Das ist ein Dybuk i poważny człowiek, czyli żydowskie zdrowie psychiczne
Nietypowym wątkiem na stronach internetowych tropiących międzynarodowe spiski w 2010 roku był rzekomy list samobójczy pozostawiony przez Moshe Atoma, psychiatrę Benjamina Netanyahu, w którym to lekarz miał tłumaczyć swoją decyzję „wysysaniem życia” przez premiera Izraela i „brakiem możliwości leczenia”. Nie traktując tych rewelacji szczególnie poważnie, trzeba przyznać, że charakter zaburzeń i chorób psychicznych wśród Żydów jest inny niż wśród narodów świata. I nie chodzi tu wcale o przechwalanie się żydowskością Freuda czy wczesne filmy Woody’ego Allena.
Poważne badania przeprowadzone przez F.M. Herza i E.J. Rosena odpowiadają na odwieczne pytanie, czemu wkład Żydów w rozwój psychoterapii i psychologii jest tak znaczący? Według naukowców ma to źródło w różnicach kulturowych między Żydami a nie-Żydami. Ci pierwsi o wiele łatwiej wyrażają swoje emocje, szczególnie te negatywne i bolesne, niż pozostałe grupy etniczne, co ma być spowodowane doświadczeniami opresji i segregacji. Antropolog Mark Zborowski z kolei zauważył, że w rodzinach żydowskich wszystkie problemy omawia się bardzo dokładnie, a osoby czujące dyskomfort są zachęcane do dzielenia się emocjami i uwalniania ich. Następnym razem więc w czasie obiadu w gminnej stołówce czy podczas programu liderskiego należy pamiętać, że bardzo możliwe, że gdyby nie ciągłe narzekanie, nie powstałaby psychologia.
Nie wszystko jednak wygląda tak różowo. W 2013 roku naukowcy z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie pod kierownictwem profesora Ariela Daravasi ogłosili, że Żydzi aszkenazyjscy mają większą skłonność do zapadania na schizofrenię i depresję maniakalną w porównaniu z ogółem ludzkości i nie jest to wina nadopiekuńczych matek (przynajmniej nie bezpośrednio), ale częstszego występowania genów odpowiedzialnych za tego typu zaburzenia. Nowoczesne badania rzucają nowe spojrzenie na wynik amerykańskich opracowań statystycznych z końca lat 90. XX w. W ich świetle, o ile Żydzi są bardziej skłonni zapadać na depresję i dystymię (depresję nerwicową), o tyle rzadziej – w porównaniu do katolików i protestantów – uzależniają się od alkoholu, a nawet jak już przejawiają problemy natury psychologicznej i psychicznej, to nie tylko częściej udają się do specjalistów, są też „lepszymi” pacjentami – tak wynika przynajmniej z badań nad nowojorskimi seniorami, które opisują żydowskich pacjentów jako bardziej gotowych (w porównaniu z czarnymi i białymi nieżydowskimi osobami) do dzielenia się swoimi emocjami, problemami i bardziej wierzących w możliwość niesienia pomocy przez specjalistów. Co ciekawe, Żydzi mniej obawiają się stygmatyzacji spowodowanej przyznaniem się do problemów natury psychicznej.
Z pewną ulgą można odnieść się również do innego zjawiska związanego z żydowską psychiką. Wspomniane amerykańskie badania pokazują, że z końcem XX wieku nie-Żydzi dogonili Żydów w częstotliwości zapadania na zaburzenia i choroby psychiczne. A jeszcze sto lat wcześniej było znacznie bardziej przygnębiająco dla żydowskiego wizerunku. Jedne z pierwszych statystyk pokazujących zróżnicowanie osób niepoczytalnych ze względu na wyznanie, przeprowadzone w drugiej połowie XIX wieku, wyraźnie wskazywały na nadreprezentację Żydów zarówno na terenie Prus, gdzie na 10 000 osób obłąkanych katolików było mniej niż 9 (podobnie jak wśród protestantów) a wśród 10 000 Żydów wskaźnik ten wynosił prawie 17 osób (1871 rok), jednak szczyt żydowskiej niepoczytalności miał miejsce we Włoszech w 1880 roku, gdzie na 10 000 osób tego typu problemy miało aż 39 Żydów, co stanowiło liczbę prawie siedmiokrotnie większą niż wśród innych nacji.
Nieszczególnie lepsze były wyniki badań nad żołnierzami stacjonującymi w Kijowie na początku XX wieku. Wśród Rosjan i Polaków procent obłąkanych nie był mniejszy niż jeden, wśród muzułmanów wynosił 1,06%, natomiast u Żydów wartość ta osiągnęła 2,19%. Również w Nowym Jorku końca XIX wieku stwierdzono, że Żydzi są częstszymi pacjentami szpitali psychiatrycznych. Jedyne, co wybrzmiewa odrobinę optymistycznie w ówczesnych amerykańskich statystykach, to rzadsze występowanie u żydowskich pacjentów objawów syfilisu.
A jak różnią się Żydzi między sobą, jeśli chodzi o zdrowie psychiczne? Z pewnością działacze społeczności żydowskiej ucieszą się, gdy dostaną kolejny argument zachęcający każdego Żyda, pół-Żyda, prawie Żyda i odrodzonego Żyda do zaangażowania się w życie społeczności. Istnieją badania, które pokazują, że Żydzi są bardziej skłonni zapadać na zaburzenia i choroby psychiczne w miejscach, gdzie społeczności żydowskie są mniej liczne. Tak więc dla dobra naszej psychiki i nastroju, widzimy się na najbliższym szabacie na Włodkowica. Przypomnę: piątek, godzina 19:30. Wszyscy. Nie ma wyjścia.