Wiosenny „Chidusz” 1/2023
Wiosenny numer kwartalnika „Chidusz” to aż 144 strony rozmów, esejów i literackich premier. Z okazji 80. rocznicy powstania w getcie warszawskim publikujemy po raz pierwszy po polsku opowiadanie Szal wybitnej amerykańskiej pisarki Cynthii Ozick. W 55. rocznicę Marca ‘68 o emigracji do Szwecji opowiada Anna Grinzweig Jacobsson. Konstanty Gebert wyjaśnia, dlaczego Izraelczycy tłumnie wyszli na ulice. Paula Szewczyk rozmawia z Hanką Grupińską o JEJ Opowieściach żydowskich. Okładkowa Rabinka Łobuziara to rabbi Becky, znana na Instagramie jako My Hot Rabbi – bohaterka tekstu Anny Pamuły, jedna z najbardziej rozpoznawalnych współczesnych rabinek. Zobacz, o czym piszemy w „Chiduszu” 1/2023.
Cynthia Ozick, Szal
Ten numer otwiera opowiadanie Szal, opublikowane po raz pierwszy w „New Yorkerze” w 1980 roku. Szal to historia Rosy, Magdy i Stelli, które walczą o przetrwanie w obozie koncentracyjnym. Cynthia Ozick, znakomita amerykańska pisarka, używając mniej niż dwa tysiące słów, zdołała w niebywały sposób ukazać w tej krótkiej prozie piekło Zagłady. Z okazji osiemdziesiątej rocznicy powstania w getcie warszawskim publikujemy pierwsze polskie tłumaczenie Szala w przekładzie Agi Zano. W kolejnym, letnim numerze „Chiduszu” zaprezentujemy Rosę, kolejne opowiadanie Ozick.
Skrawki i smaki. Rozmowa z Hanką Grupińską
„Bieda żydowska przed wojną była o wiele powszechniejsza niż żydowskie bogactwo. Książki Joanny Olczak-Ronikier czy Jarosława Kurskiego to historie prawdziwe, ale absolutnie elitarne”. Paula Szewczyk rozmawia z Hanką Grupińską o jej Opowieściach żydowskich.
Fragment rozmowy:
Paula Szewczyk: Opowieściami żydowskimi udało ci się na początku lat dwutysięcznych zapisać czasy sprzed wojny. Usłyszeć głosy, które dziś są już nie do usłyszenia. Intuicyjnie czułaś „teraz albo nigdy”?
Hanka Grupińska: Myślę, że i tak zrobiłam to za późno. Projekty historii mówionej dotyczące Zagłady czy tego, co przed nią, trzeba było robić pod koniec lat 90., kiedy sporo ludzi jeszcze żyło, byli nie tak bardzo starzy i zmęczeni życiem. Poczucie, że wszystko jest robione w pewnym sensie „za późno”, miałam od pierwszej rozmowy z Markiem Edelmanem w 1985 roku, bo już wtedy wielu z tych, którzy przetrwali wojnę, odeszło. Od tamtej pory ścigałam się z czasem, wiedziałam, że to ostatnie momenty, by usłyszeć, zapisać. (…)
Określenie „opowieści” nie jest tu przypadkowe?
Mogłam użyć słowa „historie”, ale brzmiało za sztywno. „Opowieści” mają w sobie ciepło, są bardziej indywidualne, są tym, co i w jaki sposób zapamiętali rozmówcy. Chciałam zapisać maksimum ich pamiętania. Nie idzie tu o prawdę historyczną, właściwie nie idzie o żadną prawdę, jedynie o zapisanie pamięci bohaterów swoich losów.
Pamiętasz, że musimy być zawsze gotowi?
„Kiedy przyjechaliśmy do Szwecji, ludzie nie zdawali sobie sprawy, że wyrzucono nas z kraju, bo byliśmy Żydami. Uważali nas za uciekinierów z systemu sowieckiego”, opowiada Anna Grinzweig Jacobsson, autorka wydanej niedawno po polsku Ucieczki na Marstrand. W listopadzie 1969 roku, mając sześć lat, znalazła się w grupie żydowskich uciekinierów z Polski, którzy na niewielkiej wyspie na zachodzie Szwecji przygotowywali się do życia w nowym kraju.
Fragment rozmowy:
Katarzyna Andersz: Piszesz, że tata opowiadał ci o swoich przeżyciach wojennych podczas spacerów, jeszcze jak mieszkaliście we Wrocławiu. Miałaś wtedy mniej niż sześć lat.
