Broniewski: Wsiądź w dziewiątkę i jedź do końca, na górę Scopus

Annie Goldman z Warszawy

W 1941 roku podpisano pakt Sikorski – Majski, który dotyczył m.in. utworzenia w ZSRR armii złożonej z wywiezionych po wrześniu pamiętnego roku Polaków. Broniewski, wraz z setką innych polskich twórców, został aresztowany przez NKWD. W więzieniu saratowskim siedział z Aleksandrem Watem i działaczami Buntu z Warszawy: Wiktorem Alterem i Henrykiem Erlichem. W Jerozolimie chwalił się izraelskiemu publicyście, Dawidowi Lazerowi, że Alter – znany lewicowy mówca i działacz, dawał mu lekcje z fizyki teoretycznej, dziedziny bądź co bądź zupełnie obcej poecie.

Objęła go amnestia, wynegocjowana z Rosją sowiecką przez polski rząd w Londynie oraz dzięki staraniom Wandy Wasilewskiej. Wstąpił do armii Andersa, która opuściła Związek Radziecki przez kraje Średniego i Bliskiego Wschodu, uczestnicząc w wojennych potyczkach i w 1943 roku dotarła do Palestyny. Zdaniem Jana Bielatowicza wcześniej nigdy w Siłach Zbrojnych Polski nie było tylu inteligentów: oficerów zapasu, lekarzy, nauczycieli, prawników, inżynierów, kleryków, przedstawicieli ziemiaństwa. W armii było więcej niż setka literatów, dziennikarzy, około 50 profesorów wyższych uczelni. Armia miała swój teatr, parę zespołów artystycznych, czasopisma. Urządzano wystawy, wydawano książki – w tym: Bibliotekę Szkolną na Wschodzie, a także dwutygodnik W drodze.

A jednak Broniewski nie czuł się zbyt dobrze w armii.

Wiedziano, że był więziony przez NKWD. Wiedziano, że był dzielnym więźniem, który w przeciwieństwie do innych (np. Aleksandra Wata) nikogo nie wydał. Owszem, utracił iluzję komunistycznego raju, ale nie wyrzekł się swoich przekonań socjalistycznych: Ja po prostu chcę wrócić do Polski, mniejsza o to, co będzie potem, pisał. Jak podaje Urbanek, w czasie ewakuacji ludności cywilnej z Rosji dowództwo Sił Zbrojnych czyniło przeszkody, jeśli chodzi o przyjmowanie Żydów do wojska. A Broniewski przeciwko temu protestował.

Dowództwu nie podobały się jego dawne poglądy polityczne. Niepokój, szczególnie po 17 września 1939 roku, budziły sympatie proradzieckie, którym poeta dał wyraz w wierszu Syn podbitego narodu.

Zarzucano mu brak patriotyzmu i propagowanie komunizmu, co, oczywiście, było dalekie od prawdy. Na jakimś przyjęciu Broniewski miał zaimprowizować wierszyk pod tytułem Mniejsza o to, w którym to deklarował między innymi, że jest mu głęboko obojętne, co jada na kolację prezydent Roosevelt, albo czy w Anglii jest demokracja – jedynie, co go obecnie interesuje, to jak najszybszy powrót do Polski: […] a potem niech mnie już zamkną, / potem niech mnie zniszczą, / a potem – niech już Sikorski / o Polsce stanowi z Kotem… / Ja po prostu chcę wrócić do Polski, / mniejsza o to, co będzie potem.

Broniewski często szkodził sam sobie: o swoim dowódcy, generale Michale Tokarzewskim, ułożył następujący wierszyk: Wolę mieć na dupie czyrak, / wolę zamieszkiwać Irak, / wolę przegrać w każdym robrze, / wolę z „dwójką” być nie dobrze, / wolę w wacie nosić wała, / niż za wodza mieć Michała.

