemieckiej armii w 1941 roku, tuż po agresji, w krótkim czasie musieli podjąć decyzję o ewentualnej ewakuacji w głąb Związku Radzieckiego. Jakub Egit nie widział możliwości pozostania w mieście pod niemiecką okupacją. W przeciwieństwie do swoich rodziców i rodzeństwa, wraz z żoną i synem skorzystał z podstawionych pociągów kierujących się do centralnych części ZSRR. Rodzina, która nie chciała opuścić rodzinnego miasta, doświadczyła w pełnej skali okrucieństwa nowego okupanta. Większość jej członków, podobnie jak inni żydowscy mieszkańcy Borysławia, stała się ofiarami Zagłady.

W swojej ucieczce Egit został skierowany najpierw do Dnietropietrowska, a kilka tygodni później jeszcze dalej od rodzinnych stron. Trafił do miejscowości Koskoduk w Kazachstanie. W tych ciężkich, bo dość srogich przyrodniczo warunkach, Egit został zatrudniony jako brygadzista odpowiedzialny za zaopatrzenie dla robotników miejscowych fabryk. Mimo nieznajomości okolicy, po raz kolejny, jak twierdził, poradził sobie z trudnym zadaniem, organizując grupę rybaków oraz myśliwych. To właśnie w ryby zaopatrzał również swoją rodzinę.

W Kazachstanie spędził niemal trzy lata. O tym okresie wiadomo niewiele. Ale można przypuszczać, że w porównaniu z ogólnymi warunkami życia zesłańców, jego byt był dość dobry. Wraz z żoną miał pracę – znów miał co jeść.

Na początku 1944 roku Jakub Egit usłyszał w Ałma Atmie o oblężeniu Kijowa, które jeszcze u końca grudnia 1943 r. zakończyło się sukcesem. Ta wiadomość skłoniła go do zaciągnięcia się do armii i opuszczenia Dalekiego Wschodu. W decyzji pomogła chęć ucieczki z zesłania i powrotu w rodzinne strony, patriotyzm oraz potrzeba rzeczywistej walki na froncie. Z pewnością okolicznością, która wpłynęła na taką decyzję, był konflikt z żoną, który doprowadził do rozwodu. W rodzinne strony Egit wrócił już sam.

Powrót

Zaciąg w szeregi II Frontu Ukraińskiego był okazją do powrotu oraz walki o rodzinne, ukraińskie ziemie. Armia najpierw dotarła do Kijowa, by następnie sukcesywnie przemieszczać się z frontem na zachód. Przed przybyciem do Borysławia żołnierze zatrzymali się jeszcze we Lwowie. Wszystkie wiadomości, jakie dochodziły dotychczas do Egita, zaczęły się urealniać. Mógł wówczas nie tylko zaobserwować, jakie są efekty kilku lat okupacji, ale też przekonać się o polityce eksterminacji ludności żydowskiej. Nie było już sztetli – tylko ruiny po gettach oraz niewielu ocalałych z Zagłady.

Podobnie bolesnym doświadczeniem musiał być dla niego pobyt w rodzinnym mieście, w którym na próżno szukałby rodziców czy znajomych. Następnie dotarł do Drohobycza, położonego 10 km od Borysławia – tam zatrzymał się, chwilowo odłączając się od armii. W mieście został oddelegowany do pracy w roli koordynatora i organizatora spółdzielni produkcyjnych (miały wspierać zaopatrzenie wojska oraz wyzwolonego regionu). Tym samym po raz kolejny postawiono go przed trudnym zadaniem, dającym jednocześnie duże możliwości oraz sposobność do czerpania osobistych korzyści.

W Drohobyczu miało miejsce również ważne wydarzenie. Wśród ocalonych Żydów w mieście przetrwała m.in. rodzina Szwarcbardów. Klara, znana Egitowi przed wojną, jako wyjątkowo atrakcyjna kobieta od razu przyciągnęła jego uwagę. W dość krótkim czasie para pobrała się. Szczęśliwie też w tym związku przetrwał do końca swoich dni.

Zaledwie kilkumiesięczny pobyt Egita w Drohobyczu zakończył się w maju 1945 roku. Jakub i Klara udali się wówczas do Warszawy, gdzie kilka tygodni wcześniej został przeniesiony z Lublina Centralny Komitet Żydów Polskich [dalej: CKŻP]. Tam też za sprawą Michała Mirskiego, którego znał z czasów aktywności w Partii Robotniczej, Egit został włączony w prace Komitetu. W maju i czerwcu wizytował z ramienia tej organizacji wyzwolone tereny, na których dokonała się Zagłada, a gdzie przebywać mogli ocaleni Żydzi. W ten sposób został skierowany na Dolny Śląsk. Tam też niebawem, 17 czerwca 1945 r., w Rychbachu, został wybrany przez żydowskie komitety poobozowe na przewodniczącego Wojewódzkiego Komitetu Żydowskiego. W tym miejscu zaczęło się dla niego prawdziwe „Nowe Życie”.

Kim był tak naprawdę?

Spoglądając na życie Egita aż do przełomowego roku 1945 i objęcia ważnej funkcji kierowniczej w nowej rzeczywistości społecznej, można mieć wrażenie, że był to człowiek mocno zaangażowany politycznie. Działacz, którego poglądy ewoluowały, lecz którym w pewnym momencie został wierny.

Ciekawa jest analiza jego kariery zawodowej od lat młodzieńczych aż do końca wojny – często pełnił ważne role w społecznościach, zasiadając na wpływowych stanowiskach. W licznie przywoływanych fragmentach swoich wspomnień pisał o ciężkiej i odpowiedzialnej pracy, dającej duży pożytek wielu ludziom.