Anna Grinzweig Jacobsson: Dopiero później zdałam sobie sprawę, że to nie jest norma, że dzieci są świadome takich rzeczy. O Zagładzie nie dowiedziałam się podczas jednej, poważnej rozmowy z rodzicami – wiedziałam o niej, od kiedy tylko pamiętam. Historie ojca były dla mnie bardziej jak opowieści o przygodach, raczej się nie bałam. Jednocześnie jednak ojciec był zawsze poważny. „Opowiadam ci o tym, bo musisz wiedzieć, że kiedyś coś takiego może się powtórzyć”, mówił.
Kiedy usłyszałaś, że wyjeżdżacie, że Żydzi nie są w Polsce mile widziani, połączyłaś to z ostrzeżeniami ojca?
On mi nawet wtedy powiedział: „Pamiętasz, co działo się, kiedy byłem młody? Pamiętasz, jak mówiłem ci, że jesteśmy Żydami i musimy być zawsze gotowi? Teraz właśnie jest ten moment i musimy wyjechać”. Tak to opisał.
My Hot Rabbi, czyli Rabinka Łobuziara
Rabbi Becky, znana na Instagramie jako My Hot Rabbi, w trakcie godzinnej rozmowy z Anną Pamułą dostała aż 752 wiadomości. Czasem wolałaby – wyznaje – by byli to kandydaci na męża, ale to klienci i klientki. Najbogatsi Żydzi i Żydówki Nowego Jorku, bankierzy i ekonomistki, aktorki i projektanci mody – wszyscy poszukujący nowoczesnej rabinki, która da im ślub, przygotuje ich dziecko do bat micwy, odmówi kadysz nad grobem rodziców i nie sprawi, że będą czuli się źle ze swoim przesadnie kapitalistycznym stylem życia. Tego poranka, gdy siada do rozmowy z „Chiduszem”, rabinka jest jeszcze nieuczesana (zwykle w internecie prezentuje swoją burzę kasztanowych włosów w wersji już ujarzmionej), ma na sobie bluzę założoną tył na przód i popija kawę. Wywiad szybko przeradza się w opowieść, w której pytania zdają się zbędne…
Fragment artykułu:
Nazywam się Rebecca Keren Eisenstadt, ale wszyscy mówią na mnie rabbi Becky. Jestem rozchwytywaną rabinką najbogatszych rodzin w Nowym Jorku, między innymi właścicieli Chrysler Building i Rockefeller Center. Moi klienci mają nianie dla psów, gigantyczne wille. To fantastyczni ludzie z koneksjami. Największa bar micwa, jaką prowadziłam, miała miejsce w Barclays Center. Chłopiec został spuszczony na scenę po sznurze. Chyba się posikał. A wtedy zaśpiewał dla niego Pitbull. Ja ich nie oceniam. To właśnie znaczy dla mnie być nowoczesną rabinką. Jesteś we wspaniałym miejscu – mówię – ale dokąd chcesz iść dalej jako Żyd lub Żydówka? Pozwól mi iść tam razem z tobą. Bycie rabinką oznacza według mnie przekazywanie innym żydowskiej kultury, tradycji, wartości, wyposażenie ich w poczucie sensu. Na tym polega tikun olam, naprawa świata. Chcę pomóc wszystkim: tym, którzy nie mają pojęcia o swojej religii, osobom z doświadczeniem bezdomności, członkom i członkiniom społeczności LGBTQ+, kobietom. Razem uczynimy ten świat lepszym. Mówi się na mnie „Rabinka Łobuziara”, a to dlatego, że trzymam się tylko własnych zasad. Prędzej umrę, niż dam się zaszufladkować.
Żydowska księżniczka na ziarnku grochu
Jak w ciągu jednego życia można być jednocześnie więźniarką obozu, blindziarą na statku, dziennikarką tabloidów i największym wrogiem scjentologów? Anna Pamuła opowiada historię Paulette Cooper, która spisała tysiące ludzkich opowieści, a do tej pory nie poznała tej najważniejszej – dotyczącej jej polskich rodziców.