Nic dziwnego, że dowództwo chciało się pozbyć autora Wiatraków, a niestosowne żarty i wystąpienia nie były jedyną przyczyną owego ostracyzmu: powszechnie znano jego silną słabość do alkoholu – nawiasem mówiąc, sam Broniewski lubił się podobno przedstawiać jako Polak, katolik, alkoholik.

W Palestynie generał Anders zaproponował autorowi wierszy długi urlop, podczas którego miał pracować jako redaktor techniczny dwutygodnika polityczno-literackiego W drodze. Czasopismo miało przybliżać emigrantom bieżącą politykę i perspektywę odbudowy Polski, zapoznawało ich także z problemami społecznymi otaczającego świata i z kulturą krajów Wschodu. Ponieważ redakcja Ha-Boker (hebr. poranek) zainteresowała się ideologiczno-politycznym programem periodyku, przetłumaczono i przedrukowano z niego artykuł wstępny. Wiele postulatów związanych z odbudową i odrodzeniem państwa odpowiadało na oczekiwania żydowskiej społeczności.

Zorientować się w oriencie. Popularny poeta

W Jerozolimie Broniewski poznał Dawida Lazera, tłumacza i publicystę – mieszkał z nim w jednym pokoju hotelowym. Nie był to jedyny jego znajomy. Hebrajski Pen Club zorganizował dla Broniewskiego przyjęcie, na którym było ponad osiemdziesięciu pisarzy i poetów. Wielu z nich pochodziło z Polski i znało osobiście i autora, i jego twórczość.

Specyfiką literatury polskiej, zwłaszcza porozbiorowej, jest etos, jaki przypisywano twórczości emigracyjnej. Czytelnicy i pisarze pojmowali swoją misję jako służbę dla dobra ojczyzny. Stąd wiara w powołanie poety i w magiczno-mistyczną siłę słowa, wyrażoną przez Mariana Hemara: O, Poezjo, łaskiś pełna / Módl się za nami / […] Dłoń chwyć co na nas miecz / Potrząsa wzniesiony, / O, Poezjo! Ostatnia linio polskiej obrony!

Poezja wojenna zawsze karmiła się aktualnymi i historycznymi wydarzeniami. Służący w zagranicznych armiach Polacy byli skazani na długą, cierpiętniczą drogę do ojczyzny: przez góry, morza, pustynie i obce kraje. Metafora drogi wypełniła się realnym sensem a możliwość walki z bronią w ręku dawała nadzieję.

W Jerozolimie Broniewskiemu się podobało. Odpowiadał mu klimat wolny od spiekoty, tak charakterystycznej dla innych regionów Palestyny. Dużo jeździł po kraju. Jego uznanie zyskała Hajfa, natomiast Tel Awiw kojarzył mu się z Żoliborzem, tylko bardziej tandetnym i bez charakteru.

Oczywiście spotykał wielu Żydów z Polski i chciał dowiedzieć się jak najwięcej o Izraelu. Zaczął nawet studiować Biblię w przekładzie księdza Wujka, żeby lepiej zrozumieć Żydów, a swoimi wrażeniami dzielił się z córką Anką – pisał między innymi tak: Czytam Biblię, i te archaiczne awantury żydowskie bardzo mnie bawią: mentalność, można powiedzieć, hitlerowska! (sic!). Ale dużo legendy, dużo poezji, kiedy się żyje tutaj wśród potomków tego zarozumiałego plemienia, rozumie się więcej niż w Polsce. Nawet pejsy, tref i koszer. Urbanek komentuje ten fragment słowami: Łatwo odnaleźć w jego słowach to poczucie wyższości wobec Żydów, jakie cechowało dużą część przedwojennej polskiej inteligencji, ale bez tego ładunku nienawiści, który tkwił w ideologiach faszystowskich.
Zapraszano go do kibuców. Wielu kibucników, emigrantów z Polski, miało w domach tomiki jego wierszy, wielu znało utwory te na pamięć i czasem dochodziło do wzruszających momentów. Tak, jak wtedy, gdy podczas wieczoru autorskiego w jednym z kibuców zgasło światło. Poeta poprosił zebranych o wybaczenie, bo – z przyczyn obiektywnych – nie mógł dokończyć czytania. Wtedy z ciemności odezwał się kobiecy głos: – Ja powiem dalszy ciąg od miejsca, gdzieście przerwali.