Relacje z nieco innej perspektywy pokazują różnego typu materiały archiwalne znajdujące się w Instytucie Pamięci Narodowej. Już od 1946 roku stanowił obiekt zainteresowania Urzędu Bezpieczeństwa, co wynikało zapewne z pełnionej przez niego funkcji „wojewody żydowskiego” (1945-1949). Jego sprawę prowadził Departament V Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, a dokumenty były gromadzone przez niemal siedem lat. Wśród różnego typu materiałów, m.in. donosów, zeznań, informacji operacyjnych, wiele dotyczy okresu sprzed 1945 roku, zwłaszcza z czasów działalności partyjnej Egita w latach trzydziestych. Stanowią one niejako dopełnienie skomplikowanej historii borysławianina.

Donosy i oskarżenia

Jakub Egit

Jakub Egit

W wyniku migracji ludności polskiej na tereny tzw. Ziem Odzyskanych w 1946 roku na Dolnym Śląsku znalazło się wielu Żydów ocalałych z Zagłady. Ówczesna diaspora liczyła około stu tysięcy osób, z których część pochodziła z kresów południowo-wschodnich, czyli terenów przedwojennej aktywności Jakuba Egita. Dość duże było zdziwienie tych ocalałych, którzy, zapisując się w lokalnym komitecie, dowiadywali się o jego kierowniczej funkcji. Kiedy donosili na niego funkcjonariuszom Urzędu Bezpieczeństwa, negatywnie oceniali postawę „wojewody” przed wojną.

Jeden z informatorów przekazał dość ciekawe wiadomości na temat partyjnej działalności Egita. Donosił tak: „Należąc do partii ‘Poalej-Syjon Lewica’ pracował u malarza pokojowego. Do początku 1931 roku należał i aktywnie pracował w tej partii. Na zebraniach do tego czasu bardzo agresywnie występował przeciwko Lewicy Robotniczej. Gdzieś w połowie 1931 nagle zmienił swoje przekonanie, zgłosił się do pracy w ruchu lewicowym.” O jego pracy partyjnej wspominali również inni działacze: „W 1935 albo w 1936 roku został uchwałą okręgowej Egzekutywy KPZU [Komunistyczna Partia Zachodniej Ukrainy] z partii wykluczony. Za co nie wiem. Chodziły o tym różne wersje i plotki”.

W przywołanym powyżej opisie lat młodzieńczych o faktach tego typu brak jakiejkolwiek informacji. Sam Jakub Egit również nie zawarł tego w swoich wspomnieniach. A przecież członkostwo w nielegalnej partii komunistycznej musiało być nie tylko ważnym, kolejnym krokiem w jego karierze politycznej, ale również istotnym życiowym wydarzeniem.

W „Grand Illusion” nie ma informacji ani o KPZU, ani o usunięciu Egita z jej szeregów. Więcej na ten temat przekazuje kolejny denuncjator: „[W] 1937 roku w więzieniu dowiedziałem się, że Egit w 1935 r. pełnił funkcję inst. MOPR-u i zdefraudował pieniądze, za co został wyrzucony z partii, co było opublikowane w jednym z nielegalnych pism partii.”

Oskarżenia te pojawiały się również wśród innych Żydów, zwłaszcza tych, którzy pełnili ważne funkcje w komitetach żydowskich. Jeden z nich, powtarzając czy to plotki, czy zasłyszane od przedwojennych towarzyszy Egita informacje, przekazał funkcjonariuszowi UB: „Charakterystycznym jest to, że wszyscy starzy przedwojenni T.T., którzy znają Egita sprzed 1939 r. z jego działalności partyjnej, mówią o nim źle, że sprzeniewierzył partyjne pieniądze i że był podejrzany jako prowokator.” O różnego typu kłopotach z pieniędzmi, jakie miał w latach trzydziestych Egit, mówił również ktoś inny: „Po 1934 roku słyszałem od ludzi, którzy jego pracą kierowali, że miał niezdrowy, zachłanny stosunek do pieniędzy, zawsze miał pretensje, że za [mało] mąki otrzymuje itp.”

Powtarzające się wobec Egita oskarżenia odnoszą się do dwóch kwestii: ideologicznej i ekonomicznej. Brak prawowierności w wyznawanych poglądach i częste zmiany przynależności partyjnej z pewnością raziły wielu Żydów. A i powody takich transferów politycznych nie były przecież bezcelowe.

W tym momencie pojawia się kolejny zarzut: o defraudację pieniędzy lub też o zachłanny do nich stosunek. Takie pomówienie łatwo mogło się pojawić, gdyż Egit, piastując liczne urzędy, mógłby łatwo nadużywać swoich funkcji i wykorzystać je do pozyskania nie tylko pieniędzy, ale również różnego typu dóbr materialnych. Nie wspomina on jednak w „Grand Illusion” o tym ani słowa.

Dolny Śląsk

Bez względu na różne oskarżenia, w 1945 roku Jakub Egit podjął wyzwanie organizacji życia żydowskiego na terenie powojennego Dolnego Śląska. Otworzyło to przed nim spektrum możliwości. Mógł w sposób odpowiedzialny pełnić swoje funkcje lub wykorzystywać je do własnych celów. Po doświadczeniu zawieruchy wojennej mógł się odciąć od niechlubnej przeszłości, zapomnieć o wszelkich minionych kłopotach. Czy mu się to udało?

O okresie dolnośląskim w perspektywie autobiograficznej, kolejnych oskarżeniach oraz innych dokumentach Urzędu Bezpieczeństwa już za miesiąc.