Fragment artykułu:
Paulette Cooper wiele razy była w niebezpieczeństwie. Pierwszy raz w czasie wojny – zaledwie kilka tygodni po urodzeniu. Cudem uniknęła śmierci, a potem, zdaje się, latami nieświadomie poszukiwała tego dawnego poczucia zagrożenia, wikłając się w coraz to większe kłopoty. Była więźniarką obozu, blindziarą na statku, największym wrogiem scjentologów. Tak jakby odtwarzała ten sam scenariusz, szukając nowych kryjówek i tożsamości po to, by zdemaskować oszustów. Swoim życiem mogłaby obdarować niejedną osobę, chociaż może nikt nie chciałby przeżyć tego, co ona – no może oprócz nowojorskich randek z Jerzym Kosińskim czy Irą Levinem. Natrafiłam na jej historię przypadkiem – czytając o wielkiej ściemie L. Rona Hubbarda, założyciela scjentologii, opisanej przez Lawrence’a Wrighta, amerykańskiego reportera wielokrotnie wyróżnionego Nagrodą Pulitzera. Cooper usłyszała o scjentologii w latach siedemdziesiątych, gdy jej kolega ze studiów wspomniał, że stał się adeptem nowej religii i odkrył, że jest Jezusem. Jako pierwsza dziennikarka odważyła się przeniknąć do organizacji. Była przerażona tym, co odkryła. Wszystko opisała w książce Scandal of Scientology, wydanej w 1971 roku. Wytoczono jej za tę publikację 19 procesów. Jej życie na wiele lat stało się koszmarem: była śledzona, ktoś podszywający się pod kuriera z kwiatami próbował ją zastrzelić, a kiedy po zamachu na jej życie przeprowadziła się do budynku z portierem, jej trzystu sąsiadów dostało listy z ostrzeżeniem, że jest prostytutką cierpiącą na choroby weneryczne i że molestuje dzieci. Sześć lat po publikacji książki tonęła w długach, cierpiała na głęboką depresję i ważyła mniej niż czterdzieści kilogramów. Kościół oskarżył ją wtedy o wysyłanie gróźb zamachów bombowych i przedstawił sądowi pogróżki z jej odciskami palców.
„Tu nie jest Polska”? Już nie
Konstanty Gebert szczegółowo wyjaśnia, dlaczego Izraelczycy wyszli ostatnio na ulice.
Fragment artykułu:
Dziś minister bezpieczeństwa narodowego, uprzednio karany za propagowanie rasizmu i podżeganie do terroryzmu, uważany jest przez podległą mu policję za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Minister finansów zagroził, że odmówi finansowania ministerstwa obrony, jeśli jego polityczne żądania nie zostaną spełnione. Minister spraw zagranicznych powiedział mu zaś, żeby przekazał prezesowi Banku Narodowego, by nie podnosił stóp procentowych, choć narodowa waluta w ciągu miesiąca straciła 10% swej wartości w stosunku do dolara – bo jeszcze sobie za granicą pomyślą, że coś jest nie tak.
Stanisław Krajewski: „Żydzi są jak wszyscy?” – Żydowska kontrkultura
Tytuł cyklu felietonów prof. Stanisława Krajewskiego nawiązuje do znanego, zastanawiającego powiedzonka: Żydzi są jak wszyscy – tylko bardziej.
Fragment artykułu:
Chcę pisać w sposób po pierwsze bardzo osobisty, a po drugie – nie tracąc styczności z istotnymi problemami współczesnego świata. Ponieważ młodość mam już daleko za sobą, niektóre ilustracje owych problemów będą nawiązywały do minionych dziesięcioleci. Nie powinno to przeszkadzać młodszym czytelnikom, bo większość obecnych wyzwań ma swoje źródła w czasach dawniejszych. Będę też nawiązywać do mojego życia. W tym sensie to będą felietony. W tym inauguracyjnym rozważaniu opowiadam o żydowskiej kontrkulturze.
„Żydowska dusza” we wrocławskiej synagodze
Na nowej wystawie stałej w synagodze Pod Białym Bocianem po raz pierwszy zaprezentowano zbiory ze skarbca Gminy Wyznaniowej Żydowskiej we Wrocławiu. Dotąd skarbiec stanowił zagadkę nawet dla badaczy i członków społeczności żydowskiej. Rąbka tajemnicy uchyla Michał Bojanowski.