I pomyśl sam, cholera, mówi ten wiersz z pamięci, bez zająknięcia, wiersz, którego ja nie umiałem na pamięć.- opowiadał z zachwytem Lazarowi.

Podobne niespodzianki zdarzały się wcale nierzadko. Ktoś na przykład przetłumaczył na jidysz jego wiersze – bo podobały się Żydom w kibucu, szczególnie te z komunistycznego okresu twórczości: Komuna Paryska czy Elegia o śmierci Ludwika Waryńskiego, czy Syn podbitego narodu (w utworze tym podmiot liryczny prosi Białoruś i Ukrainę o sierp i młot niezbędny do odbudowania niepodległego kraju).

Broniewski często występował w kibucach Ha-Szomer Ha-Cair zamieszkałych przez społeczność o lewicowych przekonaniach – to tam miał najwięcej wielbicieli. Lubił ich towarzystwo – ludzie ci przywodzili mu na myśl ojczyznę – pisał Wiktor Weintraub, ówczesny redaktor naczelny czasopisma W drodze. Sam poeta w liście do córki mówi: Byłem w kibucach. Są to socjalistyczne kolektywy rolne, coś w rodzaju kołchozu. Urbanek zauważa, że początkowo nie traktował tego kibucowego socjalizmu poważnie, ale kiedy zobaczył małe dzieci mówiące wyłącznie po hebrajsku, w języku wydawało się martwym, zmienił zdanie: Wierzy się, że wyrosną one na przyszłych twórców kultury i państwa żydowskiego.

Broniewskiego w Izraelu lubili, był bardzo popularnym poetą. Zapraszano go często na wieczorki poetyckie. Jedno ze spotkań zorganizowali żydowscy pisarze w Tel Awiwie. Prowadził je Saul (Szaul) Czernichowski.

Inspiracje wschodnie – twórczość okresu jerozolimskiego

W numerze trzecim czasopisma (1 maja 1943) wydrukowano Wiersze Jerozolimskie poety: Grób Tamerlana, Persja, Damaszek, Nad rzekami Babilonu, A kiedy będę umierać, Ściana Płaczu, Via Dolorosa i Róża Szaronu. I wiersz, od którego zaczęliśmy, czyli Rady dla turystki w Jerozolimie:

Wsiądź w dziewiątkę i jedź do końca,
na górę Scopus.
Tam staniesz w kurzawie słońca,
jak nad wodami potopu
tęcza oślepiająca.Stoi nad Martwym Morzem
cherub o twarze miedzianej.
Polata nad Jordanem
orzeł.
Dziewięćsetletni prorocy
idą przez białe pagórki.
Anioł trzyma w swej mocy
Lota i jego córki.
Spoglądasz cicha
kamienne domy.
Pamiętaj o ogniach Sodomy,
pamiętaj o trąbach Jerycha.
Zielenią się łąki kwietniem,
wiedzie Jakub synów dwunastu.
Zwróć twarz ku staremu Miastu,
ku grobom tysiącletnim.
I radość twoją, i ciebie
wciąż ściga cmentarz:
samoloty w warszawskim niebie
pamiętasz?
Spójrz na północ, na Siedem Sióstr –
któż je zamienił w kamień, co płacze?
Kamienieją tak w posąg rozpaczy
ludzie zaciętych ust.
Dalej na północ błękit i mgła,
świat nieprawdziwy, cały ze szkła,
i widać, jaki jest krwawy.
Tamtędy będziesz szła
do Warszawy.
Spojrzeń mych Wisła
jeszcze cię raz opłynie.
Tęcza prysła.
Na Katamon wrócimy o szarej godzinie.

