Na szczęście to nie tylko Żyd z pieniążkiem
Rozczarują się ci, którzy w książce „Na szczęście to Żyd” będą szukali jasnych odpowiedzi na pytanie, jaki mieć stosunek do kontrowersyjnych figurek Żydów. Dla antropolożki Erici Lehrer figurka Żyda z pieniążkiem staje się pretekstem do pokazania różnorodności trudnego świata małych rzeźb Żydów spotykanych w polskiej kulturze ludowej.
Rozczarują się też ci, którzy sięgną po tę książkę w poszukiwaniu długich teoretycznych rozważań czy też moralnych wywodów na temat możliwości sztuki po Zagładzie.
To raczej album prezentujący historię tych dziwnych rzeźb, ale album wyjątkowy, gdzie każda kolejna strona układa się w spójną, wizualną narrację, opatrzoną jedynie koniecznym tekstowym komentarzem. To właśnie ta obrazkowa opowieść, swoisty katalog postaw ludowych twórców wobec tematyki żydowskiej, jest największym atutem publikacji. Lehrer niczego nie podaje na tacy; ona tworzy przestrzeń, w której czytelnik – porównując kolejne zdjęcia – zmuszony jest do samodzielnej analizy i wyciągania wniosków.
Towarzyszy temu napięcie rodzące się z systematycznego oddalania przez autorkę jednoznacznej oceny prezentowanych eksponatów. Książkę otwiera zdjęcie z wystawy „Pamiątka, Zabawka, Talizman” przygotowanej przez Lehrer w Muzeum Etnograficznym w Krakowie (to na podstawie tej ekspozycji powstała książka). Po jednej stronie: zdjęcia figurek ortodoksyjnych Żydów, po drugiej: zdjęcia ortodoksyjnych Żydów. Dalej dwa magnesy, na jednym (wówczas) błogosławiony Jan Paweł II, na drugim Żyd, obaj w takiej samej pozie (do kupienia w tej samej cenie w Sukiennicach).
Po krótkim tekście, w wizualnej części wstępu widzimy dwie podobne postaci: Żyda i biskupa, prawdopodobnie św. Mikołaja. Obaj lekko przygarbieni, obaj mają spiczaste brody i za duże nosy. Wpatrują się w siebie, wprawiając czytelnika w zakłopotanie, bo przecież wszystko, co moglibyśmy powiedzieć o antysemickości przedstawienia figury Żyda, jak w lustrze odbija się w najbardziej chyba lubianym biskupie, jakiego znamy z historii Kościoła. Ale autorka idzie dalej. Żyd zadumany przedstawiony bywa dokładnie tak samo, jak Jezus frasobliwy. Argumenty o antysemickości chwieją się w posadach. Chodziło, jeżeli nie o zmianę nastawienia, to przynajmniej o uniemożliwienie pochopnej oceny.
Ale nie dotyczy to popularnego Żyda z pieniążkiem, głównego sprawcy całego zamieszania. Mówi o nim kolejny rozdział: krótki przegląd raczej kiczowatych i, co zostaje skrupulatnie oddane, słabych artystycznie figurek. Parę stron tandety, uznawanej czasami przez Cepelię za polskie rękodzieło (!) nie dominuje w albumie, wręcz można odnieść wrażenie, że paradoksalnie tematyka „pieniążkowa”nie pasuje do reszty publikacji. Bo rozczarują się też ci, którzy będą szukać w pozostałych rozdziałach genezy i wcześniejszych realizacji tego tematu. A tymczasem, tak jak wielu z nas intuicyjnie nie połączyłoby ludowej rzeźby Żydówki trzymającej świece szabatowe z „pieniążkowem” Żydkiem, tak też autorka nie próbuje na siłę szukać powiązań.
W kolejnych rozdziałach prezentowana jest, w imponujący sposób skonstruowana, opowieść o obecności figurek Żydów w sztuce ludowej. I nie jest to opowieść tendencyjna. Statuetki są przedstawiane na tle najbliższych im – nieżydowskich – odpowiedników. Polski szlachcic, do którego w uniżeniu przymila się Żyd, ma w ręku kufel, jest więc również traktowany stereotypowo. Scena jasełkowa ośmiesza chłopa, który tak bardzo chce Żydowi obwieścić radość z nowonarodzonego Jezusa, że aż ma ochotę go pobić.
Autorka nie oddziela rzeźb od ich kontekstu kulturowego, co na pewno zwiększyłoby ich potencjalny przekaz antysemicki. Niejednokrotnie musimy uświadomić sobie, że równie ostro traktowani byli inni bohaterowie tej sztuki. Ostatecznie nos św. Mikołaja jest podobny do nosa Żyda.
Sytuację dodatkowo komplikują ostatnie rozdziały, choćby ten poświęcony cierpieniom Żydów w trakcie drugiej wojny światowej. Mimo że autorka trafnie odczytuje polonocentryzm uderzający w niektórych przedstawieniach, to czytelnik łatwo zauważa szczerą chęć ukazania przez artystów tragedii Zagłady. Okazuje się, że długi nos, znaleziony gdzieś na początku książki, został wykonany przez tego samego twórcę, który wyrzeźbił Żyda w obozie koncentracyjnym.
Przyłapywanie artystów na antysemickich ruchach dłutem musi się zmierzyć więc z kolejnym problemem: kim jest autor, który z jednej strony szerzy wiedzę o Zagładzie, a z drugiej stereotypowo przedstawia Żydów w wykreowanej przez siebie rzeczywistości?
Lehrer oddaje artystom głos. Ale nie tym tworzącym Żyda z pieniążkiem, którzy zazwyczaj są nieznani (i prawie w albumie nienazwani). Zresztą, gdy przeanalizować wartość artystyczną „pieniążkowych” eksponatów, jakoś szczególnie nie dziwi niechęć do ujawniania nazwisk wykonawców. Okazuje się, że czołowi twórcy czerpią inspiracje ze wspomnień sprzed wojny lub też z powojennych spotkań z Żydami, czy nawet z klasyki literatury jidysz. I choć zazwyczaj to prości ludzie, potrafią poruszać kontrowersyjne tematy, tworząc na przykład Żyda (nie Jezusa) w koronie cierniowej.
Album zaskakuje celnością wybranych eksponatów i przemyślaną kompozycją, przy czym nie jest próbą narzucania poglądów. To raczej doskonała zabawa intelektualna, ćwiczenie w analizie fotografii – jak dotąd najlepszy głos w dyskusji o figurkach Żydów, a przy tym pozycja dostępna dla każdego i nie rażąca skomplikowanym językiem. Tym zresztą cechują się dobre książki: misterna konstrukcja jawi się odbiorcy jako zupełnie prosta i naturalna. Takie też wrażenie, na szczęście, można odnieść, przeglądając kolejne rozdziały albumu Erici Lehrer.