Fragment artykułu:
W listopadzie 2022 roku, po roku intensywnej pracy, w synagodze Pod Białym Bocianem otwarto wystawę „Żydowska dusza. Skarby Gminy Wyznaniowej Żydowskiej we Wrocławiu”, będącą efektem współpracy gminy z Muzeum Narodowym we Wrocławiu. Sprawa nie była łatwa, ponieważ przed zaprezentowaniem zbiorów należało je dokładnie zinwentaryzować, zbadać i – przede wszystkim – poddać konserwacji. Listopadowy wernisaż uwieńczył tak naprawdę dopiero pierwszy etap projektu, kontynuowanego również w tym roku. Na ekspozycji udało się zaprezentować około trzydzieści spośród blisko stu pięćdziesięciu judaików znajdujących się w skarbcu gminy – nie licząc księgozbioru oraz niezwykle cennej kolekcji czterdziestu żydowskich manuskryptów i inkunabułów, zgromadzonych przez włoskiego bibliofila Leona Vita Saravala, którą gmina – z uwagi na bezcenną wartość tego zabytku – tymczasowo zdeponowała we wrocławskiej Bibliotece Uniwersyteckiej.
Jak pokochałam polską politykę historyczną #1
O meandrach polskiej (prawicowej) polityki historycznej pisze Katarzyna Markusz.
Fragment artykułu:
Muzeum w Treblince dało projektowi znaczący tytuł „Treblinka: Usłysz nas”, nawiązując tym samym do jednej z najważniejszych chrześcijańskich modlitw – Kyrie eleison, w której wierni błagają „Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas…”. (…) „Głównym założeniem tego przedsięwzięcia jest przygotowanie odpowiedniego przekazu, który ułatwi upowszechnianie wiedzy o tych zdarzeniach i dramatycznych losach ofiar (…)” – informuje muzeum, nie podając jednak, kim te ofiary były. Tego nie dowiemy się również z przygotowanego w ramach projektu filmu Treblinka – Death Camp, który będzie wyświetlany zwiedzającym. Trwa on siedem minut, w trakcie których narrator opisuje przybycie więźniów do obozu i selekcję na rampie. Mówi o Ukraińcach oraz Niemcach – słyszymy wyraźnie rozkazy wydawane po niemiecku. W trakcie całej projekcji ani razu nie pada słowo „Żydzi”. Najwyraźniej nie było potrzebne, bo gdy przysłuchamy się nagranym głosom ofiar, okaże się, że posługują się one językiem polskim. Jasnym staje się więc, że w obozie zagłady w Treblince ginęli głównie Polacy.
Modelki między macewami
O fenomenie rozbieranych sesji na cmentarzach żydowskich pisze Krzysztof Bielawski.
Fragment artykułu:
W Sopocie fotografowano modelkę ucharakteryzowaną na zjawę. Bardziej drastyczne zdjęcia powstały na cmentarzu żydowskim w Katowicach. Pomysłowy „artysta” wśród porastającego groby bluszczu położył dziewczynę udającą kobietę podczas porodu, z rozłożonymi nogami, posmarowanymi płynem imitującym krew. Prawdopodobnie z cmentarza we Wrocławiu pochodzi zdjęcie tulącej się do nagrobka brunetki, odzianej jedynie w stringi oraz wysokie czarne buty. Wiosną 2011 roku dwóch turystów zwiedzających cmentarz w Łodzi ze zdziwieniem ujrzało półnagą modelkę, pozującą do zdjęć w pobliżu mauzoleum Izraela Poznańskiego. Gdy fotograf zobaczył turystów, szybko zarzucił dziewczynie koszulę na ramiona i razem uciekli między groby.
Zwykłe życie w Izraelu. Plony pól i łąk w mojej kuchni
W Izraelu znikły już łąki dzikich cyklamenów w odcieniach różu, wielobarwnych anemonów, fioletowych łubinów i czerwonych maków – pisze Anna Knafo w nowym cyklu artykułów poświęconych życiu w Izraelu. – Obecnie na zboczach wzgórz i w dolinach dominuje żółty kolor dzikiego rzepaku, gorczycy, nagietków, złocieni oraz uwielbianej przez wszystkich koniczyny sześciolistnej o kwaskowatych, jadalnych łodygach. Chciałabym podzielić się z wami dwoma przepisami, abyście mogli przenieść się do Izraela i skosztować ze mną popularnych lokalnych potraw, pojawiających się na stołach zarówno kuchni arabskiej, jak i żydowskiej.