Dziwny wiersz, który domaga się komentarza. Zaczyna się od na pozór zupełnie pragmatycznej rady dla turystki, która chce zwiedzić Jerozolimę. Ale już w następnych wersach pojawia się odwołanie do tekstów lub realiów biblijnych: wody potopu, tęcza, Jordan, dziewięćsetletni prorocy idący przez białe pagórki, białe kamienne domy, kwitnące łąki. Stopniowo wdziera się tu coraz większy niepokój ewokowany przez ognie Sodomy, trąby Jerycha i samoloty przelatujące nad ogarniętą wojną Warszawą. W ten sposób do świata biblijnego przenika wątek tragedii Polski. Wizja zrujnowanej stolicy z cyklu Kamienie oskarżają: Spójrz na północ, na Siedem Sióstr – któż je zamienił w kamień, co płacze; przywodzi na myśl obrazy Linkego. Tragedia Warszawy staje się symbolem tragedii ogólnoludzkiej. Wiersz kończy się wymowną puentą: Na Katamon wrócimy o szarej godzinie. Podmiot liryczny jakby odsyła nas z powrotem do początku utworu, nie bez smutnej ironii dając nam tym samym do zrozumienia, że jesteśmy nie tyle turystami, ile wygnańcami, a kraj, w którym przebywamy, z całą zakorzenioną w nim tradycją biblijną, paradoksalnie przypomina o utraconej Ojczyźnie. Tym samym w Radach dla turystki dochodzi do głosu jeden z czołowych motywów liryki polskiej powstałej w Palestynie: powrót, bardzo trudny i niekiedy boleśnie powolny. Motywy religijne zostają wprowadzone dla uwypuklenia historycznych i politycznych aluzji, stając się zarazem osią tematyczną całego utworu.

Brama Jafy w Jerozolimie /fot. Mieczysław Baczkowski

Brama Jafy w Jerozolimie /fot. Mieczysław Baczkowski

Wiele wierszy z tego okresu zasadzonych jest na podobnym koncepcie. Wspólny dla nich jest także schemat kompozycyjny – na początku pojawia się zarys detalu – punkt wyjścia dla ruchu poetyckiej imaginacji: tych kilka starych kamieni i płacz – przez tysiące lat pokazuje, że podmiot liryczny utożsamia się z płaczącym Jeremiaszem, przecież mówi: przyszedłem tu płakać, Żydzi, pod Ścianą Płaczu.

Wyraźnie przedstawia kolorystykę Jerozolimy – dominują w niej dwie barwy. Domy, miasto, kamienie na wzgórzach są białe, natomiast drzewa i pagórki – zielone.

W Wycieczce malarskiej poświęconej Krystynie Stojanowskiej zachwycony urokami wiosennej Tyberiady w Galilei – urokliwymi cyprysami, czereśniami i eukaliptusami – podmiot liryczny mówi: Namaluj to Alicjo, akwarelą, a ty Krystyno narysuj. Wiersz jest radosny: Waszą młodość piję dzisiaj jak wino, / na cóż więc łezka liryczna? / Śliczne jesteście, Alicjo, Krystyno, / i Galilea jest śliczna.

W chyba najbardziej pogodnym utworze, zatytułowanym Zielony pagórek, pisze zaś o córce (która umrze 10 lat później): Po tym zielonym pagórku / z kamieniami białemi / chętnie bym chodził z córką […] / Ale Anka daleko i już podrosła, / a chmurki nie było, więc nie doniosła? / Myślę sobie o zielonym pagórku / jerozolimskim / i jestem z córką.

We wszystkich utworach z tego czasu jednak czuć nostalgię – nawet zachwyt krajobrazem Wschodu kończy się stwierdzeniem: Piękna jesteś, o Persjo, / jak ziemia polska przed Wrześniem.

Wiosna w Damaszku przypomina mu szczęśliwe czasy utraconej ojczyzny, kiedy w Alejach Ujazdowskich kupował dla swej ukochanej pierwsze pierwiosnki. Słowem, rana po utraconej Ojczyźnie wciąż boli, nawet w chwilach radości.

W jerozolimskim zaułku
cyprysy błądzą i smutki.
O, moja Przyjaciółko,
wieczór otula ogródki,
tchnące snem i legendą,
pełne ciszy biblijnej,
woniejące lawendą
i wonią melodyjne.
Srebrną świeci nam glorią
księżyc, płynąc jak czółno,
Niedźwiedzica i Orion
Pokazują na północ,
na północ wiatry wieją,
na północ lecą myśli
z rozpaczą i z nadzieją
ku Warszawie, ku Wiśle.
Cisza otula nas senna,
o, moja przyjaciółko…
I nagle! -mazurek Szopena
w jerozolimskim zaułku!
Gra dobrze nieznany pianista
melodię sercu znajomą,
nuta srebrzysta i czysta,
nuta z Kraju i z domu,
mazurska, kujawska nuta
wraca do nas, serdeczna,
(…)
A babka mi to grała
na starym fortepianie
w pokoju, gdzie fotografia
dwóch braci rozstrzelanych.
(…)
Za głośno w starym zaułku
pianista smaga ciszę: .
po sercach, o przyjaciółko,
biją nas białe klawisze.

Mieszkam tam, gdzie pieprz rośnie

Władysław Broniewski, więzień polityczny, poeta i żołnierz piechoty, szuka Boga, który nie przyszedł, tęskni za Ojczyzną i, porównując swoją sytuację do doświadczeń Dobrego człowieka przed wiekami prowadzonego przez Via Dolorosa, mówi: Ja wiem, że jedyna droga do Polski – to droga Golgoty.

Ma wtedy 46 lat. Mimo burzliwego życia, uczestnictwa w dwóch wojnach, pobytów w więzieniach w Polsce i Związku Radzieckim, wciąż jest bardzo aktywny. Podkochuje się w młodszej od siebie o 18 lat Krystynie Stojanowskiej, późniejszej żonie Herlinga-Grudzińskiego.

Dużo pisze. Są to wiersze adresowane do Krystyny, wiersze przepełnione nostalgią za utraconą ojczyzną i utwory polityczne. Choć to dziwne, często cenzura brytyjska zakazywała publikacji poezji, w której znajdowała choćby cień aluzji antysowieckich. Taki był los wiersza Targowisko: po konferencji w Teheranie nikt nie miał złudzeń co do oceny podjętych tam decyzji, poeta też nie, dlatego też przedstawił Polskę jako nagą niewolnicę sprzedawaną na targu: bicz historii nas smaga, / słowo zamiera na wargach. / Możni pytają: „Ile?”, / stręczy historia – rajfurka.

Widok na Jerozolimę / fot. Mieczysław Baczkowski

Widok na Jerozolimę / fot. Mieczysław Baczkowski

I mimo że jerozolimskie mieszkanie było urocze, i że z jego okna rozciągał się widok na rosnące nieopodal drzewo pieprzowe (co sprawiało, że poeta z pełną powagą stwierdzał: Mieszkam tam, gdzie pieprz rośnie), a knajpka prowadzona przez węgierskiego Żyda należała do stałych miejsc spotkań pisarzy – emigrantów, nic – nawet wódka – nie mogło zagłuszyć tęsknoty za ojczyzną: O wiosno… Kto walcząc uchodził spod gromu,/ kto dom swój postradał i drogę do domu, / ten nie wie, co począć ze swoją rozpaczą, / i łzami się dławi, bo oczy nie płaczą, i milczy / – bo jak tu mówić i komu?