Chaim Grade: Aguna
Kulminacyjne odcinki wybitnej powieści Chaima Gradego
Od „Chiduszu” 10/2021 publikujemy w odcinkach pierwszy polski przekład Aguny Chaima Gradego w tłumaczeniu Magdaleny Wójcik. Grade uznawany był przez środowisko jidyszystyczne – obok Baszewisa Singera – za najpoważniejszego kandydata do Nagrody Nobla z literatury żydowskiej. W tym numerze powoli żegnamy się ze światem przedwojennego żydowskiego Wilna, w którym chasydzi nie są mile widziani, a rabini wzbudzają szacunek nawet wśród byłych rewolucjonistów. W kulminacyjnych odcinkach tytułowa aguna stanie oko w oko ze swoim prześladowcą, zakochanym w niej Mojszke Cyrulnikiem.
Fragment powieści:
Mojszke Cyrulnik stał w drzwiach. Miał na sobie czarny kapelusz z nieco wywiniętym rondem i dopasowany, czarny płaszcz. Z kieszeni na jego piersi wystawała biała chustka. Jedwabny szalik, który miał na szyi, także był śnieżnobiały i powiewał malowniczo przy każdym ruchu. W jednej ręce Moric trzymał laskę z kościanym uchwytem, a w drugiej parę skórzanych rękawiczek. Spojrzał ponuro na Merl, która nadal stała przy oknie, po czym podszedł do niej miarowym krokiem i szepnął jej do ucha:
– Zaprosiłaś mnie tu, żeby mi przywalić żelazkiem?
Merl odwróciła gwałtownie głowę. Moric przyglądał się jej podejrzliwie, jak przestępca, który pokłócił się ze wspólnikiem, a teraz patrzy mu na palce, czy aby tamten nie sięgnie po nóż.
– Jeśli mnie nie obrazisz, to nie podniosę żelazka – odparła.
Mojszke spojrzał na nią jednym okiem, a drugie jakby zaszło mu bielmem.
Cmentarz żydowski w Jeleniej Górze i historie z nagrobków
Genealożka Marta Maćkowiak odkrywa przedwojenną żydowską historię Jeleniej Góry na podstawie macew zachowanych na tamtejszym cmentarzu żydowskim. W pierwszym artykule opowiada o Rosel (Rosalie) Aptekmann:
Według aktu zgonu Leo i Rosalie mieszkali wówczas w mieszkaniu przy Hermann Göringstrasse 43 (przed 1933 rokiem Warmbrunnerstrasse, dziś Wolności), 600 metrów od szpitala. Wcześniej mieszkali przy tej samej ulicy w budynku pod numerem 32, który do dziś przyciąga uwagę ozdobnymi gwiazdami Dawida na drewnianej werandzie. Dziś oprócz mieszkań znajduje się tam sklep i Kościół Zielonoświątkowy.
Siedem esejów Judith Plaskow
Kontynuujemy niesamowitą podróż w głąb feministycznej krytyki judaizmu. W tym numerze publikujemy aż siedem krótkich artykułów Judith Plaskow: Żydowski antypoganizm (o żydowskim postrzeganiu pogan), Niewygodne pytania (o Megilat Ester i trudnych fragmentach Tory), Bóg. Kilka pytań natury feministycznej (o języku, jakim opisujemy Boga), „Nie na niebie ono” (o problemach z autorytetami), Więcej niż równość (o dążeniu do prawdziwej równości), Niejednoznaczność Boga (o pomijaniu pewnych aspektów Boga) i Co zrobić z hierarchią? (o krytyce hierarchii).
Szorty, czyli krótko na różne tematy
W krótkich artykułach piszemy m.in. o pięciu żydowskich serialach, które powinniście zobaczyć, raporcie „NIGDY WIĘCEJ” o nienawiści w Mediach Narodowych, o Einsteinie w Izraelu, o żydowskiej kłótni wokół banalności zła, nowych odkryciach i upamiętnieniach na cmentarzach żydowskich.
ZAPRASZAMY DO LEKTURY
„Chidusz” dostępny jest w wybranych Empikach na terenie całego kraju oraz w prenumeracie. Roczna prenumerata krajowa 90 zł (list ekonomiczny), roczna prenumerata elektroniczna za 50 zł. Zamówienia: chidusz.com/prenumerata. Wydanie elektroniczne można znaleźć na publio.pl. Przyjemnej lektury!
Partnerem wydawniczym tego numeru „Chiduszu” jest Wrocławski Instytut Kultury w ramach Wrocławskiego Programu Wydawniczego.