Pisał więc: Ja nie chcę Palestyny, / Syrii, Iraku, Egiptu, / od cyprysów wolę kasztany, / wolę brzozę niż eukaliptus / (…) / Tam giną ludzie, miasta, stolice, / tam naród w walce- / a ja tu chodzę, / depczę jerozolimskie ulice / i gryzę palce.

Tę melodię smutku odczuwamy także
w wymownym wierszu Drzewo rozpaczające
z tomiku o tym samym tytule.

Oto zima jerozolimska
w deszczu i w wietrze.
Z rzadka przez chmury się przetrze
promień i trwożnie błyska.
A wtedy pradawny gród
oślepia bielą budowli,
syci oko zielenią soczystą
i w modrość rzucając się czystą,
dziesiątkami świątyń się modli
dziękczynnie za upust wód.
Getsemani, Góro Oliwna,
Dolina Józefata,
ciche cmentarze –
jakaż to siła dziwna
z wami czekać mi każe
na koniec świata?
Spróchnieją i moje kości
pod jakąś grobową kryptą,
lecz dziś – widzę – przeczy
nicości cmentarny eukaliptos…

Jerozolima Broniewskiego to: Ściana Płaczu (ha-Kotel ha-Maarawi) – miejsce, dokąd Żydzi przychodzą opłakiwać zburzenie Drugiej Świątyni a zarazem symbol wiary i nadziei; Dolina Józefata, gdzie według Biblii ma się odbyć Sąd Ostateczny; Golgota, Via Dolorosa, Góra Oliwna i przylegający do niej cmentarz powstały jeszcze w czasach biblijnych. Pejzaż smutny. Opis jerozolimskiej zimy to szarość, padający zimny deszcz, wiatr. To też nastrój w Pejzażach palestyńskich: Głazy judejskiej opoki bielą się niby grobowce. Uczucie smutku, bezdomności, sieroctwa: Bezdomnie tutaj i tęskno, a błękit pełen goryczy. Niczyje to martwe piękno i jam też niczyj. Podobna atmosfera odczuwalna jest w Zachodzie nad Morzem Martwym.

Drzewo rozpaczające to oczywiście eukaliptus – jedyna roślina, które może odrodzić się po pożarze. Coś takiego było w wierszach poety, że odbiorcy z łatwością rozumieli opisane przez niego przeżycia, często odczuwali podobnie. W pewną letnią noc Broniewski czytał w swoim pokoju Mieroszewskiemu wiersz Kasztan – jak pisze Urbanek, podczas słuchania utworu ten poczuł chłodny dreszcz, jakby powiał skądś wiatr.

A ciebie nie ma… nie ma…

W styczniu 1945 roku, kiedy Broniewski ledwo otrząsnął się po klęsce powstania, otrzymał wiadomość o śmierci w Oświęcimiu swojej ukochanej – Marii Zarębińskiej. Zaczął teraz pić na umór.[…] Pijaństwa kończyły się z reguły atakami płaczu. – wspominał Weintraub. Broniewski opłakiwał jej śmierć w tomiku Drzewo rozpaczające. Poświęcił jej m.in. utwory pt: Żona, Moja miła, Ręka umarłej, Maria, Ciała, Wiersz ostatni. Tak pisał w wierszu Przypływ: Kochać – to znaczy: dotknąć, zobaczyć, / a ciebie nie ma… nie ma… […] / Miła, ja płaczę… Gwiezdny alkohol / ma posmak cierpki i przykry. / Fala powraca szemrząc ci: „Kocham.” / To przypływ, miła, to przypływ.

Zaś w utworze Sen czytamy: Lampę zgasiłem. Znowu zapalam. / Noce bezsenne. Wietrzne są dnie. / Nerwy wariują, serce na alarm / bije, dokucza, spać nie pozwala? / Męczę się. Nocą bezsenne – śnię. (…) / Ciebie nie będzie. Ciebie już nie ma. / Został alkohol, chamsin i wiatr.

W Liście bez adresu poeta się żali słowami:

Nie zostawiłaś mi nic,
Kochanie:
Jerozolima, PIC,
Czekanie.
Nie wiem nawet, siwiejący blondyn,
czy zobaczę i ciebie, i Londyn.
Co dzień: koniak, tęsknota, malaria.
Rzadziej wraca tamto imię: Maria.
Inaczej już nie potrafię:
co dzień wieczorem i rano
wyjmuję twą fotografię,
mówię: „Dzień dobry”, „Dobranoc”.

Nazywa siebie lirycznym okultystą. Dlaczego? W innym wierszu mówi o tym tak:  Nauczyłem się astronomii / w jerozolimskim niebie, / rachunek gwiazd nieprzytomny / w sumie dawał mi ciebie.

Wspominaliśmy bardzo bliskie kontakty Broniewskiego z Żydami. Wspominaliśmy też, że armia polska tworzona w ZSRR niechętnie przyjmowała Żydów w swoje szeregi a poeta przeciwko temu protestował. Powstanie w getcie warszawskim odebrał jak osobistą tragedię. W tomiku poprzedzającym Bagnet na broń znajduje się utwór poświęcony pamięci Szmula Zygielbojma. Mężczyzna ten odebrał sobie życie na znak protestu przeciwko bezczynności aliantów, m.in. Roosevelta, wobec tragedii zagłady Warszawskiego Getta. W drodze opublikowano relacje z powstania w getcie i wiersze poświęcone polskim Żydom. Utwór Żydom polskim w tłumaczeniu Dowa Sztoka na język hebrajski zamieściła na swoich łamach gazeta Dawar.

Po wojnie

W połowie lat 90. utwory poety zniknęły z programów szkolnych i pojawił się pomysł, by w rodzinnym Płocku zburzyć jego pomnik. Broniewski przestał być patronem wielu szkół i ulic. Podczas rządów PiS-u był plan usunięcia pozostałych symboli komunizmu, ale, choć podobnie jak Tuwim czy Brzechwa autor Bagnetu na broń uległ mirażom komunizmu, oszczędzono go ze względu na jakość jego twórczości.

W maju 1944 zaczął pisać Banię z poezją. Dzieło to porównywano do Kwiatów polskich Tuwima i do Onegina Aleksandra Puszkina. Wiele wierszy powstałych w Jerozolimie to jedne z lepszych utworów poety, wielu jeszcze nie odkryto! Niestety, w pamięci zbiorowej utrwalił się obraz barda opiewającego socjalizm. Pamięta się wiersze: Kiedy przyjdą podpalić dom, Siedzę z Janem w trzynastej celi, Wiersze wam daję, jak chłop zboże napisane w nowej rzeczywistości, po zmianach ustrojowych. A przecież, jak trafnie zauważył Muniek Staszczyk z zespołu T-Love w wywiadzie dla Gazety Wyborczej, jego poezja przetrwała próbę czasu, powinna być rozpatrywana poza polityką. I właśnie dlatego też powstała płyta zatytułowana Broniewski, na której zaśpiewali czołowi polscy artyści: Marcin Święcicki, Cezary Ostrowski, Muniek Staszczyk, Pidżamo Porno, Siostry Wrońskie, a także grający żydowski folk Cukunft. Broniewski opowiada o sprawach, które przeterminowaniu nie podlegają: o wojnie, miłości, polityce i alkoholu – mówili pomysłodawcy płyty.


 
Korzystałem z następujących publikacji: W. Broniewski, Wiersze i poematy, Łódź 1980; M. Urbanek, Broniewski, miłość, wódka, polityka, Warszawa 2011; J. Bielatowicz, Imperium polskiej poezji./ Azja i Afryka. Antologia poezji polskiej na Środkowym Wschodzie, Palestyna 1944